Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

> 1. Dzieciństwo <

>~°.•{×}•.°~<

Świat teroryzowany potworami o morderczych zamiarach zamieszkiwany był przez wielu ludzi. Tych uważanych za zwykłych. Dzieci, dorośli, starcy. Wszyscy pomimo takiego "niebezpieczeństwa" żyli normalnie. Jak by te "poczwary" nie istniały. W końcu rząd deklaruje że każdy potwór został wyłapany, lub będzie. Wiarę w lepsze jutro dawał im wszystkim All Might. Czołowy łowca, nr. 1 w swoim fachu. Dzierżył One for All by zwalczać przestępczość.

- Bakugo-san!- spojrzałem w górę siedząc oparty o piękne drzewo wiśni. To był mój już były przyjaciel, Izuku Midoryia. Psełdonim- Deku.- czemu tu siedzisz? Choć się pobawić!- wystawił w moim kierunku rączki- wiesz... Wole zostać tu- mruknąłem na nowo zamykając oczy- myślę. Nie zauważyłeś?- chłopczyk ze smutną mordką tylko usiadł obok mnie wraz ze mną zanurzając się w ciszy i spokoju. Nikt nic nie mówił. Różowawe płatki sakury opadały lekko trącone przez wiatr. Dzieciaki nie spodziewały się bolesnego zwrotu akcji. Ahh... Te wspomnienia.

8 lat... Plaża, woda, morska bryza i uśmiechy dzieci. Mój uśmiech... Jak ja uwielbiam Lato. Te atrakcje...

1 klasa. Już bylem sensacją. Mądry chłopczyk bez żadnych problemów. Przynajmniej inni tak sądzili. Zawsze znajdywali się jacyś debile co chcieli być moimi przyjaciułmi. Zabawne. Potrafilem tak dużo rzeczy o których im się nawet nie śniło. Urocze

Umówiliśmy się z deku do kina. 12 lat. Tyle mieliśmy. Polecieliśmy oglądać wyreżyserowane starcie All Might'a z demonami... Taka była nazwa... Starcie All Mighta z demonami... Teraz to tak boli... Bawiliśmy się tam tak dobrze... Byliśmy nierozłączni choć ciągle się przechwalałem że jestem najlepszy we wszystkim. Wszyscy by to potwierdzili, że byłem bardzo uzdolnionym chłopcem. Schlebiało mi to tak bardzo że starałem się bardziej... A film postawiony na moje realia... Jest nudny. miałem ciekawsze rzeczy w życiu

Nareszcie nadchodzi wiek w którym otrzymuje się moce jak ma się je już mieć... 14 lat... Nic mi nie było... Byłem jak większość... Cieszyłem się jak dziecko... Jak teraz na to patrzę, to było urocze... I naiwne.

Byłem oczkiem w głowie wszystkich. Byłem idealny dla każdego... No może oprócz mojego wybuchowego charakteru. Wiele osób wspominało mi że się zmieniłem... Tak naprawdę nikt nie zaobserwował jak zdobywa się moc, jak się to odbywa więc nikt nie uważał tego za zły znak. Z resztą. W takim wieku chłopcy dorastają i tralalala. Mijały dni, a moje ciało boleśnie się zmieniało. Byłem wysportowany więc było to w miarę znośne.

Wieczorami zwijałem się z bólu. Próbowałem nie wydawać dźwięków by nie niepokoić rodziny i znajomych. Dni dłużyły mi się jak cholera, ostrzejsze zmysły, większa siła, moje blond włosy były zawsze sztywne układajace się jak by w kolce, a teraz są mięciutkie pozostając w pozycji, potrafiłem się więcej nauczyć, nawet moja inteligencja podskoczyła, a miałem ją już wysoko. Potrafiłem i nadal potrafię zapamiętywać tyle informacji. Ukrywalem to izolując się bardziej od ludzi. Od zawsze jestem skryty i nie chce litości nade mną.

Po parunastu miesiącach, w Święta Bożego Narodzenia które obchodzi moja rodzina z bólu musiałem zamknąć się w pokoju. To była najostrzejsza fala. Cała moja rodzina siedziała na dole, w salonie przy kominku, a ja łkałem i zwijałem się z bólu myśląc że ja... Umieram. Zadzwoniłem Do Deku. Kuliłem się z przeszywającego mnie bolącego gorąca. Moja gorączka wybiła poza skale. Jeden sygnał. Z moich ust poleciała krew. Zwymiotowałem nią. Była rozżarzona. Trzeci sygnałe. Kolejne wymioty i kręcenie się w głowię. Telefon dalej ode mnie bym go nie oblać własną krwią. Moje oczy zalały się krwią... Ale dalej w miarę widziałem. Pomimo tego że leżałem skulony moje ciało było wręcz rozrywane. Odlatywałem.- przepraszamy. Dany numer nie odpowiada. Proszę spróbować puźniej. Sorry[...]- moje łzy mieszały się z krwią. Kaszlnąłem- B-byłeś be-bezuży-yteczny...- zemdlałem. Nie wiedziałem co się ze mną stanie, ale wiem że padłem w kałuży własnej krwi. Tylko niej. Wyglądałem jak to moja mama nazwała... Jak po rozstrzelaniu...

. . .

Gdybym umarł, nikt by nie mógł tego opowiedzieć, prawda?

>~°.•{×}•.°~<

Dziennik 2.6
24-25.12.20##
Początek piekła

- Halo?

- w czym mogę ci pomóc w te święta?

- Jest Katsuki? Dzwonił ale akurat byłem zajęty i teraz nie odbiera

- właśnie długo nie wraca ze swojego pokoju. Z tego co widziałam, chyba coś go bolało, i to mocno. Zamkną się w pokoju

- czemu ja nie odebrałem...?

Stuknięcie

- Izuku, to nie twoja wina. I jestem pewna że nic mu... nie jest...

...

Łzy...

Łzy matki "martwego" chłopca.

Krzyk rozpacz...

Stłuczona szybka

Uderzenie kolan o podłogę

I moje żałosne łzy

>~°.•{×}•.°~<

~Nie martw się~
~nic się przecież nie stało~
~PRAWDA?~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro