''ʀᴏʏᴀʟɪᴛʏ''
Niska blondynka chodziła niespokojnie po swojej komnacie. Od 10 minut czekała na kapitana, by z nim porozmawiać. Odkąd ona została królową, a Zwiadowcy powoli zbliżali się do pokonania tytanów, nie mieli czasu na rozmowy ze sobą. Za czasów, gdy musieli się ukrywać przed Żandarmerią, do wymian zdań dochodziło dość często.
Gdy rozległo się pukanie do drzwi, gwałtownie zatrzymała się i spojrzała w tamtą stronę.
- Wejść - jej głos rozniósł się po pokoju.
Do pomieszczenia wszedł, wyższy od niej, mężczyzna. Jego, jak zwykle obojętny, wzrok obserwował jej każdy ruch, gdy on stojąc do drzwi plecami, zamknął je. Podszedł dwa kroki w jej stronę i ukłonił się.
- O czym chciałaś porozmawiać, Wasza Wysokość? - wyprostował się i spojrzał na nią.
- Od kiedy jesteś taki formalny w stosunku do mnie, Levi? - uśmiechnęła się lekko.
Bawiło ją to, jak on trzymał się etykiety, podczas gdy łączyło ich coś więcej. Żadne z nich nie mogło temu zaprzeczyć. Po co miałoby?
- Od momentu, gdy stałaś się królową, Historio. Panują pewne zasady, których trzeba przestrzegać, dotyczą one także mnie, nieważne, co nas łączy - jego głos był pusty.
- To, co nas łączy, jednak ma znaczenie - podeszła do niego niepewnie. - wiem, że nasza relacja musiała być ukrywana, gdy byłam żołnierzem. Ale teraz jestem królową, Levi i mogę być z kim chce - spojrzała mu w oczy, lekko unosząc głowę.
- Historia - westchnął. - Jutro wyruszamy na wyprawę, mogę z niej nie wrócić. Jak z każdej zresztą, nie powinnaś się przywiązywać - nie odrywał wzroku od jej oczu.
- Ale tego nie da się skontrolować, powiedz mi, że dla ciebie to nic nie znaczy - spuściła wzrok. - Że robisz to tylko dla zaspokojenia swoich potrzeb, a i tak ci nie uwierzę - spojrzała znów na niego.
- Robię to tylko dla swoich potrzeb i, to dla mnie nic nie znaczy - nie spodziewała się tych słów. - Jestem żołnierzem i też mam potrzeby, zwłaszcza, że każdego dnia mogę zginąć
- Kłamiesz! - wykrzyczała mu w twarz.
Była wręcz przekonana, że kłamie. Poznała trochę bliżej Levi'a i wiedziała, że by jej tak nie skrzywdził. Nawet jeśli jej nie kochał, to krzywdzenie innych nie sprawia mu przyjemności, no chyba, że to są jego wrogowie. Względem nich był bezlitosny.
W pewnym momencie została przygwożdżona do ściany, a Ackermann uniósł jej ręce, nad jej głowę, trzymając je jedną dłonią za nadgarstki, druga dłoń zaś była oparta o ścianę, obok jej głowy. Jej oddech przyspieszył, twarz nabrała rumieńców, a on tylko patrzył. Jeździł wzrokiem po jej twarzy, w duchu uśmiechając się, na widok tych niewinnych rumieńców. Lubił doprowadzać ją do takiego stanu.
- Ah tak? A skąd ta pewność królowo? - zniżył delikatnie ton, by ich rozmowa stała się jeszcze bardziej intymna.
- Bo gdyby tak było, zamiast bawić się w trzymanie mnie, już dawno leżała bym naga pod tobą - wyszeptała, ich twarze były coraz bliżej.
- Kusząca propozycja, nie powiem - uśmiechnął się delikatnie, jednak uśmiech szybko zniknął.
To nie było w jego stylu i robił to naprawdę rzadko. Historia miała szczęście widząc to więcej, niż raz. Spojrzała na jego usta. Miała ochotę go pocałować, oddać się miłości do tego pedanta, a rano, jak zawsze, obudzić się bez niego.
Tym czasem, w głowie Ackermann'a, działo się zamieszanie. Nie wiedział co czuł. Nawet, jeśli kochał tą niewinną królową, stojącą przed nim, to nie chciał pchać się w związki, póki ich misja, wyeliminowania tytanów, się nie zakończy, to było jego priorytetem.
Nawet nie zauważył, gdy ostatecznie, ich usta się spotkały. Nie potrafił jej odmówić, położył więc dłoń, delikatnie jakby miał zrobić jej krzywdę, na jej policzku. Całowali się zachłannie, okazując swoją tęsknotę za swoimi ciałami. Historia wiedziała, że to co robią jest bardzo niestosowne i, gdyby teraz ktoś wszedł, mieliby poważne kłopoty. Ale nie interesowało ją to, chciała go nieważne co. Nie myślała wtedy o różnicy wieku, gdyby wszyscy tak kategorycznie patrzyli na wiek, nie dali by jej na tron.
Poczuła, jak ukochany w jednej chwili ją podnosi, a w następnej znalazła się na łóżku pod swoim byłym kapitanem. Patrzyli sobie w oczy z pożądaniem. Widziała, że Levi był niepewny, nie dziwiła mu się. Ale chciała mu pokazać, że nic mu nie grozi za jego czyny względem niej, póki ona jest na tronie, on nie ma co się martwić. Ackermann, widząc pewność w oczach królowej, zaczął składać pocałunki na jej szyi.
Nastał wieczór. Historia wtulała się w nagi tors ukochanego i rysowała palcem kółka, na jego klatce piersiowej. On w tym czasie leżał z zamkniętymi oczami i cichutko mruczał. Spojrzała na jego twarz, jak zwykle spokój. Gdy zauważyła, że otworzył jedno oko i spojrzał na nią, od razu schowała twarz w jego szyi. Ten tylko uśmiechnął się pod nosem, dał dłoń na jej włosy i zaczął je delikatnie głaskać.
- Prześpij się, musisz być zmęczona - westchnął, a jego uśmiech znikł.
- Nie chce iść spać, gdy się obudzę ciebie już tu nie będzie - odrzekła smutno.
- Obiecuję, że obudzę cię przed wyjściem, by się pożegnać - odparł.
- Na pewno? - wtuliła się mocniej.
- Tak, możesz spać spokojnie - po chwili jego oddech stał się miarowy.
Wiedziała, że będzie spał maksymalnie 3 godziny, a potem będzie leżał bezczynnie i obserwował ją. Ale nie przeszkadzało jej to, gdy to wszystko się skończy i zrobi z niego swojego króla, nauczy go normalnego snu. W obecnej sytuacji nie ma na to czasu. Przez swoje rozmyślania nawet nie zauważyła, gdy zasnęła.
- Historia - z krainy snu wyrwał ją znajomy szept - obudź się, muszę już iść - wyszeptał ponownie i pocałował ją delikatnie w ucho.
Otworzyła delikatnie oczy, zobaczyła Levi'a kucającego przy jej łóżku w mundurze zwiadowców, patrzył w jej oczy. Spojrzała zza okno, było jeszcze ciemno. Czarnowłosy pogłaskał ją po głowie, a ta ziewnęła cicho.
- Naprawdę musisz już iść? - mruknęła zaspana.
- Niestety tak, misja niedługo się zaczyna, a mam jeszcze coś do załatwienia - uśmiechnął się delikatnie.
- Masz tu wrócić Levi, to rozkaz - powiedziała z łzami w oczach.
- Zawsze wykonuje rozkazy, zwłaszcza królowej - puścił jej oczko, a ta zarumieniła się. - wrócę - wyszeptał i pocałował ją delikatnie, ale zbyt krótko. - śpij spokojnie - kontynuował głaskanie jej włosów, a gdy ta zasnęła szybciej, niż przewidywał, wyszedł po cichu i zamknął drzwi za sobą.
Nie bał się, że ktoś go tu zobaczy. Historia zazwyczaj nie spała o tej godzinie, więc było możliwe, że wezwała go z jakiegoś powodu przed wyprawą. Ruszył w kierunku wyjścia z zamku. Był na siebie zły za złożenie tak ważnej obietnicy. Nie był przecież pewny, że wróci. Więc dlaczego ją zapewnił?
Gdy Historia ponownie otworzyła oczy, było już jasno. Usiadła, rozciągnęła się i szybko ubrała. Usiadła przy stoliku, który stał przy oknie i spojrzała przez nie. Zwiadowcy już dawno wyruszyli na wyprawę. Modliła się do świętych murów, by jej ukochany wrócił cały i zdrowy.
Nadchodził wieczór, gdy została poinformowana o powrocie zwiadowców. Gdy nagle usłyszała pukanie do drzwi, z uśmiechem udzieliła zgody wejścia. Była taka szczęśliwa, że jej ukochany dotrzymał obietnicy. Jakiego zdziwienia doznała, gdy w drzwiach nie stał Levi, a Erwin. Podszedł do niej z poważną miną.
- Dowódca Erwin - wstała. - Czym sobie zasłużyłam na pańską wizytę? - uśmiechnęła się, a on się ukłonił.
- Wasza wysokość. Przynoszę przykre wieści. Straciliśmy dzisiaj wielu żołnierzy, w tym tego najsilniejszego - Historia zbladła, opadła na krzesło czując, że nie ustoi na nogach. - Przed śmiercią prosił, bym ci to przekazał. Podobno to coś prywatnego, więc nie zaglądałem - podał jej małą kartkę, złożoną w 4 części i wyszedł.
Blondynka, drżącymi dłońmi, rozwinęła list. Do jej oczy napłynęły łzy z każdym słowem, które czytała.
''Historio,
Jeśli czytasz ten list, to pewnie nie zdołałem dotrzymać obietnicy. Bardzo cię za to przepraszam. Przepraszam też, że dałem się zabić tym potworom. Chcę ci powiedzieć coś, czego nie zdążyłem. Wierzę w ciebie Historio, będziesz cudowną królową i znajdziesz odpowiedniego króla, u którego boku będziesz rządzić. Zapomnij o mnie, bo twój ból nie zwróci mi życia. Zapomnij i żyj szczęśliwa. Cieszę się, że mogłem cię poznać, że mieliśmy taką relację, jaką mieliśmy. Dziękuję ci, za każde ''Kocham cię'', które słyszałem z twoich ust i przepraszam, że nigdy nie odpowiedziałem tym samym. Nie chciałem byś się przywiązała, byś cierpiała, gdy umrę. Niestety się przywiązałaś, ja też zresztą. Mam nadzieję, że uda ci się znaleźć kogoś wartego twojej miłości i, kogoś kto będzie warty bycia królem.
Kocham cię Historio,Levi A.''
Zasłoniła dłonią usta. Łzy poleciały z jej oczu, a z ust wydobył się szloch. Nie potrafiła przyjąć do wiadomości. Nie potrafiła zrozumieć. Zabrała drżącą dłoń z ust, zamknęła oczy i opuszkami palców dotknęła treści. W jej głowie pojawiły się wspomnienia zawarte w tym liście.
Widziała, jak Levi pisze go, przed ekspedycją, drżącą ręką i co chwile wyciera pojedyncze łzy. Widziała jak wyruszyli za mury, wszystkie wydarzenia, które spotkały czarnowłosego. Aż do jego śmierci. Widziała jak, by uratować Armin'a odepchnął go i sam został złapany, nie miał mieczy w ręce, więc nie miał jak się bronić.
Armin był w zbyt dużym szoku, by zrobić cokolwiek. Tytan mocno zacisnął swoją dłoń, miażdżąc żebra Levi'a. Potwór zbliżył do ust nogi nieszczęśnika i odgryzł je. Gdy już miał wrzucić go sobie do ust, ktoś przeciął wrażliwy punkt, przez co tytan padł martwy, wypuszczając Levi'a.
Czarnowłosy szybko się wykrwawiał. Nagle kucnął nad nim Erwin. Był przerażony, Levi ledwo miał oczy otwarte.
- Levi! Trzymaj się, będzie dobrze! Zaraz ci pomożemy, nie umrzesz! Cholera, nie dam ci umrzeć!
- E-Erwin - Levi wyjęczał z bólu. - Z-zrób coś dla mnie, proszę - zacisnął zęby, czuł ból, nie tylko fizyczny, ale też psychiczny.
- Wszystko, o co chodzi? - wodził spanikowanym wzrokiem po przyjacielu.
- W wewnętrznej kieszeni mam pewien list. Jest bardzo ważny, ale prywatny. Proszę, zrób wszystko by trafił do Historii -robił duże przerwy, na oddech, między słowami.
- Sam jej go dasz Levi! Nie umrzesz!
- Kurwa, nie widzisz jak wyglądam Erwin?! Zaraz się wykrwawię! - zebrał siły na wykrzyczenie tego dowódcy w twarz, musiał go uświadomić o sytuacji. - P-proszę, obiecaj, że zrobisz wszystko, by go dostała.
- Obiecuję Levi - próbował zachować zimną krew.
Czarnowłosy uśmiechnął się tylko słabo. Teraz mógł spokojnie zamknąć oczy i oddać się ciemności. Nie zważał na krzyki i protesty Erwin'a. Levi umarł, z uśmiechem i łzami na twarzy.
Historia oderwała palce od listu, otwierając oczy. Była przerażona i załamana jeszcze bardziej. Nagle zauważyła coś w dolnej części kartki. Przywiązany, do listu sznurkiem, widniał pierścionek, srebrny sygnet. Wzięła go delikatnie i we wnętrznej części zauważyła ich inicjały. Założyła go na palec serdeczny, płacząc bardziej.
- To ty miałeś być moim królem, Levi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro