Rozdział XXV
Po obiedzie poszłam z Max'em na molo po drodze kupiliśmy sobie mrożone jogurty, usiedliśmy na jednej z wolnych ławek z widokiem. Rozmawialiśmy przez cały czas o głupotach, w pewnym momencie podeszła do nas dziewczyna. Rozpoznałam ją, to była ta sama dziewczyna, która pocałowała mojego Max'a. Chłopak cały się spiął na jej widok.
- Hej Maciuś, jak tam u ciebie ? mogę się dosiąść? - powiedziała przesłodzonym tonem, aż się skrzywiłam.
- Cześć, dobrze ? nie widać ? nie, raczej nie, najlepiej jakbyś sobie już poszła. - powiedział oschłym potem
- Oj nie przesadzaj - zaczęła się zbliżać na niebezpieczną odległość
- Jeszcze milimetr a pożałujesz - warknęłam
- Już nie denerwuj się tak, słoneczko - powiedziała sarkastycznie - chciałam tylko podziękować twojemu koledze za niesamowity pocałunek, ma chłopak talent.
-Jakbyś chciała wiedzieć to, to jest mój chłopak, laleczko
- Niedługo kochaniutka, niedługo - była strasznie pewna tego co właśnie powiedziała
- Spierdalaj Magda ! - odezwał się Max
- Do zobaczenia - rzuciła odchodząc
Wtuliłam się w chłopaka jak mała dziewczynka chcąca schować się przed całym światem.
- Boje się .. - szepnęłam
-Czego ?
- Że cię stracę ...
Nastała chwila ciszy, czemu wydała mi się dziwna ?
- Nie stracisz - dodał a ja odetchnęłam z ulgą
*****************************
Magda zaczęła mieszać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro