Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🍃Pierwsze spotkanie🍃

Książka niedawno przechodziła korekte, a mianowicie było to 30 grudnia 2018 roku.

Naruto

Wracałaś po dość ciężkiej misji, no cóż Hokage Cię nie oszczędzała. Ruszyłaś do Ichraku na ramen, bo nie jadłaś przez 2 dni. Na miejscu nie było zbytnio tłumów prócz jakiegoś blondyna ,który jadł chyba z 16 dokładkę. Westchnąłaś i usiadłaś obok niego czekając niecierpliwie na ramen. Po około 5 minutach właściciel/kucharz położył przed Tobą miskę z jedzonkiem,którą od razu zjadłaś. Nie minęła, a ramen zniknął. Blondyn Ci się bacznie przyglądał jakby Cię skądś kojarzył. Odwróciłaś się w jego stronę aby na niego spojrzeć, jego błękitne oczy dalej ci się bacznie przyglądały, co było dla ciebie nie zbyt komfortowe.
ー Em jestem [Imię] a ty?ーpierwsza się przedstawiłaś.
ーC-co?ーnagle oprzytomniał, podrapał się po karku
ーNaruto Uzumaki, dattebayo! Przyszły Hokage!ーblondyn nagle się ożywił
ーHm ciekawe ambicjeーskomentowała.
ーCzemu się tak na mnie patrzyłeś?ーspytałaś po chwili zainsteresowana jego odpowiedzią.
Uważałaś, że nie należałaś do tych najładniejszych, więc po co on się tak patrzył? Może ubrudziłaś się ramenem?
ーNo cóż po raz pierwszy widzę żeby dziewczyna zjadła cały ramen w tak krótkim czasieーuśmiechnął do Ciebie
ーHah, bardzo lubię ramen, więc to u mnie normalnieーpóźniej rozmawialiście na różne tematy zupełnie niczym starzy, dobrzy przyjaciele.

Sasuke

Właśnie spacerowałaś sobie po Konosze. Ostatnie wydarzenia nie były dla ciebie zbyt przyjemne. Zerwanie z chłopakiem, choroba brata. Westchnąłaś i usiadłaś na jednej z ławek, robiło się powoli ciemno akurat słońce zachodziło, a po mieszkańcach tego jakże żywego miasta ani śladu. Oparłaś się, o oparcie zimnej ławki i zamknęłaś oczy. Rozmyślałaś o wszystkim i,
o niczym. Ale twoje rozmyślania przerwał hałas w pobliżu ciebie, od razu wzięłaś kunai do ręki i ustawiłaś się do pozycji bojowej. Zza drzewa wyszedł jakiś chłopak o czarnych włosach, pięknych oczach i bladej cerze. Twoje serce zabiło szybciej, ale czemu? Sama się nad tym zastanawiałaś. Może to był strach? Ale teraz to było mało istotne, ponieważ nie wiadomo czy był wrogiem, czy też przyjacielem
ーKim jesteś?ーspytałaś dość chłodnym tonem.
ーA co Cię to interesuję?ーjego głos był tak chłodny i szorstki, że przeszedł Cię drzeszcz.
ーA to, że mam Cię atakować czy nie!?ーnie byłaś zbyt cierpliwą osobą, więc się trochę zdenerwowałaś.
ーNie wiesz, że po ciemku nie powinno się wychodzić?ーok to Cię trochę wystraszyło, ale nie pokazywałaś tego po sobie.
ーPf nic mi nie jest i nie będzieーścisnełaś mocniej kunai, by po chwili zaatakować czarno włosego lecz po chwili leżałaś pozbawiona broni. Leżałas na ziemi związana.


Spojrzałaś swoimi [Kolor oczu] oczami w jego lodowate, pozbawione jakich kolwiek emocji oczy. Hm ciekawe czy miał kiedyś dziewczynę?Zaśmiałaś się w duchu, no cóż teraz zobaczymy co Cię czeka. Czekałaś na najgorsze w sumie wcale nie było tak źle, ponieważ czarno oki tylko Ci się przyglądał...  Zamiast Ci coś zrobić, to po prostu lustrował Cię wzrokiem. Podszedł trochę bliżej nadal Ci się przyglądając.
ーJak Ci na imię?ーjego ton się trochę zmienił, gdyż był troszeczke milszy. Nie odpowiadałaś przez dłuższy czas, bo po co? W końcu koleś nie był nastawiony do Ciebie przyjaźnie, a na dodatek wyglądał, jak szpieg z innej wioski.
ー[Twoje Imię]ーmruknęłaś pod nosem.
ーSasukeーpodszedł bliżej.
Rozmazany obraz drzewa było ostatnią rzeczą jaką widziałaś zanim straciłaś świadomość, gdyż od rzekomego "Sasuke" dostałaś w tył głowy.

Obudziłaś się na jakiejś ławce, potarłaś swoją obolałą głowę i jękłaś.
Gdy już w miare doszłaś do siebie, to po głowie chodziło Ci pytanie "Dlaczego Cię nie zabił?"

Kakashi

Szłaś do księgarni aby kupić jakąś książkę. Szczerze mówiąc nudziłaś się w domu, więc postanowiłaś się tam wybrać, choć odkładałaś to 3 miesiące.
Przekroczyłaś próg księgarni i spojrzałaś w stronę sprzedawczyni
ーOhayo! Czy jest [Tytuł książki]?ーspytałaś starszą kobiete.
ーJest w drugiej alejceーskinełaś głową i ruszyłaś w stronę rzekomej alejki. Zauważyłaś na półce tę książkę, po którą się akurat wybrałaś, ale nie sięgałaś do półki
Brawo... I co teraz? Próbowałaś pare razy doskoczyć do półki, ale to na nic. Niby nie należałaś do tych najniższych jednak półka stanowiła dla Ciebie przeszkode. Nagle zobaczyłaś, jak ktoś bierze "twoją" książkę, odwróciłaś się i ujrzałaś dość przystojnego mężczyznę, o szarych w nie ładzie włosach, które mu akurat pasowało. Miał czarną maske na twarzy, ochroniacz Konohy, który zakrywał prawe oko. Mężczyzna uśmiechnął się do Ciebie przyjaźnie, przynajmniej tak wyglądało, bo za bardzo nie wiedziałaś czy się uśmiecha, ponieważ ma zakryte usta. Odwzajemniłaś uśmiech. Szaro włosy podał ci "twoją" książkę
ーDziękiーpodziękowałaś.
ーWidziałem, jak się trudziłaś by ją dosięgnąć, więc pomyślałem, że Ci pomogeーpodrapał się po karku.
ーJak na imię mojemu książkowemu wybawicielowi?ーposłałaś mu lekki uśmiech.
ーKakashi Hatake, miło miーpodał ci dłoń, która ścisnęłaś.
ー[Imię] [Klan/Nazwisko], mi również miło. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamyーwzięłaś od niego książkę i pomachałaś mu na pożegnanie.
Czułaś, że można mu zaufać zaledwie po wymianie paru słów.

Shikamaru

Założyłaś [kolor] bluzke, [kolor] spodnie i zarzuciłaś na to bluzę. Ruszyłaś na polane, o której tylko ty wiedziałaś przynajmniej nigdy nie widziałaś tam nikogo. Często tam przychodziłaś, potrafiłaś spędzić tam nawet 9 godzin. Było, to dla Ciebie miejsce, w którym mogłaś odpocząć i się zrelaksować. Jak zawsze ruszyłaś w stronę wiśni, to tam przesiadywałaś całe dnie. A tu sprawy się nie, co po komplikowały. Na twoim miejscu znajdował się chłopak, który był oparty o drzewo. Miał czarne włosami, spięte w kucyk, ochroniacz Konohy na ramieniu i zamknięte oczy. Cóż zaskoczyło Cię to, bo jak wcześniej wspominałam nigdy nie widziałaś tu nikogo, zero żywej duszy. Stanęłaś okrakiem na przeciw chłopaka i zaczęłaś mu się bacznie przyglądać.
ーKim jesteś i co tu robisz?ーchłopak otworzył leniwie oczy.
ーJakie to kłopotliwe...-westchnął.
Wierciłaś w nim dziure wzrokiem czekając, aż Ci odpowie.
ーNara Shikamaruーprzedstawił Ci się i zamknął ponownie oczy.
Usiadłaś koło Shikamaru również opierając się o pień. Nara spojrzał na Ciebie i tym razem on Ci się przyglądał, miałaś zamknięte oczy i wsłuchiwałaś się w spokój, jaki panował na tej polanie. Zero wkurzających ludzi kłócących się o byle co tylko cisza i spokój.
ーMoże byś się przedstawiła?ーodezwał się po paru minutach przerywając Ci relaks.
ーMówiłeś coś?ーudałaś, że nie usłyszałaś co powiedział.
ーJak ci na imię?ーwestchnął.
ー[Imię] [Klan/Nazwisko], miło mi Shikaーah te sarkazmy.
ーBardzo zabawneーprychnął, a ty za chichotałaś.
Tak wam mijały kolejne godziny na poznawaniu siebie i lenieniu.

Gaara

Dopiero co nie dawno wróciłaś z ciężkiej misji, a tu już Kazekage Cię wzywa. Po prostu żyć nie umierać...
Może da Ci jakąś ulgową misje w końcu byliście dobrymi, starymi przyjaciółmi, a jeśli nie to zawsze Temari go postraszy. Ruszyłaś do biura Gaary. Po drodze zamieniłaś parę słów z jego siostrą.
Słysząc "proszę" weszłaś w jakże skromne progi Gaary. Czerwono włosy właśnie przeglądał i podpisywał jakieś papiery.
ーO witaj [Imię]ーspojrzał na Ciebie zza sterty papierów.
ーMasz dla mnie jakaś misję, prawda?ーinaczej by Cię tu pewnie nie wzywał.
ーZgadza się jest to misja rang-ー
przerwałaś mu.
ーRangi C?ーw twoim głosie można było wyczuć coś w rodzaju prośby.
ーNie, to misja rangi A. Będziesz ekskorto-ーi ponownie mu przetrwałaś
ーGaara zlituj się nad przyjaciółkąーjęknęłaś błagalnieーDopiero co wróciłam do Wioski
ーDobrze, masz tydzień wolnegoーwestchnął.
ーJesteś najlepszy!ーpodbiegaś do Gaary i go krótko przytuliłaś po czym wybigłaś cała w skowronkach.

Ah, przynajmniej tydzień odpoczynku!
ーpomyślałaś.

Kiba

Szukałaś swojego kota w całej Konosze i nic! Powoli tarciłaś nadzieję, szłaś w samych [kolor], krótkich spodenkach, [kolor] bluzce na krótki rękaw, a na to miałaś zarzuconą bluzę, która była rozpięta. Zaczęło Ci się robić zimno ,w końcu już się ściemnia. Westchnąłaś i ruszyłaś dalej, szłaś spokojnie do czasu, gdy zza zakrętu wpadł na Ciebie ogromny pies. Psiak przewrócił Cię na ziemie.
ーAkamaru!?ーusłyszałś zapewne głos właściciela futrzaka.
Pies od razu się z Ciebie podniósł i pobiegł do swojego właściciela. Wstałaś i zaczęłaś otrzepywać się z ziemi. Chłopak podszedł do Ciebie z psem.
ーWybacz za niegoーskarcił zwierzaka wzrokiem.
ーNic się nie stało, ale następnym razem bardziej go pilnujーuśmiechnęłaś się do niego.
ーMoże chciała byś pójść ze mną jutro na spacer w ramach rekompensaty?ーzaproponował.
ーWidzimy się w tym miejscu, jutro o 14-nastej. Zgoda?ーzaproponowałaś.
ーZgoda! To do jutra!ーposzedł w swoją stronę razem z psiakiem.
Odwróciłaś się, gdyż za sobą usłyszałaś miałczenie. Za Tobą kulił się twój kot. Wziełaś kociaka na ręce i ruszyłaś z nim do domu zadowolona, że wreszcie znalazłaś swoją zgubę.

Deidara

Siedziałaś na trawie zajadając się kanapką. Kochałaś jeść i to jak. A kto by nie kochał?
Jadłaś spokojnie kanapkę, gdy nagle usłyszałaś "Katsu", a po chwili coś koło Ciebie wybuchło.
Chwila... Wybuchło!?
Ustawawiłaś się w pozycji bojowej trzymając w ręku kunai gotowa do walki. Dym po wybuchu powoli opadał, więc dało się zobaczyć jakiegoś blondyna. Blodnynke? Nie chwila to był chyba chłopak, który siedział na glinianym ptaku, który unosił się nad dymem. Chłopak albo też dziewczyna zauważył Cię, więc "zwierzę" zmieniło tor lotu, który był ustawiony na ciebie. Ścisnełaś kunai i czekałaś na dalszy rozwój akcji.
O dziwo chłopak wylądował koło Ciebie, a ptak zniknął.
ーNa co się tak gapisz!?ーstałaś z kunai koło siatki z jedzeniem, więc musiało to dość śmiesznie wyglądać.
ーMasz piękne włosy, hmーstwierdził.
Jego piękne blodnd włosy opadające na jedno oko idealnie kontrastowało się z jego błękitnym oczyma.
ーKim jesteś!? I czemu do diaska coś wysadzasz!?ーpodniosłaś trochę głos
ーPo pierwsze, jestem Deidara. Po drugie, kocham sztukę, a sztuka to wybuch!ーostatni wyraz znacznie podkreślił.
ーA ty jak uznajesz sztukę, hm?ーspojrzał Ci w oczy.
ーCóż dla mnie sztuka trwa przez chwilę. Lubię niebezpieczne życie, a nie nudne, w którym nic się nie dzieje. Więc zgadzam się z twoim stwierdzeniemーton twojego głosu stał się bardziej przyjazny.
ーA więc zgadzasz się, że sztuka to wybuch, hm!?ーzapytał z entuzjazmem.
ーTakーpotwierdziłaś.
ーA, więc jednak, hm!ーucieszył się.
Podniosłaś kanapke, która leżała na kocu. Usiadłaś na nim i wgryzłaś się w kanapkę i skinięciem zaprosiłaś Deidare, by usiadł obok Ciebie.
ーSmacznegoーskomentował Deidara.

Tobi

Cóż dziś twoja mama miała urodziny, więc ruszyłaś do cukierni po tort. Weszłaś do środka sklepiku i zastanawiałaś się nad wyborem ciasta. Nagle ktoś wpadł przez drzwi i zaczął pakować cukierki, ciasta i wszytko co słodkie. Jednak, gdy osoba z pomarańczową maską, odpowiedzialna za to nie małe zamieszanie natrafiła na Ciebie zaczęła Ci się przyglądać.
ーWitaj jestem Tobi!A ty cukierkowa Pani?ーjego głos był tak słodki,słodszy od dango.
Chłopak, jak podejrzewałaś po budowie trzymał słodkości w wielkim worku.
ーJestem [Imię]ーspojrzałaś na jego czarny płaszcz w czerwone chmury.
Skądś go kojarzyłaś. Ale skąd? Twoja skleroza dawała, o sobie znać.
ーO, jaki Pani cukiereczek ma ładne imię!ーsprzedwaczyni podobnie jak ty usiłowała sobie przypomnieć skąd kojarzy jej się ten płaszcz
ーDziękujęーskwitowałaś szybko i wzięłaś ciasto dla mamy szybko wychodząc z cukierni.
Za sobą zobaczyłaś jeszcze machającego do ciebie Tobiego.
ーDo zobaczenia Pani cukiereczek!ーuśmiechnęłaś się do niego lekko i zniknęłaś za rogiem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro