Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Epilog

- Boże - westchnęła cicho, kiedy weszłam do salonu. W oczy od razu rzuciła mi się biała koszula Tony'ego. - Dlaczego ty mi to robisz? - Zapytałam nicość i podniosłam część garderoby z podłogi.

Nie wiem co mnie napadło, że zgodziłam się na zamieszkanie z tym brudasem. Złożyłam koszulę i skierowałam się w kierunku sypialni.

Odkąd zamieszkałam z Tonym minęły już trzy miesiące i przez ten czas nauczyłam się jednego.

Tony Stark to straszny bałaganiarz.

Jedynym miejscem, w którym panuje względny porządek jest pracownia.

Tony nadal przebywał na spotkaniu biznesowym, a ja właśnie zakończyłam swoją zmianę w kwiaciarni. Nadal tam pracuje. Ciężko mi rzucić tą prace. Kwiaty są dla mnie wszystkim i nie wyobrażam sobie, żebym mogła kiedykolwiek porzucić to co robię. Jest to dla mnie zdecydowanie zbyt ważne i przyjemne.

Weszłam do sypialni, którą dziele ze Starkiem. W oknie wisiały błękitne firanki, które cudownie kontrastowały z jasno fioletowymi ścianami. Pod jedną ze ścian stało duże łóżko, na którym leżała ładnie ułożona kołdra w czarno - czerwone wzorki, a po całej powierzchni materiału, były porozrzucane poduszki. Podeszłam do dużej, drewnianej szafy, która stała w rogu pokoju i otworzyłam ją.

Mrucząc pod nosem jakąś piosenkę, zaczęłam szukać jakiegoś wolnego wieszaka.

Nagle mój telefon wydał z siebie dźwięk, przez co podskoczyłam w miejscu. Odszukałam telefon w licznych kieszeniach moich bojówek i po chwili wyciągnęłam telefon.

- Cześć skarbie. - Uśmiechnęłam się sama do siebie, kiedy uslyszałam znajomy głos swojego chłopaka. - W domu. Właśnie wieszam twoją koszule. - Zamknęłam szafę i podeszłam do łóżka, na które po chwili opadłam. - Mogę podjechać. A to coś ważnego? - Zapytałam i zaczęłam podziwiać śnieżnobiały sufit. - Spokojnie. Będę za piętnaście minut. Tak, tak. Ja ciebie też. - Zaśmiałam się i rozłączyłam.

Widocznie czeka mnie podróż pod naszą ulubioną kawiarnię.

                                ***

- Zasrane korki! - Warknęłam zła sama do sobie i trzasnęłam drzwiami od zwykłego Hyundaia. Tony pewnie wyjadł wszystkie zapasy czekoladowych ciastek, które były w kawiarni. Zamknęłam szybko auto i wbiegłam do małej, przytulnej kawiarni. Odszukałam wzrokiem Tony'ego, który siedział w kącie kawiarni i wpychał sobie do buzi ciastko. Zaśmiałam się na ten uroczy widok i podeszłam do mężczyzny.

- Nareszcie jesteś. - Wykrzyknął Stark i zignorował wszystkich ludzi. - Cześć, kochanie. - Ucałował obydwa moje policzki tylko po to, aby po chwili musnąć moje usta. Odwzajemniłam krótkiego całusa i pozwoliła Tony'emu odebrać mój płaszcz.

- Ooo! Zostawiłeś dla mnie jedno - zaśmiałam sie, kiedy zobaczyłam jedno samotne ciastko na stole. - Dziękuje, a teraz mów co jest takiego ważnego. - Posłałam mu całusa w powietrzu i upiłam trochę kawy, która należała do bruneta. Była pyszna. Kawa bez cukru i odrobiną mleka. Pyszności.

Tony nadal stał przy stole i wpatrywał się we mnie. Zmarszczyłam brwi i złapałam go za rękę.

- Coś sie stało, kochanie? - Zapytałam odrobinę zmartwiona. Ostatnimi czasy Tony coraz częściej się zawieszał.

- Nie, nie... Po prostu zastanawiam się nad jedną rzeczą. - Posłał mi uspokajający uśmiech i pogłaskał kciukiem wierzch mojej dłoni.

- Nad jaką? - Zaciekawiłam się i posłałam brunetowi zachęcjący uśmiech.

- Tak sobie myślę i myślę - zaczął powoli i kucnął przy mnie. - I mam pytanie.

- Słucham cię bardzo uważnie.

Naprawdę uwielbiałam głaskać jego nieogolony policzek i patrzeć w mocno brązowe oczy. I mogłabym patrzeć w nie dalej, ale gdyby nie chwila, w której Tony uklęknął na jedno kolano, a z kieszeni swojej czarnej marynarki nie wyciągnął małego, czerwonego pudełeczka.

Otworzyłam szeroko buzie, a moje oczy przypominały dwa ogromne spodki.

- Czy uczy... Jezu. Jakie to tandetne - westchnął i pokręcił głową. - Mogłem to sobie wcześniej przygotować. - Zaśmiał się nerwowo i spojrzał w bok. - To może tak normalnie, bo ja naprawdę nie wiem jak ci się o to zapytać, wiesz? To najbardziej stresująca chwila w całym moim życiu. Nie denerwowałem się tak nawet wtedy, kiedy musiałem przyznać się przed Jamesem, że to ja przykleiłem go do krzesła.

Przez cały ten okres, kiedy spotykałam się z Tonym, zorientowałam sie, że kiedy jest zestresowany, zaczyna dużo gadać. Ostrożnie przyłożyłam dłoń do policzka Tony'ego.

- Spokojnie. - Powiedziałam z delikatnym uśmiechem. Tony wziął głęboki wdech i pokiwał głową.

- Nie zostawiaj mnie. - Powiedział w końcu. - Po prostu już ze mną zostań. - Wyszeptał, a w jego oczach po raz pierwszy widziałam słabość. Podniósł dłoń z małym pudełeczkiem i postawił je na stoliku.

Przez chwile patrzyłam prosto w oczy bruneta. Czułam coraz większe wzruszenie, bo widok Tony'ego w takim stanie, był dla mnie koszmarem.

Nachyliłam się w stronę Tony'ego i dłońmi jego twarz, a czoło oparłem o te jego.

- Nie zostawie Cię - powiedziałam cicho i ucałowałam nos mężczyzny. - Nigdy.

              

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro