20.
Cisza i gęsta ciemność otaczały mnie z każdej strony. Czułam jak leże na zimnej, metalowej powierzchni, a cienki materiał koca przykrywa mnie od zewnętrznej strony. Nie mogąc pokonać głuchej ciszy i ciemności, zamknęłam ponownie oczy i próbowałam sobie przypomnieć co się wydarzyło jeszcze parę godzin temu.
Doskonale pamiętam jak po zastrzyku ogarnęła mnie czysta senność. Nie mogłam sie wtedy opamiętać i już po niedługim czasie zapadłam w sen. Jednak podczas stanu nieważkości, miałam dziwne wrażenie, że coś się wokół mnie dzieje. Czułam, że pod moją "nieobecność" wydarzyło się coś co miało wielki wpływ na moją sytuację. Chciałam za wszelką cenę się wybudzić, jednak środek nasenny, który mi podali był zbyt silny i musiałam pozostać z głupim uczuciem w głowie.
Teraz, kiedy się wybudziłam zadawałam sobie tylko jedno pytanie. Gdzie ja jestem?
Wiem tylko tyle, że w moje ciało wbija się zimna rama łóżka, a lekka kołdra, którą jestem okryta, utrzymuje mnie w przyjemnym cieple. Moje powieki gwałtownie powędrowały w górę w momencie, w którym usłyszałam ciche kroki. Podniosłam głowę z nadzieją, że zauważa kogoś w mroku. Z wielkim zdziwieniem zorientowałam się, że moja kostki i nadgarstki są wolne. Nie były żadną liną przywiązane do ramy łóżka czy innej rzeczy.
Jednak największym zdziwieniem był fakt, że nie słyszę żadnych głosów. Jeżeli ktoś jest ze mną w pomieszczeniu to dlaczego nie słyszę myśli tej osoby? To sprawiło, że zaczęłam jeszcze bardziej się gubić.
Ostrożnie podniosłam się do pozycji siedzącej i pozwoliłam oczom przyzwyczaić się do otoczenia. Wszystkie moje wysiłki poszły na marne, kiedy tajemnicza osoba zapaliła małą lampkę, która stała w rogu pomieszczenia. Przez chwilę czułam jakby moje oczy miały wyskoczyć z oczodołów, jednak szybko to uczucie minęło. Przetarłam zmęczone oczy piąstkami i powoli rozejrzałam się po przestronnym pokoju.
Ściany pomalowane delikatną, błękitną farbą były przyjemne dla oczu, a delikatnie brązowe meble idealnie wpasowały się w wystrój pomieszczenia. Sunęłam wzrokiem po każdym pojedynczym meblu, aż moje spojrzenie zatrzymało się na wysokiej postaci. Tak bardzo znajomej postaci.
- Tony? - W moim głosie słychać było niedowierzenie połączone z radością. Ulżyło mi na widok znajomej osoby, jednak zaczęłam się denerwować, kiedy na jego twarzy zauważyłam spore zadrapania. Jakby wpadł na kota z wścieklizną. Ciemne tęczówki mężczyzny zatrzymały się na mojej osobie, a na zmęczonej twarzy Starka pojawił się uśmiech.
- Nareszcie się wybudziłaś. - Westchnął i chwycił za oparcie najbliższego krzesła. Obserwowałam jak Tony przysuwa mebel bliżej mojego łóżka i powoli zajmuje miejsce na drewnianym krześle. Podczas kiedy Stark próbował znaleźć wygodną pozycje, ja zastanawiałam się dlaczego nie słyszę żadnych myśli. Dlaczego nie słyszę myśli Tony'ego i jakim cudem znalazłam się tutaj?
- Z pewnością masz milion pytań, dlatego teraz mamy czas na święte pięć minut. Zaczynaj. - Posłał mi delikatny uśmiech. W słabym świetle lampki, mogłam zobaczyć jego sine miejsce pod okiem. Widocznie musiał wdać się w bardzo poważną bójkę. I w jakiś dziwny sposób zaczęłam się o niego martwić.
- Jak ja się tu znalazłam? Dlaczego nie słyszę twoich myśli? Co to byli za ludzie? Czego ode mnie chcieli i co ty tu robisz? - Wyrzuciłam z siebie i spojrzałam na Starka z błagalnym wyrazem twarzy.
Tony pokiwał głową i wziął głęboki wdech.
- Teraz ci wszytko opowiem, ale ty nie możesz mi przerwać. Rozumiemy się? - Zapytał z uniesioną brwią i podał mi koc, który spadł na ziemię. Pokiwalam głową, a w międzyczasie Tony szczelnie opatulił mnie ciepłym materiałem. - Cudownie - mruknął cicho i ponownie oparł się o oparcie krzesła. - Zacznijmy od tego, że w momencie, w którym zostawiłem cię samą w moim wieżowcu, byłem przekonany, że jesteś bezpieczna. Do tego budynku nie wejdzie nikt nieproszony i niebezpieczny. Zresztą Jarvis zawsze stoi na posterunku więc byłem spokojny. Nie przewidziałem jednak, że Pepper wróci tak wcześnie. Ale tu nie chodzi o nią. - Machnął ręką, a w jego oczach zobaczyłam jakąś dziwną iskierkę. - Wyszedłem wtedy, bo dzięki twojej opowieści dostałem olśnienia. Z twoim wyznaniem wszystko zaczęło się układać. Twój brat, Dziesięć Pierścieni, tajemnicza postać w twoim bloku i nawet te kartki, o których nic mi nie wspomniałaś.
Zmarszczyłam brwi na ostatni wątek. Jakie kartki? Tony jakby czytał mi w myślach. Zauważyłam jak przez jego twarz przemknął cień zdziwienia.
- O czym ty mówisz? - Wyrzuciłam z siebie w końcu.
- Mogłem się spodziewać, że nic nie pamiętasz - Tony pokręcił głową i wyprostował się na krześle. - Kiedy Natalie przeszukiwała twoje mieszkanie w celu odnalezienia czegokolwiek co mogło być powiązane z twoim zniknięciem, w kieszeni płaszcza znalazła małą karteczkę. Domyślam się, że nie wiesz o co chodzi, ale potem ci ją pokaże. Zacząłem szperać tu i ówdzie, dzięki czemu znalezłem powiązanie jakiegoś Johna Slavatora z grupą, która jeszcze kilka lat temu mnie przetrzymywała. - Na usta cisnęło mi się setki pytań, ale nie mogłam ich zadać. Jeszcze nie teraz. - Od razu załapałem, że niejaki John to twój zmiennik. Ten cały Salvatore podszywał się pod Eda i próbowała znaleźć idealnego królika doświadczalnego. Chcieli wykorzystać ciebie w ramach zemsty na twoim bracie. Mieli jednak przeterminowane informacje, bo gdyby pogrzebali trochę głębiej dowiedzieli by się, że Alan nie żyje już od dawna. Chcieli go ukarać za to, że próbował ich zdradzić, a najlepszym sposobem kary dla niego był fakt, że zniszczyli by tobie życie. Co do twoich pytań to... Ja i James odbiliśmy cię w trakcie, kiedy przewozili cię do lekarza, który miałby sprawić, że zdolność czytania w myślach będzie ci towarzyszyła już na zawsze. - Zaśmiał się. - Tacy z nich naukowcy, a nie potrafią sprawić, że jeden z ich eksperymentów będzie działał trochę dłużej niż tydzień. Przejrzałem ich. Każdy podany środek nie trzymał się dłużej niż dziesięć dni. Dlatego nie możesz czytać mi w myślach. Był to efekt krótkotrwały, ale jeszcze zrobię ci serie badań, żeby się upewnić. John, tobie znany jako Ed, został zatrzymany przez Tarcze. Nie narzekam, chociaż przyznam, że miałem ochotę go rozjechać, ale Rhodes mnie powstrzymał. W sumie to nie wiem czy on sam nie zrobił mu krzywdy, kiedy przewoził go do agencji. - Westchnął smutny. Przez chwile przetwarzałam każdą nową informacje. To wszystko było aktem zemsty? I to na moim nieżyjącym bracie? Zrobili ze mnie królika doświadczalnego, żeby odegrać się za sytuacje sprzed kilku lat? Trzeba przyznać, że są szybcy.
Spojrzałam na Starka, który wpatrywał się we mnie, a na jego tworzy błąkał się lekki uśmiech. Odwzajemniłam gest i nerwowo opatuliłam się bardziej kocem.
- Dziękuje.
--------------------------
Cześć pingwinki🙈
Przepraszam... Za zniszczenie rozdziału i za taki długi okres oczekiwania.
Naprawdę chciałam napisać dobrze ten rozdział, ale sprawdzian z hiszpańskiego wyssał ze mnie wszystkie emocje.
Wybaczycie mi💔?
Tęskniłam za wami🙈😘
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro