«rozdział 2»
⊱ ━━━━.⋅ εïз ⋅.━━━━ ⊰
✺✺✺
Mirabel na próżno czekała w tym samym miejscu przez kolejny tydzień. Chwilami myślała, że może Julia wyjechała albo jest czymś zajęta. Tracąc nadzieję na spotkanie, chciała odejść, ale w tym właśnie momencie koło niej przebiegła pewna drobna osoba płci żeńskiej z szopą kręconych, kasztanowych włosów i podartej burej sukience. Owa osoba sekundę później została potrącona przez jakiegoś nieostrożnego przechodnia, który nawet nie przeprosił, tylko poszedł dalej.
Mirabel natychmiastowo znalazła się przy, już znajomej, dziewczynce i pomogła jej wstać.
— Gracias — powiedziała Julia i sprawdziła czy nic nie wypadło z torby — Wszystko na swoim miejscu — odetchnęła z ulgą — Bo wiesz, mam tam ważne rzeczy i nie chciałabym, żeby zginęły.
Mirabel kiwnęła głową na znak, że doskonale rozumie jej obawy
— To na razie — Julia już szykowała się do zniknięcia w tłumie, ale tym razem Mirabel była nieco szybsza. Stanęła przed Julią, zagradzając jej tym samym drogę.
— Proszę, zaczekaj, ciągle uciekasz, a nie powiedziałaś o sobie nic oprócz imienia — odezwała się Mirabel — Nawet nie wiem, ile masz lat.
Julia zaśmiała się.
— Jeśli tak bardzo interesuje Cię mój wiek, to w tym roku będę miała piętnaście — widząc, że Mirabel otwiera usta, aby coś powiedzieć, dodała: Tak, wiem, nie wyglądam. O tym właśnie pomyślałaś, prawda?
Istotnie, nawet najwnikliwszy obserwator nie dałby Julii więcej niż dwanaście lat.
— T–tak — odpowiedziała nieco speszona Mirabel — Skąd to wiesz?
Julia uśmiechnęła się uśmiechem wyrafinowanego kombinatora. Teraz z kolei wyglądała niczym psotny elf, który za wszelką cenę usiłuje uprzykrzyć życie ludziom, przejeżdżającym przez las.
— Nie tak trudno się domyślić — odparła — Czasem ludzie potrafią być bardzo przewidywalni. Ale spokojnie, nie czytam w myślach — roześmiała się — Aż takich umiejętności to ja nie mam.
Mirabel pomyślała, że nawet gdyby Julia potrafiła czytać w myślach, nic by już jej nie zdziwiło.
— A co do mojego pochodzenia — Julia kopnęła przed siebie leżący na drodze kamyk — Nie mogę mówić o tym głośno, a już na pewno nie tutaj, przy ludziach — zatoczyła ręką krąg wokół — To zbyt niebezpieczne.
— W takim razie chodźmy gdzieś, gdzie jest bezpiecznie — zaproponowała Mirabel, szczęśliwa, że będzie mogła dowiedzieć się czegoś więcej o nowej koleżance. Nie chciała być natarczywa, ale niezmiernie ciekawił ją kraj Julii.
— Znasz takie miejsce? — spytała dziewczyna, patrząc na Mirabel spode łba.
Fakt, o tym wcześniej nie pomyślała. Trzeba coś znaleźć. Pierwsza przyszła jej do głowy Casita — dom rodziny Madrigal. Jeśli zmusi się Dolores, żeby niczego nie wygadała, będzie przecież bezpiecznie, czyż nie?
Opowiedziała o swoim pomyśle Julii. Dziewczynka była na początku przeciwna, ale w końcu dała się namówić i poszła razem z Mirabel do jej casa.
— O ja cię... — wykrztusiła tylko na widok wielkiego, kolorowego budynku.
Mirabel delikatnie trzepnęła ją w ramię, żeby Julia się odblokowała.
— To jest właśnie Casita — powiedziała z dumą Mirabel, gdy obie stanęły przed drzwiami.
— ¡Hola, Casita! — odezwała się przyjaźnie Julia, odzyskawszy wcześniej zdolność mowy, bo, krótko mówiąc, ma dłuższą chwilę ją zatkało.
— A teraz chodź! — Mirabel pociągnęła towarzyszkę za rękę — Przedstawię cię rodzinie.
✺✺✺
⊱ ━━━━.⋅ εïз ⋅.━━━━ ⊰
casa-dom
¡Hola!-cześć!
Hej, hej!
Mam nadzieję, że was nie nudzę i czytało wam się dobrze ♡
To do zobaczenia!
~Dżulia
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro