Epilog
- Boże - westchnęła cicho, kiedy weszłam do salonu. W oczy od razu rzuciła mi się biała koszula Tony'ego. - Dlaczego ty mi to robisz? - Zapytałam nicość i podniosłam część garderoby z podłogi.
Nie wiem co mnie napadło, że zgodziłam się na zamieszkanie z tym brudasem. Złożyłam koszulę i skierowałam się w kierunku sypialni.
Odkąd zamieszkałam z Tonym minęły już trzy miesiące i przez ten czas nauczyłam się jednego.
Tony Stark to straszny bałaganiarz.
Jedynym miejscem, w którym panuje względny porządek jest pracownia.
Tony nadal przebywał na spotkaniu biznesowym, a ja właśnie zakończyłam swoją zmianę w kwiaciarni. Nadal tam pracuje. Ciężko mi rzucić tą prace. Kwiaty są dla mnie wszystkim i nie wyobrażam sobie, żebym mogła kiedykolwiek porzucić to co robię. Jest to dla mnie zdecydowanie zbyt ważne i przyjemne.
Weszłam do sypialni, którą dziele ze Starkiem. W oknie wisiały błękitne firanki, które cudownie kontrastowały z jasno fioletowymi ścianami. Pod jedną ze ścian stało duże łóżko, na którym leżała ładnie ułożona kołdra w czarno - czerwone wzorki, a po całej powierzchni materiału, były porozrzucane poduszki. Podeszłam do dużej, drewnianej szafy, która stała w rogu pokoju i otworzyłam ją.
Mrucząc pod nosem jakąś piosenkę, zaczęłam szukać jakiegoś wolnego wieszaka.
Nagle mój telefon wydał z siebie dźwięk, przez co podskoczyłam w miejscu. Odszukałam telefon w licznych kieszeniach moich bojówek i po chwili wyciągnęłam telefon.
- Cześć skarbie. - Uśmiechnęłam się sama do siebie, kiedy uslyszałam znajomy głos swojego chłopaka. - W domu. Właśnie wieszam twoją koszule. - Zamknęłam szafę i podeszłam do łóżka, na które po chwili opadłam. - Mogę podjechać. A to coś ważnego? - Zapytałam i zaczęłam podziwiać śnieżnobiały sufit. - Spokojnie. Będę za piętnaście minut. Tak, tak. Ja ciebie też. - Zaśmiałam się i rozłączyłam.
Widocznie czeka mnie podróż pod naszą ulubioną kawiarnię.
***
- Zasrane korki! - Warknęłam zła sama do sobie i trzasnęłam drzwiami od zwykłego Hyundaia. Tony pewnie wyjadł wszystkie zapasy czekoladowych ciastek, które były w kawiarni. Zamknęłam szybko auto i wbiegłam do małej, przytulnej kawiarni. Odszukałam wzrokiem Tony'ego, który siedział w kącie kawiarni i wpychał sobie do buzi ciastko. Zaśmiałam się na ten uroczy widok i podeszłam do mężczyzny.
- Nareszcie jesteś. - Wykrzyknął Stark i zignorował wszystkich ludzi. - Cześć, kochanie. - Ucałował obydwa moje policzki tylko po to, aby po chwili musnąć moje usta. Odwzajemniłam krótkiego całusa i pozwoliła Tony'emu odebrać mój płaszcz.
- Ooo! Zostawiłeś dla mnie jedno - zaśmiałam sie, kiedy zobaczyłam jedno samotne ciastko na stole. - Dziękuje, a teraz mów co jest takiego ważnego. - Posłałam mu całusa w powietrzu i upiłam trochę kawy, która należała do bruneta. Była pyszna. Kawa bez cukru i odrobiną mleka. Pyszności.
Tony nadal stał przy stole i wpatrywał się we mnie. Zmarszczyłam brwi i złapałam go za rękę.
- Coś sie stało, kochanie? - Zapytałam odrobinę zmartwiona. Ostatnimi czasy Tony coraz częściej się zawieszał.
- Nie, nie... Po prostu zastanawiam się nad jedną rzeczą. - Posłał mi uspokajający uśmiech i pogłaskał kciukiem wierzch mojej dłoni.
- Nad jaką? - Zaciekawiłam się i posłałam brunetowi zachęcjący uśmiech.
- Tak sobie myślę i myślę - zaczął powoli i kucnął przy mnie. - I mam pytanie.
- Słucham cię bardzo uważnie.
Naprawdę uwielbiałam głaskać jego nieogolony policzek i patrzeć w mocno brązowe oczy. I mogłabym patrzeć w nie dalej, ale gdyby nie chwila, w której Tony uklęknął na jedno kolano, a z kieszeni swojej czarnej marynarki nie wyciągnął małego, czerwonego pudełeczka.
Otworzyłam szeroko buzie, a moje oczy przypominały dwa ogromne spodki.
- Czy uczy... Jezu. Jakie to tandetne - westchnął i pokręcił głową. - Mogłem to sobie wcześniej przygotować. - Zaśmiał się nerwowo i spojrzał w bok. - To może tak normalnie, bo ja naprawdę nie wiem jak ci się o to zapytać, wiesz? To najbardziej stresująca chwila w całym moim życiu. Nie denerwowałem się tak nawet wtedy, kiedy musiałem przyznać się przed Jamesem, że to ja przykleiłem go do krzesła.
Przez cały ten okres, kiedy spotykałam się z Tonym, zorientowałam sie, że kiedy jest zestresowany, zaczyna dużo gadać. Ostrożnie przyłożyłam dłoń do policzka Tony'ego.
- Spokojnie. - Powiedziałam z delikatnym uśmiechem. Tony wziął głęboki wdech i pokiwał głową.
- Nie zostawiaj mnie. - Powiedział w końcu. - Po prostu już ze mną zostań. - Wyszeptał, a w jego oczach po raz pierwszy widziałam słabość. Podniósł dłoń z małym pudełeczkiem i postawił je na stoliku.
Przez chwile patrzyłam prosto w oczy bruneta. Czułam coraz większe wzruszenie, bo widok Tony'ego w takim stanie, był dla mnie koszmarem.
Nachyliłam się w stronę Tony'ego i dłońmi jego twarz, a czoło oparłem o te jego.
- Nie zostawie Cię - powiedziałam cicho i ucałowałam nos mężczyzny. - Nigdy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro