Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 15 ostrzeżenie

Pierwszy śnieg sprawił , że pomimo świetnie ułożonego planu Nicponie musieli odłożyć swoją zemstę na inny termin. Musieli też czekać na eliksir ,który Lily warzyła w każdej wolnej chwili. Kate doskonale znała swoją rolę w tym wariackim planie i strasznie jej się ona podobała. Była zawiedziona gdy chłopcy powiedzieli jej że na razie nici ich żartu , zapewnili jednak od razu że go sobie nie odpuszczą. Zaczęło się zastanawiać ,co takiego zrobił chłopak , że są na niego tak cięci -nie dopytywała ich jednak . Cokolwiek to było , było ich prywatną sprawą.

Nagłe opady śniegu sprawiły również że temperatura w zamku spadła dość gwałtownie. O ile w dormitoriach i pokojach wspólnych było w miarę ciepło , tak korytarze i klasy były naprawdę zimne. Nikogo nie dziwił za bardzo widok uczniów w szalikach czy rękawiczkach . Co prawda musieli je zdjąć w czasie lekcji , ale korytarze były inną sprawą.

Kate należała akurat do tej grupy , która wolała narazić się paru nauczycielom niż marznąć w trakcie lekcji . Oczywiście gdy nauczyciele , zwracali jej na to uwagę , ściągała szalik ,który rozkładała na kolanach ,a rękawiczki chowała do torby. W pokoju wspólnym od razu rozsiadała się jak najbliżej kominka - nawet jeśli miała siedzieć na podłodze - zanim zaczęła odrabiać lekcję .

Czarnowłosa biegła na zajęcia z Historii Magii - sama nie wie po co postanowiła ją kontynuować - gdy ktoś szarpnięciem pociągnął ją w jeden z bocznych korytarzy.Nim zdążyłą krzyknąć , zasłoniono jej usta ręką i odwrócił by mogła zobaczyć jego twarz. Lucjusz Malfoy .

Blondyn uśmiechnął się do niej złośliwie , powoli zabierając dłoń z ust dziewczyny . Zza ramienia Kate widziała jeszcze oddalającą się czarną czuprynę - lecz nie wiedziała do kogo ona należała.

-Czego chcesz Malfoy ?- zapytała opuszczając swój czerwono-złoty szalik z ust na szyję .

-Mam do ciebie propozycję która bardzo ci się opłaci - blondyn od razu przeszedł do rzeczy . Kate pokręciła głową .

-nie jestem zainteresowana - powiedziała ,chcąc się oddalić . Nie zdążyła zrobić nawet kroku gdy Lucjusz chwycił ją za ramię i na powrót odwrócił w swoją stronę .

Zmroziła go spojrzeniem ,gdy przycisnął ją do zimnej ściany zamku . Wiedziała ,że gdyby teraz potrzebowała pomocy , nikt by jej nie udzielił.Lekcja dopiero co się zaczęła i już raczej nikt nie szwędał się już po korytarzu . Ewentualnie woźny ,ale on od razu wlepił by im szlaban, a to żadne wybawienie . Sama nie była najlepsza z Zaklęć , czy Obrony Przed Czarną Magią .

-zaczekaj chwilę ... Historia Magii ci nie ucieknie ,a nawet nie usłyszałaś co to za propozycja

-wiesz jak bardzo dwuznacznie wygląda to z boku -zapytała czując , że to może być jej ostatnia deska ratunku. -mnie nie przeszkadzają plotki ,ale co powie Narcyza ,gdy ktoś przez przypadek chlapnie że widział Malfoya obciskującego się z gryfońskim zdrajcą krwi ?

Lucjusz zaśmiał się szyderczo , co wcale nie było przyjemnym dźwiękiem . Gdyby nie to że nie mogła okazać żadnej słabości przy ślizgonie zapewne ,pozwoliłaby by dreszcz przeszedł jej po plecach. Chłopak zupełnie nic nie robił sobie z jej słów nachylając się nad nią jeszcze bliżej. Jego oddech owiewał jej bladą twarz.

-nie wyglądasz na osobę która sama wykopałaby sobie grób Stone . Poza tym ... chcę ci powiedzieć coś o twoim znienawidzonym adoratorze...- wyszeptał wprost do jej ucha.

I chodź naprawdę miała ochotę go odepchnąć , krzyknąć prosto w twarz że jej to nie obchodzi ... nie potrafiła. Przeklinała się za to w myślach ,ale nie była zdrajcą. Nie potrafiła by potem spojrzeć przyjaciołom w oczy gdyby tak po prostu odeszła. Wewnętrznie czuła ,że chodzi o podsłuchaną już jakiś czas temu rozmowę .

Skrzyżowała ramiona luźniej opierając się o ścianę . Nadal ciskała gromami w Lucjusza, ale starała się wyglądać na bardziej zaciekawioną .

-No mów ... ja mam lekcje ! - warknęła . Ślizgon uśmiechnął się usatysfakcjonowany .Myślał ,że wygrał , a jego plan przebiega bez zarzutu . Kate postanowiła mu na to pozwolić. Później to ona będzie się śmiać ostatnia.

-Black nie tylko tobie zalazł za skórę. Mamy zamiar go trochę... postraszyć . A przy okazji zażartować sobie z reszty Huncwotów.

-dlaczego mi to mówisz ? - zapytała Kate udając zainteresowanie

-To proste, nie chcę tylko żebyś wchodziła mi w drogę - powiedział odsuwając się nieco od czarnowłosej .

-co planujesz ? -zapytała gdy zaczął odchodzić

-zobaczysz spodoba ci się - po tych słowach , po prostu zniknął skręcając w inny korytarz .

Kate nie wróciła już potem na Historię Magii. Nie było sensu. Zamiast tego pchana jakimś dziwnym przeczuciem zaczęła szukać Lily. W głowie cały czas miała słowa podsłuchanej rozmowy "będzie zajęty swoją kochaną Szlamą" . Przecież to oczywiste że chodziło o Lily. Najwidoczniej ślizgoni mieli głęboko w poważaniu że zamierzają zrobić coś złego dwójce prefektów.

Złapała przyjaciółkę gdy ta wychodziła właśnie z biblioteki . Kate miała ochotę niemal krzyczeć z ulgi ,gdy zobaczyła rudy kucyk swojej przyjaciółki . Podbiegła do niej i chwyciła za ramię by zatrzymała się na chwilę.

-O Kate ! Jak tam historia magii ? -zapytała uśmiechając się do niej lekko .

-nie wiem ,nie byłam - powiedziała szczerze , na co Lily zmarszczyła brwi zdziwiona.

-czemu ? stało się coś ? - zapytała zmartwiona , nadal mając w pamięci niedawne omdlenie Kate .

Czarno-włosa westchnęła głęboko opierając się o ścianę obok drzwi prowadzących do biblioteki . Ile by dała za przynajmniej jeden spokojny dzień w szkole ? Dużo . Pokręciła głową , by uspokoić przyjaciółkę ,a potem powiedziała znudzonym tonem ,chcąc brzmieć jak najbardziej naturalnie.

-Malfoy się stał , pamiętasz jak opowiadałam ci o tym jak razem z Oliverem podsłuchaliśmy jego rozmowę ze Regulusem i Smarkeusem ?- Lily spojrzała wymownie na przyjaciółkę jednak ta nawet nie próbowała udawać skruchy ,dlatego skinęła głową - jest tak przekonany o tym ,że nie nie ostrzegę huncwotów ,że otwarcie powiedział mi ,że coś planuje i mam się nie wtrącać .

-ale co planuje ? - zapytała rudowłosa nie bardzo wiedząc o co chodzi .

-Zemstę ? nie wiem, nie mam pojęcia ... na pewno nic dobrego

Między przyjaciółkami zapadła cisza .Karzda zajęta własnym natłokiem myśli . Kate wbiła wzrok w swoje stopy, popawiając nieświadomie swój czerwono-złoty szalik. Gdy ostatnim razem chciała uprzedzić chłopców , zupełnie ją zignorowali. Twierdzili nawet ,że próbuje sobie z nich żartować . Zastanawiała się czy jest jakikolwiek sens mówić im o tym po raz kolejny skoro i tak pewnie to zbagatelzują ?

Myślała o tym aż do późnego wieczora ,gdy do pokoju wspólnego wbiegli weseli huncwoci .Chłopcy śmiejąc się głośno rzucali między sobą niewielki przedmiot. Ich długie płaszcze były całe mokre ,a we włosach nadal mieli grudki zbitego śniegu , zupełnie jakby całe popołudnie się w nim tarzali . Nie trudzili się wysuszeniem ubrań ,nawet Remus ,który przecież był z nich najrozsądniejszy . Kate czuła że za niedługo będzie musiała odwiedzać ich w szpitalu z powodu wspólnego przeziębienia .

Po ich pojawieniu się w pokoju wspólnym nagle zrobiło się tak jakoś weselej. Młodsi uczniowie przyglądali się szóstoklasistą z zainteresowaniem , raz za razem wybuchając śmiechem przez ich głupie docinki i zachowania a większość siódmoklasistów kręciła głowami by ukryć rozbawione uśmiechy. Nawet ogień w kominku zdawał się trzaskać nieco weselej , rzucając na kamienne ściany tańczące po całym pokoju wspólnym cienie .

Zupełnie inaczej niż u niej w domu . Michael zwykle zamykał się u siebie w pokoju . Mama zajmowała się bardziej domowymi zajęciami i pilnowała by skrzaty poprawnie wykonywały swoją pracę . Ojca też całymi dniami nie było w domu , a jak już był to tylko narzekał ,że jego jedyna córka jest w gryfindorze .Już dawno przestała się przejmować . Nauczyła się nie płakać ,gdy ojciec w złym humorze po prostu ją uderzył . Mimo to wspomnienie rodzinnego domu zawsze sprawiało ,że humor jej się pogorszył .

Wstała i bez słowa wyszła z pokoju wspólnego . Już raz im powiedziała , skoro nie widzieli jej na poważnie ,to ich problem . Jedyne co to dopilnuje by Lily nic się nie stało. Były przyjaciółkami ,a poza tym Lily niczym nie naraziła się Lucjuszowi i jego ślizgońskim kumplom . Usiadła na swoim łóżku tępo wpatrując się w czerwony dywan. Miała lekkie wyrzuty sumienia , których nie udało jej się stłumić . Przygarbiła się czując dziwny , niezrozumiały ciężar . Nie robię nic złego - próbowała sobie tłumaczyć - już raz ich ostrzegłam i nie słuchali . Rudy kocur Dorcas miauknął zwracając na siebie jej uwagę . Skinął głową - zupełnie tak jakby się z nią zgadzał - a potem wskoczył pod łóżko . Nie widziała go przez resztę wieczoru . Liczyła , że chociaż sen ją uratuje - a rano wstanie wypoczęta i pogodzona z własną decyzją . Myliła się .

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro