Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

011. - A Kiss I Regret

- Amity, czy możesz to jakoś wyjaśnić? - zapytała Odalia, ściskając czapkę którą miała w rękach. Alador stał obok niej trzymając Luz za ramię, na wypadek gdyby chciała uciec i jakoś się od wszystkiego wymigać. Ludzka nastolatka natomiast, stała zestresowana bawiąc się końcem swojej bluzy.

Amity stała i patrzyła na oby dwójkę ze swoich rodziców, równie zestresowana co Luz.

- Amity, - wspomniana lekko podskoczyła na dźwięk głosu swojego ojca. - jak ona właściwie się tu znalazła? Czy świat ludzi nie jest przypadkiem całkowicie odcięty?

- N-no cóż... - zielonowłosa starała się znaleźć odpowiednie słowa. - Ja właściwie n-nie wiem, jak tu trafiła...

- Przez taki portal! - Luz głośno powiedziała, ale kiedy trójka Blight'ów na nią popatrzyła, wróciła wzrokiem na swoje buty. Po chwili wymamrotała resztę wypowiedzi. - Trafiłam tu przez taki portal... Zawsze mogę wrócić, ale póki co chcę nauczyć się magii...

- Magii? - powtórzyła Odalia. - Jak masz nauczyć się magii będąc człowiekiem?

- Zna już dwa zaklęcia! - przerwała jej Amity. - Wody i lodu!

- ...Zaklęcia? - powtórzył niepewnie Alador.

- Tak! Dajcie jej tylko coś do pisania i papier i natychmiast jej się to uda! - zapewniała dalej. Jej rodzice spojrzeli po sobie.

- No dobrze, ufamy ci. - stwierdziła pani Blight, oddając Luz czapkę. - Ale niech nie nosi już tej dziwnej czapki. 

- Ty mi ją kupiłaś.

- Nie ja, tylko mama Aladora. - odparła, wzdrygając się lekko na myśl o swojej teściowej. Po chwili zwróciła się do Luz. - Właściwie, to czemu masz takie krótkie włosy? Nie mam oczywiście nic przeciwko, ale jest to dla mnie zastanawiające.

- Uhm... - Luz nie była pewna co odpowiedzieć. - Po prostu mi się spodobało...

- Rozumiem. - kobieta uśmiechnęła się ciepło.

- Amity, sądzę, że powinnyście już wracać. - wtrącił Alador. - Zaraz zajdzie słońce.

- Ah, racja! - Amity pociągnęła ciemnowłosą za rękę.

- Przy okazji, Emira i Edric nocują u jakiejś Viney, - dodał Alador. - a my jedziemy przywieść Imperatorowi zamówienie.

- Oh, okej. To pa! - Amity pobiegła do domu po czym do swojego pokoju. Gdy tam weszła, Abominacja zamykała okno przez które sama się tam dostała. Następnie odwróciła się do Luz, tyle tylko, że nie była uśmiechnięta. Ba, niższa przez chwilę rozważała czy nie wyskoczyć z okna bez otwierania go.

- Coś ty do jasnej głowy sabatu Imperatora zrobiła!? - wykrzyknęła z wściekłością na twarzy. - Jakim cudem oni się dowiedzieli!?

- Ehm, bo wiesz- - Luz zastanawiała się, jak ubrać to w słowa.

- Nie, nie wiem, dlatego pytam. - Amity podeszła bliżej z miną mówiącą, że zaraz ją udusi.

- Poszłam się przebrać i gdy to zrobiłam zakładałam czapkę, ale na korytarzu i oni przechodzili, wiem że głupio zrobiłam, przepraszam! - Luz schowała się za Abominacją.

- Czy ty sobie ża- - Amity przerwała kiedy poczuła, że Abominacja przytrzymuje ją za ramiona.

- Ma... ma... - nie.... krzywdź.... ma... ma... - Luz prawie się opluła, a Amity omal nie zemdlała. Ich Abominacja potrafi mówić. Teraz na pewno wygrają.

- Czekaj, czy ona nazwała nas mama i mama? - Luz zastanowiła się głośno i obie dziewczyny się zarumieniły.

- To... kiedy ten konkurs? - zapytała Luz.

- Za tydzień. - odpowiedziała wyższa. - Zdążymy nauczyć ją poprawnie mówić, tańczyć i dopracujemy techniki rysowania. A teraz... - nagle podeszła do szafy i wyciągnęła z niej dwie piżamy. - Idę się umyć i przebrać, ty idziesz druga.

*☕˚*•̩̩͙✩•̩̩͙*˚☁ 🍭 ☁˚*•̩̩͙✩•̩̩͙*˚☕*

Obie nastolatki leżały na podłodze w pokoju Amity, patrząc tępo w sufit.

- Co my robimy? - zapytała Luz.

- Marnujemy swoje życie, jedynie brakuje jakichś problemów. - odpowiedziała Amtiy

- Aha.

Patrzyły tak w sufit jeszcze przez kilka minut.

- Idziemy na dach? - zapytała nagle miętowowłosa.

- Spoko. - odparła latynoska.

Teraz leżały na dachu obok wieży w której mieszkała Amity i patrzyły tępo w gwiazdy.

- Hej? - odezwała się złotooka.

- Hm?

- Dlaczego tak naprawdę ścięłaś włosy? - odpowiedziała jej cisza.

Przez kolejne pięć minut Luz się nie odzywała.

- Ponieważ żałuję.

- Huh? - spytała zdezorientowana Amity.

- Dlatego ścięłam włosy. Bo żałuję. 

- Czego? - Amity usłyszała jak Luz siada i zrobiła to samo. Odwróciła się to ciemnoskórej, aby zobaczyć łzy spadające po jej twarzy, która obecnie nie wyrażała emocji.

- Pocałunku. - ta prosta odpowiedź wytrąciła Amity z równowagi.

- Luz już kogoś całowała? - zadała sobie pytanie w myślach. - Ale kogo?

- Był taki chłopak z klasy. - zaczęła opowiadać widząc jej minę. - Ale była też dziewczyna. Nie wiedziałam, do kogo czułam prawdziwą miłość. W końcu uznałam, że spróbuję z chłopakiem. Jednak, nadal czułam coś do tej dziewczyny. Któregoś dnia, powiedziała mi, że coś do mnie czuje. Więc, pocałowałam ją. Wtedy też dowiedziałam się, że chłopak z którym chodziłam mnie wcale nie kochał. I co dalej? Dziewczyna też nie. Zwykła zabawa uczuciami idiotki z tylnej ławki. Ciągle żartowali, że powinnam być chłopakiem jeśli lubię całować dziewczyny, więc ścięłam włosy. Dostali co chcieli. A potem zaczęli się śmiać, że dlaczego lubię całować też chłopaków? Więc zmieniłam szkołę.

Luz nagle spojrzała na swoją prawą dłonią, którą teraz trzymała Amity.

- To nieprawda. - powiedziała. - Ponieważ ja lubię całować dziewczyny. Ale to nie zmienia faktu, że jestem wspaniała taka jaka jestem. I ty też. Kogo obchodzi z kim się całujesz? To twoja sprawa i nikt nie może tego zmienić bo tak im się podoba.

Luz tylko patrzyła na nią z załzawionymi oczami.

- Luz, jesteś cudowną, zabawną, ładną dziewczyną, szybko się uczysz, dobrze radzisz sobie ze znajdowaniem przyjaciół i nigdy się nie poddajesz. Jesteś idealna taka, jaka jesteś. Jeśli ktoś cię za to nie kocha, to ich problem.

Luz chwyciła Amity za drugą rękę i uśmiechnęła się.

- A ty jesteś przepiękna, mądra, silna, utalentowana, nie masz problemów z stawianiem granic i rozróżnianiem, która relacja jest warta twojej uwagi, a nawet jeśli tracisz kontrolę, to równie szybko ją odzyskujesz. Nie musisz być idealna, by ktoś cię pokochał.

W następnym momencie Amity chwyciła lekko podbródek Luz i obie zbliżyły się do siebie. Na ich ustach pozostał smak ciastek z miodem, które zrobiły na kolację, mleka z karmelem i truskawek.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro