List 2
Drogi Jezusku,
z początku przepraszam, że nie było mnie od dawna w kościele; jak pewnie wiesz, mojej mamusi się pogorszyło. Mimo że zawsze czuje się gorzej zimą, nadal - co roku, odkąd pierwszy raz płakałam w tej sprawie - boli równie mocno, co poprzednim razem. Ale nie mam Ci tego za złe, bo domyślam się, że to tylko część Twojego planu, a ja ci przecież tak straszniejsze ufam!
To nie jest łatwe, bo każdy ma gorsze dni, prawda? Niedawno dziewczynka ze starszej klasy wyśmiała chorobę mamusi, a ja się popłakałam. Czy to bardzo źle? Nie wiem. Tatuś uważa chyba, że tak.
Tatuś co raz rzadziej ze mną rozmawia i martwię się, czy zrobiłam coś źle, ale nie mam pojęcia, co to mogło być. A może ja po prostu zbyt się przejmuję? Wczoraj tatuś powiedział, żebym przestała tyle płakać, bo to w niczym nie pomoże mamusi. A ja przecież nie płacze dlatego. I w zasadzie to by mamusi choć trochę pomóc, modlę się, a płaczę, bo tego potrzebuję. Mam nadzieję, że płacz nie jest oznaką słabości, ponieważ ja uważam siebie za bardzo silną. Nasz sąsiad wcale nie płakał, a przecież sam się do Ciebie udał, Jezu. Był bardzo miłym panem, zawsze dawaj mi cukierki. Mój tatuś też go lubił, a kiedy zniknął, mówił bardzo okropne rzeczy!
A może nie były okropne, tylko prawdziwe? Jezu, nie wiem, o co już chodzi. Czy ze mną jest coś nie tak? Boję się.
Tak czy siak, Jezu, mamusia czuje się bardzo źle i myślę, że już wkrótce ją poznasz. Moja mamusia jest cudowna; przed chorobą często się uśmiechała i poświęcała mi mnóstwo czasu. To nie jest jej wina, że zachorowała, prawda? Podobno jest bardzo wredna i tak dalej, ale... nie rozumiem, jak takie małe zwierzę może być odpowiedzialne za zniknięcia ludzi!
Jezusie, czemu mamusia zachorowała? Zrobiła coś złego? Zgrzeszyła tak bardzo, by za karę zniknąć? Czy jeśli ja nie chodziłam do kościoła, to też tak będzie?
Oczywiście, bardzo ci ufam, ale... boję się. Nie wiem, jak poradzimy sobie z tatusiem. Co raz więcej płaczę i tata się na mnie wścieka. Wiem, że zniknięcie mamusi jest co raz bliżej. Wiem, że to nieuniknione, ale chciałabym wiedzieć, czy jest dla niej miejsce w niebie? Była cudowną osobą, zasługuje, prawda?
Dlatego mam tylko jedną, malutką prośbę. Chciałabym przeżyć tą Wigilię z mamusią czującą się dobrze oraz z tatusiem, który nie narzeka. Tylko tyle, bardzo proszę... A później możesz nawet i mnie zabrać!
Wiecznie udająca,
Weronika Majetczyk
***
[407 słów]
Drugi list napisała nonsens- i jejuu jacy wy zdolni jesteście! Wasze listy są takie cudne, że o rajuśku. Dziękuję bardzo, że poruszacie tak ważne tematy ❤️ Miłego dnia ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro