15
^
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Okładka książki , którą zaczęłam pisać i po tym opowiadaniu zacznę z niej wstawiać rozdziały 😏Btw nigdy chyba nie wspominałam jak mam na imię , więc możecie zgadywać he he ( oprócz Gabrysi , która zna mnie w realu , jesteś wykluczona xD 😂) Jeszcze taka rozkmina tylko i przechodzimy do rozdziału : a więc jeśli Aizawa usunie dar tej niewidzialnej to ona stanie się widzialna ?
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
#Deku
-Ale jesteś pewny , że to on ? - zapytałem rozmówcy po drugiej stronie słuchawki.
-Nie ma mowy o pomyłce , wygląda dokładnie tak samo jak ten chłopak ze zdjęcia , które mi wysłałeś - odpowiedział .
-Więc mówisz , że widziałeś go godzinę temu przy Tokyo skytree? - upewniłem się na wszelki wypadek.
-Tak miał ze sobą czarną walizkę i był ubrany w raczej rzucającą się w oczy czerwoną koszulę - powiedział mężczyzna po czym się rozłączył.
Wstałem z łóżka i nałożyłem na siebie ciemnoszary luźny golf i niebieskie podarte jeansy , była czwarta rano i wszyscy jeszcze spali , więc próbowałam się zachowywać cicho.
W szkole dali mi wolne ze względu na śmierć Eri. Ostatnio byłem u lekarza , który zbeształ mnie za to , że piję alkohol i to w takich ilościach z moim rakiem powiedział również , że jeśli chcę szybciej umrzeć doprowadzając się do takiego stanu to jestem na dobrej drodze.
Dalej nie podjąłem decyzji czy chce się leczyć , doktor powiedział , że zna lekarza , który ma dar opóźnienia chorób i , że z jego terapią mogę dożyć nawet do 36 lat , ale myślę , że żyje już wystarczająco długo chyba już wystarczy , jakby nie patrzeć ,dobrze byłoby teraz umrzeć to najlepsza opcja jaką mam do dyspozycji .
Odkąd opuściłem Todorokiego i spełniła się moja zemsta , moje życie straciło sens już nie mam do czego dążyć a codzienność stała się taka szara kompletnie pozbawiona jakichkolwiek kolorów , więc śmierć może okazać się dla mnie wybawieniem.
Skończyłem rozmyślać i podszedłem do drzwi gdy już miałem je otwierać przestraszyłem się bo ktoś położył mi rękę na ramieniu.
-Gdzie idziesz tak wcześnie ?- zapytał zaspany Taiyo , który i tak był bardzo przytomny jak na kogoś kto się dopiero obudził.
-Idę na spacer - odpowiedziałem starając się aby brzmiało to wiarygodnie.
- Na zewnątrz jest zimno i ciemno dlaczego idziesz tak wcześnie nie możesz pójść później? - zapytał podejrzliwie Taiyo starając się zdobyć jakieś informacje z moich ruchów i gestów.
-Po prostu muszę to wszystko przemyśleć - odpowiedziałem i pospiesznie wyszedłem z mieszkania.
Podróżowałem pustymi uliczkami Tokyo aby dotrzeć do miejsca w którym ostatnio był widziany mój znajomy.
Gdy już dotarłem do wyznaczonego miejsca zacząłem chodzić od hotelu do hotelu miałem nadzieję , że trafię na któryś w którym się zatrzymał.
Przy dwudziestej pierwszej próbie w końcu udało mi się trafić na to na co oczekiwałem .
W pięciogwiazdkowym hotelu zatrzymał się Kyori , który jutro miał wyjechać za granice ,, odwiedzić rodzinę".
Podziękowałem pani w recepcji za informacje , które mi powiedziała za drobną opłatą.
Wyszedłem na zewnątrz i zacząłem myśleć nad planem działania.
Uznałem , że najlepszą opcją będzie po prostu czekanie aż samw wyjdzie żeby nie robić zamieszania w hotelu.
Poszedłem do baru naprzeciwko , który był otwarty 24 godziny , usiadłem w miejscu w którym miałem dobry widok na wejście .
Około godziny 8:00 Kyori wyszedł z hotelu i skierował się w kierunku centrum miasta.
Założyłem na siebie maskę i poszedłem za nim .
Ciągle obserwowałem otoczenie aby znaleźć dogodne miejsce na ,,rozmowe" z nim.
W końcu nadarzyła się dogodna do tego okazja i popchnąłem zdezorientowanego białowłosego w odludną uliczkę.
-Co jest?!- zapytał zdenerwowany.
-Musimy pogadać - powiedziałem ściągając maskę.
-M-midoriya-kun? - Kyori cofnął się o kilka kroków a on sam był przerażony.
-Wiesz coś może o wypadku sprzed kilku dni ? - przysunąłem się do chłopaka i spojrzałem w jego przestraszone oczy.
- Ja przepraszam tak bardzo przepraszam , nie chciałem tego to był wypadek - Białowłosy zaczął błagać na kolanach.
Spojrzałem na niego i poczułem ukłucie w sercu, szczerze wierzyłem , że on tego nie zrobił , bo polubiłem go a w dodatku uratował mi życie , ale bez względu na to i tak muszę go ukarać.
-Wiesz co się stało z dziewczynką , którą przejechałeś ?-zapytałem a w moim głosie dało się wyczuć nienawiść.
Kyori pokręcił głową i cofnął się pod ścianę.
-Umarła , ty ją zabiłeś !- krzyknąłem mu w twarz a jego oczy się rozszerzyły.
-Czyli jestem mordercą ?- chłopak spytał się sam siebie patrząc na swoje ręce - Co chcesz teraz ze mną zrobić? - uniósł głowę i spojrzał mi w oczy a po jego twarzy spływały łzy.
-Życie za Życie nie uważasz , że to uczciwy układ? - powiedziałem wyciągając nóż z kieszeni.
-Nie , błagam , nie rób tego ! - białowłosy próbował się cofnąć , ale był już przy samej ścianie .
- Czemu miałbym tego nie robić ? Przecież mam do tego prawo prawda?! CZY MOŻE JEDNAK POWIESZ MI , ŻE SIĘ MYLĘ ?! - zlapałem go za szyję i zacząłem przyduszać a chłopak ze wszystkich sił próbował się uwolnić , jednak na marne.
Puściłem go w pewnym momencie a Kyori osunął się po ścianie na ziemię.
Kucnąłem przy nim i kciukiem podniosłem jego głowę w drugiej ręcy miałem nóż a szyja była idealnie odsłonięta.
Bawiłem się ostrzem przez jakiś czas przykładając je do skóry chłopaka i odsuwając je , a on nawet nie próbował się już bronić.
Gdy znudziła mi się ta gra postanowiłem raz na zawsze zakończyć egzystencję białowłosego.
Zamachnąłem się i gdy nóż był milimetry od skóry chłopaka ktoś złapał mnie za rękę jednocześnie powstrzymując mnie przed zabójstwem.
Ostrze zostało odtrącone daleko ode mnie a ja dostałem w twarz.
-Co ty najlepszego robisz ?! - wrzasnął Taiyo i ponownie mnie uderzył.
Gdy się otrząsnąłem po uderzeniu spojrzałem na wściekłego czarnowłosego , który stał nade mną.
-To przez niego Eri nie żyje , zasługuje na karę - odpowiedziałem spoglądając na poobijanego Kyoriego.
-Nie jesteś do cholery żadnym pieprzonym Bogiem żeby wymierzać kary ! - krzyknął podając mi w między czasie rękę abym mógł wstać.
-Czyli co ? Według ciebie mam zignorować to , że zabił Eri i przez niego Dabi jest w szpitalu tak ?! - zapytałem wkurzony.
- Zadzwoniłem do osoby, która prowadzi tą sprawę , więc to już nie nasz problem -odpowiedział wkurzony i siłą wyciągnął mnie z odludnej uliczki abym nie mógł tam wrócić i próbować ponownie zrobić coś Kyoriemu.
- Dobrze wiesz , że on na to zasługuje- kontynuowałem kłótnie.
-Ale ja nie zasługuje na to żeby mieć na sumieniu to , że kogoś zabiłeś a ja o tym wiedziałem , nie robię tego dla ciebie tylko dla siebie idioto- warknął i posłał mi mordercze spojrzenie.
-Dobrze wiesz ile osób już zabiłem ta jedna nie zrobi różnicy , jestem mordercą pogódz się z tym - powiedziałem z żalem w głosie.
-Już nim nie jesteś -odpowiedział poważnie Taiyo i mnie przytulił abym się uspokoił.- Chodźmy na kawę dobrze? - oznajmił i pociągnął mnie za sobą.
Kilka minut później jedliśmy już śniadanie w restauracji na świeżym powietrzu.
Trochę się już uspokoiłem , ale dalej mam ochotę zabić tego człowieka.
W pewnym momencie miałem wrażenie , że ktoś mnie obserwuje , zacząłem się nerwowo rozglądać aby namierzyć tą osobę , po chwili nasze oczy się spotkały a mnie zamurowało z przerażenia.
-Izuku ? - zapytała puszysta zielonowłosa kobieta w podeszłym wieku , która była moją matką.
.
.
.
.
.
.
________
Następny rozdział będzie ostatni + jeszcze epilog
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro