ⓔⓛⓔⓥⓔⓝ
Mały tip, gdy zobaczycie gwiazdkę * polecam włączyć sb BTS - The Truth Untold
"... cię, Kookie"
Te słowa mnie męczyły całą noc. Leżałem wpatrzony w sufit, nie potrafiąc zmrużyć oka. Co on wtedy powiedział? Nie dosłyszałem pierwszego słowa, bardzo bym chciał, by to było właśnie to. Głupi, mogłem go dopytać, ale duma mi nie pozwalała. "Lubię cię", "przepraszam cię", "nienawidzę cię"... "Kocham cię, Kookie"? Jęknąłem, chowając twarz w poduszkę i zaciskając powieki. Chcę być zakochanym w Yoongim, nie w Taehyungu. Przy Minie, bym wiedział, że nie mam szans i z czasem się odkochał. A z Kimem jest jeszcze ta jebana, pewnie fałszywa, nadzieja. Mogłem mu powiedzieć, co czuję, w końcu się już całowaliśmy, zwierzaliśmy. Poczułem łzy spływające po policzkach, a z mojej piersi wyrwał się cichy, spazmatyczny szloch. Jak bardzo muszę być słaby, skoro boję się przyznać do uczuć i płaczę nad swoim losem? Jaką muszę być pizdą, skoro użalam się nad zauroczeniem, podczas gdy może właśnie mam szansę? Starałem się uspokoić, by mój płacz w jakiś sposób nie obudził mamy, gdy nagle mój telefon zawibrował, wydając dźwięk pochodzący z messengera. Przecież wyciszałem tę aplikację, czyżby powiadomienia się same włączyły? Sięgnąłem po urządzenie, które oślepiło mnie przez chwilę swoim blaskiem, przygasiłem ekran i zdziwiony ujrzałem ikonkę Seolhyun z widniejącą czerwoną jedynką przy jej zdjęciu. W ustawieniach jeszcze raz wyłączyłem powiadomienia i kliknąłem w konwersację.
Seolhyun
Hej
Dziwne. Czemu pisze do mnie o drugiej w nocy i jeszcze jest taka miła? W tym musi być jakiś haczyk.
Seolhyun
Hej
Co chcesz o tej godzinie?
Zauważyłam, że w waszym związku się niezbyt układa, chcesz może porozmawiać?
Zagotowało się we mnie, zagryzłem do krwi wargę, by nie zacząć przeklinać na głos. To ona była bezpośrednim ogniwem, który popchnął Tae to zawarcia takiej umowy, to ona rozgłosiła nasz "związek", czy ona teraz chce...
Seolhyun
Sorry, ale ja cię praktycznie nie znam, więc nie widzę powodu, by się tobie zwierzać
On cię wykorzystuje, czemu sie mu dajesz? nie widzisz tego? Ja bym na twoim miejscu zerwała
Zamarłem, wpatrując się tępo w ekran. Wiem, że jej celem jest odbicie mi Taehyunga, jeśli to w ogóle można tak nazwać, ale... ona ma rację. On mnie po prostu wykorzystuje. Gdyby coś do mnie czuł, czy by mi tego już nie powiedział? Prosto w twarz? A może też jest nieśmiały, jak ja? Nie, wtedy by tak o nie podszedł do mnie z propozycją umowy. A może jest tylko w kwestii uczuć? Do moich myśli powróciło tajemnicze zdanie. "... cię, Kookie".
Seolhyun
Nie twój interes, a teraz idę spać, dobranoc
Nie czekałem na jej odpowiedź, tylko wyłączyłem telefon, kładąc się z powrotem w łóżku. Po niedługim czasie i ciągłym wierceniu się, zasnąłem niespokojnym snem.
***
Sobota. Dzień wolny od szkoły. Ale nie dzień wolny od myśli. Cały ranek i popołudnie spędziłem pisząc z przyjaciółmi, a ignorując wszelkie inne wiadomości, czy powiadomienia. Namawiali mnie do wyznania Taehyungowi uczuć, ale ich zbywałem zdaniem, że się zastanowię. W końcu nic nie mogę w takiej sytuacji zrobić pochopnie, prawda? Po którejś z kolei próbie zmuszenia mnie do powiedzenia prawdy chłopakowi, zablokowałem zły jak osa telefon i usiadłem do pianina. * Dotknąłem opuszkami palców czarnego, lakierowanego drewna, zasiadłem na ławce i otworzyłem klapę. Moim oczom ukazały się białe i czarne klawisze, lekko zakurzone po długim czasie nie grania na instrumencie. Strzepnąłem szary pył i wziąłem głęboki oddech. Dotyk gładkiego plastiku był znajomy, a jednak trochę obcy. Ułożyłem palce i wypróbowałem pierwszych nut po długiej przerwie. Nie rozstroił się aż tak. Znów ułożyłem palce i zacząłem grać piosenkę, którą kiedyś napisałem. Dźwięk pianina rozchodził się po pokoju, głos z mojej krtani unosił się niczym wiosenny wiatr. Owiany smutną melodią wkładałem całe serce w każdą nutę, każde uderzenie w strunę wewnątrz drewnianego pudła, każde słowo.
- But I still want you...
- Pięknie śpiewasz, Kookie.
Wystraszony uderzyłem nie te klawisze, co trzeba, wprowadzając w cały utwór chaos, który szybko przerwałem i spojrzałem na drzwi do pokoju, gdzie stał nie kto inny, jak Kim Taehyung. Moją twarz zalał delikatny róż, zawstydzony spuściłem wzrok, na swoje chude, kościste palce.
- Mogę wejść?
Kiwnąłem głową, próbując zdobyć się na odwagę, zamiast uciekać wzrokiem od niego. Tae wszedł do środka i stanął obok mnie.
- Jak się tu dostałeś? I czego chcesz? - starałem się brzmieć poważnie, ale z mojego gardła wydobył się tylko piskliwy, drżący głosik. Czemu ja się boję, on tylko nagle się znalazł w moim pokoju i słyszał mój śpiew, którego się wstydzę.
- Wpuściła mnie twoja mama i powiedziała, że jesteś w swoim pokoju. A przyszedłem, by cię zabrać na spacer. Nie odpisywałeś, to postanowiłem po ciebie podejść.
Po wczoraj on może naprawdę zachowywać się normalnie? Ukrywać uczucia... o ile ma uczucia.
- Nie chce mi się. - mruknąłem, zamykając klapę instrumentu i zawieszając wzrok na ścianie przede mną. Jedna część umysłu mówiła, że mam dać się tym uczuciom, powiedzieć mu, przyznać się, a druga mówiła, że to nie jest dobry pomysł, mam się odizolować, skończyć ten "związek" i juz nigdy nie mieć z nim nic wspólnego. Ale co mam wybrać? Tae podszedł do mnie od tyłu i objął ramionami moją szyję.
- Kookie, proszę - jęknął, przeciągając uroczo ostatnią sylabę i wkładając nos w moje włosy. Chciałem go okrzyczeć i wypędzić, przecież nikt nas nie widzi, to czemu tak się zachowuje, ale jednak, podobało mi się to. Jego zachowanie było urocze, a delikatny zapach miodu i cynamonu skutecznie kierowały moją decyzję w drugą stronę. Złą stronę. Westchnąłem, czując jego usta na moim karku, co się dzieje? Zacisnąłem palce na jego ramieniu, mając totalny bałagan w głowie. Co czuje Kim Taehyung? Wciąż udaje miłość, czy to już jest prawdziwe? Powinieniem mu zaufać czy nie?
- No chodź, trzeba zrobić zdjęcie na instagrama.
Czyli o to mu chodziło. Z pewną nieokreśloną bolesną pustką w sercu wstałem i spojrzałem na niego.
- Daj mi się tylko przebrać.
Podszedłem do szafy, po chwili grzebania wyjąłem znośną koszulkę z krótkim rękawkiem i już ściągnąłem rozciągniętą bluzkę, gdy sobie przypomniałem, że nie słyszałem wcale odgłosu wychodzenia. Odwróciłem się, czując nową falę gorąca i krwi płynącej intensywnie po moim ciele, zwłaszcza twarzy.
- Kim Taehyung! Natychmiast wyjdź z tego pokoju!
Starszy się roześmiał i szybko wycofał, gdy rzuciłem w niego kapciem. A jednak na jego policzkach także było widać urocze rumieńce, niczym malowane na porcelanowej skórze. Wciąż czując intensywne ciepło w ciele i mając przed oczami jego pąsową twarzyczkę, przebrałem się do końca i wyszedłem z pokoju. Nie patrząc mu w ciemne tęczówki, zszedłem na dół, rzuciłem mamie, że wychodzę z Tae, ubrałem buty i gotowy opuściłem dom, by udać się na spacer z kimś, kogo kocham i nienawidzę.
Nie mogłam się powstrzymać sry, chyba maraton nie wyjdzie XD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro