Nowy rok i nowe miłości
Kościej: H-Hejka wszystkim.
C-Cóż.... Długo nas n-nie było, ale już śpieszę z w-wyjaśnieniami.
w Święta i N-Nowy Rok autorka nie miała n-na nas wglądu, b-bo przeżywała kryzys.
A-Aktualnie też go przeżywa, więc...
J-Jak na razie dostaliśmy k-kamerę na własność i nagrywamy się sami.
W-Właśnie idę do salonu i....
Saqu: Popadam w rąbaną depresję...
Sergiusz: Oj co się dzieje?
Wiedz, że Najlepszy Wampir na Świecie ci dopomoże!
Midas: Cóż, hormony i te sprawy dają bonus do kryzysu egzystencji.
Wise: Może potrzebujesz czegoś słodkiego, moja droga?
Saqu: Ehhh, to nie są te hormony....
Kościej: T-To co ci jest?
Jin: Cóż, autorka mi co nieco poopowiadała.... Kurcze, aż sama dostałam świergla....
Midas: Chodzi o tę całą rzecz, której nie można mówić w internecie, bo zdejmują ci film?
Jin: To jest chyba dla niej za dużo czy coś.
Saqu: *Dźwięk umierania od środka*
Jin: Tia... Zdecydowanie.
Saqu: Czy po zmieszaniu tego z dużą ilością szampana dostaje się depresji?
Midas: To możliwe. Zgodnie z twierdzeniem...
Sergiusz: Za przeproszeniem doktorze, ale nikt nie rozumie tego naukowego bełkotu, jakim jest medycyna.
Midas: :(
Saqu: Dobra.... Może lepiej powiedzcie jak wam minął ten sylwester i walentynki.
Działo się coś ciekawego?
Sergiusz: Wspaniale, że pytasz!
Kościej: O-O rany....
Sergiusz: Jako Najwspanialszy Wampir na Świecie, wyszedłem na zewnątrz i rozdawałem róże każdej kobiecie, jaką napotkałem.
Gdybyście widzieli jak mdlały na mój widok!
Midas: Ja widziałem.
Zemdlała tylko jedna. Prawdopodobnie z powodu uczulenia na pyłki różane.
Sergiusz: ...
WRACAJĄC! Walentynki to najlepsze święto, ponieważ można podarować kobiecie kwiaty, a ta nie uzna to za nic dziwnego.
Jin: U mnie też nie było źle.
Ja i mój chłopak poszliśmy razem do kina. Było bardzo romantycznie.
A potem zabrał mnie do restauracji.
Midas: My też mieliśmy fajne wyjście, co nie kosteczko?
Kościej: N-No tak. Bardzo mi się podobało.
Saqu: No to gratulacje.
A co u reszty? Nie widzę ich tutaj.
Wise: Cóż.... Francesco zamknął się w pokoju, bo jakaś kobieta starała się z nim flirtować.
W każdym razie z tego co zrozumiałem.
Sergiusz: Panie Greyfur, proszę...
Przecież wszyscy wiemy jak reaguje na jakiekolwiek rozmowy o charakterze romantyczno-seksualnym.
Szczególnie od strony kobiet.
Wise: Ja o tym nie wiedziałem.
Saqu: A Bernard? Salio? Rafael?
Wise: Zasugerowałem braciszkowi, żebyśmy mu kogoś znaleźć.
W końcu jest już po 60, a nadal jest kawalerem, a to już nie wypada.
Salio natomiast....
Midas: On nie lubi walentynek.
Za bardzo mu przypominają o przeszłości.
Jin: No ale wyszedł z pokoju i zrobił sobie śniadanie.
Saqu: Ajaj... To słabo.
A Rafael?
Sergiusz: Pfff.... On to nawet nie ma na co liczyć w święto zakochanych.
Kto by chciał takiego karła?
Midas: Wyszedł rano i jeszcze nie wrócił. To chyba o czymś świadczy, prawda?
Jin: Może znalazł miłość?
Sergiusz: Szanse są nikłe.
Jin: Zakład?
Sergiusz: Zgoda! O ile?
Damie nie wypada odmawiać.
Jin: Co powiesz na.... A dajmy 10$.
Przybijasz?
*Wyciąga rękę*
Sergiusz: Jak najbardziej.
*Zamiast przybić, całuje jej dłoń*
Jin: Niech wygra lepszy!
Czas na czekanie!
*Czekajo. Po chwili słychać Slam drzwiami i wchodzi rozmarzony Vinci*
Rafael: *Cały w skowronkach*
L'amore è un fenomeno... straordinario...
(Miłość jest taka.... Niesamowita...)
Jin: .... Zawsze miałam głowę do interesów.
Sergiusz: *Burczy coś pod nosem i daje jej 10$*
Saqu: Woho.... Vinci, co się stało?
Skrzydła ci doczepili czy jak?
Rafael: Zgrabna.... Pjękna....
Angelo, non umano...
(Anioł, nie człowiek...)
Midas: Panie Sergiuszu, jako największy spec w dziedzinie miłości, może pan otwarcie stwierdzić, że jest to zadurzenie, nie uważa pan?
Sergiusz: Oczywiście, że jestem!
I mogę powiedzieć, że...
No.... Jest zadurzony.
Jin: Jak się nazywa?
Rafael: Marie.....
Imię dla anjelicy...
Bernard: Jeszcze chwila i nad głową pojawią ci się gołębice.
Kiedy ją poznałeś?
Rafael: Wiszedlem na spacer....
I zobaczilem piękność jak z obrazka...
Sergiusz: .... Mamy zimną wodę?
Jin: Coś cię nie poznaję, Serek.
Zwykle jak widzisz miłość, to się cieszysz.
Sergiusz: Ale nie u tego typa.
Rafael: Po prostu jest zazdrosny.
On sje stara jak może, a nadal nie ma nikogo.
Saqu: Jako, że nie chcę cię urazić, nie będę się śmiała.
Sergiusz: Oj tam!
Jeszcze kiedyś mi się uda.
Po prostu te z którymi rozmawiałem muszą oswoić się z myślą, że napotkały tak wspaniałego osobnika jak ja.
Rafael: No pewnje.
Na pewno tak jest.
*Włoski sarkazm Mode: on*
Sergiusz: Chyba to nawet lepiej, że w końcu kogoś znalazłeś, bo przynajmniej nie jesteś już taki wredny.
Ustawi cię do pionu.
Albo chociaż do średniej innych ludzi.
Rafael: ....
Jin: *Chichra się w tle*
Widzisz? Trzymaj optymizm!
Saqu: *Kręci głową z utratą wiary*
A ci jak zwykle....
Była ostatnio jakaś większa akcja?
Midas: W sumie to tak.
Musiałem ich oboje ratować, bo pan Sergiusz miał rozcięcie na łuku brwiowym i w okolicach klatki piersiowej, a pan Rafael był cały w siniakach.
Czyli w skrócie: Tak, znów się pożarli.
Sergiusz: Ten konus jest jak szczur czy inna ważka!
Małe, szybkie i wredne.
Rafael: A ty signore jesteś jak
un uccello che cerca di compiacere altri uccelli, ma non ha nulla a che fare con questo, e finisce per piangere in un angolo.
Sergiusz: .... Czy twoja łaskawość sprawi, że nam to przetłumaczysz?
Rafael: I to jest najlepsze w bycju cudzoziemcem, signore.
Możesz kogoś zbluzgać, a osoba nawet tego albo nje zauważi, albo tego nje zrozumje.
Sergiusz: O ty...
*Prowadząca postanawia szybko zmienić temat, aby nie wybuchła wojna nuklearna (chociaż w tych czasach to już nic nie jest pewne*
Saqu: Ej, a tak właściwie to mam dla was dobrą wiadomość!
Pojawi się tu nowy uczestnik!
Dzisiaj nie mógł przyjechać, ale jutro na pewno się tu pojawi.
Jin: Suuuuuper!
Kto to? Kto to? Kto to?
No powiedz!
Wise: Nie trzymaj nas tak w niepewności, moja droga.
Kościej: K-Kocia ciekawość?
Midas: A jak najbardziej.
Dokładając do tego słowa pana
Bernarda pt. ,,To rodzinne", pojawia się tu iloczyn sugerujący okropnie duży poziom ciekawości.
Wise: To chyba nic złego, prawda?
Midas: Oczywiście, że nie.
Ciekawość jest elementem tego, że mamy do czynienia z istotą myślącą.
Rafael: Slyszalem u was takie przyslowie.
Albo bardzjej frazę...
,,Cjekawość zabila kota".
Skąd sje to wzielo?
Saqu: To sytuacja w której kładziesz głowę na szynach chcąc sprawdzić czy jedzie pociąg.
Wszyscy: ....
Saqu: ..... Spokojnie!
Ja czegoś takiego nie zrobiłam!
Sergiusz: Ale zrobiłaś coś innego, wspaniała niewiasto.
A mianowicie dałaś mi pomysł jak sprawić, aby jedyny mój problem zniknął.
*Le patrzy się na Włocha*
Rafael: .....
Nawet o tym nje myśl Signore.
Sergiusz: CHODŹ TU RAFCIU!
Rafael: SCAPPA! (Paszoł won!)
*****************************
Saqu: No i znów witam na napisach!
Tak jak mówiłam wcześniej, pojawi się tu nowa postać.
Zapewne już wiecie kto, hehe....
W każdym razie jeśli moi uczestnicy się nie zabiją, to szykujcie się na kolejny odcinek!
Jeśli oczekujecie jakiegoś tematu, to piszcie go w pierwszym rozdziale.
Żegnom!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro