Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[17]

MOGĄ SIĘ POJAWIĆ DRASTYCZNE SCENY.
Miłego czytania ^^

__________________________________

Jeszcze tamtego dnia do mojej celi przybyli strażnicy i zabrali mnie na tortury.

Po kilku godzinach męczarni, moje wykończone ciało zostało wrzucone spowrotem za pomarańczowe pole siłowe. Chciałam się podnieść, napić się łyka wody, ale rozległe rany które odniosłam w skutek sadystycznych zabaw strażników, nie pozwalały mi na to. Czułam, że ponoszę karę za swoją naiwność. Gdybym tylko myślała racjonalnie. Przecież to logiczne, że Laufeyson nie robił nic bez przyczyny, tym bardziej jeśli chodzi o uczucia.

Leżałam bezczynnie w pozycji w jakiej mnie pozostawiono, czekając aż się wykrwawię. Nikt przecież mi nie pomoże. Jestem zabójczynią króla. Popełniłam największą zbrodnię jakiej mogłam się dopuścić. Gdyby to był ktoś inny niż Odyn, może Thor byłby zdolny wyciągnąć do mnie pomocną dłoń. Niestety, zginął jego ojciec, wiec nawet olbrzym o miękkim sercu nie będzie miał dla mnie litości.

Chciałam aby śmierć przyszła jak najszybciej. Zniknięcie było dla mnie najlepszą z możliwych opcji. Cóż jednak było z moich zachcianek, skoro kuzyn snu nie zjawiał się mimo moich usilnych próśb. Wiedziałam jednak, że dłużej niż dzień, może dwa nie pociągnę, co napawało mnie swego rodzaju optymizmem.

Ponownie się okazało, że moje nadzieje były tylko ulotnymi marzeniami. Gdy tylko sen objął moje wykończone ciało, czar rzucony na celę sprawił, że większość moich ran się zasklepiła, pozostawiając po sobie tylko ból, który nie znikał. Wtedy właśnie do mnie dotarło, że zostałam skazana na coś gorszego niż śmierć. Byłam jak mityczny, chociaż w tym świecie nigdy nic nie wiadomo, Prometeusz. Każdego dnia zadawane były nie najboleśniejsze rany, które znikały, aby następnego dnia znowu zostać zadane. Od greckiego bohatera różniłam się przyczyną ponoszenia kary.

Ból fizyczny był niczym, w porównaniu do tego zadawanego przez słowa katujących mnie strażników. Każdego dnia udowadniali mi, że nienawiść ludzka nie zna granic. W prawdzie zasługiwałam na to, ale zamiast wykonać swoją powinność, pozbawić mnie życia, oni się mną zabawiali, wyraźnie czerpiąc przyjemność z mojego bólu.

To nie tak, że ja się od razu poddałam. Poprostu szybko się przekonałam, że walka nie ma sensu. Nic tym nie osiągałam, a tylko cierpiałam bardziej.

Po tygodniu osiągnęłam stan, w którym nie wszystko do mnie docierało. Odczuwałam tylko ból, który mnie zawsze otrzeźwiał, jednak nie na tyle, bym była w stanie chociażby zapłakać. 

Większość dnia przesiadywałam patrząc pustym wzrokiem na korytarz poza celą, którym raz po raz przechodzili żołnierze.

Jednego dnia zapadłam w płytki, niezdrowy sen, z którego wybudziło mnie ostre chrząknięcie. Otworzyłam zamglone oczy i popatrzyłam na osobę, która mnie na to wszystko skazała.

- Loki... - wydusiłam z trudem, lekko się uśmiechając.

- Widzę, że świetnie się tu bawiliście. Szkoda, że beze mnie - westchnął beznamiętnie, patrząc na mnie z obrzydzeniem - Dzisiaj ja się trochę pobawię. Spokojnie, będę delikatny - powiedział z szatańskim uśmiechem. Chwilę później byłam prowadzona tak bardzo znaną mi drogą na salę tortur. Samo miejsce zadawania mi bólu było ciemne i obskurne, a w powietrzu wiecznie unosił się metaliczny zapach krwi.

Moje nadgarstki zostały zakute wysoko nad moją głową, co poskutkowało cichym syknięciem bólu z mojej strony. Świeżo zasklepione rany, przez naciągniętą skórę, na powrót się otworzyły.

Przez niewielką ilość światła nie widziałam prawie wogole zielonookiego. Gdyby nie jego piekielnie zielone oczy, w ogóle nie wiedziałabym gdzie się znajduje.

Te oczy, które tak kochałam, były teraz wypełnione szaleństwem i okrucieństwem.

Gwałtownie nabrałam powietrze, gdy poczułam chłodne ostrze przy brzuchu, tuż obok obrzydliwej rany zadanej mi kilka dni wcześniej.
Chwilę później istniał ból.

Ból i poczucie całkowitej martwoty w środku.

__________________

Przepraszam za tak długą przerwę :< Nie ukrywam, że też rozdział była dla mnie do napisania trudny, ale mam nadzieję, że w następnych będzie już tylko z górki :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro