Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XIX

~~~


Harry siedział na swoim łóżku, w koszulce swojego alfy oraz luźnych dresach i czytał książkę. Był dzień przed balem dla absolwentów, na który szli razem z Louisem. Lekturę przerwało mu pukanie do drzwi.

– Proszę – zmarszczył brwi dziwiąc się na gości. Przecież miał dziś spędzić dzień sam na sam ze sobą. Przynajmniej tak umówił się z szatynem.

– Harry – wyszeptał Niall, który wszedł do środka. Był cały zapłakany, czerwony na twarzy. Od razu wpadł w ramiona przyjaciela, szlochając cicho.

– Co się stało? – powiedział, podnosząc się szybko i od razu znalazł się obok blondyna, obejmując go ramieniem.

– Liam, Liam wyjeżdża. Zerwał z nami – wyznał. – To przeze mnie. Zabiłem nasze dziecko.

– Co? Jak to? Odparł zdziwiony patrząc się na niego. Nie wiedział, o co może chodzić. Dlaczego Payne uciekł z takiego powodu, przecież to niemożliwe.

– Przyjął ofertę studiów w Ameryce. Okazało się, że on i Zayn dostali taką samą propozycję jak Louis – wyznał. – Liam nie chce nas już znać. Zostałem sam z Zee.

– Zayn przyjął, ofertę tutaj, a Liam tam? – zmarszczył brwi nie rozumiejąc tego. Przecież byli sobie stworzeni. Dlaczego Liam postanowił odebrać sobie takie życie, bo Niall uległ wypadkowi? Przecież to niedorzeczne.

– Tak, Zayn chciał zostać. Powiedział, że nigdy mnie nie opuści – znowu zaczął płakać. – Dlaczego Liam nas opuścił? Ja go tak bardzo kocham.

Harry westchnął tylko samemu zastanawiając się nad słowami blondyna. Nie wiedział jak mu może pomóc, nie był w takiej sytuacji.

– Mogę zostać na noc? Hazz, proszę – wyszeptał, patrząc na niego smutno. – Potrzebuje dzisiaj takiego wieczoru dla omeg. Tylko dla nas.

Loczek pokiwał tylko głową, uśmiechając się do niego. Dziś i tak miał być sam, z powodu spotkania rady stada, w której uczestniczy Louis. Wiedział, że dziś jest potrzebny blondynowi.

– Masz coś do jedzenia? – uśmiechnął się z rumieńcami. – Cholernie zgłodniałem od tego płaczu.

– Zamówiłem pizze – westchnął, biorąc w dłoń chusteczki i podał je przyjacielowi, by trochę ogarnął się z łez. Nie lubił, on tego nienawidził, gdy ktoś z jego bliskich cierpiał.

– Pizze, och, ale ty ją odbierzesz, dobrze? – jego dłonie zaczęły drżeć. – Ja nigdy w życiu już nie będę odbierał pizzy – wyznał.

~~~

A witam was hihi
To co wracamy?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro