Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1. To nie on...


Mimo, że Rose z Owenem dawno opuścili zamek, wciąż był pełen gości. Kiedy wyjechał jeden rycerz, to zaraz jakiś wracał. Co ich trzymało w tych murach? A może raczej kto? Mary została przez wielu ogłoszona najpiękniejszą kobietą w królestwie. Ma piękne blond loki, szmaragdowe oczy, delikatną urodę i kobiece kształty. Wyglądała jak księżniczka z opowieści. Wielu rycerzy ubiegało się o jej dłoń lecz wszystkich odrzucała. Mary jako "księżniczka" szuka "księcia z bajki" by żyć z nim długo i szczęśliwie. Nie interesowali ją prości rycerze. Ona chciała tego idealnego księcia. Oprócz urody była też wykształcona i umiała robić wszystko co powinna robić dama. Zeszła na doł gdzie na szczęście nikogo nie było. Przemkneła do biblioteki.
- O, znów czytałaś całą noc? - spytał stary rycerz Arthur, przyjaciel rodziny strasząc ją.
- tak...
- A co? - spytał podchodząc.
- Zbiór baśni.
- Księżniczka czyta o księżniczkach? - spytał ze śmiechem.
- Arthurze!!!
- No dobrze... nic nie mówie. - zaśmial się.
- Albo powiem... będziemy mieli dziś gości
- I co z tego?
- Może to będzie twój książe. - puścił jej oczko, a ona się uśmiechneła.
- może... kto wie... - rzekłam i uciekłam do pokoju. Serce biło jej z podniecenia. Patrzyła na swoje suknie z konsternacją. Każdą uszyła sama. Wszystkie były boskie. I którą wybrać? W końcu zdecydowała się na szmaragdową z jasnymi dodatkami. Włosy spieła delikatnie. Idealnie. Będzie dobrze. Spokojnie. Zeszła na dół. Jeszcze nikt nie przyszedł. Mary postanowiła się przewietrzyć. Nie poszła jednak do ogrodu. Może i był bajkowy, a był taki uporządkowany i przewidywalny. Wolała dziką naturę poza murami. Kwiaty są tam dzikie i nieujarzmione. Wolne i piękne. Przechadzała się zrywając róże, fiołki i stokrotki. Wszystkie tak pięknie pachniały. Wdychała ich słodki zapach kiedy nagle usłyszała ogłuszający tętent. Obróciła się, a serce jej staneło. Narowisty rumak zaraz ją stratuje. Zdążyła tylko krzyknąć, wtedy nagle ktoś odepchnął ją i polecieli razem na trawę. Spojrzała w jego szare oczy, mogłaby w nich utonąc. Miał ostre męskie rysy oraz kasztanowe krótkie włosy. On również jej siè przyglądał. Była zachwycająca. Jej jasne włosy były rozsypane po trawie razem z zerwanymi przez nią kwiatami. Złota spinka leżała w trawie, a zielone oczy lśniły jasno.  W końcu mężczyzna wstał i pomógł jej wstac.
- Dziękuje za ratunek. - odezwała się z lekkim uśmiechem Mary.
- Cała przyjemność po mojej stronie. Nazywam się sir Eskel
- Lady Mary - skłoniła się i zmierzyła go wzrokiem. To nie książe z bajki. To kolejny brutalny rycerz...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro