Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

• Rozdział VI

Po piętnastu minutach dotarł za Louisem do kina. Zmarszczył lekko, brwi wchodząc do budynku, bo umówmy się: kto w wieku osiemnastu lat chodzi tu sam? Jednak kiedy szatyn poprosił o jeden bilet i popcorn, loczek z daleka widział, że nikt nie jest w sali. Czyżby sam szedł?

Wyjął z kieszeni banknot i kupił bilet dla siebie, nie wierząc, że musi poświęcać na to kilka dolców. Szybko skierował się w stronę wejścia i zamknął za sobą drzwi. Sala był pusta. Tylko sam Louis siedział na środku rozłożony, oglądając już zaczęty film. Plan runął, kiedy Louis skierował wzrok na Stylesa. Chociaż może nie do końca.

– Co ty tu robisz? – spytał, patrząc na Stylesa. Chciał raz się odprężyć.

– Chciałem obejrzeć film, tak samo jak ty. – Wzruszył tylko ramionami, siadając na miejscu obok Louisa.

– O czym on jest skoro tak ?– spytał, patrząc na loczka z uniesioną brwią.

– Noo.. – Harry spojrzał na ekran przed sobą. – Jest jakiś facet i.. drugi facet? – powiedział, opierając się o fotel.

– Jesteś debilem – parsknął szatyn, jedząc popcorn i zaczynając oglądać film.

– Może trochę zgłupiałem przez ciebie – mruknął cicho Harry. Może ten film nie będzie taki nudny. Zawsze może dyskretnie obserwować Louisa po swojej lewej.

*

Louis przeciągnął lekko nogi, kiedy na ekranie leciały napisy końcowe. Ziewnął cicho, podnosząc się z miejsca i ruszył do wyjścia.

– Lou! – usłyszał za sobą głos starszego chłopaka.

– Zostaw mnie Styles i nie masz prawa do mnie tak mówić – mruknął cicho, wychodząc z kina.

– Umów się ze mną! – zawołał za nim Harry. – T-tak normalnie, nie wiem.. Gdziekolwiek. Możesz pokazać mi kawałek miasta, czy coś – zaproponował, stając lekko za Tomlinsonem.

– Nie – powiedział, patrząc na loczka i ruszył w stronę przystanku autobusowego.

– Dlaczego? – Przystał na kolejny krzyk i kolejne pytanie.

– Bo nie chce być obok męskiej dziwki! – krzyknął w stronę Stylesa i ruszył zdenerwowany do autobusu, który podjechał.

– Nie jestem męską dziwką! Gdybym chciał cię wykorzystać to, czy bym szedł za tobą do jakiegoś kina? – wykrzyczał Harry w ostatnim momencie. Nie odpuści tak szybko, więc niech Louis lepiej to zrozumie!

– Odwal się, nie jesteś kimś, kto jest w moim typie – prychnął, wsiadając do pojazdu i ruszając na siedzenie, po czym wyjął telefon, nakładając słuchawki. Natomiast Harry szedł do domu pieszo.

Nie jest w typie Tomlinsona? To niemożliwe – prychnął.

Podkręcił głową wkurzony, ruszając do swojego mieszkania.

Może jutro będzie lepszy dzień? Teraz Harry myśli tylko o tym, by wziąć prysznic i położyć się, a może znów ujrzy Louisa w snach? Zaśmiał się do siebie, bo czy nie zachowuje się jak pedofil?

*

Louis westchnął cicho, przechodząc przez podmiejski park niedaleko jego mieszkania. Mijał wysokie drzewa i ławki z rękoma w kieszeni. Po chwili usiadł na huśtawce, bujając się na niej i patrząc na zachód słońca. To zabawne, gdyż dorosły chłopak przychodzi posiedzieć na huśtawce, by pomyśleć i wgapiać swój wzrok w niebo. Pod nosem nucił jakąś piosenkę, a już ostatnie promienie słońca gładziły jego policzki.

Od małego przychodził tutaj z mamą. Miał sentyment do tego miejsca. Odchylił głowę do tyłu, wsłuchując się w śpiew ptaków, które wracały już z ciepłych krajów. Poza ćwierkaniem, wokół panowała zupełna cisza. Było pięknie, siedział sam, zastanawiając się co dalej. Przecież niedługo będzie koniec szkoły.

Wszystko było cudowne, dopóki przed jego twarzą przeleciały brzęczące pszczoły, których Louis panicznie się boi, na, wskutek czego spadł z huśtawki, obijając swoje pośladki. Jęknął cicho, masując swój tyłek, bolało go to nie miłe spotkanie z ziemią. Zobaczył obok w trawie znajome buty i powoli podniósł wzrok na wysoką postać z dołu.

– Styles – mruknął cicho, patrząc na loczka z dołu. Jeszcze jego tu brakowało.

– Pomóc? – spytał, wyciągając dłoń. – No dalej – przeciągną ł, kiedy Louis przyglądał się jej z niepewnością..

– Możesz kiedyś się odczepić – powiedział, samemu wstając i oklepując swój tyłek z brudu.

– Nie bardzo. – Zachichotal tylko i Boże, Styles jest naprawdę wysoki.

Młodszy prychnął tylko, biorąc swój telefon, który mu wypadł z kieszeni i ruszył do ulubionej kawiarni. Zawsze go ciągnęło do herbaty z tego budynku. Zdziwił się, kiedy Harry nie szedł za nim. Przecież zawsze to robił, a tym razem coś go zawiodło, lecz czy nie chciał spokoju? Dyskretnie odwrócił się, idąc z telefonem w dłoni.

Loczka nigdzie nie było, na co szatyn wzruszył ramionami i ruszył przed siebie. Wszedł do środka, uśmiechając się pod nosem. Cisza spokój, miła atmosfera. W pomieszczeniu grała przyjemna melodia, a w powietrzu unosił się cudowny zapach kawy waniliowej.

Zamówił herbatę z mlekiem i oparł się o swoje siedzenie. Nogi skrzyżował pod stołem i odblokował swój telefon, wpisując hasło "tyłekHorana123". Zaśmiał się pod nosem, wchodząc na Instagram i przewijając zdjęcia.

Przewrócił oczami, widząc, że Niall znowu zrobił sobie sesje fotograficzna. Na jednym ze zdjęć stał z Liamem, robiąc głupie miny. Uśmiech wkradł się na usta Louisa i kliknął dwa razy w zdjęcie, by je polubić. Przewijał dalej palcem, chichocząc do zdjęć słodkich kotków.

– Mogę się dosiąść? – usłyszał nad sobą. Dobrze znał ten głos.

Popatrzył zza telefonu na Harry'ego. Czyli jednak musiał za mną iść – mruknął w myślach Louis.

– Taa – odpowiedział krótko. I tak nie będzie z nim rozmawiać.

Loczek uśmiechnął się chytrze, siadając obok szatyna i zamówił sobie kawę. Louis w milczeniu zrobił zdjęcie swojej herbaty, by wysyłać je na Snapie do ludzi. Podpisał zdjęcie "days" i wysłał do kilku osób. Napisał także do mamy, że niedługo wróci, i do Niama, że spotkają się jutro.

– Lubisz milczeć? – usłyszał zachrypnięty głos Harry'ego Niebieskooki ziewnął cicho, przewracając oczami i podziękował kelnerowi, który przyniósł mu jego herbatę. Harry westchnął cicho. Czy naprawdę jest tak wielkim chujem? Pierwszy raz czuje coś innego u jakiejś istoty niż chęć pieprzenia. No dobra to też czuje przy Tomlinsonie, ale chciałby najpierw go.. poznać.

Louis spojrzał przelotnie w stolik, gdzie został Harry i stukał wolno i cichutko w kubek z kawą, a jego twarz była zrezygnowana.

– Po co za mną chodzisz? – spytał młodszy, oblizując usta i odstawiając filiżankę z herbatą. Był bardzo ciekawy, po co i dlaczego Styles chodzi za nim krok w krok. Czuje się jak jakaś ofiara.

– Bo... chciałem cię poznać? – Bardziej spytał, niż odpowiedział Styles. – Wydawałeś się interesującą osobą, ale nieważne. Dam ci spokój, jeśli tego tak bardzo chcesz – odparł. Może czas się poddać. On nie będzie twój, Styles – powiedział sobie w myślach.

– Postaw się na moim miejscu, Styles. To trochę dziwne, gdy nowy uczeń, męska teraz dziwka, zaczyna interesować się tobą – mruknął cicho młodszy, patrząc na Harry'ego. Przecież to oczywiste czego loczek od niego chce.

– Może jesteś wyjątkowy? – powiedział Harry, podpierając brodę na dłoni. Od kiedy jesteś taką cipą, Styles? Nigdy wcześniej nie interesowałeś się chłopakami!

Louis parsknął cicho, patrząc na Stylesa.

– Tak wyjątkowy – dodał, kręcąc glowa. Ten brunet był zabawny, mówiąc takie rzeczy. Przecież szatyn nie ma ośmiu lat.

– Dobra, śmiej się ze mnie. Rzeczywiście zabawne – odparł Harry. Miał już dość latania za chłopakiem, który go wyśmiewa.

– Oj wybacz, uraziłem twoje serduszko? – spytał, chichocząc cicho. Jednak nie wiedział, że przez obecność loczka jego przemiana się przyspiesza. I przez chwilę Styles widział, jak jego oczy z niebieskich robią się złote jak u anioła.

– Bardzo mnie uraziłeś – odparł brunet, patrząc w jego tęczówki.

– Tylko się nie popłacz – parsknął, biorąc kawałek ciasta, które loczek dostał za darmo z kawą.

– Oh, nie będę płakać. Ty będziesz – zachichotał, biorąc na palec krem z ciasta i brudząc policzek szatyna.

– Jesteś niemiły. – Młodszy zmarszczył nos, biorąc ściereczkę, by wytrzeć swój policzek. Im więcej rozmawiał ze Stylesem, tym bardziej się do niego przekonywał, co bardzo cieszyło Loczka.

– Wyglądałeś przez chwilę zabawnie. Krem. Słodki – powiedział Harry, oblizując czubek palca i plącząc się w słowach. Nie, nie, nie. Nie może mówić takich rzeczy.

– Słodkie jest ciasto – prychnął szatyn wstając. – Dzięki za towarzystwo, ale muszę wracać do domu – mruknął cicho, patrząc na niego.

– Mogę cię kawałek o-odprowadzic? – zaproponował Harry.

Polubił towarzystwo młodszego chłopaka, jakby coś go do niego ciągnęło. Louis spojrzał na Harry'ego z dziwnym wzrokiem. Czy przed chwilą on powiedział do niego to, co powiedział? Szatyn uniósł jedną brew, patrząc na niego.

Jest chory czy co? – pomyślał.

– Nie było pytania – dodał Harry, widząc wzrok Louisa. Dopił ostatni duży łyk kawy i zostawił banknot na stoliku.

– Żartowałem tylko, nie znasz się na żartach, czy co? – parsknął Louis, kładąc banknot obok loczka.

Po czym wyszedł pomiędzy krzesła i stoły i ruszył do wyjścia. Harry chwilę stał zdziwiony, ale po chwili tylko zaśmiał się pod nosem i krokiem dorównał Louisowi.

– Co jednak będziesz mnie śledził? – spytał, szturchając go w żebra. Mimo że nie przepadał za starszym, w jego towarzystwie czuł się dobrze.

– Ja cię nie śledzę, ja tylko... – zaciął się. Może trochę śledził Louisa.

Szatyn przewrócił oczami, uśmiechając się pod nosem i nakładając kaptur. Było trochę zimno na dworze. Zaczęli kierować się w ciszy w stronę uliczki, gdzie mieszkał Louis. Co jakiś czas Harry spoglądał na Louisa, gdy ten nie patrzył, a szatyn robił zupełnie to samo.

W końcu ich spojrzenia się skrzyżowały i policzki Louisa zrobiły się lekko różowe. Odwrócił głowę w inną stronę, przez co miał dobry widok na swój dom. Westchnął cicho, podchodząc do bramki od swojej działki.

– Tu mieszkam – powiedział, odwracając się w stronę Loczka. – Dziękuję ci za spędzenie ze mną czasu, tak myślę. I za odprowadzenie mnie pod samą bramkę. Cześć.

– Cześć Louis – powiedział Harry, zanim ruszył w przeciwnym kierunku.

Jego serce mocniej łopotało w klatce piersiowej. Pierwszy raz odczuwa coś takiego i w dodatku... jego znamię szczypało.


•••

Witajcie nasze diabełki 💕

1500 słów 😅 ma ten rozdział. No, no mamy nadzieje, że fajnie się go czytało ❤️

Jeżeli macie jakieś fajne pomysły na postacie (najlepiej demony) piszcie tutaj, chętnie przyjmiemy jakaś nowa osobę do tego opowiadania 😎

Co do zialla lub ziama jeszcze nie wiemy. Może w ogóle zrobimy coś nie spodziewanego...

Kochamy, M❤️E

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro