Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Odcinek 8 : Wezwać Pomoc

Amity obudziła się i cudem uniknęła walnięcia wazą. Zaspana i zaskoczona podniosła głowę z cichym piskiem i zorientowała się, że Luz chowa się za nią, a Willow siedzi obok z herbatą i zmartwioną miną.

- C-co się dzieje? - zapytała, na co Luz spojrzała na nią i uśmiechnęła się.

- A, to? - wskazała palcem na GG, który podawał Emirze uwielbiane przez Kikimorę wazony i obrazy. - Emira obudziła się, przypomniała sobie coś i wpadła w szał.

- A Golden Guard pomaga jej pozbyć się złości. - dodała Willow, nachylając się i mrugając. - Chociaż jest to bardziej dlatego, że Edric nie zbliży się do wściekłej Emiry.

- Ehm, co? - Amity wyglądała na zakłopotaną.

- Twój brat kręci z uczniem z wymiany. - powiedziała prosto z mostu Luz. Amity najpierw opadła szczęka, a później zmieniła się pomidora, uświadamiając sobie, jak blisko niej stoi Luz.

- Cz-czekaj, ale od kiedy? - zapytała, zwracając się do turkusowowłosej. Ta wzruszyła ramionami.

- Chyba od wczoraj. Wcześniej ich razem nie widziałam. - upiła łyk herbaty. Amity przyjrzała się znów źródłowi hałasu, zanim w końcu się zebrała i podeszła do swojej starszej siostry.

- Hej, um, Emira? - zielonowłosa wściekłość spojrzała na nią zirytowana (o ile chcę to nazwać ładnie). - Możesz mi powiedzieć co się stało?

Ta huknęła, jeszcze bardziej wkurzona, ale wyprostowała się z spróbowała zachować resztki spokoju i godności.

- Jestem. Głupią. Kretynką. - stwierdziła. - Wszyscy jesteśmy.

- Aha... - Amity chciała coś powiedzieć, ale brutalnie jej przerwano.

- Najpierw się obudziłam i chce zjeść śniadanie, no nie!? - zawołała, rozkładając ręce. - Ale ten skretyniały osioł pod postacią mojego brata przylepił się do złotego strażnika nasz-stary-wie-czego! A potem odkryłam, ze tu był soczek winogronowy! Ale nie soczek, tylko wiesz co! I ten idiota wypił dwie flaszki! Jakim cudem nie zdechł, nie wiem. Ale kiedy GG poprosił, żebym mu pomogła, ten wyszedł. Zanim zaczęliśmy go szukać, ten nagle krzyknął, że się zabije, bo blondyn go nie kocha! To za nim poleźliśmy, znajdujemy go, a on leży na jakimś kwiatku, próbując przebić się jego liśćmi! - wzięła głęboki wdech. - A wtedy wydarł się jak pieprzony pelikan, którego zbito porem i uciekł na stołówkę! I wtedy przeszłam obok sali informatycznej i sobie uświadomiłam, że mogliśmy wysłać maila do rodziców po pomoc przez cały ten pierniczony czas!

Wzięła do ręki kolejną wazę i mało brakowało, a roztrzaskała by ją na twarzy Boschy, która uniknęła jej w ostatnim momencie. Refleks kapitana drużyny, że tak powiem.

- Ej! - zawołała. - Ale jak masz już celować, to weź chociaż coś ładnego, a nie tę glinianą podróbkę materialnej definicji spiraconego filmu!

- Zamknij łeb! - odwrzasnęła, trzaskając drugą wazę. - Spędziłam tu kilka dni, nie mogąc zrobić żadnych ciekawych żartów, a teraz sobie uświadamiam, że mogłam po prostu napisać cholernego maila! - krzyknęła nagle niezrozumiały ciąg słów i cisnęła następną wazą. Amity powoli ją zostawiła i ruszyła w stronę kuchni.

Tam Edric spał z głową na blacie. Przeszła obok niego i zaczęła robić tosty dla całej grupy (głównie dla Luz, ale na co komu szczegóły?).

༊*·˚

- Do serwerowni? - powtórzył, już normalny i wyspany, Edric. - Zejść do serwerowni, tej, które jest jeszcze pod piwnicą szkolną i odpalić prąd? - Luz i Willow kiwnęły głowami, na co ten się zaśmiał. - Was do reszty pogięło.

- Nikt nie każe ci tam iść. - Boscha wywróciła oczami i ruszyła w dół po schodach.

- Pójdę z nią, żeby nic nie rozwaliła. - zwróciła się do nich Willow i też zaczęła schodzić.

- Jak coś, będziemy już w sali informatycznej! - zawołała za nimi Luz, a po chwili reszta grupy poszła na drugie piętro. Boscha prychnęła, zdenerwowana, że musi iść z okularnicą.

Po kilku minutach stały przed drzwiami do serwerowni. Boscha otworzyła je za pomocą klucza z pokoju nauczycielskiego (jakim cudem był otwarty?). Otoczyły je dziwne półki z dziwnymi urządzeniami.

Tak, i jeszcze czego? Jesteśmy w polskiej szkole, ogarnijcie się trochę.

Mały komputer na biurku, krzesło obrotowe, szafka z albumami i skrzynka z bezpiecznikami tuż pod sufitem były jedynymi rzeczami w pomieszczeniu. Boscha jęknęła znudzona, przybita rzeczywistością. Willow podeszła do skrzynki i chwyciła kawałek metalu wystający ze ściany. Boscha nagle się zaśmiała.

- No co? - zapytała Willow, zdezorientowana.

- Przypomniało mi się, jak w podstawówce jakiś kretyn zrobił dziurę w szatni i zasłonięto ją regulaminem szatni. - wyjaśniła. - Nie pomogło, ale kogo to obchodziło?

Willow zachichotała, wspinając się wyżej.

- U nas mieliśmy takiego pajaca, który zaczął pryskać dezodorantem w szatni i wyciągnął zapalniczkę. - powiedziała. - Wszyscy chłopacy dostali opiernicz.

Obie się zaśmiały, kiedy Willow otworzyła skrzynkę i rozejrzała po włącznikach. W końcu zobaczyła jeden z podpisem "klasa informatyczna" i szybko go przełączyła. Za szybko.

Jej noga poślizgnęła się na jednym z wystających prętów, na którym stała. Jak mówi nam fizyka, zaczęła spadać. A jak mówią nam fanfiki na jakichś stronach, w ostatniej chwili złapała ją Boscha. Willow stanęła na własnych nogach.

- Oh, dzięki. - uśmiechnęła się do niebieskookiej. O dziwo, ta również lekko się uśmiechnęła.

- Mhm, nie ma sprawy. - powiedziała, odwracając się. - Nie jesteś aż tak denerwująca, wiesz?

- A ty nie jesteś aż tak zarozumiała. - dodała Willow, chichocząc i ją doganiając.

༊*·˚

- Jasny gwint! - Emira tarzała się po podłodze, kiedy dziewczyny wróciły.

- Uh, o co chodzi? - zapytała Willow.

- Trzeba zaczekać pół godziny aż komputer przejdzie aktualizację. - wyjaśniła Amity.

- A co ta aktualizacja da? - Edric parsknął śmiechem, słysząc, że Willow wierzy w takie rzeczy jak aktualizacja, która coś nam da. Amity wzruszyła ramionami i podeszła do Luz, która się do niej uśmiechnęła.

- Mam herbatę. - powiedziała hiszpanka, wprawiając Amity w osłupienie, gdyż wcale tak nie było.

- Nie masz herbaty. - stwierdziła, siadając obok niej.

- Wiem, chciałam zacząć rozmowę. - odparła.

- Nie da się zaczą- - przerwała, kiedy dotarło do niej, że właśnie rozmawiają. Luz zachichotała, przez co Amity pokryła się lekkim rumieńcem.

- W KOŃCU! - wrzasnęła Emira, rzucając się na komputer. Luz i Amity były zaskoczone, że czas minął tak szybko.

Scena po napisach : zmiana okładki -

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro