Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XXV

~~~

Nadszedł trzydziesty pierwszy grudnia, ostatni dzień roku. Louis i Harry postanowili spędzić go z Zaynem oraz Niallem, którzy z przyjemnością zgodzili się na spędzenie razem tego czasu.

Alfy pojechały do sklepu po potrzebne zakupy, a omegi zostały w domu przygotowując wszystko na wieczór. Brakowało im wspólnego spędzania czasu co było ich głównym tematem.

– Kurwa – Harry nagle usiadł czując kopnięcie. – Te dzieciaki są takie ruchliwe – wymamrotał.

– To boli? – spytała się omega, kucając przy przyjacielu. Musiał wiedzieć, na co się szykował.

– Czasem, gdy któreś trafi w jakieś czułe miejsce, to boli kurewsko – uśmiechnął się, kładąc dłoń przyjaciela w miejscu, gdzie teraz kopało jedno ze szczeniąt. – Ale tak poza tym to super uczucie.

– Boje się, że spanikuje, gdy to się stanie – zachichotał cicho, czekając na ruch szczenięcia bruneta i kładąc drugą dłoń na swój brzuchu.

– Hmmm? – spojrzał zaskoczony na dłoń przyjaciela i wtedy dotarło do niego, że ten zapach to nie tylko jego... – Niall, o matko. Jesteś w ciąży?

– Tak – uśmiechnął się szeroko, patrząc na przyjaciela z szerokim uśmiechem na ustach.

– Nialler, o mój... Gratuluję, kochanie – przyciągnął go do mocnego uścisku. – Jestem taki szczęśliwy, że w końcu się wam udało.

– Tak, ja też – uśmiechnął się, wzdychając cicho.

– Zayn pewnie oszalał z radości, co nie? – ucałował jego policzek z podekscytowaniem.

– Bardzo – odparł tylko, powoli podnosząc się i ruszył do kuchni zobaczyć czy mięso się upiekło.

Harry oparł się o oparcie kanapy i zaczął masować swój brzuszek, ponieważ dzieciaki tego dnia były naprawdę niespokojne.

– Zaraz wasz tatuś przyjedzie, uspokójcie się – jęknął cicho, głaszcząc się po brzuchu nie wiedząc co zrobić z nimi.

Jak na zawołanie drzwi do mieszkania otworzyły się, a do środka weszły dwie alfy. Szatyn od razu odłożył reklamówki, zdjął kurtkę oraz buty i ruszył do swojego ukochanego.

– Jak się mają moje skarby?

– Kopią – jęknął cicho, odkrywając ciężarny brzuch i wystawiając rękę do szatyna by ten szybko znalazł się obok niego.

– Hej, maluszki, tatuś jest już tutaj – wyszeptał, siadając obok. Złożył małe pocałunki na brzuszku, układając na nim swoje dłonie.

– Nareszcie – odetchnął z ulgą przymykając oczy, gdy poczuł, że dzieci zaczęły się powoli uspokajać.

– Moje skarby – uśmiechnął się, całując szyję, ukochanego. – Kupiłem picollo dla ciebie i Nialla.

Po czym wstał szybko z kanapy ruszając po zakupy leżące w wejściu i zaniósł je do kuchni.

– A jak się ma moja cudowna omega? – zapytał Zayn, obejmując w pasie Nialla, który wyjadał ciasteczka.

– Dobrze, choć mam zawroty głowy – westchnął cicho, przytulając się do niego.

– Więc lepiej usiądź, kochanie. I nie jedz już tych ciasteczek, tylko odpocznij – pocałował jego policzek, kołysząc delikatnie ich ciałami. Jednak Niall ani drgnąć, wciąż wtulając się w swojego alfę.

– Tęsknię za nim Zee – szepnął młodszy, obejmując go mocniej i westchnął.

– Och, skarbie – westchnął, pocierając jego plecy. – On kiedyś wróci, zobaczysz...

– Mam nadzieję – wymamrotał, przymykając oczy. Jego omega tak bardzo płakała za swoim alfa

– Na razie jestem tutaj ja, tak? Ja i nasze szczenię, nie myśl o Liamie... – westchnął cicho.

– Ciężko mi Zee – szepnął, przymykając oczy ze smutkiem na ustach.

– Mi też, ale dzisiaj... Dzisiaj jest sylwester. Poza tym dobrze wiesz, co jeszcze dzisiaj ma się wydarzyć, Nini. Uśmiechniesz się dla mnie? – odsunął się i pocałował jego czoło.

– Uśmiechnę – zachichotał tylko, a kąciki jego ust poszły do góry, gdy patrzał się na swojego alfę, który nigdy go nie załatwił w potrzebie.

Godzinę później wszyscy siedzieli już w salonie, a na stoliku poustawiane były przekąski oraz napoje. W telewizji leciał muzyczny kanał, a oni siedzieli i rozmawiali na różne tematy, dobrze się bawiąc.

Nikt z nich nie wchodził na żaden sposób w tematy, które mogły kogoś urazić czy zasmucić. Bardziej próbowali się cieszyć swoim towarzystwem i dobrze się bawic

Louis przez cały wieczór denerwował się, jednak starał się tego nie pokazywać, aby nie martwić ukochanego. Miał tylko nadzieję, z czas do północy minie im naprawdę szybko.

W pewnym momencie Zayn zaproponował spacer, by przewietrzyć się co nieco, na co każdy z nich się zgodził. Dlatego po chwili każdy z nich był ubrany i gotowy na spacer

Louis, aby mieć pewność, że z Harrym i jego szczeniaczkami wszystko okej, cały czas trzymał go blisko, obejmując w pasie. Było blisko dwunastej, dlatego postanowili iść na rynek, gdzie miało być uroczyste powitanie nowego roku. To właśnie tak Louis chciał zrobić wielki krok.

– Wiesz? To chyba pierwszy sylwester razem - krzyknął do niego młodszy, całując go w wargi z szerokim uśmiechem na ustach. Co roku Louis spędzał czas na imprezach.

– Może i pierwszy, skarbie, jednak mam nadzieję, że nie ostatni – zaczął z uśmiechem, chwyciwszy za jego dłonie. – Spójrz, za rok o tej porze będziemy mieli już prawie roczne szczeniaczki. Dlatego chcę, a raczej chciałbym... – przygryzł wargę, wyciągając z kieszeni spodni sygnet z róża. – Harry, będziemy niedługo rodzicami, a dzieci powinny mieć zagwarantowana pełną rodzinę i szczęście. Ogromnie cię kocham, jesteś moją luną i dlatego chciałbym, żebyś zgodził się spędzić ze mną resztę życia. Harry, czy wyjdziesz za mnie? – spojrzał w jego oczy, wciąż stojąc tuż przed nim. Nie chciał klęknąć, by nie robić niepotrzebnego show.

– Cz-czekaj... Czy ty mi się oświadczasz? – wyjąkał omega, patrząc się na starszego. Nie mógł uwierzyć w te słowa, które usłyszał od swojej alfy. Dobra wiedział, że kiedy to nadejdzie, ale nie sądził, że tak w szybkim czasie

– Um, tak... – wymamrotał, a cała pewność siebie z niego uciekła. – Ale jeśli to za szybko, to...

– Boże, oczywiście, że tak! – krzyknął, rzucając się na niego ze łzami w oczach.

– Ostrożnie – wyszeptał do jego ucha, obejmując go stabilnie, wciąż uważając na brzuszek. Był taki szczęśliwy, że jego ukochany się zgodził! – Dziękuję, kochanie – powiedział głośno do jego ucha, ponieważ właśnie wystrzeliły fajerwerki. - Szczęśliwego nowego roku.

~~~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro