18. Niech ktoś mi pomoże do cholery!
Niall od godziny patrzył widział sufit. Wiedział, że jeszcze zostało mu dużo czasu do powrotu do zdrowia. Nie wiedział dlaczego jego wilk nie chciał z nim współpracować.
Mimo to cieszył się, że odzyskał kontakt z rzeczywistością. Wiedział, co się dzieje naokoło i nie było już tak... Dziwnie.
Nie mógł się doczekać wizyty swoich najbliższych. Był pewny, że niedługo ktoś go odpowiedzi.
Najbardziej jednak był ciekaw czy Zayn ponownie do niego zawita. Pamiętał wszystko, co ten mu opowiedział, doskonale odczuwał jego usta na swojej twarzy. Nie chciał, aby Malik go zostawił, może i popełnił kilka błędów, jednak Horan chciał go za swojego alfę.
Kiedy usłyszał, że ktoś wszedł do sali zamknął oczy próbując udawać, że dalej nie może ich otworzyć. Nie wiedział kto przyszedł więc wolał być pewny.
Czując znajomy zapach miał chęć uśmiechnąć się. Jak możliwym było, że omega praktycznie przywołała Zayna myślami? Malik jak zawsze przywitał się z "nieprzytomnym" blondynem i usiadł na krześle obok, łapiąc go za rękę.
– Skarbie, dziś było jak zawsze. Wiesz? Musisz się obudzić. Nikt nie wie co się dzieje. Lekarze zrobili co mogli... – westchnął tylko całując dłoń młodszego — Wszystko zależy teraz od ciebie — mruknął — Z tego co słyszałem to Louis ma gorączkę, więc zapewne Harry dokończył połączenie. A ludzie w szkole ciągle gadają o wypadku i o tym, że Harry jest alfą... Czasem nie chce mi się siedzieć i wysłuchiwać tego wszystkiego.
Niall nie wiedząc czemu poczuł nagle siłę gdy poczuł bliskość alfy. W pewnym momencie otworzył oczy i usta próbując coś powiedzieć.
– A-a....a – zaczął, nie mogąc się wysłowić, a jego oczy zaświeciły. Zayn, widząc niebieskie tęczówki natychmiastowo odsunął się ze strachem. Nikt miał go nie nakryć na odwiedzinach w szpitalu, a już zwłaszcza sam Niall. – A... A – kontynuował jednak z oczu zaczęły lecieć łzy z powodu, że nie mógł się wysłowić.
Malik wstał i zaraz wybiegł z sali, idąc od razu do lekarza. Powiadomił go o przebudzeniu Horana i niedługo potem wyszedł ze szpitala. Miał nadzieję, że omega zapomni o tym co widział.
***
Od tamtej pory minęły dwa miesiące. Niall wrócił już mniej więcej do zdrowia. Choć czasem miał zawroty głowy. Nie wiedział dlaczego jednak wiedział kto może mu pomóc.
Zaczął normalnie uczęszczać do szkoły, gdzie asekurowali go Harry i Louis, którzy byli ze sobą jeszcze bliżej niż zazwyczaj. Niall cieszył się szczęściem swojego przyjaciela i bardzo polubił jego omegę.
Tego dnia jak codziennie blondyn nie czuł się za dobrze. Nie wiedział dlaczego ale z dnia na dzień jak było lepiej teraz jest gorzej.
W pewnym momencie oparł się o szafkę, a następnie zsunął się po niej, czując jak świat zaczyna wirować. Złapał się dłonią za głowę, chcąc aby to wszystko ustało, jednak bezskutecznie.
– Niall? Niall! – krzyknął Louis, zmierzając w jego kierunku i ruszył do omegi widząc w jakim jest stanie.
Ukucnął przy nim, chcąc nawiązać z blondynem jakikolwiek kontakt, lecz ten wyglądał jakby był w zupełnie innej rzeczywistości. Przerażony szatyn nie bardzo wiedział, co zrobić, więc zaczął rozglądać się, chcąc poprosić kogokolwiek o pomoc.
– Niech ktoś mi pomoże do cholery! – krzyknął łapiąc go za ramiona i próbując podnieść.
Zayn, wychodząc z sali matematycznej nie spodziewał się zobaczyć siedzącego pod szafkami półprzytomnego blondyna. Niemal natychmiast znalazł się przy dwójce omeg, biorąc blondyna na ręce.
— Co mu się stało? — spytał spanikowany, patrząc na twarz niebieskookiego.
– Nie wiem, starcil przytomność w pewnym momencie. Od wyjścia ze szpitala było coraz lepiej. Nie wiem co mu się stało – powiedział szatyna kładąc dłoń na czoło młodszego.
Malik skinął głową i popędził z omegą w stronę gabinetu pielęgniarki. Louis chwycił plecak blondyna i ruszył za Zaynem.
– On nie reaguje Zayn. A jeżeli mu się coś naprawdę stało? – spytał zmartwiony otwierając im drzwi i wpuszczając ich do środka.
— Nawet tak nie mów — warknął, kładąc omegę na łóżku.
Kiedy szatyn chciał się odezwać Niall w pewnym momencie podnosił się rozglądając się co się dzieje.
– Czemu jestem u pielęgniarki? – uniósł brew do góry.
— Zemdlałeś, boże Niall tak się martwiliśmy! Nie strasz nas tak! — usiadł obok Louis i zgarnął młodszego do uścisku.
– Ale jak to? – powiedział nie rozumiejac o co chodzi szatynowi. On zemdal? Przecież teraz czuł się wyśmienicie.
— Nie było z tobą kontaktu. Zsunąłeś się po szafce — wyjaśnił.
– Naprawdę? Je... Zayn... – zaczął patrząc się na alfę przed nim. Nie mogąc się powstrzymać wtulił się w starszego łkając cicho.
Alfa zdziwił się na reakcję młodszego, jednak objął go delikatnie, głaszcząc po plecach. Jego wewnętrzny wilk cieszył się, czując swojego przeznaczonego tak blisko.
– Czemu uciekłeś? Chciałem ci coś powiedzieć... Ale uciekłeś – szeptał mu do ucha młodszy, próbując nacieszyć się bliskością. Alfa jednak milczał, posyłając drugiej omedze znaczące spojrzenie, aby ta wyszła, więc chwilę później już jej nie było. – Myślę, że chodzi o twoją bliskość Zayn. Moja omega wariuje i walczy o to bym był z twoją alfą. A ja wiem, że to nie możliwe bo mnie nie chcesz. Daj mi chwilę by omega się uspokoiła i masz mnie z głowy – powiedział przymykając oczy.
— To nie tak, że cię nie chce — odezwał się po chwili — Chcę, ale zasługujesz na kogoś lepszego, Niall.
– Chcę tylko ciebie. Moja omega nie umie żyć bez ciebie – szepnął cicho patrząc na niego
– Nie chcę cię skrzywdzić swoimi humorkami Niall –westchnął.
– Skrzywdzisz mnie odejściem i ignorowaniem – wymamrotał odsuwając się od Mulata i poszedł po plecak leżący przy łóżku.
– Chce dla ciebie dobrze. Na pewno znajdziesz sobie kogoś lepszego, na przykład jakiegoś przywódcę stada – mruknął.
– Nie rozumiesz, że moja omega chcę tylko ciebie? Prędzej umrę niż znajdę sobie alfę – wymamrotał ruszając do drzwi.
— Znajdziesz. Nie jeden cię pokocha — odparł, idąc za blondynem.
– Tylko, że moja omega nie chce nikogo innego. Podejrzewam, że właśnie dlatego mam złe samopoczucie – westchnął jedynie próbując się nie rozpłakać. Jednak kiedy chciał przejść przez próg drzwi jego omega ponownie zawyłam, a ten zaczął tracić przytomność.
Zayn w ostatnim momencie złapał blondyna w swoje ramiona.
Niall zaczął szybciej oddychać. Jakby nagle zaczął dostawać sił. Nie wiedział co się z nim dzieje.
— Ni, już, spokojnie. Uspokój się — mówił spanikowany, nie wiedząc co się dzieje z omegą. Posadził go na łóżku, kucając przed jego nogami — Oddychaj.
– Moja omega... To przez nią – szepnął walcząc z wilkiem, a Zayn mógł zauważył, że jedno oko jest żółte, a drugie niebieskie.
— Jak mogę ci pomóc? — spytał, głaszcząc blondyna po kolanie.
– Nie wiem... Ona... ona wariuje – szepnął zaciskając ręce w pięść. Jego omega chciała alfy. Próbowała wyjść na zewnątrz by oznaczyć starszego sobą. Jednak mimo, że wilk był silny Niall także miał coś do powiedzenia.
— Uspokój ją, przecież nic się nie dzieje, więc o co jej chodzi — uniósł brew, kładąc dłonie na tych Nialla. Chciał mu pomóc, ale nie wiedział jak
– Ona chcę cię oznaczyć – jęknął łapiąc się za głowę a zjego oczu poleciały łzy.
— Nie płacz, Ni — mówił, ścierając jego łzy — Cholera, co może ją uspokoić? Mam po kogoś iść? Niall powiedz mi, bo ja nie wiem — panikował.
– Zayn, ja pierdole! Ona chce ciebie, dokładniej twoją alfę – odparł i dostał drgawek. Jego omega rosła w siłę i powoli wychodzi już na światło dzienne.
— Dobra, jebać, oznacz mnie. I tak jesteśmy sobie przeznaczeni — westchnął, nie wiedząc co innego w tej sytuacji mógłby zrobić.
– J-jesteś... Jesteś pewny? – przygryzł wargę patrząc się na niego z przymrużonymi oczami.
— Cholera zrób to i nie marudź, bo zejdziesz mi na tym łóżku — wywrócił oczami.
Niall przegryzł wargę z uśmiechem odwracając się na kolanach starszego.
– Dziękuję – uśmiechnął się szeroko i wpił się w usta Malika górując nad nim.
Zayn szybko oddał pocałunek, uśmiechając się pod nosem.
Niall zamruczał cicho odsuwając się i wgryzł się w szyje alfy warcząc cicho. Jego omega zaczęła skakać w środku ze szczęścia.
Zayn zacisnął mocno wargi, chcąc nie krzyknąć z bólu, bo co jak co, ale oznaczenia bolały.
Kiedy Horan sie odsunąl spojrzał na bruneta i westchnął cicho z ulgą.
Zayn oparł głowę o jego ramię, czując się dziwnie. Ale w końcu miał omegę, co prawda jeszcze jej nie oznaczył, ale miał ją. Brakowało mu Nialla i cieszył się, że teraz jest jego.
— Lepiej ci? — spytał.
– Tak, dziękuję... Proszę nie zostawiaj mnie – szepnął wkładając ręce pod koszulkę starszego i przymykając oczy.
— Jak na razie to tylko ty chciałeś mnie zostawić dla kogoś innego — mruknął.
– Przeprosiłem... Wybacz mi proszę Zee – szepnął młodszy spuszczając głowę na dół.
— Jak dasz mi buzi to pomyślę — uśmiechnął się delikatnie, patrząc na chłopaka.
Horan uśmiechnął się szeroko kładąc dłonie na policzki starszego i wpił się w usta Malika.
Alfa oddał od razu pocałunek, wplątując palce w blond kosmyki omegi. Jego wewnętrzny wilk szalał z radości i Zayn wcale mu się nie dziwił. Też był szczęśliwy, mając Nialla obok.
– Dziękuję – odetchnął z ulgą chichocząc pod nosem.
— Musimy iść na lekcje, mały. Niedługo przyjdzie pielęgniarka, a wątpię aby ucieszył ją nasz widok — roześmiał się, patrząc w niebieskie oczy.
– Może... Może idźmy na łąkę? - powiedział odsuwając się od alfy i patrząc w jego oczy.
— Możemy iść — odparł z uśmiechem, całując chłopaka w nosek.
×××
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro