Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10. (⁠.⁠ ⁠❛⁠ ⁠ᴗ⁠ ⁠❛⁠.⁠)

Pov Alastora:

Minęło trochę czasu. Nagle rozległo się pukanie. Charlie powoli wstała i otworzyła drzwi.

- Vox, wróciłeś! - zawołała

- Tak, wróciłem - odezwał się telewizor - I nawet coś dla was mam

Ciekawe co ten znowu wymyśla...

- Angel Duście, chciałbym cię szczerze przeprosić - zaczął Vox - A to w ramach przeprosin

Telewizor wręczył Angel Duetowi jakąś paczuszkę.

- Dzięki - powiedział pajęczy demon

- Skąd mamy wiedzieć, że nie dajesz jakiejś łapówki?! - warknął Husk podejrzliwie

- Ja? Czemu niby? - zaśmiał się telewizor - Dlaczego miałbym wrabiać demony, które pomimo mojego dosyć trudnego charakteru jeszcze mnie stąd nie wywaliły?

Tak, czyli jednak Vox coś knuje... Uśmiechał się jakoś dziwnie...

- Proszę Husk - Vox wręczył Huskowi flaszkę

Husk zdziwiony przyjął prezent. Czekałem aż przyjdzie kolej na mnie... Ciekawe co on dla mnie wymyślił.

- Mam w sumie też jakąś bombonierkę dla Vaggie, scyzoryk dla Niffty - mówił telewizyjny demon

A ja to co? Ale w sumie Lucyfer też nie otrzymał jakiegoś prezentu, więc w miarę dobrze...

- A dla Charlie mam naszyjnik - rzekł Vox - A i przypomniało mi się, że nauczyłem się kiedyś robić piękną fryzurę... na pewno z tą fryzurą i naszyjnikiem wyglądałabyś pięknie! Mogę...?

Charlie kiwnęła głową. Vox wziął jakieś spinki czy coś...
Spojrzałem na niego. Układał jej włosy starannie... Ciekawe jak się tego nauczył...

- A ty co się patrzysz? - zawołał Vox w moją stronę - Też chcesz?

Pokręciłem głową. Vox kiedy skończył, zapiął naszyjnik.

- Charlie, jak się uśmiechasz, wyglądasz tak pięknie... jak dziecko... - powiedział i pstryknął delikatnie księżniczkę piekła w nos

Nie mogłem się powstrzymać i spojrzałem na Lucyfera. Król piekła był bardzo wściekły.
Vox podszedł do niego.

- Zapomniałem o tobie, drogi królu piekła! - zawołał i wyciągnął z kieszeni gumową kaczuszkę
Lucyfer uśmiechnął się nerwowo.

Telewizor ukłonił się i poszedł do siebie.
Zachowywał się jakoś dziwnie miło... podejrzane...

Poszedłem powoli za nim..

Pov Voxa:

Dobra, mam nadzieję, że chociaż trochę uwierzyli w to, że nie jestem pasożytem...
Nawet wydawali się szczęśliwi...

Nagle drzwi się otworzyły. Do mojego pokoju wszedł Alastor.

- Czego tu szukasz, drogi Alastorze? - zawołałem

- Ty jakoś zachowujesz się dziwnie - burknął, ale na jego twarzy był uśmiech... jak zawsze, ciekawe jak to robi!

- Nie... - powiedziałem

- To skoro jesteś taki miły, to czemu ja nic nie dostałem? - zapytał wrednie

- Bo już dostałeś... mnie - odparłem i zaraz pożałowałem swoich słów

Tamten zaśmiał się.

- Próbujesz być jakoś miły, żeby tu zostać? Valentino powiedział ci że jak do niego pójdziesz, to cię wykastruje? - spytał

- CO?!

- Jajco - odpowiedział radiowy demon

- Aha - burknąłem - Jak nie masz nic lepszego do powiedzenia to możesz już sobie stąd iść...

Usiadłem na łóżku i wyciągnąłem telefon. Postanowiłem zobaczyć wiadomości...
Była jedna, od Valentino...
brzmiała ona
"jak wrócisz przed czasem jakim ci wyznaczyłem, to cię wykastruję"

Podniosłem wzrok. Nie widziałem nigdzie Alastora... pewnie poszedł...

- Niezłe masz wiadomości ze swoim kochankiem - usłyszałem. Obok mnie siedział sobie Alastor i patrzył mi w telefon.

- To nie jest wiadomość od Valentino - skłamałem - To od jakiegoś typa, nie wiem nawet w sumie od kogo...

- Ta? - Alastor przesunął w górę te wiadomości. Myślałem, że zaraz się spalę ze wstydu... tam wyżej były różne dosyć dziwne wiadomości podrywu i zdjęcia... tak, moje... tak, bez ubrań...

Kopnąłem Alastora w bok. Tamten w ogóle się nie odsunął, tylko wyrwał mi z rąk telefon i zaczął przeglądać wszystkie zdjęcia... oczywiście miał z tego bekę.

- Zostaw! - krzyknąłem i wyszarpnąłem swój telefon

Alastor wstał.

- Dziękuję, za wspaniały prezent, jakim było oglądanie twoich zdjęć - powiedział sarkastycznie i wyszedł.

Zostałem sam. Postanowiłem odpisać Valentino. Napisałem po prostu "ok". Westchnąłem i odłożyłem telefon. Ile jeszcze ta kara będzie trwać?




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro