Christmas bonus [EPILOG]
Created by milion memories
ღ ღ ღ
cztery miesiące później, 24 grudnia 2015
To ja chciałem zakończyć tę historię. Chciałem pokazać, że nie musi się martwić o kompletnie żadną z rzeczy, które czasami spędzały mu sen z powiek. Pragnąłem, aby wiedział, iż jestem tylko dla niego. W każdej chwili, minucie i sekundzie. Że kocham go bezwarunkowo. Dlatego zdecydowałem powziąć ostateczne kroki. Było to nasze wspólne zakończenie pewnego rodzaju powieści, jaka miała dla nas ogromne znaczenie i to ja chciałem opisać jej ostatni rozdział. Baekhyun opowiadał długo, prosto i wlewał w to wiele emocji. Ja natomiast — jego chłopak Chanyeol — zachowywałem większy spokój. Rozważałem wszystko po kolei, a emocje, które u Byuna były widoczne na pierwszy rzut oka, ukrywałem w sobie, aby móc cieszyć się nimi przez dłuższy czas. Delektowałem się każdą chwilą spędzoną z nim nawet, jeśli oprócz naszej dwójki byli jeszcze Kai z siedzącym mu na kolanach Kyungsoo i Sehun, krążący po pokoju w oczekiwaniu na Luhana, który pierwszy raz odkąd przyjechał do Korei, spóźniał się więcej niż trzydzieści minut. No i pundle, ale one stały się nieco osowiałe od kiedy Baekhyun przeprowadził się do mnie, oddając mieszkanie Luhanowi. Nie wiedziałem czy był to akt miłosierdzia albo czegoś podobnego, czy po prostu chciał w ten sposób podziękować mu, że przyjechał i był z nim. Chociaż — na tyle na ile znam Baekka — to od początku wydawało mi się, że po przeprowadzce do mnie po prostu nie miał co zrobić z tym mieszkaniem, a że przy okazji mógł pokazać, że jest miły to tak trochę to wykorzystał. Po jakimś czasie pewnie będzie jeszcze chciał czynsz od niego. Na samą myśl uśmiechnąłem się pod nosem, a Baekhyun niemal wciskający się w moją klatkę piersiową, i na dodatek obserwujący mnie od dłuższego czasu, uderzył lekko głową w mój tors, wydając z siebie dźwięk (cholernie) mocno podobny to miauczenia.
— Chaaaaniee... Prezenty. Juuuż — oznajmił niczym małe dziecko, które nie potrafi wyczekać kilku minut w spokoju.
Zacząłem delikatnie głaskać go po głowie, a on przymknął lekko oczy, uśmiechając się. Po chwili schyliłem się nieco i pocałowałem go delikatnie. Baekhyun od razu przysunął się do mnie i zaczął powoli oddawać pieszczotę, jednak nadal mogłem wyczuć to, że nie angażował się w nią tak, jak robił to zazwyczaj. Teraz jego myśli były kompletnie pochłonięte prezentami. Odsunąłem się od niego i spojrzałem prosto w ciemne oczy.
— Musimy zaczekać na Luhana — oznajmiłem, próbując zachować jak największy spokój.
Prawda była taka, że byłem bardzo zestresowany. Te ostateczne kroki, które miałem powziąć, ciągnęły za sobą masę innych rzeczy, a taką, jaka czyniła mnie najbardziej niepewnym był charakter Byuna. Okej, to mój chłopak i w ogóle, ale nie mogę przez to udawać, że jego usposobienie i zachowanie nie są czasami irytujące. Dlatego właśnie nie do końca chciałem, aby Luhan przyszedł. Oczywiście to nie tak, że go nie lubiłem, jednak jego obecność sprowadzała się do prezentów, a ja nie byłem jak na razie gotów dać swojego Baekhyunowi. Jednakże tak jak zazwyczaj w tanich filmach bywa, rzecz, której główny bohater nie chce, nadchodzi niemal z prędkością światła. Więc, jak już możecie się domyśleć, Luhan w końcu przyszedł. Tak. Mogłem przysiąc, że właśnie zaczęły trząść mi się ręce.
— Przepraszam za spóźnienie — oznajmił, lekko dysząc i pośpiesznie zdejmując kurtkę.
Na jego włosach osadziły się płatki śniegu, a policzki były delikatnie zaróżowione i musiałem przyznać, że naprawdę był przystojny. I być może mógłbym nazwać go dość męskim, gdyby nie czerwony, gruby sweter z reniferem, i odstającą czerwoną kulką, mającą być jego nosem. Cóż, to było dość dziwne. Takie pomieszanie męskości w jakimś tam stopniu i chyba zbyt dużej ilości słodkości. Chyba jednak Baekhyun podobał mi się dużo bardziej. Był słodki pod każdym względem, a dzięki temu ja mogłem zając się prezentowaniem własną osobą męskości. Dopełnialiśmy się wprost idealnie.
— Nic się nie sta... ło.
Odwróciłem się, aby zobaczyć, co dokładnie spowodowało tą dość dziwną wypowiedź Baekhyuna, który teraz stał z szeroko otworzoną buzią i bardzo zdziwioną miną. W sumie nie zdziwiłem mu się. Ani trochę.
Sehun podszedł do Luhana i objął go w pasie. Ten natomiast uderzył go dłonią w klatkę piersiową, jednak nie był zdziwiony. Wydawało mi się, że gest ten był spowodowany nie do końca samym zachowaniem Sehuna, a tym, przy kim to zrobił. Co z kolei nadal było dziwne. No bo żaden z nich nie wspomniał nawet o rozpoczęciu jakiegokolwiek związku, a już tym bardziej takiego, w którym mieliby być razem. Baekhyun nadal patrzył na nich tak, jakby widział zjawy, bądź — co gorsze — pająki, których okropnie się bał, a ja zastanawiałem się o co w tym wszystkim chodziło. Jongin i Kyungsoo byli definitywnie jedynymi niezainteresowanymi, na dodatek, całującymi się namiętnie, a Kai prawdopodobnie posiadał jeszcze większe zamiary względem swojego chłopaka. Skąd mogłem to wiedzieć, zapytacie. Otóż, miałem doskonały widok na to, jak powoli przesuwa dłonią po jego udzie, a następnie wsuwa ją pod bluzkę Koreańczyka, który zaraz odsunął go delikatnie od siebie, a później powiedział mu coś po cichu do ucha. Kim uśmiechnął się, wyglądając na zadowolonego i pocałował starszego w czoło, a ten zszedł z jego kolan i w końcu zainteresował się całą sytuacją. Jongin jednak nie wyglądał na zbyt zaciekawionego, uważnie obserwując tyłek swojego chłopaka.
Kiedy odwróciłem wzrok, tym razem patrząc na Baekhyuna, ten szedł właśnie w kierunku Sehuna i Luhana z dość bojową miną, a ja uśmiechnąłem się pod nosem i usiadłem na oparciu kanapy z zamiarem obserwowania postępu wydarzeń.
— Wy — wymierzył w ich kierunku palec i kontynuował, próbując mówić dość groźnym głosem. — Jesteście razem?
Sehun spojrzał na Chińczyka z nieco przerażoną miną, zupełnie tak, jakby spodziewał się od Baekhyuna jakiegoś napadu na ich osoby i być może uszkodzenia ciała — poważniejszego bądź nie. Luhan skinął lekko głową, a Sehun uśmiechnął się szeroko. Baekhyun natomiast nadal oczekiwał odpowiedzi z zaciekłą miną.
— Jesteśmy, Baekhyun hyung — młodszy oznajmił cicho, a gdy Baek uniósł dłoń do góry, skulił się nieco.
Dosłownie przez chwilę pomyślałem, że popcorn w takiej sytuacji był czymś, czego mi brakowało, ale postarałem się szybko odpędzić od siebie tą myśl i kilka sekund później zająłem się dalszym śledzeniem sytuacji. Byun nagle uśmiechnął się szeroko i podszedł do nich bliżej. Uniesioną dłoń zarzucił na szyję Sehuna, a drugą na Luhana i przytulił ich.
— Mogliście mi powiedzieć — oznajmił dość poważnie. — Ale wybaczę wam, bo pasujecie do siebie. Chociaż odebraliście mi przyjemność ze swatania. Musicie ponieść za to karę.
Kyungsoo nagle klasnął w dłonie przez co cała trójka odskoczyła od siebie, a on uśmiechnął się z wyraźnym tryumfem. Jongin natomiast nadal wgapiał się w jego pośladki. Może wypatrzył tam jakąś tajemną wiadomość?
— Mam dla każdego bardzo ważną wiadomość, więc lepiej mnie słuchajcie. Chociaż podejrzewam, że nie będę musiał się dwa razy powtarzać.
Po tym ogłoszeniu niemal każdy zaczął wpatrywać się w Kyungsoo tak, jakby obiecał nam (tak, ja również należałem do grupy wgapiających się. Jedynie Kai nie. Z wiadomych powodów) coś, o czym już od dawna marzyliśmy. Chłopak westchnął, a później powoli powiedział:
— Możecie iść już po prezenty.
I w tej chwili każdy oprócz mnie i Do ruszył w kierunku choinki, pod którą leżały prezenty. Tak, dobrze wiedzieliśmy, że w święta najpierw powinno się zjeść kolację, a dopiero później przejść do przyjemności, jednak wraz z Soo doszliśmy do wniosku, że ani Luhan, ani Sehun, ani Kai nie będą w stanie odczekać tyle czasu. Baekhyun już tym bardziej, dlatego zmieniliśmy nieco kolejność, a ja osiągnąłem już chyba apogeum dotyczące moich nerwów.
Tak więc, kiedy nadszedł już ten moment i Baekhyun odwrócił się do mnie z wielkim smutkiem na twarzy i niemal łzami w oczach, oczywiście nie znalazłszy żadnego prezentu, będącego tym ode mnie, sięgnąłem do kieszeni swojego rozpinanego swetra. Upewniając się, że pożądany przeze mnie przedmiot nadal się tam znajduje, podszedłem do Baeka i pocałowałem go w czoło. Następnie wyciągnąłem małe czerwone pudełeczko, klękając przed nim. Baekkie uniósł dłonie i zakrył sobie nimi usta, a oczy otworzył szeroko, uważnie mnie obserwując. Ja natomiast wziąłem głęboki wdech, przygotowując się do tego, co tak długo mnie stresowało.
— B-Baekkie... Ja wiem, że może nie jesteśmy razem zbyt długo. Że może nie jestem nawet trochę idealny, i że być może czasem będziemy się kłócić, ale wiem, że te kilka miesięcy, które razem spędziliśmy były najlepszym czasem w moim życiu i nie chciałbym, aby kiedykolwiek te chwile się skończyły.
Przerwałem moją dość za długą wypowiedź, która w głowie wyglądała dużo lepiej i zacząłem obserwować reakcję Baekhyuna. Gdy mówiłem, wpatrywał się we mnie, a łzy napływały mu coraz bardziej do oczu. Teraz jednak, nerwowo spoglądał raz na mnie, raz na pudełko, które przed nim trzymałem, zupełnie tak, jakby chciał, abym już przeszedł do sedna sprawy. Dlatego zrobiłem to.
— Kocham cię i prawdopodobnie nawet tysiąc bądź milion lat nie wystarczyłyby, bym mógł w końcu powiedzieć, że w pełni nacieszyłem się tobą. Dlatego pozwól mi na choć nieco dłuższą wieczność u twojego boku, dobrze? — Baekhyun skinął głową, a łzy zaczęły spływać po jego policzkach, mimo to wyglądał na szczęśliwego.
— P-powiedz to w-wreszcie — wyszeptał po cichu i chyba już totalnie się rozkleił.
— Byun Baekhyunie, czy sprawisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moim mężem?
Baekkie uśmiechnął się szeroko i niemal wyrwał mi pudełko z rąk, jednak przez nerwy trzymałem je na tyle mocno, że nie udało mu się. Dlatego zrobił nieco naburmuszoną minę, a łzy dalej spływały po jego policzkach.
— Tak, tak, tak! — Wykrzyknął i szarpnął lekko, pośpieszając mnie.
Uśmiechnąłem się szeroko i wstałem, po chwili zakładając mu pierścionek na palec. Pasował idealnie, jednak nadal nie był tak perfekcyjny jak Baekhyun. Nic nie było i już nigdy nie będzie.
Mój narzeczony przytulił się do mnie mocno, a ja pomiędzy wyznaniami miłości szeptanymi wprost do jego ucha, myślałem o tym, jak bardzo byłem szczęśliwy, bo wiedziałem, że mam przy swoim boku kogoś, kto nigdy mnie nie opuści. A ja jego.
Bo byliśmy parą, którą stworzą jeszcze miliony wspólnych wspomnień i żadne z nich nie będzie w stanie nas rozłączyć.
ღ ღ ღ
Tym rozdziałem oficjalnie zakończam Let out the beast. Co prawda do świąt jeszcze daleko, jednak jak już wcześniej wspomniałam, opowiadanie było pisane już jakiś czas temu.
Prawdopodobnie dodam jeszcze jeden dodatek z hunhanami i to byłoby na tyle, jeśli chodzi o tę przygodę z chanbaekami. Mam nadzieję, że opowiadanie podobało Wam się i dziękuję za wszystkie gwiazdki. Co prawda komentarzy mogło być nieco więcej, ale cóż, to już od Was zależało.
Dzisiaj dodałam również prolog nowego opowiadania z kaisoo. Nazywa się Eternally yours i gdyby ktoś był zainteresowany to zapraszam serdecznie do zapoznania się z nim. Jeśli fanfiction spotka się z pozytywnym odbiorem to postaram się dodać pierwszy rozdział jak najszybciej, teraz jednak jestem nieco niepewna swojej decyzji. No ale cóż, zobaczymy jak to jeszcze wyjdzie.
Pozdrawiam! ♥
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro