Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

24.

- Ładnie wyglądasz - zagadał Tony i przepuścił mnie w wyjściu z kamienicy. - To nie jest żadna nowość, ale pierwszy raz widzę cię w spódnicy i przyznam, że powinnaś je nosić częściej. - Posłał mi zalotny uśmiech.

Zaśmiałam się cicho. Było to naprawdę miłe z jego strony, ale niepotrzebne. Nie lubię, kiedy ktoś prawi komplementy. To takie... Dziwne uczucie.

- Dziękuje. Jeżeli mam być szczera to ja wolę ciebie w garniturze. - Powiedziałam powoli i podeszłam do samochdu Starka. - Wygladasz wtedy bosko. Dosłownie jak grecki bóg. I nie tylko ja tak uważam. - Dodałam, kiedy zobaczyłam zadowolony uśmieszek ze strony Starka. Nie czekając na jakąkolwiek reakcje ze strony mężczyzny, wsiadłam do samochodu.

Tony zdecydowanie ma coś z narcyza. W sumie jak każdy. Zapięłam pasy, usiadłam wygodnie na siedzeniu pasażera i z ciekawości zajrzłam do schowka. Mam nadzieje, że Tony ma tu jakieś sensowne płyty. Przydało by się posłuchać czegoś innego niż AC DC. Zespół jest świetny i robią naprawdę dobrą muzykę, ale mój gust muzyczny pozostawia sobie wiele do życzenia.

- Czego tam tak szukasz? - Usłyszałam głos Tony'ego. Przerwałam przeszukiwanie schowka i spojrzałam na bruneta. Stark zapinał właśnie pasy, a międzyczasie posyłał mi uśmiechy.

- Jakieś płyty, która nie będzie płytą AC DC.

Jedyną odpowiedzią ze strony Starka, był cichy śmiech. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na brązowowłosego.

- To nie znajdziesz - mruknął i powoli odpalił samochód. Otworzyłam szeroko oczy.

- Jakim cudem?! To niemozliwe! - Powiedziałam oburzona i powróciłam do przeszukiwania schowka. Coś tu musi być!

Tony pokręcił zrezygnowany głową i odpalił samochód. Silnik wydał przyjemny dla ucha pomruk. Nie powiem, że nie spodobał mi się ten dźwięk.

- Zapięłaś pasy? - Zapytał Tony i sprawdził czy pas bezpiecznie mnie trzyma. Zakmknęłam schowek i oparłam się o zagłowówek.

- Podczas naszej pierwszej przejażdżki nie miałeś zamiaru nawet zwolnić. - Mruknęłam rozbawiona i spojrzałam na mężczyznę.

- Wiedziałem, że to pamiętasz. - Powiedział zadowolony i wyjechał z miejsca parkingowego, które swoją drogą było bardzo małe. - Przyznaj, że szybka jazda ci się podobała. - Mruknął i jestem przekonana, że gdyby mógł, właśnie trąciłby mnie łokciem.

Prychnęłam cicho pod nosem i wbiłam spojrzenie w czystą szybę. Nigdy się nie przyznam, że to co mówi Stark to prawda. Może i jest piratem drogowym, ale mam do niego większe zaufanie, niż gdyby Natalie prowadziła auto. Jak ta usiądzie za kierownicą to lepiej nie wychodź z domu.

- Chciałbyś. - Posłałam mu złośliwy uśmiech i wygodniej usiadłam na fotelu. - Gdzie mnie wieziesz? Mam nadzieję, że nie do lasu.

Stark tylko się zaśmiał i pokręcił głową.

- Od razu na cmentarz. Po co tracić cenne paliwo i kursować w te i we w tę? - Powiedział całkowicie poważanie i przyznam, że na chwilę straciłam wątek. - Przecież żartuje. - Dodał Stark, kiedy zobaczył moją minę. Jego duża dłoń wylądowała na moim kolanie. Dopiero ten gest przywrócił mnie do rzeczywistości.

- Za dużo horrorów się naoglądałam - mruknęłam cicho i posłałam brunetowi uśmiech.

- Już wiem czego ci nie puszczać na dobranoc.

Jego rozważania są naprawdę trafne. Zaśmiałam się i, tak jak zwykle, włączyłam radio.

                                ***

Tony zaparkował przed... Stark Tower. Kto by się spodziewał? Bo ja nie. Byłam przekonana, że pojedziemy na jakiś kebab. Nie oszukujmy się, ale w restauracjach czułam się nieswojo, a tymczasem, Tony parkuje przed dobrze znanym mi budynkiem.

- No więc... Wiem, że nie robi wrażenia, możesz już zamknąć buzię, ale to nie jest to co myślisz. - Powiedział szybko Stark, a ja dopiero teraz zorientowałam się, że Tony otworzył mi drzwi od samochodu.

- Nie! - Zaprotestowłam, kiedy zobaczyłam, że mina Tony'ego nie jest zadowolona. - Zamyśliłam się po prostu. Nie chodzi mi o to co myślisz. Nic z tych rzeczy, po prostu...

- Dobra. - Śmiech Tony'ego rozniósł się po pustej i cichej ulicy. - Rozumiem i wybaczam. Poznaj łaskę pana. - Machnął ręką i dał do zrozumienia, żebym w końcu ruszyła swój wielki tyłek i wysiadła z auta.

- Dzięki łaskawco. - Mruknęłam rozbawiona i delikatnie zamknęłam za sobą drzwi. Stark miał zadowolony wraz twarzy, kiedy zaproponował mi ramie. Dygnęłam teatralnie i przyjęłam propozycje Tony'ego.

Jeżeli ta "randka" nie zakończy się jakąś wpadką, z mojej strony, to będzie cud.

Powoli weszliśmy do budynku i od razu skierowaliśmy się w kierunku windy. Tony co chwilę rzucał mało śmiesznymi żartami, ale jego zaangażowanie, które wkładał w opowiadanie było całkiem zabawne.

Winda podjechała od razu. W małym pomieszczeniu było przyjemnie ciepło. Zupełnie inaczej niż na zewnątrz. Moja dłoń automatycznie powędrowała do panelu, żeby nacisnąć guzik, ale Tony zatrzymał moją rękę.

- Nie jedziemy do salonu. - Mruknął tajemniczo i wcisnął nieoznakowny guziczek. Zmarszczyłam brwi, ale na mojej twarzy pojawił się zadowolony uśmiech. Niespodzianki to jest coś co lubię.

Winda powoli ruszyła, a ja zaśmiałam się cicho na śmieszne uczucie w żołądku. Tony pokręcił głową rozbawiony i oparł się plecami o chłodną ściankę.

Ku mojemu zdziwieniu, na wyznaczony poziom dojechaliśmy w szybkim tempie. Wysiadłam jako pierwsza. Może powodem mojego dziwnego podekscytowania był fakt, że Tony coś kombinował, a ja jak najszybciej chciałam się dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi.

- Stój! - Chyba za bardzo oddaliłam się od Tony'ego, bo biedaczek zmusił się do wolnego biegu w moim kierunku. Słysząc prośbę Tony'ego, zatrzymałam się i spojrzałam na bruneta.

- Muszę zakryć ci oczy - mruknął z kolejnym złośliwym uśmiechem, a ja wiedziałam, że robi to specjalnie. Jestem pewna, że jego nowym hobby stało się dręczenie mojej biednej osoby. Zrobiłam naburmuszoną minę, ale pozwoliłam Stark'woi na zawiązaniu na mojej twarzy przyjemnej chustki. - Teraz mi zaufaj. - Dodał i złapał mnie za rękę. Trochę sie odprężyłam, kiedy poczułam jego dłoń na swojej.

Dałam się poprowadzić. Czułam, kiedy skręcaliśmy w następne korytarze tylko po to, aby po chwili się zatrzymać. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, a w moją twarz uderzył podmuch chłodnego powietrza. Tak jakbyśmy znajdowali się na...

- Zapraszam.

Właśnie w tym momencie, Tony odsłonił mi oczy. Teraz mogłam zobaczyć, że znajdujemy się na tarasie. Pomimo chłodnego powietrza, było tu naprawdę przyjemnie. Stojący przy barierce stół, był ślicznie przystrojony w pastelowych barwach i zastawiony jedzeniem.

- Ślicznie. - Powiedziała cicho, nie mogąc oderwać spojrzenia od widoku przede mną.

- Podoba ci się? - Zapytał Tony z nutką niepewności. Spojrzałam na niego i delikatnie ucałowałam policzek Starka.

- Jest cudownie. - Powiedziałam szczerze i pozwoliłam Tony'emu, odsunąć dla mnie krzesło.

Szkoda tylko, że nie wiedziałam wymykającego się Jamesa, który pomagał Starkowi wszystko przygotować.

                 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro