Rozdział V
~~~
Niall przygryzł wargę, wysiadając ze szkolnego autobusu. Dziś miał być tak piękny dzień. Jednak bez Stylesa nie wiedział, co robić. Rozumiał przyjaciela. Źle się czuł, więc został w domu.
Niall ruszył powoli w kierunku budynku, trzymając dłonie w swoich kieszeniach. Gdy zszedł na dół do szatni, by zostawić tam swoje rzeczy, przy ścianie zauważył Ziama. Z uśmiechem ruszył do alf, aby się z nimi przywitać.
– Hej, Słodziaku. – Jako pierwszy odezwał się Liam. – Jak tam?
– Hej, chłopaki. Nic ciekawego. Hazz zachorował chyba, więc czeka mnie samotny dzień. – Zaśmiał się, drapiąc się po karku i zdjął buty, by wyjąć z worka te szkolne.
– On nie musi być samotny. Możesz go spędzić z nami, kochanie – odparł Zayn, zajmując miejsce obok niego. – Co ty na to? – zaproponował, zerkając na swojego chłopaka, który uśmiechnął się lekko. Już od jakiegoś czasu starali się zbliżyć do tej uroczej omegi i teraz mieli w końcu szanse.
– Nie wiem... Macie siebie. Do tego jesteśmy w innych klasach... Zanim wyjedziesz, przyjdziecie do mnie, to już będzie lekcja. – Przygryzł wargę, kucając i zasznurował swoje czarne superstary.
– Ajjj, ale jesteśmy alfami. Nie myślisz, że to trochę średni układ bez omegi? – Liam zajął miejsce po drugiej stronie i położył dłoń na jego plecach. Starali się być ostrożni, by nie odstraszyć młodszego. – Jakoś damy rade, więc? Chcesz z nami spędzić dzień? – Posłał mu ciepły uśmiech.
– No, skoro tak nalegacie. – Zaśmiał się cicho, wstając i schował swoje buty do szafki. – Gdzie macie teraz lekcje? – spytał, patrząc na Zayna i Liama.
– Chemiczna – oznajmił od razu Payne.
– Ale powiedz nam, gdzie ty masz? Pójdziemy cię odprowadzić, kochanie. – Pogłaskał jego policzek.
Blondyn zarumienił się mocno. – Mam obok was... Biologia. – Zachichotał, wstając. Czuł się trochę niezręcznie. Przecież Liam go podrywał na oczach Zayna.
– Nie wstydź się – wyszeptał brunet, dotykając jego dłoni. – Liam, przestań zawstydzać Nialla – mruknął, szturchając żartobliwie swojego chłopaka. – Jeśli mamy go zawstydzać, to tylko we dwoje. – Puścił mu oczko.
– Dobra... Zaraz będzie dzwonek, więc chodźmy – powiedział zarumieniony omega, zamykając swoją szafkę.
– No, co za Słodziak. – Zayn nachylił się w stronę drugiej alfy, by wyszeptać to do jego ucha. – Wyobraź sobie, jak będzie się rumienił później – dodał, całując jego policzek.
– P-pozniej? – Zdziwił się, marszcząc brwi i ruszył w kierunku sali biologicznej razem z dwójką alf po swoich dwóch stronach.
– Nie martw się, nie mamy na myśli nic złego, Ni. – Westchnął Mulat, uśmiechając się do niego i objął go lekko. – To okej, czy mam zabrać rękę?
– T-tak okej. – Pokiwał głową, spoglądając się na Liama. Miał dziwne wrażenie, że ta dwójka tak szybko nie zostawi go w spokoju. Tym bardziej jego omega aż leciała do nich. Jak ćma do światła.
– A czy to – wyszeptał drugi alfa, kładąc dłoń niżej tej swojego chłopaka, blisko tyłka omegi. – Jest okej? – zapytał, przysuwając się bliżej niego.
– Y-yhym – powiedział, spuszczając głowę w dół. Jego policzki były całe czerwone. Nie mógł uwierzyć w to, co się działo. Przecież to takie nierealne, by ktoś taki jak Zayn i Liam podrywali go.
Liam posłał Zaynowi uśmiech, zerkając na niego nad omegą. Oboje cieszyli się, że działali na chłopca w taki sposób. Czuli, jak jego omega cieszy się, gdy oni byli blisko. To zdecydowanie im schlebiało.
– Spotkamy się tutaj po lekcji, w porządku? – zaproponował brunet, stając przed chłopcem i chwycił za jego dłonie.
– Dobrze... Dzięki, chłopaki. – Zaśmiał się cicho, wchodząc do klasy i zajął miejsce. Musiał przemyśleć kilka spraw związanych z nimi. Najważniejsze czego oczekiwali od niego.
– Jak myślisz, on będzie tego chciał? – Westchnął Zayn, przytulając się do chłopaka. – Zgodzi się być naszą omegą?
– Nie wiem, Zee – wyszeptał. – Przekonamy się chyba niedługo.
*
Blondyn przymknął oczy, zajadając się obiadem szkolnym. Jadł sam, bo każdy ze szkoły bał się podejść lub go spławiali. Zayn i Liam siedzieli przy Louisie i kuzynce Nialla. Horan wiedział, że ona nie miała dobrych zamiarów, jednak to był wybór Tomlinsona. Co do Ziama, Niall nie chciał im przeszkadzać. Może i spędzali razem przerwy, ale każdy powinien mieć trochę prywatności.
– Hej, um, Liam – powiedział niby obojętnie Louis. – Czemu Horan siedzi sam? Nie ma dzisiaj Stylesa? – zapytał, bo mimo wszystko się przejmował, jednak nie chciał tego pokazać.
– Harry źle się czuł, coś może mu zaszkodziło – powiedział, patrząc się na brunetkę.
– A Niall ma na nazwisko Horan – dodał Zayn, wstając od ich stolika. – Idę do niego. Lee? – spytał się swojego chłopaka.
– Tak, ja też pójdę, skarbie. – Uśmiechnął się do drugiego alfy i razem podeszli do uroczego omegi. – No hej, cukiereczku. Jak tam ci smakuje?
– Hej... Em, tak – mruknął cicho, spoglądając na nich nieśmiało. Myślał, że chcieli spokoju. Nie każda alfa lubiła towarzystwo omeg.
– Nie będzie ci przeszkadzało, jeśli dokończymy jeść z tobą? – zapytał Malik, kładąc rękę na jego ramieniu i popatrzył na niego miło.
Blondyn pokiwał głową i pozbierał swoje naczynia na tackę, by dwójka miała miejsce na swój posiłek.
– Wiesz, Ni. Nie musisz być taki skrępowany przy nas. My naprawdę nie chcemy źle dla ciebie, kochanie – zapewnił Liam, chwytając jego dłoń. – Może teraz ty zadasz nam kilka pytań, by poznać nas jeszcze lepiej?
– To... Em, ile jesteście razem? – spytał, patrząc się swoimi niebieskimi oczami na starszych. Nie znał ich za dobrze, jednak jego omega czuła się przy nich wyśmienicie.
– Około dwóch i pół roku – odparł mulat, zerkając z czułością na partnera.
To były najlepsze dwa i pół roku w ich życiu. Bardzo się kochali i mimo upływu tak długiego czasu, oni wciąż darzyli siebie tak bardzo silnym uczuciem. Jedyne, czego im brakowało, to omega, która mogła zaspokoić ich wilczą naturę.
– Macie siebie... czy jakąś jeszcze alfę lub omegę. Słyszałem, że jedna z dziewczyn w mojej klasie jest tą szczęściarą. Wybaczcie, że tak pytam, ale rzadko jakaś alfa zwraca na mnie uwagę. – Zaśmiał się cicho, patrząc na nich.
– Mamy tylko siebie, ale poszukujemy ślicznego chłopca. Takiego, jak ty – wyznał Zayn, szepcząc to do jego ucha. Z uśmiechem obserwował zaskoczenie na twarzy Nialla.
– Nawet mnie nie znacie. – Parsknął, patrząc się na nich. Przecież to niemożliwe, żeby już od razu wiedzieli, że to właśnie jego szukają. Przecież się prawie nie znali.
– To nasze alfy, kochanie. Ciągnie je do ciebie – oznajmił Payne. – Przecież już trochę się znamy. – Położył dłoń na jego udzie. – I możemy poznać się jeszcze lepiej, cukiereczku.
Blondyn zachichotał cicho, kręcąc głową. Oni są niemożliwi – pomyślał, zajadając się dalej swoimi frytkami. Uwielbiał jedzenie w tej szkole. Przynajmniej nie jakaś papka.
– Wiec jak? Jesteś chętny, żeby się lepiej poznać? – zapytał Zayn po chwili ciszy. Objął go ramieniem i wtulił w siebie. – Musisz dać nam przynajmniej odpowiedź, Ni.
– Zadajcie pytanie, a odpowiem – dodał cicho, patrząc się na nich z szerokim uśmiechem.
Był zawstydzony tym wszystkim, jednak jego omega dała mu trochę odwagi, by przekonał się do dwóch alf.
– Więc... Czy przeszkadzałoby ci, gdybyś był w związku z dwoma alfami? – spytał niepewnie Payne, zerkając w kierunku swojego chłopaka, by się upewnić. Oboje bali się, że chłopak w pewnym momencie się speszy i ucieknie.
– Nigdy nie byłem w związku... A co dopiero z dwoma osobami. – Przygryzł wargę, bawiąc się swoimi palcami u ręki. Wiedział, do czego dążyli chłopcy, jednak chciał ich posłuchać dalej.
– Gdybyś miał taką możliwość... Chciałbyś? Czy chciałbyś wtedy spróbować? Może z naszą dwójką? – pytanie padło z ust Zayna, który złapał gdzieś na stole dłoń Liama i który zagryzł wnętrze policzka.
– Nie wiem – powiedział, spuszczając głowę w dół. Był naprawdę zawstydzony tą całą sytuacją. Nie wiedział, co miał powiedzieć, a tym bardziej, co zrobić w tej sytuacji.
– Dobrze, nie będziemy naciskać, Ni – wyszeptał delikatnym tonem Liam. – Po prostu zobaczymy, gdzie nas to zaprowadzi, okej? – Uniósł kąciki ust i chwyciwszy za brodę omegi, podniósł jego głowę w górę. – Nie wstydź się.
Nim blondyn zaczął coś odpowiadać, zadzwonił dzwonek, informujący o końcu przerwy. Niall odetchnął cicho i szybko wstał, ruszając do wyjścia.
Alfy spojrzały na siebie. Zayn westchnął, wtulając się w ciało swojego partnera i spojrzał na niego. – Myślisz, że go przestraszyliśmy?
– Nie, kochanie. To po prostu jest nowe dla niego. – Chwycił jego dłoń. – Musi wszystko przemyśleć. Chodźmy na lekcję.
*
– Cholera – warknął Louis, widząc swoje oczy w lustrze. – Nie, nie, nie – pomyślał, wiedząc już, że dostał rui. Był przeciwny. Nie wiedział, czemu jego alfa akurat w tej chwili się ujawniła. Może ona chciała Eleanor? Przecież zaraz miał się z nią spotkać.
Eleanor zmarszczyła brwi, ponieważ Louis był w łazience już dosyć długo. Poprawiła na sobie aksamitny, beżowy szlafroczek i poszła do łazienki. Jej omega wręcz ciągnęła ją do Louisa i ona przeczuwała, co mogło się wydarzyć. Niepewnie otworzyła drzwi i zajrzała do środka.
– Lou? – zapytała, patrząc na jego plecy. Oddychał szybko, a jego głowa była zwieszona w dół.
– Omega. – Warknął, patrząc na nią swoimi czerwonymi tęczówkami. Czuł zapach omegi już stąd. W środku czuł, że nie powinien, jednak nim zdążyła zareagować, Louis wpił się w jej usta, łapiąc za tyłek.
– Och – sapnęła. Wiedziała już, że alfa dostał rui. Jego zapach otoczył ją, sprawiając, że automatycznie poczuła wilgoć. Zaczęła odwzajemniać ostre pocałunki, pozwalając chłopakowi robić z nią, cokolwiek chciał.
Louis zamruczał cicho, niosąc ją na łóżko. Gdzieś w głowie przytoczyła się myśl o Harrym, który pomagał mu za każdym razem. Może to szansa na oderwanie się od bruneta na zawsze?
Brunetka zaczęła całować szyję alfy, zaciągając się jego zapachem i rozpięła guziki swojej koszuli w kratę. Louis zabrał jej dłonie i rozerwał materiał do końca, rzucając ją na łóżko.
Uśmiechnął się szeroko, zdejmując z siebie materiał i zawisł nad nią, całując po szyi. Jego ręce zaczęły wędrować z góry na dół po całym ciele młodszej omegi.
– Będziemy uprawiać seks? – zapytała z sapnięciem, wędrując dłonią od torsu Louisa w dół do jego twardego penisa.
– Przecież to oczywiste – mruknął cicho, patrząc na nią z przymrużonymi oczami. Przecież to oczywiste, że będą. W końcu alfa dostała rui nie po to, by siedzieć i się patrzeć w ściany.
– Więc zacznij coś robić – szepnęła, przeciekając podnieceniem, gdy wsunęła dłoń w jego bokserki, chwytając w dłoń pewnie jego penisa.
– Oj, skarbie, ja dopiero się rozkręcam. – Oblizał usta, zdzierając z niej koszulkę. Oblizał usta, wpijając się w jej. Jego alfa była zadowolona. Jednak czuła, że coś było nie tak.
*
Niall sobotę spędził razem z Zaynem oraz Liamem, którzy zabrali go do galerii, a potem na spacer po parku i gofry. Miło spędził z nimi ten czas i naprawdę lubił te dwie alfy. Były kochane i traktowały go odpowiednio, nie to, co inni.
Po szesnastej, gdy rozstał się już z chłopakami, zyskując od obu pocałunek w policzek (oczywiście zarumienił się mocno), postanowił iść odwiedzić Harry'ego. Jego przyjaciela nie było w szkole przez ostatni tydzień i trochę się martwił. Gdy był już pod drzwiami jego domu, zapukał trzy razy, jednak nikt mu nie otworzył. Zadzwonił dzwonkiem, marszcząc swoje brwi.
Schylił się do doniczki, wyjmując klucz zapasów i wszedł do środka. Wchodząc do budynku, został zaatakowany zapachem, ale to nie był jakiś odświeżacz powietrza. Co to, to nie. Był bardziej podobny do zapachu omegi pod czas gorączki. Czyżby Harry pomagał jakieś omedze? – pomyślał, marszcząc brwi i ruszył w kierunku sypialni bruneta.
Harry leżał na zimnych kafelkach w łazience pod postacią wilka. Jego futro było ciemnobrązowe, tak jak loki, gdy był człowiekiem, a oczy po przemianie stawały się intensywniejsze.
Dyszał ciężko i było mu niezwykle gorąco, był w kompletnym szoku. Przecież miał być betą, a nagle dostał gorączki i ujawniła się jego omega. Był pieprzoną omegą, tylko czemu nie mógł dowiedzieć się tego wcześniej?
– Harry? Harry! – krzyknął Niall, stojąc już w pokoju loczka. Nie wiedział ani śladu po swoim przyjacielu. Westchnął cicho, idąc za zapachem, może dał pomęczyć się jakiejś omedze podczas gorączki. Wiedział, że Harry zawsze wolał pomagać. Jednak otwierając drzwi od łazienki, nie spodziewał się tam przyjaciela skulonego w kulkę.
– H-Harry? – spytał z zaskoczeniem, patrząc na swojego przyjaciela.
Harry zaskomlał, kuląc się jeszcze bardziej i popatrzył na przyjaciela smutnymi oczami. Wystawił język, by się trochę schłodzić. Wpatrywał się w blondyna, wiedząc, że ten zrozumiał.
– D-dostałeś.... O Boże! Jesteś omegą! – powiedział, padając na kolana i złapał w dwie ręce pysk Stylesa i spojrzał w jego oczy. Jedno miało kolor niebieski jak u bet, a drugie złoty, jak u omeg. – J-Jak? – spytał, patrząc na niego.
Pokręcił słabo łbem, nie mając pojęcia. On sam nie wiedział. Znowu zaskomlał, czując ogromne ciepło i zakręciło mu się w głowie.
– Masz gorączkę... Cholera jasna, chodź – powiedział blondyn, wstając z klęczek i ruszył do jego sypialni. Kiedy będzie wiedział, że jego przyjaciel będzie bezpieczny, przyniesie mu kilka potrzebnych rzeczy do tego wszystkiego.
Omega powoli szła za swoim przyjacielem, właściwie ledwo utrzymując się na łapach. Było mu słabo i czuł się koszmarnie, a gdy wszedł do sypialni, wskoczył na fotel, by być blisko otwartego okna i zimnego powietrza. Szczeknął słabo, chcąc zwrócić na siebie uwagę Nialla. Bym koszmarnie spragniony.
– Eh... Wiem, co czujesz. Najgorsza jest pierwsza gorączka – powiedział blondyn, podchodząc do przyjaciela i pogłaskał go po głowie. – Zaraz przyjdę, przywiozę ci coś, dobrze? – odparł, na co omega pokiwała głową, a Niall wybiegł z mieszkania, jak z torpedy.
Gdy przyjaciel opuścił jego mieszkanie, Harry przemienił się w człowieka. Był całkiem nagi, spocony, a jego erekcja była boleśnie twarda. Nastolatek założył bokserki, by mimo wszystko druga omega po powrocie nie musiała oglądać go nagiego i poszedł na chwiejnych nogach po butelkę wody, którą opróżnił do ostatniej kropelki. A potem położył się na łóżku, wzdychając ciężko.
~~~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro