25. (ノ◕ヮ◕)ノ*.✧
Pov Voxa
Szybko uciekłem na górę. Do tej trójki z którą grałem syknąłem takie:
- Jak chcecie kontynuować grę, to idźcie do mnie, bo ja już na dół nie zejdę
Wparowałem do pokoju i zamknąłem drzwi na klucz. Zeszyt z narysowanym mną i Alastorem rzuciłem niedbale do jakiejś szuflady.
Nagle usłyszałem pukanie. Uchyliłem lekko drzwi. To tylko Vaggie, Husk i Angel.
- Wejdźcie, wejdźcie - mruknąłem nerwowo i otworzyłem im drzwi. Kiedy oni weszli, zamknąłem drzwi szybko.
Oni usiedli sobie na jakiś wolnych miejscach. Ja położyłem się na łóżku.
- Husk, prawda czy wyzwanie? - zapytałem
- Prawda - mruknął Husk
- Um... czy podoba ci się ten hotel? - zapytałem i zerknąłem na Angela, który się widocznie zainteresował szufladą. Otworzył ją lekko, ale ja sięgnąłem ręką w tamtą stronę i zamknąłem szufladę
- No... w miarę - powiedział Husk
- Zgłodniałem trochę - nagle powiedział Angel Dust - Idę na dół coś zjeść. Husk, Vaggie idziecie ze mną?
- Pewnie
- Tak
Szybko wstałem i otworzyłem drzwi nie patrząc na korytarz. Tamci nadal stali.
- Co? - stanąłem w progu drzwi, nadal nie patrząc na korytarz - Coś lub ktoś was zatrzymuje? Bo ja nie. Co, niechętnie chcecie zejść, bo boicie się tego głupiego, zasranego jelenio demona?
Tamci nie odpowiadali.
- Przecież on, jeśli będzie chciał kogoś zabić to tylko mnie. Poza tym jak coś to łatwo go oszukać, bo to jest debil, idiota, bezmózg... - mruczałem pod nosem - KUŹWA HUSK, NIE CHARAJ MI NA KARK, WŁAŚNIE WYZYWAM ALASTORA, BO WIEM ŻE I TAK MI NIC NIE ZROBI, BO TO COŚ JEST SŁABE
- Ale ja tu stoję - burknął Husk
- Aha... kontynuując, nie dość, że Alastor jest debilem, to jeszcze... - przerwałem - Stoi za mną, tak?
Odwróciłem się. Istotnie, stał za mną. Uśmiechnąłem się lekko i z wrzaskiem, zamknąłem szybko drzwi. Zrobiło mi się bardzo gorąco
- Wyjdźcie sobie - mruknąłem - Ja tutaj sobie zrobię porządki, ale zanim Alastor wejdzie, zamknijcie drzwi, dobrze?
- Ummm... okej ? - usłyszałem, tamci wyszli i zamknęli drzwi za sobą. I dobrze...
Zaraz zdechnę tutaj...
Nie dość, że tamten debil stoi za drzwiami, to jeszcze padnę z głodu, przerażenia i... gorąca...
No cóż... zawsze jakoś było tak ciepło, jak on się pojawiał...
No i teraz nie wiem, co zrobić...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro