Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[10]

Niestety nie dane nam było sobie zbyt wiele wytłumaczyć, bo zaraz po tym, jak pomogłam Lokiemu dojść do siebie, zadzwonił Steve. Bardzo nalegał, abyśmy się spotkali, więc umówiłam się z nim w wieży.

Po pół godzinie wjeżdżałam wraz z psotnikiem windą na osiemdziesiąte piętro wieży Starka. Kiedy tylko jej drzwi się rozwarły, przywitała nas wielka szóstka w szyku bojowym.

- Stark, czy mógłbyś ogarnąć swoje stalowe cztery litery i nie celować w nas z działka? - westchnęłam mierząc go zabójczym wzrokiem.

- Suzanne... Czekaj? Co? - powiedział mechanicznym głosem, totalnie zbity z tropu, na co przewróciłam tylko oczami.

- Dokładnie to co słyszałeś robocie - wyrwało mi się - Steve, chociaż w takiej sytuacji powinnam bardziej powiedzieć chyba Kapitanie Ameryko... - mruknęłam - Dobra, przejdźmy może do meritum. Po co mnie tu ściągnąłeś? Myślałam, że będziemy rozmawiać jak cywilizowani ludzie - powiedziałam mierząc wzrokiem blondyna.

- Co on Ci zrobił? - wtrąciła się Natasha.

- Zwrócił to, co zabrała Hela, a nie żaden wypadek - powiedziałam i niosłam podbródek. Nikt nie opuścił broni.

- Czy naprawdę nie widać, że jesteśmy tu w celach pokojowych? Porozmawiajmy do cholery! - dopiero gdy uniosłam głos, Avengersi z niechęcią opuścili broń. Udaliśmy się do salonu, gdzie wszyscy spoczęliśmy na wielkiej kanapie.

Wzięłam głęboki oddech, po czym rozpoczęłam rozmowę, a raczej obszerny monolog, który zapowiadał się na jednym z najtrudniejszych w moim życiu.

[POV LOKI]

Podczas całej dyskusji zabrałem głos może ze dwa razy. Suzanne całkiem sobie radziła w tłumaczeniu tym matołom co się stało, więc nie widziałem większej potrzeby aby się włączać to tej konwersacji.

Zakończyła swój wywód, który wprawił wszystkich w nie małe zdziwienie. Zapadła niezręczna cisza, która nie wróżyła niczego dobrego. Spokój jednak nie trwał za długo, bo po kilku sekundach zaczęli wszyscy gadać jeden przez drugiego. W trakcie zamieszania Suzanne wzięła na stronę pana Patriotę, co wcale mi się nie spodobało. Na kanapie pozostawiłem swojego klona, a sam, pod iluzją niewidzialności podążyłem za mężczyzną i kobietą. Dwójka weszła do jakiejś pustej sypialni.

- Steve, jakby Ci to wytłumaczyć... Dziękuję Ci za wszystko co dla mnie zrobiłeś, jednak moje serce należy do Lokiego i to już od dawna. Przepraszam Cię, ale ja już nie mogę tego dłużej ciągnąć - jej słowa wprawiły mnie w nie małe osłupienie. Czy człowiek Flaga w ostatnim czasie związał się z moją Suzanne?

- Czyli to co było między nami... Nigdy nie było prawdziwe? - zapytał z wyraźnym żalem w głosie. Na moje usta wpłynął lekki uśmiech, gdyż wiedziałem jaki ból teraz zapewne czuje blondyn.

[POV SUZANNE]

- Tego nie powiedziałam. Gdy jeszcze nie miałam świadomości... Kochałam Cię, bo jesteś wspaniałym mężczyzną, który zasługuje na szczęście w życiu. Przepraszam Cię za danie Ci nadziei związanej z naszym związkiem. Życzę Ci, abyś znalazł sobie tą jedyną z którą spędzisz resztę życia - powiedziałam z lekkim uśmiechem, po czym wstałam i podszedłszy do niego złożyłam na jego policzku delikatny pocałunek - Nie chce jednak, aby nasza przyjaźń się skończyła. Przyjaciel taki jak ty to skarb i zaszczyt - dodałam po chwili, na co, jako znak zgody, kapitan zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku.

Po tym wszystkim, wróciliśmy do salonu, gdzie na kanapie siedział już sam Loki. Widać było po jego minie, że stało się coś, co go nie zadowoliło. Zmierzył Rogersa morderczym spojrzeniem, jednak nic nie powiedział. Podszedł do mnie i wziął pod rękę.

- Wracamy do mnie? - zapytałam, chcąc jak najszybciej opowiedzieć mu co się działo w ostatnim czasie, jednak bardziej ze szczegółami, niż to co co słyszał kilka minut temu. Nie zdążyłam się nawet pożegnać z blondynem, bo Bóg przeteleportował nas do mojego mieszkania, po czym klapnął na kanapę obrażony. Zapowiadał się ciężki dzień z psotnikiem w roli głównej...

________________________________

Przepraszam, że czekaliście tak długo, ale moja wena przechodzi drobny kryzys... Rozdział miał być wczoraj, ale niestety nie udało mi się dokończyć na czas.

W opisie na moim profilu jest opisane kiedy pojawiają się rozdziały której mojej książki, także zapraszam do zapoznania się z tym ^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro