Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ᴇɪɢʜᴛ

Królewicz myślał, że stoją wtuleni w siebie, co najmniej kilka godzin, ale w końcu musieli się od siebie odczepić co prawda - niechętnie.

Jungkok myślał, że śni, bo jakim sposobem ten cudowny chłopak, ten aniołek, jest jego? Nie wierzył w swoje szczęście, ale śmiech Hoseoka potwierdził mu to, że ten piękny chłopiec jest jego i tylko jego.

Koń, czyli jego przyjaciel wyrwał mu jego chłopca z przed nosa, tuląc go mocno.

- JESTEM JUNG HOSEOK, NAJLEPSZY PRZYJACIEL TEGO BARANA. OGÓLNIE TO WYRAZY WSPÓŁCZUCIA, ŻE ZA NIEGO WYCHODZISZ - darł się rudy, prostu w ucho Taehyunga.

Ała.

- MOŻESZ MU TAK NIE KRZYCZEĆ DO UCHA JEBANY IDIOTO - krzyknął Jungkook, wygrywając przestraszonego blondyna i tuląc go do siebie.

- Tak.

- Idź lepiej patrz czy Twoje kotleciki się nie przypaliły.

- O MATKO, MOJE KOTLECIKI.

I tyle go było widać.

Brunet westchnął głośno i od razu skupił uwagę na młodszym.

- Wybacz mi za niego proszę, ukochany - powiedział, zauważając jak blondyn momentalnie się rumieni.

- M-mam pytanie... s-skarbie? - Wyszeptał Taehyung, nie wierząc w to co chce zaraz powiedzieć.

- O-oh tak? - spytał lekko zszokowany starszy.

- Cz-czy możemy od razu nie mieć dzieci? Wiem, że musimy, ale chciałbym jeszcze trochę poczekać... - mówił cicho blondyn, bojąc się reakcji bruneta.

- Jeju skąd Ci się wziął pomysł z tym, że od razu będę chciał się z Tobą umh.. kochać?

Taehyung tylko spojrzał na Jimina dla którego buty, były niezwykle interesujące.

Jeona niesamowicie zdziwiły słowa chłopca. Przecież dopiero rozmawiają kilka minut, byłby tyranem, jeśliby skrzywdził od razu Teraz swojego szkraba. Co innego jak minie kilka tygodni... w końcu coś ma po swoim ojcu tyranie, nieprawdaż?
Ale to w swoim czasie, narazie chcę się skupić na rozpieszczeniu tej małej kuleczki słodkości.

Wystawił w jego stronę dłoń.

- Chodź, oprowadzę Cię po części pałacu - I pociągnął swojego chłopca w kierunku drzwi.

              ********************

- Jeju Jungkookie tu jest ślicznie! - krzyknął Tae, od razu zatykając usta dłońmi. Czy miał prawo zdrabniać jego imię?

Starszy na ten ruch zaśmiał się. Ten dzieciak niesamowicie go rozczulał, był nieśmiały jak mały jelonek, a radosny jak kilkuletnie dziecko, które nie ma żadnych problemów i może spokojnie się bawić. Jego uśmiech sprawiał, że i Jeon się uśmiechał co nie było dla niego czymś zwykłym. Przy tym maluchu cała jego zgoszkrzniałość zmieniała się w szczęście. Jak to było możliwe? Przecież znał tego młodego kilka godzin, oprócz tego upadku kilka lat temu nigdy ze sobą nie rozmawiali. Więc jakim sposobem ten cudny chłopiec wyzwalał w nim takie emocje?

- Nic się nie stało, słoneczko, możesz tak na mnie mówić. I cieszę się, że podoba Ci się biblioteka.

Znajdowali się w ogromnym pomieszczeniu, ściany były zielone, a meble czarne jak heban. Jedynie złoty zegar i kolorowe książki, wraz z pergaminami i zwojami były w kolorowych barwach.

Młodszy kochał literaturę i był tak zdziwiony i zaciekawiony nowym otoczeniem, że już zbytnio nie zwracał uwagi na Jungkooka.

Oczywiście dopóki ten go nie odwrócił i nie pocałował prosto w te pełne i malinowe usta.

a/n nie wiem czy dobry, ale się starałam. Ostatnio wena mi ucieka na tą książkę ;(((, ale jestem pojebana i mam kolejne pomysły na książki więc pewnie nowe pojawią się niebawem.
Mam nadzieję, że nie zawiodłam Was tym rozdziałem. Buziaki ~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro