4. Nie wiedziałem cię jeszcze, a nawet nigdzie nie czułem. Jesteś nowa?
Niall niemal płakał, przeszukując po raz kolejny swój plecak. Był pewien, że referat, nad którym męczył się kilka godzin, znajdował się z zeszycie, jednakże nie mógł tam go znaleźć. Westchnął zrozpaczony, podnosząc się z klęczek, a następnie zanurzając głowę w szafce. Nigdzie nie było tego cholernego skrawka papieru! Najwyraźniej musiał mu wypaść w drodze do szkoły, podczas gdy wyciągał słuchawki z dna plecaka.
To był najgorszy dzień w jego życiu. Nie mógł uwierzyć w to, że zgubił coś tak ważnego, coś od czego zależała jego ocena półroczna. Przecież pani od chemii mu nie zaliczy i będzie miał trójkę na koniec semestru, co go nie zadawało.
Zamknął szafkę zrezygnowany, a następnie oparł o nią czoło. Uderzył kilka razy głową o metal, a potem westchnął, przymykając oczy. Nie chciał być w swojej skórze, gdy rodzice dowiedzą się o tym, co najlepszego zrobił. Jeść nie dostanie przez dobrych kilka dni!
– Hej. Wszystko w porządku? – usłyszał za sobą TEN głos. Jego omega wręcz zamruczała z przyjemności, chcąc się uwolnić. Jednak dzięki tabletkom i bransoletce to było niemożliwe.
– Tak, jasne – wymamrotał, nawet na niego nie patrząc. Dlaczego akurat teraz, gdy Niall był w najgorszym stanie, chwilę przed załamaniem, przystojny alfa postanowił do niego podejść? Nie mógł przyjść, gdy byłoby po wszystkim? Horan wiedział, że robił z siebie durnia.
– A właśnie, jak wpadliśmy na siebie.... Ta teczka wypadła ci z plecaka. Szybko się ulotniłeś, więc no.... – odparł mulat, podając niebieską teczkę dla bety. Podejrzewał, że właśnie o to chodzi blondynowi.
Niebieskooki widząc swoją zgubę, zapiszczał, a następnie mocno objął alfę, mówiąc w kółko "dziękuję". Gdy zorientował się, co właśnie robił, odskoczył, rumieniąc się mocno i niemal przywalając plecami w szafkę. Przycisnął teczkę do klatki piersiowej, spuszczając wzrok na swoje buty.
– Dla takich słodziaków to czysta przyjemność, jestem Zayn – powiedział, obejmując go ramieniem i czochrając go po głowie.
Niall czuł, jak jego policzki płoną, czuł, jak jego serce szybko biło, a dłoń bruneta, bawiąca się jego włosami wcale nie poprawiła jego sytuacji. To był jego słaby punkt. Wewnętrzna omega blondyna szalała, chcąc wyjść na światło dzienne.
– N-Niall... – wyszeptał, nie chcąc pozostać dłużnym.
– Słuchaj, jestem tu nowy, mógłbyś mi pomóc znaleźć salę od matematyki? Mam teraz z jakąś klasą, a rok mnie tu nie było, widzę, że się dużo pozmieniało – powiedział brunet do ucha młodszego i odsunął się od niego z szerokim uśmiechem. Gdyby był omegą, na pewno byłby już jego.
Horan skinął głową, jednakże nim zdążył się odezwać, usłyszał chrząknięcie za swoimi plecami. Nim się zdążył obrócić, już przyciskany był do klatki piersiowej Harry'ego, który morderczym wzrokiem mierzył Zayna. Nie podobał mu się fakt, że rumieńce Nialla były widoczne z drugiego końca korytarza – czuł, że ma obowiązek go chronić przed innymi alfami. Tego bruneta akurat nie znał, nie wiedział, czy można mu ufać.
– Harry – uśmiechnął się szeroko, obejmując swojego przyjaciela. – To jest, Zayn. O nim ci mówiłem – powiedział blondyn, pokazując nową alfę.
Styles, widząc twarz rzekomego Zayna, poczuł narastającą złość. Doskonale znał tę zdradziecką twarz i pewien był, że musi natychmiast ukrócić Niallowi przebywanie z nim. Wbił palce w ramię blondyna, na co ten jęknął cicho z bólu. Posłał przyjacielowi pytajcie spojrzenie.
– Myślę, Ni, że musisz opuścić towarzystwo swojego nowego kolegi – warknął.
– Ale ja... – odparł, jednakże Harry zaczął już ciągnąć go w stronę łazienek.
Omega była oburzona zachowaniem alfy, przecież nie zdążył się nawet pożegnać!
– Harry, co ty, do cholery, robisz?! – warknął niezadowolony, patrząc się na alfę. Naprawdę nie rozumiał jego zachowania i do tego dlaczego zabrał go do łazienki. Przecież to było bez sensu.
– Masz kategoryczny zakaz spotykania się z tym całym Zaynem, jasne? Nie chcę widzieć cię w jego towarzystwie – powiedział, uprzednio rozglądając się, czy nikogo z nimi w pomieszczeniu nie ma.
– Kim ty jesteś by mi rozkazywać? I w ogóle o co ci chodzi z tym? – odparł niezadowolony z zachowania swojego przyjaciela. Nie wiedział, czemu był taki.
– Jestem twoim przyjacielem i dbam o twoje dobro, nie chcę, abyś później płakał przez to, że cię skrzywdził czy coś – mruknął, opierając się o ścianę
– Przecież nic mi się nie stanie. Jestem betą, pamiętasz – powiedział, patrząc się na niego. Przecież Zayn nie mógł być aż taki zły. – W ogóle co ty wiesz o nim – prychnął, kładąc ręce na biodra.
– Wiem więcej, niż ci się wydaje. Tabletki i bransoletka zawsze mogą przestać działać, a on dowie się prawdy. Niall, odpuść proszę, przecież wiesz, że nie chcę dla ciebie źle – spojrzał na niego błagalnie. Czemu on zawsze musiał być tak uparty?
– Czemu tak mi odradzasz alfę, przez którą moja omega wariuje? – szepnął cicho, patrząc się na niego. Nie rozumiał tego wszystkiego. Przecież był mu chyba przeznaczony.
– On cię wykorzysta i zostawi, to jest jeden, który prześpi się z tobą i cię zostawi. Myślisz, że czemu do ciebie podszedł? Chce tylko tego! – warknął, wymachując rękoma.
Niallowi w tym momencie zrobiło się dziwnie przykro, a jego omega skuliła się. Nawet nie chodziło fakt, że możliwym było, że chciał go tylko wykorzystać, a o to, że jego przyjaciel zasugerował, że alfy podchodzą tylko do niego, aby zaciągnąć go do łóżka. Naprawdę tyle był wart? Na jedną noc? Styles widząc smutek w oczach blondyna, miał ochotę rozpędzić się i przywalić głową o ścianę, nie to miał na myśli.
– Niall, jesteś betą, udajesz ją. Jesteś mniejszym celem... Jednak osoby w łóżku Zayna... Były to alfy, omegi... A nawet bety. Spał z prawie całą szkołą dwa lata temu. Wyjechał nie wiadomo z jakiego powodu – westchnął, podchodząc do przyjaciela i go obejmując.
– Myślałem, że... – zaczął, jednak urwał, wtulając się mocno w alfę. Naprawdę zabolała go myśl, że jedyny chłopak, który się nim zainteresował w jakimś stopniu, chciał się jedynie z nim przespać. Gdzieś z tyłu głowy miał poczucie, że to ten jedyny, przeznaczony mu, a tu takie rozczarowanie. W końcu omegi i bety w oczach alf były jedynie do zaspokajania potrzeb. Zwłaszcza omegi. – Nieważne – dodał, nie chcąc, aby Harry ciągnął go za język. Czuł się zraniony, chciało mu się płakać i był beznadziejnie wrażliwy w tej kwestii.
Harry westchnął tylko, głaszcząc swojego przyjaciela po plecach. Wiedział, że ten cierpi z powodu braku partnera, jednak musiał mu pomóc, by ten nie trafił na pierwszą lepszą alfę.
Niedługo później zadzwonił dzwonek, a to oznaczało, że Horan musiał wziąć się w garść i udając, że wszystko jest w porządku, ruszyć na lekcje. Najchętniej wróciłby do domu.
***
Niall założył słuchawki na uszy, wychodząc ze szkoły. Musiał dziś wracać samemu, z powodu treningu alfy. Westchnął tylko, spoglądając w niebo i zaczął iść w kierunku mieszkania.
Ruszył wolno przed siebie, nie chcąc zbyt szybko dojść do domu. To nie tak, że było w nim nie wiadomo jakie piekło. Po prostu czekało go w nim dużo nauki i obowiązków. A jego jedynym marzeniem był obiad i pójście spać – ale w końcu, po co uczniowi wolny dzień? Lepiej dać trzy strony z każdego przedmiotu plus kolejne wypracowanie do napisania.
Postanowił dziś jednak zrobić coś innego, szybkim krokiem ruszył w kierunku domu, by szybko przebrać się w odpowiednie ciuchy. Musiał dziś odreagować wszystkie sprawy związane z jego naturą.
Wchodząc do salonu rzucił krótkie przywitanie rodzicom, a następnie wbiegł po schodach na górę. Wszedł do swojego pokoju, a po szybkim przebraniu się, ponownie udał się na dół. Odpowiedział wymijająco na dociekliwe pytania matki, a następnie wyszedł, udając się w pewne miejsce.
Dwanaście kilometrów od jego mieszkania znajdowała się polana, która była naprawdę schowana w lesie. Raz przez przypadek z Loczkiem ją znaleźli. Tam było genialne miejsce na przemyślenia. Zmienił się w niedużej wielkości brązowego wilka. Może to dużo osób dziwić, jednak Nialla naturalny kolor to nie blond tylko brąz.
Kilka lat wcześniej pierwszy raz nałożył na swe włosy farbę i od tej pory nie rozstawał się z nią. Zdecydowanie blond bardziej pasował do jego uroczej twarzyczki, przynajmniej tak mu mówiono.
Ruszył szybkim biegiem w kierunku jego tajemniczego miejsca. Nawet nie mógł sobie wyobrazić, jaką poczuł ulgę i radość znajdując się tam i zaczynając się turlać w trawie.
Zamruczał, czując woń otaczającej go roślinności. W takich chwilach zapominał o tym, kim naprawdę jest, że musi uważać na to, aby nie zostać wykorzystanym. Często przychodził na polankę, aby najzwyczajniej w świecie zapomnieć.
Położył się na plecach, wzdychając cicho. Niebo było przepiękne o tej godzinie. Słońce powoli zachodziło, przez co niebo robiło się powoli różowe.
Spokojne chwile nie trwały jednak długo, bowiem zaledwie po kilku minutach Niall usłyszał szelest, dochodzący zza pobliskich krzaków. Zerwał się gwałtownie z ziemi, nie będąc pewnym, czego ma się spodziewać. Uciekać czy lepiej pozostać i sprawdzić, co zakłóciło mu błogi stan?
Schował się w jednym z miejsc, gdzie było więcej trawy i przyczaił się, chcąc zobaczyć, co się dzieje.
Minuty mijały, a on wciąż był sam. Zrezygnowany usiadł, rozglądając się. Myśląc, że było to zwykłe zwierzę, postanowił zaryzykować i wskoczyć w krzaki. W końcu, gdyby upolował królika świadczyłoby o tym, że omegi nie nadają się tylko do pieprzenia. Mógłby udowodnić sam sobie, że jest w stanie siłą i sprytem dorównać alfie! W końcu to one specjalizowały się w polowaniach. Niebieskooki naprężył się, a później wskoczył w zieloną kępę. Cóż, na pewno nie spodziewał się takiego lądowania. I zamiast na rozważnego omegę wyszedł na idiotę.
Westchnął tylko, siadając i przekrzywiając głowę w bok. Nie wiedział, czy się przesłyszał czy co. Był naprawdę zdziwiony, nie wiedząc nikogo.
Wyszedł z ukrycia, a następnie potrząsnął futerkiem, aby wszelkie gałęzie znalazły się na ziemi. Pisnął niezadowolony, czując, jak te zamiast wypadać, bardziej wkręcają się w jego futerko. Nie zamierzał już słuchać tego cholernego głosu w głowie, mówiącego, aby zaryzykował.
Kiedy chciał zrobić krok, usłyszał wark za sobą. Nim się obejrzał, został przewrócony na plecy przez obcą mu alfę, na co pisnął głośno.
Próbował się przekręcić, aby przecisnąć się między łapami nieznajomego, a następnie uciec, jednakże kły alfy przy jego twarzy definitywnie odsunęły go od tego pomysłu. Teraz przerażony modlił się w duchu, aby wilk darował mu życie. Przecież nikt tutaj nie chodził!
Alfa warknęła, patrząc omedze w oczy i znieruchomiał. Nie wiedział dlaczego, jednak ta omega naprawdę była wyjątkowa. Ten zapach, ten wygląd.
Jednak najbardziej w pamięci utknęły mu te jasne, czyste niczym niebo, niebieskie tęczówki, które w tym momencie ogarnął strach. Wilk odsunął pysk od przerażonego nieznajomego, nie chcąc doprowadzić go do zawału.
Chcąc jakoś uspokoić piękną omegę, zniżył się do szyi wilka i polizał go, schodząc z omegi. Nie chciał jej przestawać. Na pewno nie w taki sposób.
Horan, teraz będąc w kompletnym szoku, widząc, że nieznajomy odsuwa się na bezpieczną odległość, bez namysłu, wstał, a następnie ruszył pędem w stronę domu. Kompletnie zignorował fakt, że gest alfy niesamowicie go uspokoił i w głębi duszy pragnął więcej – ale teraz nie liczyły się dobre uczynki, musiał ratować swoje życie!
Jednak gdy już wbiegał do lasu, wpadł w wielkie ciało, czarnego wilka. Spojrzał na niego przestraszony, nie wiedząc, co ma ze sobą zrobić. On był teraz omegą. Sam na sam z wilkiem.
Cofnął się nieznacznie do tyłu, planując drugą ucieczkę. Cholera, skąd tutaj wzięło się tyle alf?! Pomyślał Horan, robiąc następne kroki w tył.
Alfa rozejrzała się po otoczeniu i wzięła szybko ze swojego plecaka ciuchy. Kiedy Niall spojrzał na niego zdziwiony, ten zmienił się w człowieka. Nagiego, przystojnego mężczyznę, którego Niall poznał niedawno. Zayna Malika.
Alfa w takim wydaniu podoba się omedze o wiele bardziej. Mało brakowało, w zacząłby się ślinić na jego widok i... uh, lepiej nie zagłębiać się w jego myśli. Mimo chwilowego wyłączenia się, wciąż pamiętał słowa Harry'ego, który definitywnie nie życzył sobie tego, aby Horan zadawał się z mulatem. Sprzeciwiłby się przyjacielowi, gdyby nie fakt, że nie chciał skończyć ze złamanym sercem.
Kiedy ten nałożył dresy, odwrócił się do omegi, podchodząc powoli.
– Jestem Zayn. Nie wiedziałem cię jeszcze, a nawet nigdzie nie czułem. Jesteś nowa? – zapytał, kładąc dłoń na głowę omegi i schylając się, by być twarzą w twarz z młodszą omegą.
Niebieskooki naprawdę w tej chwili pragnął jego dotyku, ale wiedział, że nie może sobie na to pozwolić. Chociaż... Chwilę pozwoli sobie na czułości, a później zniknie raz na zawsze, a jedynym miejscem, w którym spotka alfę, będzie szkoła, w której będzie pilnował go Harry. Może i będzie żałował tej chwili słabości, ale... Martwić będzie się tym później.
Pokręcił głową, jedynie bardziej lgnąć do ręki starszego. Nikt dawno go nie głaskał, to normalne, że potrzebował pieszczoch.
Zayn spojrzał kątem oka, by określić mniej więcej płeć. Uśmiechnął się, zdając sobie sprawę, że stoi przed nim omega płci męskiej, co bardzo go usatysfakcjonowało. Mimo że miał tyle partnerek i partnerów, nigdy nie czuł czegoś takiego jak przy tej omedze.
Jego przyjaciel Louis, z którym znał się od lat, zawsze dawał mu reprymendę, słysząc, jak ten rzeczowo traktuje inne wilki. Mówił mu, że zaliczając każdego naokoło, nigdy nie znajdzie przeznaczonej sobie omegi, a nawet jeśli, to ta z pewnością będzie brzydziła się tego, co ten robił w przeszłości bądź będzie niepewna jego wierności. Ciemnooki zawsze przewracał oczami na słowa szatyna, jednakże tę uwagę wziął sobie do serca, dlatego od jakiegoś czasu zaczął się ograniczać, a swój wolny czas poświęcał biegom po lasach. Jak widać – dobrze zrobił. W końcu gdyby nie to, nie spotkałby tego słodziaka.
– Jesteś taki śliczny – powiedział, kładąc druga dłoń pod pyszczek i zaczął go drapać z szerokim uśmiechem. Ta omega była idealna dla niego.
Chłopak zamruczał, przymykając oczy, a następnie zaczynając merdać ogonem. Ciekawe, czy każdego tak komplementował.
– Wiesz, nigdy jeszcze nikogo nie chwaliłem... No prócz mojego przyjaciela. Ale ty naprawdę jesteś wyjątkowy – powiedział, dotykając swoim nosem o nos wilka.
Omega zdziwił się, słysząc odpowiedź na swoje pytanie. Częściowo w to wierzył, ale ta jego surowa strona wręcz przeciwnie. Na pewno mówił tak każdemu, w końcu zależało mu tylko na jednym. Jak każdej alfie. Nie chcąc, aby posunęli się do czegoś, czego Horan mógłby żałować, blondynek odsunął się kilka kroków do tyłu, wyślizgując tym samym pyszczek z dużej, ciepłej dłoni Zayna.
– Wiesz... Możliwe, że kiedyś o mnie usłyszysz... Plotki i nie tylko. Przyznam ci się, że owszem, mogłem mieć dużo partnerów... Jednak ty, ty jesteś wyjątkowy. Nie znasz mnie, nie wiesz, ile mam na koncie – powiedział Malik, siadając na trawie przed wilkiem.
Niebieskooki pokręcił głową, odwracając się, a następnie kierując w stronę lasu. Rozmowa ta schodziła na niebezpieczny tor, a on jako naiwna omega najpewniej niedługo potem rzuciłby mu się w ramiona. Miał wrażenie, że chłopak mówi mu to tylko po to, aby oczyścić się w jego oczach z zarzutu, żeby skłonić go do przychylności w jego stronę. Niall nie mógł mu ufać, bowiem ten zaczynał mieszać mu w głowie i nie chciał dać się zmanipulować. Horan naprawdę ciekawy był, czy każdemu wilkowi opowiadał takie bajeczki, taki był jego sposób na wciągnięcie do łóżka? Niall obawiał się, że od teraz będzie myślał tak o każdej napotkanej alfie, która do niego zagada. Nie był zbyt urodziwy, często słyszał w młodszych latach od starszych, że idealny na "jeden raz". Może było w tym ziarnko prawdy i zainteresowanie zdobyć będzie jedynie przez chwilę, aby zostać niedługo wciągniętym do łóżka?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro