Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11. Zayn proszę cię, nie bądź zły, nie chce źle...


   Niall przygryzł swoją, wargę patrząc na Zayna zmywajacego ich naczynia po śniadaniu. Nie wiedział czemu, ale patrzył się na niego, jak na ósmy cud świata.

  – Mam wciąż udawać, że nie widzę jak się ślinisz patrząc na mnie? – spytał alfa z rozbawieniem, nie przerywając czynności.

  – Nie ślinie się – prychnął Horan, chowając się w bluzie Malika, by ten nie widział jego rumieńców.

  –  Oczywiście – roześmiał się, odwracając w jego stronę.

  – Rób co robisz – furknął, idąc do sypialni Malika po swój telefon, by napisać do Stylesa wiadomość.

  – Niiii, nie obrażaj się – powiedział, ruszając za młodszym. Chciał się tylko podroczyć, czuł przecież to spojrzenie na sobie.

  – Śmiejesz się że mnie, jak każdy inny – burknął niezadowolony, ruszając na górę. Jakim prawem starszy postanowił go w taki sposób upokorzyć przed samym sobą. Przecież było wiadomo, że Zayn był pociągający.

  – Niall, nie to miałem na myśli – wytłumaczył szybko, idąc za nim – Nie śmiałem się z ciebie w negatywny sposób. To urocze, że zaprzeczasz, choć obydwoje znamy prawdę – dogonił go przy drzwiach pokoju – Też często się na ciebie patrzę, bo jesteś śliczną omegą – wymruczał mu do ucha, gdy był wystarczająco blisko.

  Horan zatrzymał się w miejscu, czując bliskość alfy, która jego zdaniem była mu przeznaczona. Przełknął głośno,, ślinę patrząc przed siebie. Nie wiedział czy odwrócić się czy też ruszyć.

  – Coś nie tak, Niall? – spytał Zayn, owiewając ciepłym oddechem ucho młodszego. Uśmiechnął się pod nosem, widząc jak ten bije się z myślami.

  – N-nic – wyjąkał czekając na dalsze rozwinięcie akcji. Bo chciał zrobić jakikolwiek ruch, jednak wiedział, że może to się przyczynić do czegoś czegoś nigdy by nie spodziewał.

  Zayn, wyminął blondyna, wcześniej składając delikatny pocałunek na jego karku, a następnie przejeżdżając dłonią po jego tali. Oczywiście zrobił to bardzo delikatnie, prawie musnął jego ciało, tylko palcami. Chciał go sprowokować do pierwszego kroku. Jak gdyby nigdy nic podszedł do swojego łóżka, a następnie chwycił bluzę, wieszając na ramię.

  – Zrobiłeś to specjalnie! – oburzył się blondyn patrząc na Malika. Przecież po co by go tak zawstydzać, żeby po prostu z niego się pośmiać. Nie oszukujmy się, to na pewno to było w intencjach starszego.

  – Przecież ja nic nie zrobiłem, Ni – uśmiechnął się niewinnie przez ramię, zakładając na siebie ubranie.

  – Ty oszuście – zaśmiał się blondyn, podchodząc powoli do Mulata. Nie mógł uwierzyć w to co mówi starszy.

  – Tylko ty tutaj oszukujesz, omego – odparł, zakładając spodnie. Widząc jak bardzo blisko niego jest niebieskooki, nie mógł powstrzymać uśmiechu.

  Młodszy fuknął na to, tupiąc nogą i odwrócił się od tamtego. To go nie bawiło w żaden sposób, kiedy Zayn się z niego śmiał.

  – Jesteś uroczy – mruknął pod nosem, poprawiając kaptur bluzy.

  – Oj cicho bądź – szepnął, czując rumieńce na całej twarzy.

  Zayn podszedł do niego, a następnie skradł krótki pocałunek z jego warg.

  Niall zarumienił się nie wiedząc co zrobić ze sobą. Przygryzł wargę, patrząc się na Mulata.

  Malik roześmiał się, a następnie usiadł na łóżku, biorąc swój telefon do ręki. Zaczął przeglądać social media, przy okazji sprawdzając czy Louis odpisał mu na porannego smsa, w którym informował go, że nie przyjdzie do szkoły.

  – Wredny jesteś – burknął cicho podchodząc do Malika i wyrywając mu telefon z dłoni.

  – Ja jestem wredny? To właśnie ty zabrałeś mi telefon! – udał oburzenie, wydymając lekko wargi, a następnie krzyżując ręce na klatce piersiowej.

  – Kusisz – zachichital kładąc dłonie na jego kark i uśmiechnął się szeroko.

  – I co zamierzasz z tym faktem zrobić? – wymruczał z cwaniackim uśmieszkiem.

  Niall zarumienił się nie wiedząc jak to zacząć. No chyba każdy by zawstydził się przy takim przystojnym facecie.

  – Hmm, Niall? – ciągnął temat, oblizując usta.

  Młodszy westchnął cicho, kładąc dłonie na policzkach starszego i wpił się w usta górując nad nim.

  Zayn uśmiechnął się zwycięsko, zaraz oddając pocałunek. Położył dłonie na jego biodrach, a następnie wciągnął go sobie na kolana.

  Niall mruknął tylko pod nosem oddając się chwili zapomnienia. Ich usta pasowały do siebie idealnie.

  Ciemnooki naprawdę zadowolony był z takiego obrotu spraw. Myślał, że Niall będzie dłużej zwlekał.

  – Niall? Zayn? Wyjaśnicie mi to? – tą piękną chwilę przerwał głos szatyna, który niespodziewanie pojawił się w pokoju Zayna.

***

  Po wyjściu Louisa, Zayn poczuł dziwne ukłucie w sercu. Czy to prawda, że Niall wolałby zostać omegą Harry'ego? Przecież jeszcze chwilę temu całowali się i wszystko było świetnie, a teraz... Nagle chciał z niego zrezygnować dla Styles'a? Cała złość zamieniła się w przygnębienie i smutek.

  – Nie wolę zostać jego omega... Ja naprawdę chce tylko ciebie Zayn... Jednak nie mogę pozwolić by Luną stada była Taylor. Dobrze wiesz co wtedy się stanie – powiedział cicho kładąc dłoń na ramieniu starszego

  Alfa strącił rękę młodszego, patrząc pusto na ścianę przed nim.

  – Zrozumiałem – odparł obojętnie, a następnie dodał. – Teraz możesz już wyjść. Idź do swojego przyszłego alfy, niech on się tobą zajmie.

  – Zayn proszę cię, nie bądź zły, nie chce źle... – szepnął, podchodząc do alfy ze łzami w oczach, nie mogąc uwierzyć w to co Malik mu mówi.

  – Oczywiście, że nie chcesz. Myślisz o każdym innym tylko nie o twoim przeznaczonym – podkreślił. – Dosadnie zrozumiałem, co miałeś mi do przekazania. Możesz już wyjść. Idź ratuj świat przed złem – prychnął, czując się naprawdę zranionym. Dlaczego nie pomyślał choć chwilę o nim i o tym jak on się w tym wszystkim poczuje? Chce dobrze dla wszystkich, ale nie dla niego. Niby nie da się każdemu dogodzić, ale skoro byli sobie przeznaczeni, to omega powinna większą uwagę zwracać na niego. Zayn naprawdę nie chciał zostać sam, nie zniósłby samotności. Od dawna marzył o swojej drugiej połówce i gdy w końcu ją znalazł, ta odchodzi do swojego przyjaciela. Świetnie.

  – Skoro tak stawiasz sprawę... Dobrze wyjdę, ale zapamiętaj. Każdy kiedyś będzie szczęśliwy - szepnął, zdejmując bluzę Zayna i koszulkę. Wziął swoje mokre  ciuchy i ze łzami w oczach schował je do torby wychodząc z mieszkania i odbiegając w postaci wilka.

  Malik prychnął jedynie na słowa młodszego, a następnie położył się na łóżku. Każdy będzie szczęśliwy tylko nie on. Przez całe życie bawił się różnymi omegami, betami, a nawet alfami, bo doskwierała mu samotność. Miał nadzieję, że w ten sposób znajdzie swoją przeznaczoną drugą połówkę i będzie wiódł z nią spokojne życie, a później założoną dużą rodzinę, o której zawsze marzył.

  A teraz pokłócił się z jedyną osobą, którą miał za przyjaciela, a omega, z którą chciał spędzić resztę swojego życia wybrała życie u boku kogoś innego. Zayn czasami zastanawiał się czy był naprawdę aż tak beznadziejny. Czy prócz wyglądu miał coś jeszcze wartego uwagi. Niby był alfą i powinien być silny, ale teraz czuł jakby jego świat się zawalił.

  Nigdy nie był dla kogoś wystarczająco ważny, aby przeważał ponad coś. Jego matka mając do wyboru wychowanie jego albo ucieczkę do Francji, wybrała obcy kraj. Jego ojciec w późniejszym czasie wybrał opcję dobrze płatnej pracy w pobliskim mieście. Siostry założyły rodziny i wyprowadziły się na drugi koniec kraju. Prócz Louisa i jednonocnych przygód nie miał nikogo.

  Teraz został kompletnie sam bez żadnego światełka nadziei, które podpowiedziałoby mu co zrobić w takiej sytuacji. Pozostaje mu pozbierać się i żyć w przekonaniu, że może kiedyś znajdzie się ktoś, kto przełożyłby jego ponad wszystko inne. Myśl, że jest się dla kogoś ważnym jest podobno miła. Szkoda, że Zayn nie miał okazji jeszcze tego doświadczyć.

×××
O

jej Zialla już nie ma...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro