Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

«rozdział 2»

⊱ ━━━━.⋅ εïз ⋅.━━━━ ⊰

✺✺✺

Mirabel na próżno czekała w tym samym miejscu przez kolejny tydzień. Chwilami myślała, że może Julia wyjechała albo jest czymś zajęta. Tracąc nadzieję na spotkanie, chciała odejść, ale w tym właśnie momencie koło niej przebiegła pewna drobna osoba płci żeńskiej z szopą kręconych, kasztanowych włosów i podartej burej sukience. Owa osoba sekundę później została potrącona przez jakiegoś nieostrożnego przechodnia, który nawet nie przeprosił, tylko poszedł dalej.

Mirabel natychmiastowo znalazła się przy, już znajomej, dziewczynce i pomogła jej wstać.

— Gracias  — powiedziała Julia i sprawdziła czy nic nie wypadło z torby —  Wszystko na swoim miejscu — odetchnęła z ulgą — Bo wiesz, mam tam ważne rzeczy  i nie chciałabym, żeby zginęły.

Mirabel kiwnęła głową na znak, że doskonale rozumie jej obawy

— To na razie — Julia już szykowała się do zniknięcia w tłumie, ale tym razem Mirabel była nieco szybsza. Stanęła przed Julią, zagradzając jej tym samym drogę.

— Proszę, zaczekaj, ciągle uciekasz, a nie powiedziałaś o sobie nic oprócz imienia — odezwała się Mirabel — Nawet nie wiem, ile masz lat.

Julia zaśmiała się.

— Jeśli tak bardzo interesuje Cię mój wiek, to w tym roku będę miała piętnaście — widząc, że Mirabel otwiera usta, aby coś powiedzieć, dodała: Tak, wiem, nie wyglądam. O tym właśnie pomyślałaś, prawda?

Istotnie, nawet najwnikliwszy obserwator nie dałby Julii więcej niż dwanaście lat.

— T–tak — odpowiedziała nieco speszona Mirabel — Skąd to wiesz?

Julia uśmiechnęła się uśmiechem wyrafinowanego kombinatora. Teraz z kolei wyglądała niczym psotny elf, który za wszelką cenę usiłuje uprzykrzyć życie ludziom, przejeżdżającym przez las.

— Nie tak trudno się domyślić — odparła — Czasem ludzie potrafią być bardzo przewidywalni. Ale spokojnie, nie czytam w myślach — roześmiała się — Aż takich umiejętności to ja nie mam. 

Mirabel pomyślała, że nawet gdyby Julia potrafiła czytać w myślach, nic by już jej nie zdziwiło.

— A co do mojego pochodzenia — Julia kopnęła przed siebie leżący na drodze kamyk —  Nie mogę mówić o tym głośno, a już na pewno nie tutaj, przy ludziach — zatoczyła ręką krąg wokół  — To zbyt niebezpieczne.

— W takim razie chodźmy gdzieś, gdzie jest bezpiecznie — zaproponowała Mirabel, szczęśliwa, że będzie mogła dowiedzieć się czegoś więcej o nowej koleżance. Nie chciała być natarczywa, ale niezmiernie ciekawił ją kraj Julii.

— Znasz takie miejsce? — spytała dziewczyna, patrząc na Mirabel spode łba.

Fakt, o tym wcześniej nie pomyślała. Trzeba coś znaleźć. Pierwsza przyszła jej do głowy Casita — dom rodziny Madrigal. Jeśli zmusi się Dolores, żeby niczego nie wygadała, będzie przecież bezpiecznie, czyż nie?

Opowiedziała o swoim pomyśle Julii. Dziewczynka była na początku przeciwna, ale w końcu dała się namówić i poszła razem z Mirabel do jej casa.

— O ja cię... — wykrztusiła tylko na widok wielkiego, kolorowego budynku.

Mirabel delikatnie trzepnęła ją w ramię, żeby Julia się odblokowała.

— To jest właśnie Casita — powiedziała z dumą Mirabel, gdy obie stanęły przed drzwiami.

— ¡Hola, Casita! — odezwała się przyjaźnie Julia, odzyskawszy wcześniej zdolność mowy, bo, krótko mówiąc, ma dłuższą chwilę ją zatkało.

— A teraz chodź! — Mirabel pociągnęła towarzyszkę za rękę — Przedstawię cię rodzinie.

✺✺✺

⊱ ━━━━.⋅ εïз ⋅.━━━━ ⊰

casa-dom

¡Hola!-cześć!


Hej, hej!

Mam nadzieję, że was nie nudzę i czytało wam się dobrze ♡

To do zobaczenia!

~Dżulia







Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro