Rozdział VII
~~~
Harry cholernie się stresował, gdy szedł do szkoły pierwszy dzień po gorączce. Wiedział, że jego omega była jeszcze mocno wyczuwalna wraz z aurą gorączki, dlatego założył medalik, który miał to zniwelować. Nie chciał jeszcze wychodzić spod przysłony bety. Tego dnia Niall był nieobecny i Harry rano dostał od niego SMS-a, że teraz to on dostał gorączki. To oznaczało, że musiał poradzić sobie przez ten tydzień sam. Gdy znalazł się w szkole, od razu skierował się do łazienki, by mieć minimalny kontakt z kimkolwiek. Chciał być sam.
Czekał tylko do dzwonka, by wyjść szybko z łazienki i nie wiadomo, w jakim momencie znalazł się w sali, dziękując w duchu dyrektorowi za plan lekcji.
Harry czuł się nieswojo w klasie. Miejsce obok niego było puste, a on bał się, że jego zapach będzie mimo wszystko wyczuwalny dla innych alf. On kompletnie tego nie chciał, bo nie miał jeszcze planu, jak z tym sobie radzić. Był przerażony.
Wziął telefon do ręki i zaczął przeglądać różne portale społecznościowe, zastanawiając się, czy dziś spotka osobę, o której myślał ostatnim czasem, czy nie.
Na szczęście, ten dzień w szkole minął wyjątkowo szybko. Jedyne co trochę niepokoiło Harry'ego to nieobecność Louisa i Eleanor – co jeśli alfa dostał rui i właśnie spędzał ją z dziewczyną? Omega miał szczerą nadzieję, że nie, chociaż wiedział, że to nieuniknione.
***
W tym samym momencie, po drugiej stronie budynku szkoły, Louis siedział w bibliotece na zastępstwie. Musiał dużo przemyśleć. Dlaczego jego alfa nie chciała połączyć się z żadną omegą w tej szkole? Przecież to niedorzeczne.
Szatyn wiedział, że będzie potrzebował szczerej rozmowy i to było oczywiste, że mógł liczyć na Harry'ego – przynajmniej do czasu, aż nie zaczął się od niego odsuwać. Mimo wszystko liczył, że będzie mógł z nim porozmawiać, a ten go wysłucha i przebaczy mu jego idiotyczne zachowanie. Przecież wciąż mogli się przyjaźnić.
– Louis? – Usłyszał za sobą głos swojego przyjaciela. – Wszystko w porządku? – spytał, patrząc na niego z troską.
Tomlinson pokiwał tylko głową i uśmiechnął się szeroko, odwracając się w kierunku tablicy. Nie, nie było nic w porządku. Odwracając się od bruneta, nie spodziewał się takiego braku drugiej osoby obok.
Na szczęście ten dzień męczarni w szkole dobiegł końca i szatyn mógł wrócić do domu. Kiedy był w swoim pokoju, stanął przy oknie i westchnął ciężko, przecierając twarz. Potrzebował rozmowy z Harrym.
Musiał pomyśleć. Jak ubrać te słowa ze swojego umysłu do świata rzeczywistego? Naprawdę był ciekaw, co czekało go, gdy pójdzie do niego. Może go wygodni? A może pomoże mu w tej trudnej sytuacji.
Harry siedział w swoim pokoju i oglądał jakiś nudny film, gdy usłyszał ciche pukanie do drzwi. Zmarszczył brwi, mając wrażenie, że tylko mu się przesłyszało, jednak pukanie się ponowiło. Szybko wstał, zakładając na szyję medalion (nie miał pewności, kogo spotka za drzwiami) i ruszył, by otworzyć.
Był w szoku, widząc Louisa. Szatyn miał już z powrotem odchodzić, jednak Harry odchrząknął, zyskując jego uwagę.
– Um, cześć? – powiedział niepewnie, zerkając na twarz alfy.
– Hej, mogę wejść? – spytał szatyn, wchodząc do mieszkania. Kiedy chciał się odwrócić, jego alfa zawrzała, a on poczuł zapach omegi.
– Um, jasne. – Westchnął, powstrzymując chęć wywrócenia oczami, bo szatyn i tak wszedł do środka. – Co cię do mnie sprowadza? – spytał niby obojętnie.
– Poczekaj tu chwilę – powiedział i w szybkim tempie ruszył do pokoju bruneta, jego oczy stały się czerwone, przez co jego alfa wyszła z niego.
– Louis, co ty wyprawiasz. – Spanikowany, zagryzł wagę i ruszył za nim. Złapał go za nadgarstek w ostatniej chwili, nim wszedł do jego pokoju. – Nie możesz tak po prostu tu przychodzić i iść sobie do mojego pokoju!
– Zostaw. – Warknął, na co młodszy tylko się odsunął, a szatyn znalazł się w pokoju. Zamruczał cicho, czując piękny zapach.
Harry stanął oniemiały w drzwiach, krzyżując ramiona na torsie. Skulił się przerażony, czekając na dalszy przebieg zdarzeń. Wiedział, że Louis wyczuł omegę.
– Kto to? – spytał, wąchając cały pokój i szukając ze zmarszczonymi brwiami źródła zapachu.
Harry wziął ciężki oddech i przez chwilę się zawahał. Ostatecznie jednak chwycił za medalion i zdjął go ze swojej szyi, po czym spuścił dłonie wzdłuż ciała.
– To ja – szepnął, patrząc w podłogę. – Moja omega ujawniła się ostatnio.
Louis spojrzał na niego z niedowierzaniem, odsuwając się. Jego Harry... Jego Harry był omega? Jakim cudem? Przecież to do cholery niemożliwie!
– Nic nie powiesz? – Uniósł niepewnie wzrok na twarz alfy. Zagryzł wargę, czując coraz większe napięcie.
Bał się reakcji Louisa. Szatyn odsunął się od niego i wyglądał na bardzo zaskoczonego. Omega wyminęła go i usiadł na łóżku, zamykając powieki. Czekał na odpowiedź alfy.
– Jakim cudem? Przecież tyle razy ile cię... Powinna już dawno się ujawnić – powiedział, podchodząc powoli do bruneta i uklęknął przy nim. Złapał za dłonie młodszego, zaciągając się pięknym zapachem.
– Nie wiem, naprawdę – wyszeptał. – Ale co to za różnica? – dodał zrezygnowany.
Wziął głęboki wdech, czując zapach innej omegi na alfie. Wiedział już, że chłopak znalazł sobie wybrankę. A tą wybranką musiała być raczej Eleanor.
– Połączyliście się? – zapytał, znów udając obojętnego. – Cieszę się twoim szczęściem. – Westchnął, klepiąc swoje uda. – Naprawdę – dodał ze sztucznym uśmiechem. Tak naprawdę chciał płakać.
– Nie, nie połączyliśmy się – powiedział, spoglądając na młodszego i westchnął tylko. Teraz wszytko będzie dobrze. Skoro Harry stał się omegą jego szansa na sparowanie się wzrosła.
– Och. – Sapnął, czując ulgę. – Um, dlaczego? Ona nie chciała, czy coś poszło nie tak? – dopytywał, patrząc w niebieskie oczy. – Bo miałeś ruję, na pewno. Doskonale pamiętam, kiedy miałeś ją dostać i... Czemu wam się nie udało?
Louis wzruszył ramionami, siadając na podłodze i patrzył prosto w oczy młodszego. Były takie piękne, a świadomość tego, że był omegą, dodawała siły szatynowi.
– Och, więc... Co teraz? Jeśli nie chcesz już nic mówić, to możesz iść – wyszeptał, bo źle się czuł, będąc tak niepewnym przy alfie.
Louis pokręcił głową, łapiąc za policzek młodszego i wpił się w jego usta, mrucząc przy tym. To nie była Eleanor, co bardzo ucieszyło jego alfę.
Harry sapnął, zamykając powieki i od razu zaczął odwzajemniać pocałunek. Jego omega zaczęła wariować, gdy alfa Louisa była tak blisko. Położył się płasko na łóżku, oplatając jego kark, gdy chłopak nad nim zawisnął. Oderwali się od siebie z mlaśnięciem.
– Co teraz? – szepnął, patrząc w jego oczy. – Co to znaczy? Louis, jestem zdezorientowany.
– Moja alfa chcę tylko ciebie i coś czuję, że twoja omega chcę tylko mnie. – Oblizał usta, zjeżdżając ustami na szyję Loczka, całując go po każdym milimetrze.
– Och, cholera, tak. – Mruknął. – Moja omega cię pragnie, Louis, tak kurewsko. – Objął go nogami w pasie i przyciągnął do siebie. Odchylił głowę, dając mu dostęp do szyi. – Alfo...
Louis zamruczał tylko na ten jęk i zaczął go oznaczać małymi malinkami po całej szyi. Uwielbiał ten zapach, choć dopiero teraz go poczuł.
– Będziemy się pieprzyć? – zapytał, wzdychając głośno.
Jego penis był już twardy, gdy ocierał się o krocze alfy. Czuł przyjemne ssanie na swojej szyi i obojczykach. Usta Louisa były gorące i mokre.
– Oj tak, pokażę ci, jak bardzo tęskniłem za twoim ciałem. – Zamruczał, wpijając się w usta młodszego.
– Zrób to. – Spojrzał w jego oczy. – Alfo, proszę, tatusiu. – Otarł się o niego.
Szarpnął za jego bluzkę, chcąc się jej pozbyć. Gdy koszulka upadła na ziemię, zsunął rękę w dół i ścisnął jego kutasa przez spodnie.
– Ktoś tu jest bardzo napalony. – Oblizał usta i zdjął bluzkę dla omegi. Oblizał się, widząc odkrytą klatkę piersiową. Jęknął cicho, czując mocniejszy ucisk na swoim kroczu, przez co jego ręce powędrowały do rozporka. Pomógł Harry'emu zdjąć swoje spodnie.
– Bardzo, musiałem spędzić sam gorączkę – wymamrotał, zsuwając jego spodnie razem z bokserkami, by chwycić penisa chłopaka. – Chcę cię ssać. – Oblizał swoje wargi. – Tatusiu.
– Skoro tego pragniesz. – Oblizał usta, kładąc się na plecy. Nim zauważył, Loczek rzucił się na szatyna, od razu przejmując inicjatywę.
Harry pochylił się i wziął w usta twardego członka Louisa, zasysając się na jego główce. Nie czekał długo, był tak spragniony jego kutasa, że od razu pochylił głowę, biorąc go głębiej. Zassał swoje policzki, patrząc w górę w jego oczy.
– Cholera... Wyglądasz tak gorąco w tym wykonaniu. – Jęknął szatyn, kładąc głowę na poduszkę i wplótł dłoń w Loczki młodszego, pociągając za nie, przez co młodszy zamruczał.
Harry przesunął językiem po całej jego długości do jąder, którymi również się zajął. Wydawał z siebie mlaśnięcia i pomruki, wiedząc, że to jeszcze bardziej podnieci alfę. Po chwili jednak przerwał, nie chcąc, by ten dochodził, zanim zaczęli się pieprzyć. Odsunął się ze stróżkę śliny, ciągnącą się od jego warg aż do podstawy penisa. Po chwili usiadł na swoich łydkach, kładąc grzecznie ręce na udach i uśmiechnął się, oblizując wargi.
– Rozciągnę cię, chodź – powiedział, uśmiechając się szeroko i wyjął z szuflady lubrykant i prezerwatywy. Nie chciał, by młodszy od razu zaszedł w ciążę.
Harry wstał szybko i zdjął swoje czarne rurki, pozostając w samych granatowych majteczkach. Jego penis wystawał poza materiał, przeciekając już lekko. Brunet chętnie usiadł na kolanach alfy, całując go, bo właśnie tego w tamtej chwili potrzebował.
– Moja śliczna omega. – Oblizał usta, nalewając lubrykant na swoje palce i włożył jednego z nich w młodszego, pogłębiając pocałunek.
– Och, cholera. – Harry sapnął, wplątując dłonie we włosy alfy. Wcisnął swój język w jego usta, starając się jak najbardziej nabić na jeden palec. – Dalej – wymamrotał w jego wargi.
Louis zamruczał, dodając kolejnego. Teraz sam to czuł. Zapach omegi oraz wydzieliny, którą wytwarzał. To naprawdę ułatwiało mu zadanie.
Harry jęczał do jego ucha, chcąc jeszcze więcej i więcej. Jego własna wydzielina wypływała z niego, spływając w dół jego ud, aż na nogi alfy. To nakręcało go jeszcze bardziej.
– Alfo, wejdź we mnie. – Zapłakał, przygryzając jego obojczyk. Miał wrażenie, że za moment dojdzie tylko od jego palców.
– Taki chciwy. – Pokręcił głową. – Jeżeli będzie boleć, to masz to wytrwać – odezwał się głosem alfy i wyjął palce, wchodząc w młodszego jednym płynnym i szybkim ruchem.
Harry przeklął, obejmując jego szyję i wyginając się lekko. To właśnie za tym tak bardzo tęsknił. Jeszcze bardziej brakowało mu ciepła i bliskości alfy. Miał nadzieję, że po seksie znowu będą mogli się przytulać, jak dawniej.
~~~
Wybaczcie, że tak rzadko są rozdziały, ale szkoła nie ułatwia mi zadania...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro