List 13
Drogi Jezusku,
dobrze wiesz jak wygląda sytuacja w moim domu. Rodzice chcą wziąć rozwód, co podobno nie jest zbyt bożym rozwiązaniem, ale moim zdaniem, nie powinni ciągnąć czegoś, co ich męczy. Moją młodszą siostrzyczką opiekuje się dziadek, którego powoli dręczą objawy starości i bóle, to chyba oczywiste, że życie nie zawsze trwa 100 lat i on też wygaśnie, a moja siostra pozostanie bez nikogo, komu może zaufać. Dalsza rodzina często twierdzi, że to dlatego tak choruję, leżę w szpitalu. Gdyby jeszcze mieli trochę rozwagi i potrafili zaopiekować się dzieckiem, to mógłbym być spokojny. Uważają, że zbyt się przejmuję. Myślę, że nic nie wiedzą. Ja po prostu umieram. Pomyślałem, że muszę napisać do Ciebie ten list. Wczoraj wymiotowałem krwią, bałem się, że to już ten moment, ale pojawiła się w mojej głowie jedna myśl:
Przecież jestem zbyt młody na śmierć.
Sama ona jest moją wymówką, ale dzięki tej jednej idiotycznej wymówce nad moją głowę nadciągnęły chmury, wraz z wieloma przemyśleniami. Jak dobrze wiesz, mam 13 lat. Jestem stosunkowo zbyt młody na wiele rzeczy: na dziewczynę, na pracę, na poważne decyzje. Jednak ty każdego dnia piętnujesz mnie, przygotowywując na spotkanie moich najskrytszych marzeń. Całe swoje krótkie, spędzone na byciu chorym, życie, czekam na moment, w którym moja babcia weźmie mnie w ramiona i już zawsze będziemy paśli gąski na jej małej łączce, skąpani w słoneczku.
To jeszcze nie ta chwila Jezu, nie dokończyłem tego, co koniecznie muszę zrobić. Nie chcę umierać bez pewności, że moja siostra będzie musiała żyć beze mnie. Bez mojego nadzoru. Właśnie dlatego, Jezu, jeśli mogę prosić o jedną rzecz nie będzie to zdrowie, kilkadziesiąt lat na Ziemii czy pogodzenie rodziców - i tak by się męczyli, nawet bez naszej ingerencji. Chcę, abyś zabrał moją siostrę ze mną. Nawet jeśli wszyscy mają płakać i żałować takich młodych dusz, daj mi możliwość posiadania jej wiecznie, bo wiem, że jej psychika po mojej śmierci i tak byłaby pokrzywdzona. Jeśli już umrę, pozwól jej odejść ze mną do lepszego dla nas miejsca. Pozwól nam żyć swoją obecnością.
Ufam Ci Jezu, jeż od wielu lat, jeśli mógłbyś spełnić jedno z moich ostatnich życzeń, nie wliczając w to soku pomarańczowego, to zmarłbym jako najszczęśliwszy egoistyczny dzieciak, który pół życie spędził w szpitalu.
Zachowaj ten list, bo jest na tyle uniwersalny, że jeśli za kilka lat jeszcze tutaj będę, nie stracę czasu na pisanie go ponownie. Niezmiennie i niepodważalnie to moje życzenie do samego końca, kiedy będzie mogło się wypełnić.
Od lat oczekujący,
Tymon Miętka.
***
[409 słów]
Ten przepiękny list napisała kochana komarzynek <3
Dziękuję bardzo za napisanie go i zaangażowanie się w tą książkę! Ten list zdecydowanie jest piękny, bo mówi o dojrzałości i zrozumieniu! Wciąż nie mogę się nadziwić jak bardzo ludzie tutaj są uzdolnieni i mądrzy haha.
Cudownego dnia <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro