Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14.

- Gotowa? - Zapytał James i wziął moją torbę z krzesełka. Spojrzałam na niego z podniesionymi brawiami.

- Pytasz się tak jakbym miała co najmniej leciała w kosmos, a nie opuszczała szpital. - Wywróciłam oczami, ale na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Spojrzałam raz jeszcze na szafkę, która dzielnie towarzyszyła mi podczas trzydniowej wizyty w szpitalu i sprawdziłam czy przypadkiem nie zostawiłam żadnej cennej rzeczy. Kiedy spokojnie upewniłam się, że wzięłam wszystko, odwróciłam się przodem do drzwi. Jednak zamiast ciemnoskórego przyjaciela zobaczyłam inną postać.

- Tony?

Na mojej twarzy malował się lekki szok i lekkie zażenowanie. Zdziwienie powiązane było z faktem, że Stark pojawił się w mojej szpitalnej sali, a zażenowanie ze wzgledu na mój wygląd. Zmęczone oczy, poczochrane włosy, stary dres i adidasy, w których czasem wychodziłam pobiegać.

Wzięłam głęboki wdech i wymusiłam na sobie uśmiech.

- We własnej osobie. - Zaśmiał się i zrobił krok w moja stronę, równocześnie odpychając się nogą od framugi drzwi. - Jak się czujesz? - Zapytał i przyjrzał się mojej bladej twarzy.

- Może być. - Mruknęłam i spuściłam wzrok na podłogę. Nie chciałam z nim jeszcze rozmawiać. Chciałam po raz kolejny uciec i zacząć ten temat kiedy indziej. - Dziękuje za uratowanie i przepraszam za sprawienie kłopotu. - Stwierdziłam, kiedy w sali zapanowała cisza.

W odpowiedzi do moich uszu dotarło tylko ciche prychnięcie ze strony Starka. Podniosłam głowę i spojrzała na Tony'ego, który tylko głupio się uśmiechał.

- Chyba już nawet wiem jak możesz mi się odwdzięczyć. - Jego straszny i podejrzany uśmiech się powiększył, a ja, pomimo tego, że nie znam go za długo, wiedziałam, że nie oznacza to nic dobrego.

                                ***

- Nie wiem czy to jest dobry pomysł. - Powiedziałam spanikowana, kiedy Tony zatrzymał się przed wielkim budynkiem z neonowym napisem "STARK". Zaczęłam ponownie zapinać pas, ale nie pozwoliła mi na to dłoń Tony'ego, która lekko zacisnęła się na moim nadgarstku.

- Przecież nie chce cie zabić tylko zaprosić na coś do picia. - Powiedział i powoli czuć było w jego głosie irytację. - Zresztą słyszałem, że interesują cię moje zbroje. Mogę ci je pokazać jeżeli chcesz.

Ma mnie.

Może faktycznie zbytnio panikuje, ale naprawdę obawiam się rozmowy ze Starkiem.

- Niech będzie. - Westchnęłam i posłałam brązowowłosemu lekki uśmiech. - Tylko musisz mnie wypuścić zanim wróci twoja dziewczyna. Nie chce, żebyś znowu miał problemy. - Kończąc swoją wypowiedź, otworzyłam drzwi i wysiadłam z samochodu. Stanęłam przed ogromnym budynkiem i czekałam na swojego towarzysza. Po chwili usłyszałam ciche trzaśnięcie drzwiami. Odwróciłam się przodem do Starka, który wskazywał ręką na otwarte drzwi do budynku.

- Zapraszam.

                                ***

Nerwowo siedziałam na białej kanapie i czekała na Tony'ego, który poszedł się przebrać. Faktycznie nie mogło mu być nie wygodnie w czarnym garniturze, w którym wyglądał całkiem przystojnie, ale to tak na marginesie.

Salon był urządzony w jasnych kolorach i widać było, że działała tu kobieca ręka. W niektórych miejscach pomieszczenia stały rozmieszczone drobne kwiaty, którch przepiękny zapach roznosił się po jasnym pomieszczeniu. Jedną ze ścian zastąpiło duże okno, z którego rozchodziły się widok na całe miasto. W świetle zachodzącego słońca, widok był nieziemski. Powoli podniosłam się z kanapy i podeszłam do okna. Z twarzą przyklejoną do szyby, po cichu zachwycałam się niesamowitym widokiem.

- Już jestem.

Po salonie rozniósł się głos Starka. Z niezadowoloną miną oderwałam się od przezroczystej powierzchni i stanęłam przodem do Tony'ego.

Mężczyzna stał przede mną ubrany w zwykłą, szarą bluzkę z długim rękawem i ciemne spodnie dresowe.

- Napijesz się czegoś? - Zapytał i podszedł do barku wykonanego z ciemnego drewna i ostrożnie nalał bursztynowego napoju do szklaneczki. Dokładnie obserwowałam każdy jego ruch i mimikę twarzy, kiedy nalewał płynu do szklanki.

- A może najpierw pokażesz mi tą zbroje, co? - Zaproponowałam ze śmiechem i zrobiłam krok w jego kierunku. Tony oderwał spojrzenie od napoju i przeniósł je na mnie. Uśmiechnęłam się uroczo i spokojnie czekałam na odpowiedź, chociaż ciekawość za bardzo mnie zżerała i jedyne czego chciałam to w końcu zobaczyć zbroje.

Tony odłożył karawkę na swoje miejsce i wziął szklaneczke do ręki.

- Strasznie niecierpliwa się zrobiłaś. - Mruknął i upił troszeczkę alkoholu. Przewróciłam tylko oczami i wykonałam kolejny krok w jego kierunku.

- Po prostu już od dawna fascynujące mnie po cichu twoje wynalazki. - Wzruszyłam ramionami. - Tyle się o nich słyszy, a ja jeszcze ani razu nie widziałam Iron Mana w zbroi.

To była tylko część prawdy. Owszem, nigdy nie widziałam Starka na żywo z tej fenomenalnej zbroi, ale po sieci krąży miliony zdjęć. Każde przedstawia Tony'ego jako superbohatera, ale pomija szczegółowe fakty. Każdy artykuł dotyczący człowieka w zbroi jest tekstem, który wysławia nie osobę siedzącą w środku, a jej dokonania i funkcjonalność zbroi. Ogólnie chce się przyjrzeć całej pracowni. Temu jakie znajdują się tam narzędzia, projekty... Wszystko co związane jest z Tonym Starkiem. Znanym na całym świecie genialnym wynalazcą, który ma w głowie istny pałac, w którym przechowuje każdy projekt, każdy pomysł na wynalazek.

- To chodź. - Z zamyśleń wyrwał mnie głos Starka, który machał mi ręką przed twarzą. Zaśmiałam się i pokręciłam głową chcąc odgonić od siebie wszystkie przemyślenia, którymi głównie zajmuje się w bezsenną noc.

Zmarszczyłam brwi i jednocześnie delikatnie się uśmiechnęłam, kiedy Tony złapał mnie za dłoń i pociągnął w stronę windy, która podjechała niemal natychmiast. Wsiadłam do małego pomieszczenia pierwsza i oparłam się plecami o chłodną ścianę.

- Pracujesz nad czymś nowym? - Zapytałam. Ciekawość, która powoli zżerała mnie od środka, musiała znaleźć wyjście. Wbiłam spojrzenie w Tony'ego i uśmiechnęłam się szeroko.

- Na razie nie. Udoskonalam obecną zbroje. Potrzebuje kilku poważnych poprawek. - Uśmiechnął się. Może i nie widać było tego po Starku, ale on naprawdę się cieszył, że znalazł kogoś kto interesuje się technologią.

- Na tych wszystkich zdjęciach i artykułach, których jest naprawdę miliony, zbroja wydaje się idealna.

Doskonale wiem, że Pepper nie bardzo przejmuje się tym co Tony mówi o swoich wynalazkach. Godziny spędzone na rozmowie z Natalie dały mi wiele do myślenia. Czułam, że Stark potrzebuje kogoś komu może się wyżalić czy też podzielić głupimi przemyśleniami.

Stark to też człowiek i musi się zwierzać.

- Przepraszam. - Powiedziałam nagle. Tony przerwał swój monolog i zmarszczył śmiesznie nos.

- Za co?

- To moja wina, że wtedy cie porwano. Mój brat pracował dla tej organizacji  i maczał palce w organizacji twojego porwania. Chciałam ci pomóc, ale z tego powodu teraz masz to coś - postukałam palcem reaktor łukowy - w klatce.

              
                       

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro