Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

To co było i co będzie

POV NARUTO

Zniknąłem ze świata shinobi jak gdybym nigdy nie istniał. Zniszczyłem Konohę, zabiłem jej mieszkańców, oszczędziłem Sasuke, którego oddałem dla Orochimaru, czy mogę się nazywać jeszcze człowiekiem? Tego nie mi oceniać. Odpłaciłem im za wszystko.

Musiałem usunąć się ze świata. Musiałem się ukrywać. Musiałem przeczekać czas, dopóki nie przestaną mnie szukać. Udałem się do mojej kryjówki w wiosce Wiru. Znajdowała się pod ruinami tego miejsca. Miałem tam wszystko co było mi potrzebne do życia. Owszem musiałem wychodzić do pobliskich miasteczek, aby kupić sobie jedzenie, ale zawsze używałem techniki i zmieniałem swój wygląd. W każdym miasteczku wisiały moje zdjęcia z napisem ,,POSZUKIWANY''. Jak popatrzyłem na nagrodę za złapanie mnie nie mogłem uwierzyć, że jestem aż tyle wart.

Każdego dnia trenowałem techniki pieczętujące mojego klanu. Słyszałem, że klan Uzumaki specjalizował się w tej dziedzinie, ale nie sądziłem, że istnieją tak potężne i ciężkie do złamania pieczętowania. Nauka ich wszystkich zajęła mi całkiem dużo czasu, więc nie nudziłem się. Jednego dnia przez przypadek dotarłem do podziemnej sali. Na początku myślałem, że jest pusta, ale jak się okazało znajdowała się w niej jedna półka ze zwojami. Gdy wziąłem pierwszy z brzegu do ręki, okazało się, że zawierają bardzo silne, a przede wszystkim zakazane techniki wioski Wiru. Nigdy tych technik nie widziałem na oczy. Opanowanie nich było cudem. Zajęło mi to trzy lata. Technik było osiem. Wiem, wydaje się to śmieszne, ale te techniki wymagały zbyt dużo chakry. Dwie próby wykonania techniki, a ja byłem na skraju wyczerpania. Jednak gdy udało mi się opanować pierwszą technikę, zauważyłem, że ilość mojej chakry bardzo wzrosła.

Teraz gdy minęły trzy lata opanowałem wszystkie osiem technik. Nie mogłem pozwolić, żeby trafiły w obce ręce. Zapieczętowałem je potężną techniką. Mogłem śmiało powiedzieć, że nikt nie mógł ich odpieczętować oprócz mnie.

Przez rok, odwiedziłem wszystkie wioski. W każdej słyszałem plotki na swój temat. Stałem się sensacją chyba stulecia. Zostałem nawet wpisany do księgo Bingo. Miałem okazję ja poprzeglądać. Było tam zapisane całe Akatsuki i paru innych shinobich rangi S, jednak to co mnie zdziwiło, to, że przy moim nazwisku nie było rangi. Gdy zapytałem jakiegoś faceta o to, powiedział, że ,,on" jest tak silny, że wykracza poza jakąkolwiek rangę. Odwiedziłem też Konohę. Została odbudowana. Nowi ludzie, nowy Hokage, nowe życie. Wioska nadal byłą Ukrytą w Liściach.

Dzisiaj po czterech latach postanowiłem odwiedzić mistrza. Przez ten czas z nikim nie maiłem kontaktu. Musiałem dać znak, że żyję. Miałem zamiar odwiedzić go tylko na jeden dzień, a później znowu zniknąć. Miałem plany co do swojego kolejnego treningu, który miał się odbyć z Kuramą.

Po całym dniu znalazłem się przed kryjówką. Wszedłem do niej bez problemu. Jednak zaraz przy mnie pojawiło się czterech shinobi.

-Kim jesteś!-krzyknął chłopak.

-Orochimaru wie kim jestem, na pewno ucieszy się gdy mnie zobaczy.

-Nie znamy cię! I jak wszedłeś do środka!?

-Normalnie, jak każdy. Żyłem tutaj parę lat.

-Jak się nazywasz?

Wyszedłem z cienia, a gdy mnie zobaczyli myślałem, że zaraz uciekną. Bez słowa przeszedłem między nimi i skierowałem się do pomieszczenia mistrza. Nic się tu nie zmieniło. Zapukałem w drzwi i wszedłem do pomieszczenia.

-Naruto, jak miło znowu cię widzieć. Cztery lata.

-Witaj mistrzu.

-Co robiłeś przez ten czas?

-Na pewno go nie zmarnowałem. Zwiększałem swoją siłę. Jetem ciekaw jak Sasuke się sprawuje?

-Dobrze, jednak to nie ty. Nauczyłem go różnych technik, jednak, nie może on się równać z tobą.

-Miło słyszeć, że nikt nie może się ze mną równać.

-Na ile zostajesz?

-Jeszcze dzisiaj odejdę. Mam trening z Kuramą.

-Rozumiem, jednak Sasuke, chciał jeszcze z tobą porozmawiać.

-Ja nie mam o czym z nim rozmawiać- powiedziałem z obojętnością, a w pomieszczeniu pojawił się Uchiha.

-Naruto porozmawiajmy, proszę.

-Niech będzie, mów.

-Dziękuję, że mnie nie zabiłeś i przepraszam, to przeze mnie...

-Sasuke, daj spokój, nie interesują mnie twoje przeprosiny, a żyjesz tylko dlatego, że Orochimaru tak chciał, to jemu powinieneś dziękować- powiedziałem i wyszedłem z kryjówki. Nie miałem już nic im do powiedzenia. Znowu ruszyłem w jednym z wielu kierunków znanych tylko mi i zacząłem swoją przygodę. Zostawię w tyle co było, a zacznie się to co ma być.

*********************************************************************************

Pierwszy rozdział drugiej części! Mam nadzieję, że się spodoba tak samo jak część pierwsza.

W następnych częściach już będzie więcej się działo.

Przepraszam za błędy :/



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro