Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

17. (⁠◠⁠‿⁠◕⁠)

Pov Voxa:

Udało się... naprawiłem radio...
Usłyszałem otwierające się drzwi.

- Al? - zapytałem - To ty?

- Nie - burknął Alastor tym swoim radiowym głosem

- Nie cieszysz się? - dopytałem

- A z jakiego powodu?

Podszedłem do niego. Bardzo blisko. Dotknąłem jego ucha ręką i szepnąłem, prawie dotykając ekranem jego ucha:

- Radio...

- Dopsułeś? - warknął Alastor, odsuwając się

- Nie? - powiedziałem słodkim głosem - Naprawiłem...

Tamten usiadł na krześle. Zbliżyłem się.

- Suń się, pedofilu - usłyszałem. Ach bardzo grzecznie!

- Uch... okej - rzekłem - To idę na dół, do salonu, niewdzięczniku. Po młotek. Rozwalić radio.

- NIE! - syknął Alastor, wstał i zamknął drzwi

Widać, że to radio jest dla niego ważniejsze niż reszta.

- Oj, tylko żartowałem - powiedziałem złośliwie - Chciałem tylko przynieść Jambalayę

Ach, tak. Jako, że tyle tu siedzę, wiem o każdym dużo. Nie są zbyt zamknięci w sobie.
Otworzyłem drzwi i wyszedłem.
Zgodnie z obietnicą, wróciłem z Jambalayą.

- Jesteś dziwny - usłyszałem - W ogóle dziwnie się zachowujesz teraz. Inaczej niż zwykle. Czegoś chcesz ode mnie?

Chcę ciebie...

- Um... nie, nic  - Wyrwałem się z zamyślenia - Wrócę później... Pomogę komuś, nie wiem komu

Wyszedłem. Rozmawianie z Alastorem jest jak chodzenie po skałach. Nie możesz zrobić żadnego fałszywego kroku, bo się poobijasz.
Jednocześnie to też przyjemność, w której można się rozpłynąć.

- Chwila! - usłyszałem zza drzwi

Wszedłem do pokoju i z głupawym uśmiechem podszedłem do jelenia.

- Dzięki - wydusił z siebie, jakby podziękowanie to była dla niego taka nie możliwość

Podszedłem jeszcze bliżej. Tamten przechylił głowę, niewiedząc czego się ode mnie spodziewać. Ręką odgarnąłem jego grzywę i pocałowałem go w czoło...

Ale głupi jestem! Co ja zrobiłem?! Zawstydzony, szybkim krokiem wyszedłem z pokoju zostawiając Alastora sam na sam z jego myślami.
Było mi bardzo gorąco.

- Cześć! - usłyszałem głos Angel Dusta - Jak tam?

Nie odpowiedziałem na jego pytanie. Po prostu przeszedłem szybko obok niego, zasłaniając ekran rękami.
Usiadłem na kanapie.
Czy ja coś zaczynam wariować? Czy to normalne?

To głupie!
Może jednak z drugiej strony, nie będzie się gniewał? Może przymknie oko na to że przyniosłem mu posiłek i naprawiłem radio?

Może w ogóle, jak coś jeszcze zrobię, pozwoli na coś więcej? Ugh.
Nienawidzę swoich brudnych myśli.

Pov Alastora:

W hotelu od pojawienia się Voxa dużo się zmieniło, z dnia na dzień staje się coraz dziwniej
Najgorsze, że typ sobie na za dużo pozwala. Chodzi zwyczajnie po krawędzi moich nerwów.

Nie wytrzymam kiedyś i walnę go w ekran, że aż roztrzaska się.

Dzisiaj to chłop kompletnie przegiął.
Pocałował mnie!

Ale przynajmniej naprawił radio i dał mi Jambalayę... przynajmniej tyle...

W ogóle kiedy do mnie przychodzi, to zachowuje się jakby ktoś mu kija wepchał. Nerwowy i robi dużo niezrozumiałych rzeczy.
To nic dziwnego, boi się mnie i tyle.

Ale chciałbym, żeby przestał się tak kleić do wszystkich.
Gdzie go nie spotykam, otoczony jest większą lub mniejszą grupką.

A do mnie to już mało kto mówi...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro