Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział VI

~~~

Przechodząc przez park, Niall zastanawiał się, co się tu działo? Harry dostał gorączki, a dwie alfy uganiają się za nim. Do niedawna nikomu by nie uwierzył w to, co się teraz działo. Niall z alfą? I to jeszcze z dwoma? Dałby sobie rękę uciąć, że tak się nie stanie.

Zayn i Liam siedzieli w parku na ławce, jedząc gofra. Właściwie to Malik go jadł, a jego chłopak wkładał poszczególne kawałki do jego ust. Wtedy szatyn ujrzał zamyślonego Nialla, który szedł chodnikiem i lada moment miał przejść tuż obok nich. Omega uśmiechnęła się, dostrzegając dwie alfy.

– Hej, Ziam. – Pomachał im blondyn, gdy zaczął ich powoli mijać. Nie wiedział, czy chcieli porozmawiać. Może byli na randce? Przecież wyglądają tak słodko – pomyślał, uśmiechając się szeroko pod nosem.

– Hej, gdzie lecisz, Słodziaku? – spytał Payne, wstając z ławki. Drugi mężczyzna do niego dołączył i teraz oboje stali obok chłopca.

– W stronę sklepu, muszę kupić kilka smakołyków, bo już nic słodkiego w domu nie mam – powiedział blondyn, patrząc na jednego, a to na drugiego. Byli wyżsi od omegi, jednak to dawało uczucie bezpieczeństwa.

– Ty sam w sobie jesteś wystarczająco słodki. – Skomplementował Zayn. – Może moglibyśmy iść razem z tobą?

– Chciałbyś może iść z nami do kawiarni? – zaproponował nagle Liam, zyskując zadowolony uśmiech od mulata. – Hmmm?

– Nie wiem... – odparł i przygryzł wargę, wzdychając cicho. Nie był do końca pewny, jak miał postąpić w tej trudnej sytuacji.

– Chodź z nami, będzie fajnie. Spędzimy trochę czasu razem, a jeśli będziesz chciał wracać, to przecież będziesz mógł. – Starał się go przekonać Zayn. – Co masz do stracenia?

Omega wzruszył tylko ramionami i westchnął cicho, jednak zgodził się na ich propozycję, kiwając głową. Był naprawdę zadowolony z ich towarzystwa. Uwielbiał ich zapach, a jego wewnętrzne ja skakało z radości.

Alfy ucieszyły się na zgodę chłopca. Oboje objęli go, krzyżując swoje ręce na jego plecach i wspólnie ruszyli w kierunku klimatycznej kawiarni, rozmawiając na różne tematy.

– A jak ci się podoba w naszej szkole i ogólnie w mieście? – spytał Liam, gdy cała trójka złożyła zamówienie.

– Jest bardzo fajnie. Czuję się tu jak w domu... Nawet nie wiem dlaczego. – Wzruszył ramionami, patrząc się przed siebie. Nie chciał dużo mówić o swoim dawnym życiu. Czuł, że powinien, ale wiedział, że nie mógł.

– Coś nie tak? – spytał brunet, widząc dziwną zmianę nastroju omegi. Liam chwycił jego dłoń, patrząc w błękitne tęczówki. – Jeśli chcesz, możesz nam powiedzieć. Jakby... Możemy rozmawiać całkiem szczerze, jeśli masz taką ochotę, by nam się wyżalić.

– N...nie powinienem – powiedział cicho, spuszczając głowę, jednak uśmiechnął się do siebie samego i uniósł głowę do góry, pokazując im, żeby się nim nie przejmowali.

– Dobrze, jednak gdy będziesz miał potrzebę z nami porozmawiać, to możesz, tak?

– Możesz nam zaufać, Ni – szepnął Liam i pochylił się, by delikatnie ucałować policzek chłopaka.

Młodszy zarumienił się, patrząc na nich zdziwiony. Nie sądził, że kiedyś powie mu ktoś coś takiego. Każdy myślał o sobie... ale Zayn i Liam... Oni martwili się o tę drobną omegę. Jakby był ich całym życiem.

– Chcesz już wracać? – spytał Mulat, wstając ze swojego miejsca. – Bo jeśli tak, to pójdę zapłacić i możemy iść. – Uśmiechnął się. – Decyzja należy do ciebie, Słodziaku.

– Wolałbym nie... Nie tutaj – szepnął do chłopaków i zagryzł wargę. Miał wrażenie, że był takim małym ziarenkiem na tym świecie.

– Och, więc chcesz jednak porozmawiać? – zapytał Liam, gdy Zayn poszedł zapłacić. – Jeśli tak to świetnie, możemy iść do ciebie lub do któregoś z nas.

– Nie dziś. – Pokręcił głową, wstając, by wziąć swoje zamówienie. Nie chciał im od razu mówić, co przeżył. Przecież mogliby go zostawić.

– Jasne, zaczekamy, gdy będziesz gotowy. – Zapewnił go Mulat, gdy wyszli już z kawiarni.

Przez dłuższy czas szli w ciszy, obie alfy jednak czuły, że Niall był czymś zdenerwowany. Jego omega była niespokojna, co można było również zauważyć po nim samym. W końcu Liam postanowił się odezwać.

– Odprowadzić cię do domu?

– Em... Nie... Nie musicie. – Zarumienił się młodszy, odwracając się w ich stronę tak, że szedł do tyłu. – Mam ochotę na spacer... Jako wilk. – Przygryzł wargę, a jego oczy zaczęły świecić się na złoto, tym samym pokazując, jaką miał silną w sobie omegę.

– Mhm. – Zamruczał Liam. – Czyli wybieramy się do lasu? – Uśmiechnął się, zerkając na Zayna, który poczuł się podekscytowany.

– Nie biegałem wieki. – Westchnął brunet.

Horan zachichotał głośno, popychając ich do tyłu i ruszył w kierunku lasu. W powietrzu zmienił się w wilka, przez co przed oczami Zayna i Liama ukazała się biała omega, uciekająca od nich.

Alfy posłały sobie znaczące spojrzenie, a po chwili dwa wilki ruszyły w pogoń za bialutką omegą. Oczywiście oboje byli silniejsi i tuż przy lesie dogonili młodszego, nie tracąc przy tym zbyt wiele energii.

Niall zaszczekał wesoło, szturchając ich głową i kręcąc ogonem, zaczął ich zaczepiać. Jakoś miał ochotę na zabawę dla szczeniaków, jednak chyba im to nie przeszkodziło.

Chłopaki dali sobie znać spojrzeniem, po czym oboje zaatakowali wesoło omegę. Liam zaczął delikatnie ciągnąć go za ucho, a Zayn skoczył na niego. Niall upadł na plecy i zaczął kiwać swoimi łapami, gdy Malik stanął nad nim i delikatnie potarł o siebie ich nosy. To był dość intymny gest u wilków i nawet Liam przerwał, by zobaczyć reakcję omegi.

Nialla zamurowało... Jednak spojrzał na jednego, a potem na drugiego. Szczeknął głośno i przejechał językiem po pysku mulata.

Liam, który stał blisko jego łba, również polizał pysk omegi i zamerdał ogonem, zerkając na swojego partnera. Po chwili Zayn szczeknął i rzucił się wesoło na Liama, by go również polizać.

Biała omega skoczyła na dwie alfy, szczekając głośno i machając ogonem, tak, że zaraz mógł mu odpaść.

Zayn ostatecznie postanowił, że miał ochotę na szczenięce zabawy, więc szturchnął łapą bok omegi i zaczął uciekać, zerkając również w kierunku partnera. Cała trójka zaczęła gonić siebie nawzajem, mając przy tym wiele frajdy.

**

Niall westchnął cicho, kładąc się na plecy i spojrzał w niebo. Dziś było piękne, ciemne, już ze względu na porę, niebo. Ani jednej chmury, a za to same gwiazdy.

– Fajnie się dzisiaj bawiłem – oznajmił Liam po kilku minutach ciszy. Całą trójką leżeli obok siebie, Niall był między alfami i wpatrywali się w niebo. – A ty, jak się bawiłeś, Niall?

– Tak... Było dziś niesamowicie... Dawno nie spędziłem tak dobrze czasu z alfami – powiedział, uśmiechając się szeroko i spoglądając, a to na Zayna, a to na Liama.

- Możemy to powtórzyć, jeśli tylko będziesz chciał – zapewnił ciepło Zayn. - Teraz... Chciałbyś coś jeszcze porobić, czy musisz iść?

Pokiwał głową, wzdychając cicho i podniósł się, dając każdemu z nich po buziaku w policzek. Z czerwonymi policzkami zaczął podnosić się z ziemi.

– A wy, co tak leżycie? Idziemy do mnie! Wypijemy po herbacie. – Uśmiechnął się szeroko blondyn.

– Och, okej – Liam powiedział szczęśliwy, podnosząc się razem z Zaynem z ziemi. – Ale jesteś pewny?

Zadał to pytanie, aby się upewnić. Obawiał się trochę, że za bardzo oboje naciskali na omegę. Oczywiście miał szczerą nadzieję, że nie. Alfy uwielbiały Nialla.

Horan pokiwał głową dla upewnienia ich i zmienił się ponownie w wilka, ruszając biegiem w kierunku swojego mieszkania.

Liam oraz Zayn również przemienili się w wilki, po czym biegiem ruszyli za omegą, by razem dotrzeć do jego mieszkania. Zerwał się silny wiatr, który rozwiewał ich sierść, a liście wplątywały się w nieliczne miejsca na ciałach wilków.

**

– Zapraszam do środka. – Zaśmiał się blondyn, wchodząc do mieszkania i ruszył od razu na górę, by ubrać się cieplej.

Alfy czuły się odrobinę niepewnie, będąc same w domu Nialla, gdy ten poszedł na górę. Jednak, na szczęście, szybko wrócił do nich już przebrany i razem poszli do salonu.

– Ładnie tutaj masz. Mieszkasz z rodzicami, prawda? – zagadnął Liam, siadając tuż przy Zaynie na kanapie.

– Tak... Teraz wyjechali do ciotki, bo zachorowała. – Westchnął cicho, siadając na fotelu i wziął z szuflady chrupki, po czym zaczął je jeść.

– Czemu usiadłeś tak daleko? – zapytał Zayn, wskazując na miejsce, które zrobili między sobą. – Możesz usiąść przy nas. Przecież już wiesz, że cię nie zjemy.

– Czy ja wiem? – zaśmiał się cicho. Idąc do chłopaków, miał na twarzy rumieńce przez nich. Przecież to dwie dorosłe alfy, które wręcz nakłaniały go do złego.

– Kochanie, możemy zapytać cię o coś? – wyszeptał Liam, chwytając jego dłoń. – Chcielibyśmy wiedzieć, czy miałeś już swoją gorączkę z alfą?

Blondyn spojrzał na Liama z zaskoczeniem, nie spodziewał się takiego pytania, a wręcz przeciwnie. Nie sądził, że szatyn wypowie to tak szybko.

– Wiesz... Nie, ale niech to zostanie między nami. – Puścił mu oczko, zaczynając szybciej jeść.

– Ach, oczywiście. Możesz być tego pewny, Ni. – Zapewnił Zayn, kładąc dłoń w dole jego pleców. Zerknął na Liama, posyłając mu uśmiech.

Blondyn odetchnął z ulgą, opierając się o siedzenie, tym samym wtulając się w alfy. Było mu ciepło i miło. Jego omega wręcz pragnęła ich obecności, jak i ciepła.

Zayn pocałował włosy chłopca. Liam natomiast ułożył dłoń na jego udzie, głaszcząc tamto miejsce, gdy jego usta delikatnie zaczęły całować szyję omegi. Oboje poczuli przyjemny, podniecający zapach od młodego wilka – wiedzieli, że jemu to się podobało, lecz wciąż byli niepewni.

– Prze... Przestańcie, bo przyspieszycie moją gorączkę. – Jęknął młodszy, próbując się odsunąć od alf. Mimo że umiał nad sobą panować, przy tej dwójce było to cholernie trudne.

Liam zabrał dłoń, jednak nie zabrał swoich ust. Całował delikatnie, ledwo wyczuwalnie. Zayn bawił się jego włosami, wpatrując w cudownie zarumienioną twarz i pięknie rozchylone usta.

– Jesteś pewny, że mamy przestać? – wyszeptał Malik do jego ucha.

– Nie chcę mieć gorączki, gdy H... – Zaczął, jednak zakrył swoje usta i spojrzał w bok.

– Um, gdy? – Alfy odsunęły się od niego. Liam złapał jego brodę i spojrzał w oczy. – Co chciałeś powiedzieć, skarbie?

Horan pokręcił głową, próbując uciec. Obiecał sobie, że nikt nie dowie się o Loczku, jako omedze po jego trupie!

Przerwał im dzwoniący telefon Zayna. Alfa odebrał, wysłuchując osoby po drugiej stronie słuchawki. Po zakończeniu rozmowy spojrzał na Liama.

– Moja mama dzwoniła, mieliśmy przyjść dzisiaj do niej na obiad. Ona na nas czeka – wyjaśnił.

– Och, faktycznie. Przepraszamy, kochanie. – Pocałował jego policzek, a po chwili Malik zrobił to samo.

– Do zobaczenia, tak? – Uśmiechnął się.

Niall odetchnął z ulgą, kiwając głową i ruszył do drzwi, by odprowadzić ich do wyjścia. Prawie wyjawił tajemnice swojego przyjaciela. Źle by było, gdyby cała szkoła się o tym dowiedziała.

– Cześć, Słodziaku. – Liam pocałował Nialla naprawdę blisko ust, a Zayn ponowił ten gest. – Widzimy się w szkole.

~~~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro