Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 3 dziwny zakład

Niedzielne śniadanie mijało spokojnie.  Lily omawiała coś z Remusem ,a Kate (w końcu wyspana) popijała herbatę przyglądając się planowi lekcji. Jamesa i Syriusza nie było.  O ile mogło się to wydawać dziwne i niepokojące , to tak właśnie nie było. Chłopcy , w każdym razie według Remusa ,spali jeszcze w swoim dormitorium .

-yyy pierwsze mamy eliksiry - jęknęła w końcu Kate przyglądając się kartce z panem.

-nie rozumiem czemu narzekasz …

-pewnie że nie -odparowała  czarnowłosa prostując się - w końcu jesteś ulubienicą Slughorna…

-nieprawda !-oburzyła się Lily

-bolesna prawda … ale w sumie to mu się nie dziwię , też cię uwielbiam - westchnął James ,który nagle pojawił się za Lily i ciężko usiadł na ławie.

-skończ Potter - powiedziała spokojnie pani prefekt dokładnie kiedy miejsce obok Kate zostało zajęte przez Syriusza .

Obaj chłopcy wyglądali marnie. Obaj mieli worki pod oczami, niedbale ubrane szaty ,włosy Syriusza były przyklepane z jednej strony a sterczały z drugiej, a James miał krzywo założone okulary. Rogacz nalał sobie mocnej kawy i popijał ją powoli chcąc się rozbudzić. Łapa nie próbował nawet tego . Po prostu położył się na stole ,zasypiając niemal od razu. Kate przyglądała się mu przez chwilę w milczeniu ,zastanawiając się co doprowadziło chłopaka do takiego stanu. Przez głowę przeszło jej nawet by zrzucić go z ławki ,ale koniec końców odrzuciła ten pomysł . Choć bardzo ją korciło! Zamiast tego chwyciła nowy kubek  i nalała do niego kawy , którą podsunęła Łapie pod nos. Chłopak uchylił jedno oko i spojrzał na nią pół przytomnie. Kiedy zobaczył co , a przede wszystkim kto podaje mu picie ,niechętnie usiadł i przyjął kubek

-dzięki - mruknął biorąc łyk

-można wiedzieć co doprowadziło was do takiego stanu ?- zapytała poważnie Kate  po czym kopnęła mocno biednego Rogacza

-ała ! No przecież nie śpię !

-wiem od dawna chciałam to zrobić- uśmiechnęła się do niego złośliwie  po czym spojrzała na Lily . Jej przyjaciółka posyłała jej karcące spojrzenie ,ale Remus zdawał się nie przejmować tym że czarnowłosa bije jego przyjaciela. - to czemu wyglądacie jak trupy ?

-Syriusz był zajęty przegrywaniem zakładu … -ziewnął Rogacz

Kolejny dowód na to że chłopcy są totalnie wyczerpani , Syriusz nawet nie zaprzeczył. A to znak że trzeba się niepokoić

-jakiego zakładu ? - wtrąciła Lily patrząc to na Jamesa to na Syriusza.

-to akurat nie ma znaczenia ,ale założyliśmy się o to że przegrany spędzi całą noc do szóstej rano ukryty przy drzwiach gabinetu Filcha …- machnął ręką Syriusz

-a ten drugi będzie z nim żeby pilnował drugiego by wykonał zadanie- skończył James

-czyli aż do rana siedzieliście pod gabinetem Filcha ?

-i się nie zorientował ?

-no...ale to było stresujące co Rogacz ?

-acha nigdy więcej takich zakładów …- zgodził się z Łapą jego przyjaciel.

Remus pochylił się nad stołem i klepnął Kate po dłoni by też się nachyliła,co zresztą zrobiła.

-do jutra o tym zapomną -szepnął do niej na co ta się zaśmiała i pokiwała gorliwie głową.

Syriusz zmrużył oczy i spojrzał na przyjaciela wrogo. Czasami naprawdę mu zazdrościł, tak dobrych stosunków z jego ukochaną. Gdyby nie wiedział że nie jest nią zainteresowany na pewno ,byłby gotów się o nią być.  Na szczęście Remus od dawna był zakochany w innej dziewczynie. Sam chciałby tak jak Lunatyk ,zbliżyć się do dziewczyny nie bojąc się że ta go pobije. Już w tamtym roku zauważył że ich relacje są dziwne . Czasem Kate pozwalała się przytulać z zaskoczenia, czy też pozwoliła objąć ramieniem kiedy z kimś rozmawiała, ale zwykle po prostu obrywał . Czasem tylko wymierzyła mu mocnego kuksańca w ramię czy pierś , czasem dostawał koniaka… raz na czwartym roku dostał z liścia za to że próbował ją pocałować w policzek.  

Tak tego nie chciałby powtarzać. W szczególności że dziewczyna ma naprawdę silną rękę.

Drzwi od wielkie sali otworzyły się nagle i stanęli w nich Nicponie,zwracając na siebie całą uwagę. Wszyscy całkowicie przemoknięci. Ryan w krótkim podkoszulku , lepiącym się do ciała sprawiał że wzrok wielu dziewczyn kierował się na jego umięśniony brzuch. Może nie był takim przystojniakiem jak James i Syriusz ,ale i tak wiele dziewczyn się za nim oglądało. Do twarzy Sam lepiły się niebieskie ostatnio włosy . Siostra Syriusza miała na sobie dużo za dużą bluzę Olivera ,który dodatkowo ją obejmował by zapewnić jej więcej ciepła. Mimo tego że byli cali mokrzy ,szczerzyli się do siebie od ucha do ucha.

Za nimi kłębiła się też cała masa innych uczniów również przemoczonych. I oczywiście mniej zadowolonych niż Nicponie. Każdy kierował się do stołu swojego domu. Wyjątkiem była wspomniana grupa ,która skierowała się do stołu Hufflepuffu.  

Katie przyglądała się im przez chwilę po czym odwróciła się do swoich przyjaciół. Lily już jadła swoją jajecznicę ,Remus pałaszował płatki. James wziął sobie tosty ,ale zamiast dżemem posmarował je ketchupem. Chyba nawet tego nie zauważył. Kate zjadła kilka minut temu ,a Syriusz nie zjadł nic. Zresztą ciężko byłoby mu cokolwiek zjeść skoro znowu smacznie chrapał na stole.  

-i co z nim  zrobimy ? - zapytała wskazując na Syriusza głową.

Rogacz już trochę rozbudzony wzruszył ramionami

-zostaw go tak , jak się wyśpi to sam wstanie

-będzie tu siedział do kolacji

-obudzi się zje kolację ,potem obaj trochę poszaleją i pójdą spać ,niepotrzebnie się przejmujesz Kate - poparł Jamesa Lunio.

Kate dostrzegła sens w tych słowach . Ale coś jej nie pozwalało tak po prostu wstać i zostawić Gryfona w wielkiej sali narażonego na gniew rady pedagogicznej ,albo co gorsza Filcha. Spojrzała na swoją przyjaciółkę w poszukiwaniu wsparcia. Lily jakby czytając jej w myślach zaprzeczyła ruchem głowy. Jej również pomysł zostawienia chłopaka w wielkiej sali nie wydawał się dobry. Czarnowłosa westchnęła. Położyła rękę na plecach chłopaka i lekko nim potrząsnęła.

-Syriusz ,wstawaj - chłopak otworzył oczy i spojrzał na nią nieprzytomnie -chodź idziemy

-dokąd ? - zapytał ,ale posłusznie wstał i poczłapał za nią

-do wierzy Gryffindoru - rzuciła tylko idąc w stronę wyjścia.

Na początku Syriusz szedł kilka kroków za nią ,ale po tym jak trzy razy skręcił w innym kierunku, Kate chwyciła go za rękę i prowadziła do wieży. Nie była pewna czy chłopak udaje czy nie ,ale na pewno nie miała zamiaru go zgubić w tej szkole. Nawet jeśli tylko schowałby się w innym korytarzu szukanie go mogło by jej zająć cały dzień . A tego nie chciała. W planach miała wyjść po południu na  błonia razem z Lily i jakąś ciekawą książką , posiedzieć tam do wieczora ,a potem iść na kolację i jakoś ciekawie spędzić wieczór. Zamiast tego z powodu burzy, dzień spędzi w zamku i to do tego na niańczeniu tego dużego ,przystojnego dziecka ,jakim jest Syriusz . Nigdy nie przyznałaby tego na głos ,ale tak jak większość dziewczyn uważała że Syriusz jest przystojny, . Ale nie tylko wygląd się liczy prawda ?

Gdy w końcu dotarli na samą górę i podała Grubej Damie hasło a ta otworzyła swój portret ukazując wejście ,chciała oswobodzić swoją rękę z uścisku Syriusza...ale nie dała rady. Zamiast tego Syriusz chwycił mocniej jej dłoń i by po chwili ucałować sam jej wierzch. Pierwszym odruchem chciała pokazać Łapie że nie jest jak inne dziewczyny i nie da się zwieść przez słodkie słówka ,czy romantyczne gesty i po prostu mu przywalić. Najlepiej tam gdzie zaboli najbardziej. Ale wtedy chłopak spojrzał na nią a w jego szarych oczach dostrzegła coś, czego jeszcze nigdy u niego nie widziała. Delikatność i coś jeszcze ,ale nie potrafiła tego nazwać.  

Tylko raz widziała u niego ten wzrok . Doskonale to pamiętała jak zresztą połowa szkoły. Działo się to rok temu, jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia . Huncwoci zorganizowali sobie bitwę na śnieżki w którą wciągnęli pół szkoły , w tym nawet prefekta ravenclawu Tobby’ego Lighwooda. Kate i Lily też postanowiły się wtedy zabawić. Znaczy… Kate chciała a Lily została zaciągnięta przez swoją przyjaciółkę siłą.  

Kate była ulubionym celem Syriusza. Po prostu zawsze znalazł sposób by uderzyć śnieżką akurat w nią . Czasem była to naprawdę duża odległość ,a czasem wyłaniał się za nią jak duch i obsypywał ściegiem. Oczywiście starała mu się odwdzięczać tym samym,ale z marnym skutkiem. Syriusz był wyższy ,szybszy i silniejszy.

Zabawa była tak świetna że powoli przesuwała się przez całe błonia ,aż do stadionu Quidditcha ,gdzie akurat trening mieli ślizgoni. Ronnie która była rezerwowym obrońcą ,trenowała razem z resztą na mecz z Krukonami. Ich stały obrońca Martin w poprzednim meczu złamał nogę , dając jej szansę na wykazanie się. Jeśli dobrze poszłoby jej na tym meczu  ,może kapitan w końcu dałby ją do pierwszego składu.

Właśnie miała obronić rzut na najwyższą obręcz. Już prawie trzymała w rękach rzuconego kafla… Trach! Jedna ze śnieżek ,wzmocniona przez jakiegoś ślizgona zaklęciem trafiła w miotłę  łamiąc trzonek. Nim ktokolwiek zdążył coś zrobić Ronnie leciała w dół by w końcu uderzyć z hukiem o ziemię.

Bitwa natychmiast ucichła. Wszyscy zaprzestali bitwy i pobiegli w stronę boiska. Kate kazała któremuś z uczniów biec po jakiegoś nauczyciela i pobiegła za tłumem.

Ronnie leżała na ziemi nieprzytomna a nad nią pochylała się cała jej drużyna i najlepsza przyjaciółka Sam. Kapitan i blondynka klęczeli obok sprawdzając czy oddycha i ( na ile mogli ) sprawdzali czy ma bardzo poważne obrażenia.

Przez tłum zaczął się ktoś przepychać . Robił to dość szybko by jak najszybciej przepchnąć się do ślizgonów ,ale gdy miał przejść obok Kate i Lily odsunął je delikatnie na bok. Wtedy Kate widziała u niego ten wzrok.  Spojrzał na nią z tą dziwną delikatnością i bólem i czymś nieznanym,po czym ruszył dalej by dopchać się do młodszej siostry.

Po raz pierwszy ślizgoni nie kazali spadać gryfonowi tam gdzie pieprz rośnie. Rozstąpiłi się robiąc mu miejsce i pozwalając przejść do siostry. Kate widziała jak rozmawiał z Kapitanem i Sam po której policzkach zaczęły płynąć łzy. Nie słyszała rozmowy ,ale widziała że Sam musi być w dużym szoku . Ona sama też by była ,gdyby coś się stało Lily. Syriusz delikatnie położył jej dłoń na ramieniu,a po chwili lekko przytulił by ją pocieszyć.

A potem pojawiła się  profesor Mcgonagall z panią Pomfrey i zabrały Ronnie do skrzydła szpitalnego. Tydzień później ślizgonka była już na nogach i ze swoim tradycyjnym zapałem pełniła swoje Nicpońskie obowiązki i psikusy.

Nie rozumiała dlaczego teraz tak na nią spojrzał. Czasem obserwowała jak podrywa inne dziewczyny . Zastanowiła się przez chwilę czy kiedykolwiek się tak na jakąś z nich spojrzał. Doszła do tego że nie ,a to podsunęło jej wniosek że musi być to spojrzenie zarezerwowane specjalnie dla niej. Zastanawiała się czy jeszcze kiedyś się tak na nią spojrzał, ale nie była w stanie sobie tego przypomnieć.

-chodź już lepiej - powiedziała ruszając przez dziurę w portrecie i ciągnąc chłopaka za sobą.

Miała nadzieję że w pokoju wspólnym nikogo nie będzie. I na jego szczęście nikogo nie było . Pokój wspólny był całkiem pusty. W kominku wesoło tlił się ogień fotele i kanapy były puste. Było dziwnie cicho i było słychać jedynie trzaskanie ognia. Zupełnie jak późnym wieczorem. Też panowała cisza , też ogień tlił się wesoło… ale nie było Syriusza. Wyjątkowo obojętna jej była jego obecność a przeszkadzało jej jedynie to że nadal trzymał ją za dłoń. Znowu spróbowała wyplątać dłoń z jego uścisku i tym razem się udało. Syriusz westchnął ,ale nie skomentował. I lepiej dla niego , pomyślała.

Szybko wbiegła po schodach na korytarz w kobiecej części wierzy , by po chwili wpaść do swojego dormitorium jak burza. Przy okazji przestraszyła Sue piszącą coś na pergaminie. Zapewne list do rodziców,pomyślała.

-naprawdę kiedyś przez ciebie zwariuje … nie musisz zawsze…

-...idiota, kretyn ,manipulant, casanova… - mamrotała pod nosem czarnowłosa ,przechodząc przez środek pokoju.

-Kate ! Przestań w końcu obrażać Syriusza !

-przestanę jak Pan Wszystkim Się Podobam wreszcie da mi spokój … I co tu robi kocur Dorcas !A Kysz !

Stary rudy kocur panny Meadows syknął na nią wojowniczo , po czym zeskoczył z łóżka rozwścieczonej gryfonki . Przebiegł do łóżka obok po czym na nie wskoczył zakopał się między poduszkami. Cały czas intensywnie wpatrywał się w czarnowłosą ,tymi swoimi niebieskimi oczami ze złością. Nawet gdy już się wygodnie wymościł.

-on się na tobie zemści -powiedziała Sue z powagą, po chwili wracając do pisania na pergaminie.  

Kate westchnęła tylko opadając na swoje - jak zawsze - perfekcyjnie zasłane łóżko ,wzięła swoją ulubioną niebieską poduszkę ; by po chwili położyć ją sobie na twarzy i wydać głośny przeciągły jęk irytacji. Zawsze tak robiła gdy ktoś za bardzo ją zirytował ,lub zezłościł. Zwykle wykrzyczenie się w poduszkę uspokaja ją w jakimś stopniu.

Sue nadal pisała swój list ,niespecjalnie przejęta. Znała Kate dość długo, by przyzwyczaić się do tego.  Gdy czarnowłosa miała gorszy dzień ,potrafiła wyładowywać nadmiar emocji w taki właśnie sposób ,nawet i kilkanaście razy dziennie. Taaak. Kiedy Kate miała gorszy dzień naprawdę lepiej było nie wchodzić jej w drogę

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro