Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

17. Braciszek


Lady Mary siedziała smutna w pokoju już tydzień. Tyle czasu mineło już od spotkania jej z ukochanym. Rodzice nie wiedzieli co zrobić by ją pocieszyć. Przecież nie mogą oddać jej bez ślubu. Dziewczyna usłyszała pukanie do drzwi.
- Nie mam ochoty na gości.
- Mary, to ja, Klemens, wróciłem właśnie ze służby od księcia Filipa, jako rycerz - usłyszała głos brata. Uradowana zerwała się z łóżka. Tak dawno go nie widziała. Otworzyła drzwi i wpadła w jego ramiona.
- Braciszku! - poderwał ją z ziemi i zakręcił w koło.
- Chodź! Wyprawimy bal z okazji mojego powrotu - zaproponował.
- Ja... chyba nie powinnam... siedze tu od tygodnia.
- Czemu? - spytał zdziwiony młodzieniec.
- Bo... rodzice niezgadzają się, by zamieszkała z ukochanym.
- Czemu? - zdziwił się.
- Król się niezgodził na nasz ślub.
- A gdzie teraz twój ukochany jest?
- Szuka sposoby na zgodę na nasz ślub.
- Więc nie masz się o co martwić - uśmiechnął się pokrzepiająco.
- A jeśli mu się nie uda?
- To znaczy, że nie kocha cię tak mocno - dziewczyna się rozpłakała na te słowa.
- Ciii... maleńka. Ubierz się ładnie i zejdź do nas, jak będziesz gotowa. Nie chcesz być śpiącą królewną, której nikt nie zbudzi. - to była smutna prawda. Jednak jej serce już należy do niego. Dobra. Trzeba się ogarnąć. Mary się umyła i ubrała suknie w kolorze ecrie. Włosy związała finezyjnie z tyłu. Eh... chyba już. Zeszła wolno na dół. Przypomniała sobie dawne czasy. Znów gapili się na nią mężczyźni w każdym wieku. Niby wszystko to samo choć mineło tyle czasu, tylko ona się zmieniła. Chciała... Eskela. Chyba powinna się nauczyć cieszyć z tego co ma. Uśmiechneła się i zeszła do brata.
- Ślicznie wygląsasz
- Dziękuje.
- Zatańczysz, Lady? - zabawnie poruszył brwiami.
- Ależ oczywiście - weszli na parkiet, gdzie pary tańczyły walca. Klemens skinął na grajków, którzy od razu zaczeli grać żywą i skoczną melodie. Zaczeli tańczyć śmiejąc się w niebogłosy. To dopiero było zachowanie niegodne damy, lecz teraz jej to nieobchodziło. Wszyscy klaskali, a Mary stukała obcasami. Goście patrzyli pobłażliwie na tę dwójkę i na ich wygłupy. Mary tęskniła za tym, za swoim młodszym braciszkiem.

😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈
Nie mogę się zdecydować czy Eskel zdobędzie zgodę na ślub czy nie...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro