Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3.

Telewizor, cisza i kubełek lodów to najlepszy wybór na leniwy, sobotni wieczór. Nadal mam wyrzuty sumienia, kiedy przypomne sobie, że wystawiła Jamesa, ale nie mogłam tak po prostu wejść do baru i zacząć rozmowę z Tonym, który jeszcze tak niedawno kupował kwiaty w mojej kwiaciarni. W kwiaciarni, która jest moim małym azylem, w którym ukrywam się przed światem w otoczeniu przeróżnych roślin.

Troszkę nie zręcznie byłoby mi rozmawiać z Panem Starkiem, po całej sytuacji w Afganistanie. W kwiaciarni miałam pewność, że mnien nie pozna, ale teraz kiedy miałam rozmawiać z nim jako ta Gigi z Afganistanu, cała moja odwaga uleciała z wieczornym wiatrem.

Jestem pewna, że to nie jest ostatni raz, kiedy James będzie chciał mnie ponownie zapoznać z Tony'm, ale może do następnego razu wszystko uda mi się na spokojnie przemyśleć.

Z zamyśleń dotyczących znanego na całym świecie milionera, wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Z wielką niechęcią odstawiłam pudełko lodów na stolik do kawy i podniosłam się z kanapy. Owinięta w koc niczym naleśnik, podeszłam do drzwi wejściowych i gwałtownym ruchem otworzyłam je.

Jakie było moje zdziwienie, kiedy na korytarzu zobaczyłam Natalie, narzeczoną Jamesa. Otworzyłam szeroko oczy, a na twarz przykleiłam uśmiech.

- Cześć - przywitałam się nieco drętwo, ale naprawdę dawno nie widziałam się z Nat. Blondynka uśmiechnęła się do mnie szeroko.

- No witam, witam. Czy ty chcesz się ode mnie odizolować? - Zapytała ze śmiechem, kiedy wpuściłam ją do domu. Nie mogąc dłużej się powstrzymać, rzuciłam się przyjaciółce na szyje. Blondynka zaśmiała się i przytuliła mnie, upuszczając w tym samym momencie siatkę, którą trzymała w prawej ręce.

- Od ciebie nigdy bym nie uciekła. - Mruknęłam i puściłam Natalie.

- Jak się czujesz? James coś wspominał, że źle się czujesz. - Zaczęła blondynka i schyliła się aby pozbierać zakupy. Zaśmiałam się cicho i pomogłam przyjaciółce. - To coś poważnego? Byłaś u lekarza?

Miałam ochotę wywrócić oczami, ale się powstrzymałam. Cała Natalie. Jest czasami zbyt opiekuńcza jeżeli chodzi o bliskie jej osoby.

- Nie, nie byłam. Nie muszę. To tylko boląca głowa. - Wzruszyłam ramionami i ruszyłam w stronę salonu. - Wypocznę przez weekend i będzie wszystko dobrze.

- Na pewno? - Blondynka zmarszczyła brwi i przyjrzała mi się uważnie. - Jesteś blada. Nie masz temperatury? - Zapytała i podeszła do mnie. W momencie, kiedy Nat przyłożyła rękę do mojego czoła, wywróciłam oczami.
- Pod koc. - Usłyszałam jej władczy ton. Zmarszczyłam brwi w konsternacji. - Kładź się, a ja zrobię ci herbatę i coś ciepłego do jedzenia. Musisz się wykurować do poniedziałku. - Posłałam jej podejrzane spojrzenie i posłusznie położyłam się na kanapie.

- A co jest w poniedziałek? - Zapytałam cicho i przytuliłam się do poduszki.

- Razem z Jamesem zapraszamy cię na małą kolację. - Uśmiechnęła się do mnie z kuchni. - James też kogoś zaprasza, a mamy tobie coś ważnego do powiedzenia.

Dopiero ta informacja wywarła na mnie jakiekolwiek wrażenie. Nat i James rzadko kiedy urządzali kolacje, a już najrzadziej mieli mi coś do przekazania. Ostatni raz byłam na kolacji u swoich przyjaciół, kiedy powiedzieli mi o zaręczynach. Co teraz mogło być?

- Powiem ci w tajemnicy, że znajomy Jamesa jest całkiem przystojny. - Wtrąciła Nat i poruszyła zabawnie brwiami. Odebrałam od przyjaciółki kubek i przesunęłam się na kanapie.

Po raz kolejny wywróciłam oczami i wzięłam łyk ciepłej herbaty. Przez moją twarz przeszedł grymas.

- Chyba pomyliłaś herbaty. - Wydusiłam z siebie i spojrzałam na przyjaciółkę, która zmarszczyła brwi i upiła ze swojego kubka. Kiedy zobaczyłam jej zniesmaczoną minę, zaśmiałam się. - Zdecydowanie pomyliłaś herbaty. - Wyciągnęłam z jej dłoni kubek i wsadziłam odpowiednie naczynie. Nienawidzę gorzkiej herbaty, a Natalie tylko taką pije. Osobiście preferuje cukier. Dużo cukru. Dopiero, kiedy wzięłam łyka z odpowiedniego kubka, poczułam pyszny smak herbaty.

- Mam nadzieje, że nie chcesz mnie zeswatać. - Spojrzałam na nią ostrzegawczo. Przez twarz mojej przyjaciółki przeszedł znajomy wyraz.
- Nie. No co ty. Ja? - Zrobiła zdziwiona minę i szybko napiła się herbaty. Miałam już jej coś powiedzieć na ten temat, ale zrezygnowałam. Do niej i tak nic nie trafi i dalej będzie próbowała umawiać mnie na randki.

- Chcesz ciasta czekoladowego? - Zapytałam po chwili. Kiedy zobaczyłam znajomy błysk w niebieskich oczach, odpowiedź była oczywista.

- Ty idź, a ja włącze "Szybkich i Wściekłych" - Zarządziła i zerwała się z kanapy.

***

Kiedy Natalie wyszła z mojego mieszkania, wróciłam do przerwanej czynności czyli leżenia do góry brzuchem i oglądania dennych seriali, które nie miały najmniejszego sensu.

Jednak moje próby skupienia się na jakichkolwiek wypowiedziach bohaterów, wychodziły na marne.

Ciągle po głowie latały mi słowa mojej najlepszej przyjaciółki. Głowiłam się nad tym co może mieć mi do przekazania.

Może ustalili już datę ślubu? W końcu od zaręczyn minęło już dosyć sporo czasu. James i Natalie są naprawdę świetnie dobraną i szczęśliwą parą i nie rozumiem dlaczego tak zwlekają ze ślubem.

Chciałabym już stanąć przy ołtarzu jako druchna i wręczyć im w prezencie wysoko zaawansowany mikser kuchenny idealnie dopasowany do wystroju kuchni w ich mieszkaniu.

Chyba ja bardziej chciałam ich ślubu niż oni sami. Co się dziwić. Jestem wierną fanką ich związku i choćby miał nadejść koniec świata, ja będę walczyć o ich ślub.

Z czasem moje myśli przeszły na "przystojnego" przyjaciela Jamesa. Ciężko się przyznać, ale doskwiera mi samotność i byłoby miło mieć kogoś z kim można wyjść na spacer albo do kina, czy choćby zwyczajnie pogadać.

Całe moje życie towarzyskie runęło w ma momencie zmiany pracy. Wszyscy moi znajomi byli członkami armii, a w momencie kiedy odeszłam zostawiłam całe swoje życie i zapisałam je na kartach przeszłości.

Teraz moja rzeczywistość toczy się zupełnie inaczej. Mam spokojną pracę, przytulne mieszkanko, cudowną przyjaciółkę i przyjaciela, którzy są dla mnie jak rodzina. Niby mam wszystko, ale odczuwam narastającą samotność.

Należałoby to zmienić, ale za nic nie wiem jak to zrobić.

Nie myślałam wtedy, że wizyta w domu przyjaciół zmieni moje życie o sto osiemdziesiąt stopni.

Tylko czy na lepsze?


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro