Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ⓢⓘⓧ

- Jungkook? To ty? Chodź no tutaj. - z głębi domu dobiegł mnie głos mamy, gdy przekroczyłem próg przedpokoju. Nie do końca dotarły do mnie jej słowa, wciąż w głowie miałem jego spokojną, piękną twarz, na ustach czułem smak jego słodkich warg. Duszą nadal byłem w domu mojego "chłopaka". Szybko pozbyłem się kurtki oraz butów i ruszyłem do salonu, dowiedzieć się, o co chodzi mojej rodzicielce.

- Tak mamo? - spytałem, stając przed nią z pytającym wyrazem twarzy. Niska kobieta, ze spiętymi w kok ciemnymi włosami uniosła głowę znad książki i ściągnęła okulary.

- Czemu mi... Co ci się stało? - gwałtownie się zerwała z kanapy i złapała w drobne dłonie moją twarz, dokładnie się jej przyglądając. Na zdjęciu jakoś się udało zakryć i zretuszować ślady bójki, ale przed mamą nie da się nic ukryć. Złapałem jej rękę i ją odsunąłem.

- Zderzyłem się z jakimś chłopakiem i zahaczyłem ustami o zamek jego bluzy, wiesz jaki jestem niezdarny. - zaśmiałem się nerwowo, zgarniając włosy do tyłu. Kobieta nie była przekonana co do moich słów, ale nie zadawała więcej pytań na ten temat.

- Wracając do tego, co chciałam spytać, czemu mi nie powiedziałeś, że masz chłopaka?

Zaskoczony spojrzałem na nią, po chwili wzdychając. Ona też sobie założyła instagrama i mnie obserwuje, więc wszystko widzi. Powiedzieć jej prawdę, czy nie? Nie chcę być z nią nieszczery, ale czułem, że w tym przypadku szczerość może nie być dobrym pomysłem.

- Byłaś ostatnio bardzo zajęta, nie chciałem cię zawracać głowy głupotami, mamo. - powiedziałem, chowając zarumienioną twarz. Niedługo będę jej musiał powiedzieć o zerwaniu.

- Szczęście mojego syna nie jest głupotą. Ogromnie się z tego cieszę, skarbie. - objęła mnie i wspięła się na palce, by ucałować moje czoło. - Ale z tego co widziałam, to taki popularny. Mimo wszystko, uważaj, skarbie. - pogłaskała mnie po policzku, uśmiechając się ciepło. Nie chciała, bym cierpiał jak ona. Tata opuścił nas, gdy miałem trzynaście lat. Rodzice ciągle się kłócili, ojcu nie podobała się moja odmienność we wszystkim, zwłaszcza w orientacji seksualnej. Zrzucał moje "złe" wychowanie na mamę, krzyczał na nią i na mnie, we wczesnym dzieciństwie nawet mnie bił za karę, za co mama mu robiła awantury. Pewnego dnia po prostu spakował się i odszedł. Mama próbowała jakoś go przekonać, by został, płakała, krzyczała. A ja stałem w korytarzu i tylko wszystko obserwowałem. Mężczyzna wyrwał się z objęć swojej żony i wyszedł, trzaskając drzwiami. Widziałem, jak kobieta osuwa się po ścianie, zanosząc spazmatycznym szlochem. A ja nie potrafiłem nic zrobić. To wszystko przeze mnie, gdybym miał inne upodobania, był heteroseksualny, nie buntował się przeciwko ojcu, wszystko by było normalne. Wtedy zalałem się łzami i uciekłem jak tchórz do swojego pokoju. Nie dość, że z mojej winy mama cierpiała, to nie potrafiłem jej dać wsparcia.

- Idę do pokoju. - mruknąłem, czując, że słone łzy znów napływają do moich oczu i ruszyłem schodami na górę, do mojego królestwa. Rzuciłem plecak i padłem na łóżko, już nie powstrzymując płaczu, gorąca ciecz spływała po bokach twarzy, mocząc pościel, cichy szloch wypełniał pusty pokój, wszystkie emocje i uczucia towarzyszące mi przez ten czas skłębiły się i wypłynęły razem z łzami. Poczucie winy, które trzyma się mnie od tamtego dnia i nie odpuszcza, złość na Taehyunga, uczucie, które wobec niego wzrasta w moim sercu, pomimo świadomości beznadziejności sytuacji, strach, nawet nie wiem przed czym. Czułem, jak to wszystko powoli ulatuje, jakby każda łza zawierała część tego wszystkiego i uciekała ode mnie, wsiąkając w kołdrę. Nagle poczułem wibracje w tylnej kieszeni spodni i dźwięk przychodzącego połączenia z Messengera. Niechętnie odwróciłem się na brzuch, wyjąłem urządzenie i spojrzałem na ekran. Moje serce zabiło szybciej, gdy ujrzałem tam zdjęcie Tae. Odbierać, czy nie? Jestem tu zapłakany, jak smarkacz, ale może to coś ważnego? Pociągnąłem nosem i odebrałem.

- Halo? - spytałem obojętnie, byle jak najmniej było słychać mój płacz.

- Kookie? Wszystko ok? - głos po drugiej stronie słuchawki brzmiał na zatroskany. Ah Jungkook, aktorem to ty nie zostaniesz.

- Tak, czemu miałoby nie być? - jak głupi ciągnąłem to przedstawienie, być może chcąc mu dać fałszywe przekonanie, że mu się zdaje. Wspomniałem już może, że nie zostanę aktorem?

- Nie umiesz udawać. - zaśmiał się chłopak, ale po chwili powrócił do śledztwa. - Czemu płaczesz?

Milczałem. Czy on zasługuje na to, by wiedzieć? Jedyne osoby, które wiedziały wszystko, to piątka moich przyjaciół, których znałem jeszcze z placu zabaw w przedszkolu. Czy mogę mu powiedzieć? A może zagram inaczej?

- To nie jest rozmowa na telefon, Tae. Co chciałeś?

Po drugiej stronie usłyszałem głęboki wdech, jakby wzdychał ze zrezygnowaniem.

- Tak o chciałem porozmawiać. Nie mogę?

Moje serce zaczęło szaleć, wargi zadrżały. Czy to normalne, że tak na mnie wpływa? Nie, to nie może być normalne, nas łączy tylko umowa, ja mam zupełnie innych obiekt westchnień, on jest gwiazdą publicznej instytucji edukacyjnej, ja właściwie nikim w tym gronie. Nie wiedziałem, co mu odpowiedzieć, chciałem spokoju, a jednocześnie bardzo chciałem słyszeć jego melodyjny głęboki głos, szepczący mi na ucho, uspokajający moje rozedrgane nerwy, a wprawiający w ruch pewien mięsień. Mimowolnie pociągnąłem nosem, wiedząc, że od razu zareaguje.

- Kookie? Jesteś tam? Chcesz, bym do ciebie przyjechał?

Jeszcze tego brakowało. Nie, nie potrzebuje jego obecności, radziłem sobie do tej pory sam, to i teraz sobie poradzę. Albo nie, potrzebuje jego szerokich ramion, otaczających moje ciało, ciepłego oddechu na policzku, spokojnego głosu, szepczącego mi do ucha, rytmicznego kiwania naszych ciał... What the fuck, Jungkook, co ty wymyślasz? Czy ja zaczynam rozmawiać sam ze sobą?

- Nie trzeba, dziękuję. Widzimy się jutro w szkole.

- Jak chcesz. Przyjdę po ciebie rano. Śpij dobrze, Jungkookie.

Wymamrotałem jakieś tam dobranoc i opuściłem rękę z telefonem, gdy ten się rozłączył. Motylki w brzuchu domagały się wolności, moje policzki pokrywały wypieki i było mi strasznie gorąco, jakby mama nagle podkręciła ogrzewanie. Leżałem tak dosyć długo, myśląc o jego delikatnej urodzie, nie pasującej do głębokiego głosu, a jednak idealnie się uzupełniających, jego troskliwości, nawet jeśli udawanej, jego dziwnym, ale uroczym charakterze, jego słodkich wargach...

Czy teraz mam się dalej wypierać, tego uczucia, dalej mam sobie wmawiać, że
























nie zakochałem się w Kim Taehyungu?

[1/4]

Rozpoczynamy maraton z okazji jednego z bohaterów, Kim Taehyunga! Wszystkiego najlepszego mojemu ub wreckerowi, który mnie męczy od wyjścia DNA, zabierzcie go ode mnie
Drugi rozdział maratonu bd o 15:00
Trzeci o 19:00
Czwarty, jeśli zdążę napisać, o 22:00
Mam nadzieję, że wam się spodoba

What's wrong, ja już zrobiłam osobny album na jego zdj, pomocy ;_;
Czy ostatnie zdanie tego rozdziału dotyczy też mnie?
Edit. Tak, jestem trochę jak Kook, tylko że ja ubnęłam Tae heh

I miałam oznaczyć shisuyah, masz czytaj

Jestem tak zmęczona, że nie chce mi się nawet poprawek robić
No ale ok, postaram się dziś zrobić całe, a jutro publikuję pierwszy rozdział tłumaczenia smutów NCT na głównym koncie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro