Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Epilog


– Harry, chodź tu! – krzyknął Liam, biegnąc za loczkiem.

– Li!– krzyknął uradowany chłopak. – Chodź Toni, poznasz wujka.

– Wujta? – spytał, idąc powoli do taty. Mimo że Tony miał dopiero rok, wyglądał jak sześciolatek.

– Hej Toni, jestem wujek Liam, a to jest wujek Zayn i wujek Niall. – Wskazał na demony u swojego boku.

– Dz-dzień dobly – powiedział, uśmiechając się do nich.

– Hej, mały. – Odparł Zayn, kucając przy dziecku.

– Ty tes jesteś moim wujtiem? –spytał, patrząc na mulata.

– Tak, wujkiem. – Uśmiechnął się, biorąc chłopca na ręce.

– A ty też? – spytał blondyna.

– Ja też – odparł Niall z uśmiechem.

– A gdzie nasz ciężarny? – spytał Liam, z dobrze znanym Harry'emu błyskiem.

–Tryb niania Liam włączony, Louis, oficjalnie masz przesrane – ostrzegł Harry powoli schodzącego ze schodów Louisa z dość dużym brzuchem. Legion, po "wypychaniu tego klocka", musiał się zemścić.

Młodszy zachichotał cicho, dostając buziaka od męża.

– Liam, przyjacielu... – Starszy uśmiechnął się, starszy patrząc błagalnie na Zayna i Nialla.

– No wiesz, my ci nie pomożemy. – Zaśmiali się z szatyna.

– Ale mamy też dobrą wiadomość –powiedział Zayn, podając małego chłopca Niallowi. Położył rękęna brzuchu Liama. – Poznajcie Zayna Juniora. – Uśmiechnął się, ale Liam spiorunował go wzrokiem.

– To będzie dziewczynka – powiedział tylko, nim zaciągnął Louisa za nadgarstek do kuchni. – Więc twoja dieta... – było ostatnim, co usłyszał Harry i dwa demony oraz jego syn, nim dwoje ciężarnych oddaliło się jeszcze bardziej

– Jak wam się żyje? – spytał Zayn, patrząc na loczka.

– Całkiem dobrze, Louis miewa swoje humorki i dziwnie je, ale jest dobrze, a jak tam u was? – spytał i zyskał tym głośne westchnienie.

– Liam ma ten problem co ty, cały czas wymiotuje, bo jego anioł chce pozbyć się demona z jego wnętrza.

– O wiem, rozumiem cię – westchnął cicho, idąc do salonu.

– Jak Louis ci pomógł? – spytał Zayn. Widać było, że strasznie go to męczyło.

– Wypieprzył mnie. – Młodszy przegryzł wargę, przypominając sobie ten dzień.

– Ale coś może stać się juniorowi– wystraszył się demon.

– Coś ty. Uspokoi się jedynie. – Westchnął, siadając na kanapie.

– No... dobra – westchnął demon, widząc, jak Niall bawi się z małym Tonim.

– Uwierz, to na pewno zadziała. Będziecie wspaniałymi rodzicami.

– Niall zapewne tak, ale ja... jestem demonem śmierci – westchnął.

– To nic. A Louis Lucyferem. I zobacz. Teraz sam nosi dziecko – parsknął.

– Współczuję. – Zaśmiał się. – Liam nigdy by nas nie zdominował.

– Was jest dwóch. Mnie też jest dwóch. – Wzruszył ramionami.

Zayn uśmiechnął się i po chwili dołączyli do nich wszyscy chłopcy.

– Cieszę się, że tak wszystko się potoczyło – powiedział loczek.

– Ja tam oczekuje jeszcze, że dziadek Michał przestanie chrystianizować mojego syna – mruknął pod nosem Louis, na co wszyscy się zaśmiali.

– Dobrze, dobrze. Ty się nieodzywaj, diable w ciąży. – Zayn zaśmiał się.

– Nie cierpię cię, Zayn – warknął Louis, chowając twarz w szyi Harry,ego.

– Mnie i połowy nieśmiertelnej populacji – Malik przewrócił oczami, słysząc to nie pierwszyraz.

– Ale mnie kochasz – wymruczał mudo ucha loczek.

– Tylko ciebie – szepnął szatyn –i nasze dzieci.

– A one i ja kochamy ciebie. – Anioł zaśmiał się. – My daddy demon – szepnął cicho.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro