19. Nad czym myślisz Słodziaku?
Niall leżał na trawie z głową ulokowaną na klatce piersiowej Zayna. Leżeli i wpatrywali się w niebo od dobrej godziny milcząc. Horan zastanawiał się czym teraz tak właściwie są - parą, znajomymi czy przyjaciółmi? I czy Zayn będzie chciał oznaczyć i jego? Te pytania nie dawały mu spokoju, jednak nie wiedział czy może je zadać.
– Nad czym myślisz Słodziaku? – spytał zaczynając głaskać go po włosach z szerokim uśmiechem na ustach.
— Co jest między nami? — spytał niepewnie, ignorując przezwisko, jakim nazwał go alfa — W sensie... co dalej z nami będzie?
– Między nami? Hmm... A co byś chciał, by było? – spytał uśmiechnięty.
— Nie odpowiada się pytaniem na pytanie — mruknął.
– Hmm skoro mnie oznaczyłes... Może by nam wyszło jako para – przygryzł wargę szeroko uśmiechając się do niego.
— Chcesz być ze mną? — spytał z nadzieją.
Zayn uśmiechnął się jedynie i znalazł się nad blondynem. Cmoknął go w usta patrząc prosto w oczy.
Omega objął go, w duchu ciesząc się z rozwoju wydarzeń. W końcu miał przy sobie swoją alfę, na której mu zależało.
– Będziesz moją omegą? – spytał kładąc dłonie na biodra młodszego.
— Oczywiście, że tak — odparł z szerokim uśmiechem.
Zayn wpił się w usta omegi, mrucząc cicho pod nosem i kładąc dłonie po jego obu stronach.
Niall oddał pocałunek, będąc najszczęśliwszą omegą na ziemi. Przyciągnał Zayna bliżej siebie, przymykając oczy.
Mulat oczarowany ustami omegi nie myśląc już o niczym całował go z pasują jakby czas się zatrzymał.
Blondyn jako pierwszy odsunął się od Zayna przez brak powietrza. Wziął głębszy wdech, składając ostatni pocałunek na nosie starszego. Zachichotał, wplątując palce w jego włosy.
***
Dochodził wieczór, kiedy dwa wilki ganiały za sobą po lesie. Z czego jeden, ten większy był cały mokry, przez przypadkowe wepchnięcie do wody. Omega, przebierający szybko nóżkami nie był z siebie bardziej dumny, śmieszył go widok przemoczonego futerka swojego alfy. Szatyn oglądał się za siebie co chwila, aby sprawdzić jak daleko w tyle jest Harry. Nie chciał wiedzieć, jaką nauczkę dostanie za wepchnięcie go do jeziora.
Harry wiedział, że szatyn pożałuje tego co mu zrobił. Wiedział, że ten pożałuje mokrej sierści alfy. Nie może sobie na to pozwolić.
Louis biegł przed siebie z wywalonym jęzorem, kierując się po najbardziej wyboistych drogach, wszystko, byleby utrudnić to swojemu chłopakowi.
Harry jednak się zmądrzył wbiegając na górkę i biegnąc równym tempem ze swoją omegą. Gdyby ta nie była zajęta wymijaniem tego wszystkiego.
Tomlinson, widząc jak blisko jest zielonooki, skręcił gwałtownie, wbiegając między drzewa. Biegł ile sił, których powoli zaczęło mu brakować, miał nadzieję, że choć na chwilę zgubi Styles'a, aby odpocząć w krzakach bądź norze.
Harry zaśmiał się głośno, wiedząc dokąd prowadzi ścieżka, więc pobiegł dalej przed siebie wybierając szybszą drogę gdzie spotkają się oboje.
Omega, odwrócił się i nie widząc Styles'a za sobą, roześmiał się w duchu. Jego radość nie trwała jednak długo, gdyż po chwili wpadł na coś, a raczej na kogoś, skutkiem czego wylądował tyłkiem na ziemi, jęcząc żałośnie. Podniósł niebieskie tęczówki i zamarł, widząc swojego alfę.
– I co teraz? – powiedział w myślach udając złego wilka i podchodząc do niego.
Omega podniósł się nieporadnie z ziemi, powoli wycofując do tyłu. Rozejrzał się szybko we wszystkie strony szukając drogi ucieczki.
– Nie ma ucieczki – odparł zatrzymując się metr od młodszej omegi.
Szatyn położył się na ziemi, chowając pyszczek między łapki i zaczął piszczeć, ukazując swoją uległość.
– Ale... Mam już pomysł na karę. Wracamy do domu – odparł jedynie ignorując go i ruszył wolnym ruchem do mieszkania.
– Jaką karę? – spytał, wstając z ziemi i idąc za brunetem – Nic nie zrobiłem! – burknął.
– Nie, wcale – prychnął spoglądając na niego srogim wzrokiem.
Szatyn zapiszczał smutno, łapiąc alfę zębami za ucho. Pociągnął go, chcąc, aby się zatrzymał. Oczywistym było, że chciał się jeszcze pobawić. Żadna kara nie była mu straszna, znał Harry'ego i wiedział, że ten nie zrobi mu krzywdy.
– Louis nie chce. Zimno mi mimo, jest jesień, a ja nie lubię gdy jest mi zimno. Idziemy koniec zabawy ty mały diable – zmarszczył brwi patrząc na omegę swoimi zielonymi oczami.
Wilk zaczął ocierać się swoim futrem o te Harry'ego, chcąc go trochę wytrzeć, żeby było mu cieplej.
– Jutro po szkole się pobawimy – dodał zerkając na niego z uśmiechem. Nie chciał by ten był smutny. Jednak na dziś miał dość atrakcji.
– Chcę cię rozgrzać, żeby nie było ci zimno – odpowiedział, merdając ogonem.
– Znam jeden sposób na to ~ wyszczerzył zęby oblizując się przy tym.
– Jaki? – spytał, przekrzywiając łeb.
– Co ty na seks w lesie? Jako wilki?
Omega fuknęła na niego, odsuwając się. Pokręciła głową, ruszając przed siebie.
– Nie ma mowy zboku, pomarzniesz sobie w takim razie.
– To idziemy – zaśmiał się wiedząc, że to zadziała. Za dobrze znał już swoją omegę.
Większy wilk zaraz dorównał kroku swojej omedze, który zaczął biec w stronę wyjścia z lasu.
***
– Zayn! Przestań! – krzyknął młodszy próbując się wyswobodzić. Cały weekend spędzili na obściskiwaniu się i uśmiechaniu.
— No co? — mruknął niezadowolony, odsuwając się trochę.
– Łaskoczesz mnie – zachichotał tylko zmieniając ich pozycję tak, że blondyn leżał na górze.
— Mm, przejmujesz kontrolę, skarbie? — uniósł brew, śmiejąc się pod nosem.
– Ktoś musi – zaśmiał się głośno cmokając swojego chłopaka w usta.
Malik mruknął niezadowolony na odpowiedź, jednak później uśmiechnął się pod nosem.
— Pokaż, co potrafisz dominacie — odparł z rozbawieniem.
– Uwielbiam cię wiesz? - spytał uśmiechając się szeroko.
— Coś tam kiedyś wspominałeś — roześmiał się, przyciągając omegę do siebie.
– Kiedyś wspominałem i teraz wspominam.
— Pokaż mi jak mnie uwielbiasz — zachęcał czarnowłosy do jakiegokolwiek ruchu ze strony blondyna.
– Hmm – zachichotał jedynie wpijając się w usta staszego z szerokim uśmiechem i pasją.
Alfa oddał od razu pocałunek, kładąc dłonie na pośladkach młodszego, które po chwili ścisnął, chcąc dostać się językiem do jamy ustnej niebieskookiego. Choć z drugiej strony bardzo chciałby zobaczyć jak wygląda przejmowanie kontroli przez omegę.
Niall odrazu pozwolił mu na pogłębienie pocałunku mrucząc cicho i kręcąc tyłkiem, by tym mógł go bardziej ściskać.
Zayn uśmiechnął się delikatnie, zmieniając ich pozycjami tam, że omega leżał teraz pod nim. Zszedł z pocałunkami na szyję i obojczyki chłopaka, chcąc pokazać każdemu, że ten należy do niego.
– Jejciu jakie to dz-dziwne uczucie – jęknął cicho odchylając głowę do tyłu z tej przyjemności jaką doświadczył.
— Będziesz go doświadczał coraz częściej — mruknął, wracając do wykonywanej czynności.
– Brzmi... Brzmi dobrze – wymamrotał kładąc dłonie we włosy starszego i pociągając za nie.
Zayn zamruczał, jednak po dłuższej chwili ich wspólne chwile przerwał dźwięk telefonu. Alfa westchnął, wstając z blondyna, a następnie sięgnął po komórkę, leżącą nieopodal.
– Serio w takim momencie? – burknął blondyn podpierając się na łokciach z niezadowoleniem.
Brunet, czytając wiadomość od swojego przyjaciela westchnął cicho. Ich najlepsza koleżanka z wcześniejszej szkoły wyprawiała huczne urodziny, dlatego niegrzecznie byłoby nie przyjść.
— Co jest? — spytał patrząc się z uniesioną brwią do góry.
— Louis mnie wzywa, więc powoli będę musiał się zmywać.
– Ale masz być grzeczny - pokręcił mu palcem przed twarzą i cmoknął go w usta.
— Oczywiście, kochanie — odparł z uśmiechem, przytulając go mocno.
– I bez żadnych zdrad bo zabije sukę i ciebie – zachichotał cmokając go w delikatny znak na szyi.
— Jesteś jedynym, jakiego chcę w swoim łóżku, mały. Będę meldował ci się co godzinę, abyś się nie martwił — poczochrał go po włosach.
– Jakby co, pisz. Zostawię okno otwarte – przygryzł wargę kładąc się na łóżku i patrząc na swojego chłopaka z uśmiechem.
— To jakaś sugestia? — poruszył sugestywnie brwiami.
– Możliwe - zachichotał głośno zakrywając swoją twarz w poduszce.
— Oczekuj mnie w takim razie — uśmiechnął się tajemniczo, cmokając go ostatni raz w usta, a później wychodząc z pokoju.
Niall uśmiechnął się tylko do siebie ciesząc się pod nosem.
×××
Zapraszam też na konto Lociin gdzie piszemy zialla x larry'ego - sweet but psycho
Oraz na nowe opowiadanie które znajdziecie na mynameispizza17
Larry x Ziall - without me
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro