Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

18. (⁠◍⁠•⁠ᴗ⁠•⁠◍⁠)

Pov Voxa:

Podszedłem do jakiegoś okna. Oparłem się o nie. Nagle na parapecie zauważyłem gumową kaczuszkę. Ech... znowu Lucyfer je gdzieś zostawia...

- Gdzie moja kaczka? - Rozległ się głos króla piekła

- Tutaj - mruknąłem cicho

- Uch... dzięki - powiedział Lucyfer - A.. i czy widziałeś gdzieś Charlie?

Pokręciłem głową.

- Nie - odparłem - Ale co się martwisz? Co, boisz się, że ktoś ni z tego ni z owego powie że to już nie jest twoja córka?

Mam za długi język, przyznaję... Po prostu czasem nie myślę, lecz mówię bez zastanowienia.
Lucyfer spojrzał na mnie nerwowo.
Zestresowany odwróciłem wzrok.

- Idę do siebie - oznajmiłem zakłopotany i poszedłem. Otworzyłem jakąś szafkę, szukając nie wiadomo czego. Znalazłem jakiś długopis i zeszyt.
Otworzyłem zeszyt na pierwszej stronie. Był czysty. Postanowiłem wykorzystać swój wspaniały talent i zamyślony narysowałem cokolwiek, nawet nie patrząc na kartkę.
Postanowiłem spojrzeć na swoje dzieło.

Zamknąłem szybko zeszyt i rzuciłem nim. Postanowiłem jednak zobaczyć jeszcze raz rysunek.

Uświadomiłem sobie wszystko. Moje myśli zamieniają się w obsesję...
Przyjrzałem się rysunkowi. Był widoczny jakiś taki, chociaż krzywy Alastor, trzymający kogoś w ramionach.
Kogoś z telewizyjną głową.

Otworzyłem szybko szufladę i rzuciłem tam zeszyt. To nic że kartki się lekko pogięły.

Szybko wyszedłem z pokoju.

Pov Alastora:

Zachowanie każdego, jest trochę niepokojące. Ale nie takie jak ja...

Spokojnie wstałem, gotowy odnieść naczynie, w której jeszcze wcześniej było moje ulubione danie.

Zszedłem na dół. Nikogo nie spotkałem na swej drodze. I dobrze!

Włożyłem naczynie do zlewu i postanowiłem wrócić do siebie.

Poszedłem na górę. Drzwi do pokoju Voxa były otwarte, a jego samego tam nie było. Nie mogłem się powstrzymać, wszedłem tam. Chciałem zobaczyć, czy ten płaskoryjec nie ma jakiś planów spisanych.

Wiem, że dobry złoczyńca nie spisuje swoich planów, ale Vox jest raczej taki no...

Uch, szafka była otwarta!
Vox raczej nie planuje czegoś wielkiego, może co najwyżej pobicie kogoś.

Na samej górze był zeszyt. Wziąłem go do rąk. Otworzyłem i natychmiast pożałowałem tego co zrobiłem. Nagle usłyszałem głos:

- A ty co tu robisz?!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro