Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5. (⁠ノ⁠◕⁠ヮ⁠◕⁠)⁠ノ⁠*⁠.⁠✧

Pov Voxa:

Obudziłem się. To ledwo jak wszedłem do hotelu, poszedłem spać?!
Zajrzałem w telefon. Wiadomość od Valentino...
Odczytałem.
Brzmiała "Jak kolejny dzień?"
Ale jakoś tak smutno... bez żadnych zdrobnień...
Powoli wstałem z łóżka. Bardzo chciałem się przejść.
Nagle usłyszałem jakąś kłótnie. Tak, był tam głos Alka~
Ale kogoś jeszcze, tylko nie nie wiem kogo...
Postanowiłem to sprawdzić.

Po jakimś czasie kroczenia przez korytarz ujrzałem Alastora, a obok niego jakiegoś kurdupla... Czy to był ten znany Lucyfer? Mniejszy niż mi się wydawało.

- Możecie się kłócić trochę ciszej?! - warknąłem - Słychać was w całym hotelu!

Tamci szybko na mnie spojrzali. Lucyfer zdawał się być zdziwiony.

- Co ty tu robisz? - zapytał, nie kryjąc zaskoczenia

- Jestem - odparłem ponuro - O co się kłócicie?

Lucyfer szybko odpowiedział

- Bo to radiowe coś, mówi mi że nie umiem robić naleśników! - burknął

- Bo nie umiesz - rzucił Alastor

- Ale problemy... - skomentowałem - Myślałem, że Overlord i Król piekła będą się kłócić o nie wiem, władzę, a nie naleśniki !

Zanim zdążyłem zareagować, Alastor przycisnął mnie do ściany.

- To nie twoja sprawa... więc lepiej idź spać, albo osobiście wyrzucę cię przez okno.

Chciałem coś odwarknąć, ale nagle ucho Alastora drgnęło.Tamten szybko się odsunął, a ja oberwałem w ekran naleśnikiem.

- Przepraszam! - usłyszałem głos Lucyfera - Celowałem w jelenia!

Odkleiłem z ekranu naleśnik. Spojrzałem na Alastora. Śmiał się ze mnie!
Nie wytrzymałem i rzuciłem w niego naleśnikiem, którym oberwałem.

Pov Alastora:

Nic dzisiaj lepszego nie widziałem! Zaspany Vox obrywający naleśnikiem!
W dodatku jeszcze ta mina no nie mogę.

Nagle oberwałem czymś. To było to ścierwo, zwane naleśnikiem zrobionym przez Lucyfera.
Spojrzałem groźnie na króla piekła. Ten wzruszył ramionami. Spojrzałem na Voxa. W jego oczach mogłem zobaczyć gniew. Ach tak, czyli to jego sprawka!

Podchodziłem do niego powoli. Tamten się zaczął wycofywać, a na jego ekranie odbiło się przerażenie. Kiedy ten już w końcu uderzył plecami w ścianę mruknął:

- Wybacz, drogi Alastorze, ale chyba będziesz musiał poczekać, bo zapomniałem czegoś...

Vox szybko uciekł w głąb korytarza, ale jedno jest pewne. Nie ucieknie przede mną. Pobiegłem za nim, i szarpnąłem go za kostkę. Tamten przewrócił się.
Przeklnąłem to, że tak głośno uderza o podłogę, ale nie czekając dłużej unieruchomiłem go, siadając na nim. Przycisnąłem nogami jego ręce do jego ciała.

Nagle usłyszałem kroki.
Przybiegła Charlie.

- Co się stało? - zapytała

Zanim zdążyłem odpowiedzieć, odezwał się telewizor:

- Spokojnie szedłem, potknąłem się i się wywaliłem. Miałem już wstać kiedy ten debil na mnie usiadł...

Przewróciłem oczami. Chciałem coś dopowiedzieć, już nawet otworzyłem usta, ale szybko je zamknąłem, gdyż uświadomiłem sobie, że otacza mnie i Voxa całkiem spore towarzystwo.

Wstałem. Vox też wstał i się otrzepał.

- Charlie, coś ty zrobiła! - syknęła Vaggie do Charlie - Kolejny Overlord!

Przypomniałem sobie, że nie było tej grupki wtedy, gdy Vox przyszedł. Oni poszli na imprezę.

Angel Dust przybliżył się lekko do Voxa:

- mhm - mruknął przeciągle

Vox spojrzał na mnie. Jego wzrok mówił " o co mu chodzi?". Szybko odwróciłem głowę.

Husk coś tam zaczął warczeć.
- Kolejny... - narzekał

- Nie przyszedłem tu by cokolwiek wam zrobić - usłyszałem głos Voxa - Chciałem tylko odpocząć od Valentino

Wszyscy przybyli spojrzeli na siebie.

- Panie i panowie wybaczą, ale teraz pójdę się wyspać... - powiedział Vox - spokojnie możecie wrócić do swoich pokoi, ja nawet nie będę próbować was zabić.

Telewizor odszedł, jak reszta demonów, więc zostałem sam, z własnymi myślami.
Czy ten Vox coś knuje?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro