Prolog
Hej! Jestem Rose Roxy Allen. Mam długie rude do pasa włosy i niebieskie niczym piękny ocean oczy. Moje pełne imię to Rosalie Roxanne Allen. Za trzy dni czyli 24 marca kończę dziesięć lat. Jest rok 1990 . Mieszkam w sierocińcu im. Królowej Elżbiety II w Londynie. Nienawidzę tu przebywać, a nawet boję. Do opiekunek mi się nie uśmiecha, jak całej reszcie. W tym okropnym miejscu mieszka około 40 dzieci. Opiekunki są straszne. Biją nas paskiem, linijką o ile nie gorzej. Najsurowiej karani są ci starsi. Dyrektorka przyjmuje dzieci od 3-14 lat. Ja byłam wyjątkiem. Przybyłam tu jak miałam rok. Kiedy dziecko jest bardzo nieposłuszne lub pełnoletnie jest wyrzucane z hukiem za drzwi. Tylko w weekendy przychodzą panie, które się nami opiekują NORMALNIE. Nazywają się Nicolette i Lisa. Nie mam przyjaciół. Żal i smutek. Dzieją się przy mnie dziwne rzeczy, więc wszystkich one odstraszają. Moje dziesiąte urodziny to sobota. Niestety jeszcze trwa środa. Dzisiaj byłam cała roztrzepana. Nie nakryłam do stołu, zbiłam wazon, weszłam przez przypadek do gabinetu dyrektorki co jest zakazane. Dostałam z piętnaście batów, po których zostaną siniaki. Duże siniaki. Oto mój wygląd.
Włosy:
Oczy:
Mój dzisiejszy ubiór:
Tylko bez torebki, okularów i makijażu.
I jak myślicie z kim spokrewniona jest Rose? Piszcie.
POPRAWIONE
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro