• Rozdział XXIV
•••
– Co ty taki zadowolony? – spytał Niall, patrząc na swojego przyjaciela, który uśmiechał się cały czas.
– Nic. Jestem po prostu szczęśliwy. – Szatyn wzruszył ramionami, upijając swojego shake'a.
– Tak, szczęśliwy ze względu na Stylesa, prawda? – spytał, patrząc na niego z przymrużonymi oczami.
– Tak, między innymi z jego powodu. – Louis przewrócił oczami. – Jesteś na mnie zły, że jestem w związku? – Zaśmiał się, bawiąc napojem.
– Po prostu to dziwne – westchnął blondyn, patrząc na niego.
– Dlaczego? – Szatyn zmarszczył brwi.
Niall wzruszył ramionami, patrząc w postać za szatynem.
Louis wziął swojego shake'a i próbując rozśmieszyć swojego przyjaciela, wsadził plastikową słomkę w jego nos.
– Nieładnie tak atakować przyjaciela – usłyszał za sobą dobrze znany mu głos, aż go ciarki przeszły.
– Ten tu to teraz jakiś nudziarz. – Wskazał skinięciem głowy na blondyna i otrzymał buziaka w policzek. – Jak tak dłużej będzie, to zrywam naszą obietnicę, którą zawarliśmy w wieku szesnastu lat. Pamiętasz, Ni? Razem na zawsze?
– Taaa – powiedział blondyn, wstając. – Muszę iść... Mama kazała mi wrócić wcześniej – odparł cicho, idąc do wyjścia, na co szatyn przymrużył oczy.
– Oh, ta... mama – powiedział jakby sam do siebie, wdychając. Zrobiło mu się przykro, że jego najlepszy kumpel tak po prostu go olał. W dodatku nie dopił swojego napoju. To naprawdę dziwne jak na Nialla.
– Nie przejmuj się kochanie – powiedział Harry, całując szatyna w usta i obejmując go ręką.
– Tak jest cały czas. Nie chcę, żeby tak było – powiedział, wyrywając się delikatnie z uścisku i wyrzucił dwa niedopite napoje do kosza i ruszył do wyjścia z baru, czekając, aż Harry do niego podejdzie.
– Już niedługo – szepnął Styles, łapiąc go za rękę i ruszając do jego mieszkania.
Szli przez ścieżkę w parku, trzymając się blisko, a Harry próbował rozbawić swojego chłopaka, co mu się udawało, bo Louis chichotał co chwilę cicho lub głośniej.
– Będę musiał wyjechać na weekend – odparł Styles, gdy zbliżali się do mieszkania Harry'ego.
– Uh, okej. – Louis pokiwał głową, wchodząc do mieszkania chłopaka. – Gdzie? – spytał po chwili.
– Do rodziny. To tylko weekend. – Uśmiechnął się brunet, patrząc na młodszego.
– Nigdy nie mówiłeś mi o swojej rodzinie... Właściwie mało wiem o tobie, to przerażające – Louis zaśmiał się, wchodząc do kuchni i siadając na blacie. Wiedział, że Harry zaraz zrobi im coś do jedzenia i pewnie obejrzą coś w telewizji.
– Kiedyś ci powiem – powiedział Styles, wpijając się w usta szatyna.
Louis oddał pieszczotę z uśmieszkiem na twarzy. Harry ułożył dłonie na jego biodrach, przyciągając jeszcze bliżej, tak, że Louis prawie spadł z blatu, a jego kolana były między nogami chłopaka.
– Dlaczego nie teraz? – spytał szatyn, zagryzając wargę.
– Bo będzie efektowniej – sapnął loczek, patrząc na niego z przegryzioną wargą.
Louis tylko przewrócił oczami. Czuł, że Harry coś ukrywa, ale od razu wybijał to sobie z głowy. Może ma jakiś problem z rodzicami lub coś innego. Jednak twierdził, że jeśli jego chłopak powie mu wszystko, kiedy będzie gotowy.
– Myślę, że nie ukrywasz jakiś zwłok w bagażniku? – zachichotał. – Czasem się tak zachowujesz. Ale ufam ci. – Uśmiechnął się ciepło z malutkim westchnięciem.
Harry zaśmiał się głośno, kręcąc głową.
– A jakby miał, to byś już o nich wiedział – powiedział cicho, kładąc rękę na policzku niższego.
– W takim razie, gdy kogoś zamordujesz, to wyślij sms-a. Razem zakopiemy ciało w ogródku tej jędzy, która mieszka naprzeciwko mnie – Louis zaśmiał się, a w jego oczach tańczyły iskierki.
– Oczywiście, będziesz pierwszą osobą, która będzie o tym wiedzieć – odparł, podnosząc szatyna za tyłek i ruszył do salonu.
Louis chichotał, wtulając się w niego, gdy Harry ułożył go delikatnie na kanapie, a sam usiadł obok.
– Wiesz, że cię uwielbiam? – Szatyn spojrzał na niego, a jego oczy zabłyszczały.
– Nie, nie wiem – powiedział Harry, patrząc na niego z uniesioną brwią.
– Okej... przygotuj popcorn. – Louis klasnął w dłonie.
– A ty znajdź film – dodał, całując szatyna i ruszył ponownie do kuchni w celu przygotowania im posiłku.
Louis postanowił przeszukać płyty z filmami, które ułożone były na półce pod telewizorem. Znalazł jakiś horror z ciekawą okładką, która była dla niego ciekawa.
•••
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro