ᴏɴᴇ
Dla detektywwakcjipifpaf największego homofoba, Love u ♡
Do: Jungkookie
Od: Taehyungie
Chciałbym powiedzieć mnóstwo rzeczy. Na przykład to, że zaraz się spotkamy, i będę mógł Cię przytulić.
Lub to, że moja mama znów na mnie nakrzyczała i żebyś do mnie przyszedł, bo już nie daje rady.
Albo to, że chciałbym znów usłyszeć jak bardzo mnie kochasz. Pamiętasz ten dzień, Kookie? Jak się poznaliśmy. Było to na Tej okropnej imprezie, związanej z rozpoczęciem roku szkolnego. Zrobiłeś wtedy coś tak słodkiego, kochanie.
Myślisz, zrobisz to jeszcze znowu? Jeśli tak, to wiedz, że nadal na Ciebie tutaj czekam. Mam nadzieję, że za kilka minut znów Cię zobaczę.
Wiesz, może jutro, hmm? Bo właśnie kustosz w naszym ulubionym muzeum, każe mi odejść, bo ponoć 3 w nocy, to niezbyt udana pora, na randkę.
Żeby tylko wiedział, że czekam na naszą randkę tam, od pieprzonego tygodnia. Nie ważne.
Słodkich snów, Jungkookie, do jutra.
Nie wyświetlono
***********************
- Hoseok, czemu mnie tu zaprowadziłeś? Tu jest nuuuudnie - poraz setny w ciągu godziny, narzekał Taehyung.
- Idź po poncz, może co? Otrzeźwiejesz - odpowiedział mu przyjaciel i poszedł w tango z Yoongim. A dokładnie do toalety, by upić się i schować przed wzrokiem, nauczycieli.
Westchnął cicho i podszedł do wielkiego stołu, by nalać sobie szkarłatną ciecz. Odwrócił się, a na jego nieszczęście, szklanka z piciem wylała się, na nieznajomego.
Już szykował się na ostry opieprz, kiedy usłyszał radosny śmiech.
Uchylił, powieki i zobaczył ten uroczy, króliczy uśmiech.
- W końcu coś zabawnego, się tu dzieje! Nudziło mi się okropnie i naprawdę, aż tak ze mną źle, że cieszę się, że jakiś rozkoszny chłopak, wylał na mnie poncz - i znów nieznajomy zaczął się śmiać, a Taehyung razem z nim.
Na policzkach jednak, miał słodki rumieniec, który towarzyszył mu do końca wieczora, który spędził z jak się okazało, Jeonem Jungkookiem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro