Rozdział XII
Dzisiaj wigilia.
Od rana mama biega po kuchni aby przygotować wszystkie potrawy. Ja z siostrą sprzątamy dom, a Max przyszedł pomoc zawiści światełka. Wspólnie postanowiliśmy, że jego rodzice przyjdą do nas na kolację. Kiedy już wszystko było gotowe poszłam do swojego pokoju aby sama się odświeżyć. W łazience wykąpałam się i nałożyłam lekki makijaż, do pokoju pobiegłam w szlafroku. Ubrałam na siebie pudrową sukienkę z długim rękawem i do tego beżowe balerinki, Gotowa zeszłam na dół gdzie była już babcia z dziadkiem, przywitałam się z nimi. Po chwili przyszli też państwo Horan.
Kolacja upłynęła nam w miłej atmosferze, wszyscy bardzo chwalili dania zrobione przez moją mamę. Po kolacji był czas na prezenty. Wszyscy dostali to co chcieli, następny prezent miał być dla mnie. Od babci i dziadka dostałam pieniądze bo nie wiedzieli co mi kupić. Od mamy i siostry dostałam nową prostownice i parę nowych ciuchów. Od Maxa prezent był najmniejszy, kiedy go odpakowałam, zamarłam. Był to przepiękny srebrny naszyjnik z małym serduszkiem, a na nim była wygrawerowana data początku naszego związku. Jedna pojedyncza łza, szczęścia spłynęła po moim policzku a zaraz potem rzuciłam się na mojego chłopaka przytulając go najmocniej jak tylko umiałam. Koło 24 wszyscy opuścili nasz dom, no prawie wszyscy bo został jeszcze mój chłopak i jego rodzice. Od jakiś 5 minut "żegnałam się " z moim chłopakiem, aż pewien ktoś, czyli moja mama nam nie przerwała.
- Nie chce wam przerywać w okazywaniu uczuć, ale twoi rodzice Max chcieli by już iść.
- A no tak, już, już - obydwoje się bardzo speszyliśmy, chyba nie byliśmy jeszcze przyzwyczajeni do tego, że ktoś nas przyłapuje na takich drobnych sprawach. Moja mama i państwo Horan zaczęli się śmiać. Max odwrócił się do mnie i ostatni raz wpił się w moje usta, teraz słyszałam tylko jak nasze rodzicielki zachichotały. Chłopak oderwał się ode mnie i powiedział.
- Dobranoc słoneczko
- Kocham Cię i dziękuję jeszcze raz za ten piękny prezent - wyznałam
Po wyjściu wszystkich, posprzatalysmy jeszcze wszystkie rzeczy i poszłyśmy spać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro