Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział VIII - Medialne Szaleństwo

Harry nienawidził poranków. Zwymiotował. Na szczęście tym razem nie było tak źle. Dzięki Bogu, dzisiaj nie wymiotował krwią. Czasami mu się to zdarzało. Choroba sprawiała, że jego organizm miał tendencję do krwawienia. 

Właśnie przez to dowiedzieli się, że ma białaczkę. Krew ciekła strumieniami nawet z najmniejszej rany. Początkowo lekarze myśleli, że ma hemofilię*, lecz po badaniu okazało się, że jego krew ma prawidłowe wyniki. 

Niewiele osób chorujących na białaczkę cierpiało również na utratę krwi, lecz Harry niestety zaliczał się do tej grupy. Jednak zdążył się już do tego przyzwyczaić i nauczył się, jak sobie z tym radzić. Pamiętał, kiedy lekarze przepisali mu leki w pierwszym etapie terapii. Początkowo sprawiły, że problem znacznie się pogorszył. Krwawił tak mocno, jak za pierwszym razem, co oznaczało, że rak wyszedł już ze stanu remisji* i rozpoczął ponownie siać spustoszenie w słabym jeszcze ciele. 

Oparł czoło o lustro i oblizał swoje wargi. Już się nie modlił. Nie robił tego, odkąd nowotwór nawrócił. Porzucił nadzieję na to, że kiedykolwiek wyzdrowieje. Śmierć nadchodziła, pytaniem było tylko kiedy. 

Zmarszczył czoło, kiedy niespodziewanie poczuł w ustach smak goryczy. Znał ten smak – to była jego krew. Ostrym ruchem podniósł głowę i wpatrzył się w lustro swoimi zmęczonymi oczami. Tak, to z pewnością była krew. Jego język zbyt dobrze znał ten smak, by błędnie go zidentyfikować. Do tej pory miał nadzieję, że objawy jego choroby nie pojawią się przynajmniej przez najbliższy tydzień. Z drugiej strony wiedział, że nie było szans, by tak optymistyczne przewidywania stały się prawdą. W końcu przecież właśnie po to jechał do Ameryki na eksperymentalne leczenie. 

Był okropnie chory i wciąż dostawał tego fizyczne oznaki. W poranki w ciągu ostatnich miesięcy niemal regularnie tracił krew. Czasem bywało nie najgorzej, lecz bywało i tak, że miał wrażenie, że patrzy na swoje życie spływające do zlewu. Zastanawiało go, jakim cudem potrafił się jeszcze uśmiechać. Wiedział jednak, że nie mógł zrezygnować, kiedy jego rodzice robili wszystko, co w ich mocy, żeby mu pomóc. 

Nie chciał ich zawieść, choć w głębi serca wiedział, że to tylko kwestia czasu, kiedy będzie musiał ich zostawić. Białaczka była teoretycznie uleczalnym nowotworem, lecz szanse na wyzdrowienie po wyjściu z remisji stokrotnie malały. Rak, który się reaktywował, stawał się mocniejszy, a ofiara coraz słabsza, już od pierwszej fazy leczenia. 

Tak właśnie wyglądało to w jego przypadku. Harry wściekle zamrugał oczami, próbując pozbyć się kłującego uczucia. Musiało minąć kilka minut, zanim pieczenie zanikło, a jego oczy wreszcie zaczęły wyglądać lepiej. Chłopak nabrał wody i starannie wypłukał resztki krwi ze swoich ust. 

Westchnął, widząc swoje blade odbicie patrzące na niego z lustra. Wyglądał okropnie, czuł się nie lepiej. Niespokojnie przebierając dłonią po swoich wiecznie niesfornych, ciemnych pasmach, uważnie spojrzał na swoją dłoń. Drżała. Cholera. To wszystko działo się naprawdę. Dlaczego poranki zawsze musiały być takie straszne?

~~~

Dzisiejszy dzień miał być wypełniony szaleńcami z prasy i innych mediów. Severus nie będzie z tego ani trochę zadowolony. Zrobił, co mógł, by to ograniczyć. Udało mu się zmniejszyć liczbę wywiadów z dziesięciu do trzech. Niestety, nie dał rady odwołać pełnej sesji zdjęciowej, która miała odbyć się przy jednym z nich. Jego przyjaciel zapewne urwie mu za to głowę. Mimo wszystko, lepsze to niż siedem dodatkowych wywiadów. 

Severus był bardzo temperamentny. Status celebryty nie pogarszał tej cechy, lecz sprawiał, że ujawniała się ona o wiele częściej. Lucjusz się uśmiechnął. Nie chciał, by Severus się wściekał ani denerwował, lecz wspaniale było widzieć najlepszego przyjaciela, kiedy jego ciemne oczy błyszczały tak silnymi emocjami. 

Nic dziwnego, że nastolatki mdlały na jego widok i uznawały go za boga seksu. Nie można było zaprzeczyć jego seksapilowi. Miał w sobie coś magnetycznego, co przyciągało wzrok. Podobną cechę Lucjusz odnalazł w młodym Potterze. Gdyby usłyszał śpiew młodzieńca i upewnił się, że jego głos jest przyzwoity... Cóż, można powiedzieć, że miał kilka ciekawych pomysłów na jego przyszłość. 

Negatywna i pesymistyczna strona jego umysłu podszepnęła mu, że owszem, mógłby wcielić te pomysły w życie, lecz chłopak nie miał przed sobą przyszłości. Ta część jego osobowości nieraz dręczyła Lucjusza. Znacznie bardziej uaktywniła się po śmierci żony. Miał z tego przynajmniej niewielkie korzyści – na tyle utemperowało to jego wyniosłość i arogancję, że idealnie sprawdzał się na stanowisku agenta Severusa Snape'a. Co nie zmienia faktu, że Harry będzie miał ogromne szczęście, jeśli uda mu się wygrać walkę z rakiem. 

Lucjusz doskonale wiedział, jak duże niebezpieczeństwo niosła za sobą ta choroba. Narcyza dostała raka kiedy miała dwadzieścia lat i przeszła przez remisję. Przez pięć szczęśliwych lat żyli razem i dzielili ze sobą wszystko. Lucjusz nie zdawał sobie sprawy z tego, jak mocno ją kochał, dopóki rak nie powrócił. Do tamtej pory twierdził, że nie da się być całkowicie zakochanym w jednej osobie, lecz i tak ani razu nie zdradził Narcyzy, choć od czasu do czasu jego oczy błądziły po kimś innym. 

Dopiero kiedy nowotwór zaczął powoli zabijać jego żonę, zrozumiał, że Narcyza była tą jedyną. Wątpił, by zdołał kiedykolwiek jeszcze raz naprawdę się zakochać. Ta kobieta była miłością jego życia i miało tak pozostać na zawsze. Po pewnym jej druga bitwa z rakiem zaczęła ją wykańczać, aż ostatecznie ją zabiła. Podejrzewał, że wkrótce podobnie stanie się z Harrym. Biedny dzieciak. 

- Ojcze? - zaczepił go cicho Draco. Zawsze starał się zachować ostrożność, kiedy przerywał mu rozmyślania. Rozpoznał wyraz twarzy Lucjusza, jego ojciec wyglądał w ten sposób, kiedy myślał o matce Draco. - Pokazałem Severusowi harmonogram.

- I co na to odpowiedział? - zapytał mężczyzna z niepokojem. 

Chłopak uśmiechnął się, widząc ułożenie brwi Lucjusza. Znał to spojrzenie. Jego ojciec spodziewał się, że Severus się zdenerwuje. Więc Draco nie powinien go rozczarowywać, prawda? 

- Zaprezentował mi swoje najbardziej zabijające spojrzenie – odpowiedział cierpko. - Przez chwilę autentycznie miałem wrażenie, że zacznie krzyczeć, ale ostatecznie tylko groźnie wyszeptał twoje imię. Wydaje mi się, że nie jest z ciebie zbytnio zadowolony. 

- Niestety muszę się z tobą zgodzić – wymamrotał Lucjusz, a jego stalowe oczy rozbłysnęły rozbawieniem. - Gdybym był na jego miejscu także bym się nie ucieszył. Ale z drugiej strony Severus sam jest sobie winien. Gdyby przestał bez przerwy odmawiać publicznym spotkaniom, spotykałby się z o wiele mniejszą presją. Kiedy im odmawia, jest o wiele gorzej. 

- Wiem, przecież nieraz mu o tym mówiłeś – zauważył Draco. - Ale znasz Severusa, on lubi swój pustelniczy tryb życia. Szkoda, bo w tej branży nie może sobie na to pozwolić. Gdyby był pisarzem, to byłoby możliwe. Ale jako piosenkarz musi się do tego przyzwyczaić. 

Lucjusz pokręcił głową. 

- Nie, nie sądzę żeby Severus kiedykolwiek się do tego przyzwyczaił – skomentował. - Nie zrobił tego przez ostatnie dziesięć lat. Jest niezaprzeczalnie najpopularniejszym piosenkarzem, który nie odbył ani jednej światowej trasy koncertowej. Na litość boską, on nie chce nawet robić koncertów dwa razy w tym samym miejscu! A jednak, mimo tego wszystkiego, jest jednym z najbardziej dochodowych artystów w tej branży. 

- Dzięki tobie – wymruczał Draco. - Gdyby nie ty, powodziłoby mu się znacznie gorzej. To wszystko zależy w dużej mierze od twoich umiejętności biznesowych. Nie jest próżnym bufonem, który sam zarządza swoim majątkiem, jak większość piosenkarzy i nie ma twojego instynktu w tych sprawach. 

Jego ojciec w odpowiedzi beztrosko pokiwał głową. Miło było usłyszeć komplement od syna, lecz musiał zająć się jeszcze wieloma ważnymi kwestiami, na przykład okropnym humorem Severusa. 

Lucjusz głęboko westchnął. Wiedział, że nie ma innej opcji – musi sprawić, by Severus zdał sobie sprawę, że będzie musiał odpuścić i wykonać cały harmonogram. I, niech go wezmą diabli, upewni się, że Snape zrobi to z cholernym uśmiechem na twarzy. 

~~~ 

Nienawidził Lucjusza. Nie znosił tego, że Lucjusz zawsze wykorzystywał talent do perswazji, żeby zmusić go do zrobienia dokładnie tego, czego Malfoy chciał. W wyniku tego Severus siedział w samochodzie, a jego szofer właśnie wiózł go na pierwszy niemiłosierny wywiad, jakich niebawem miało go czekać mnóstwo. Jednak tym razem czekał go nie tylko wywiad, ale też pieprzona sesja zdjęciowa. Nie, nie chodziło tu o zwykłe zrobienie jednego zdjęcia. Miała to być cała, długa sesja i robienie zdjęć, które miały później zostać umieszczone w gazecie. Cholera, to będzie piekło. 

Jedyną rzeczą, która nieco poprawiała jego okropny nastrój, był uśmiech na twarzy Harry'ego. Dzisiejszego dnia chłopak wyglądał słabo. Jego twarz była blada i napięta. To musiał być jeden z gorszych dni choroby, o których opowiadał mu Lucjusz, kiedy to Narcyza przez nie przechodziła. Kiedy nadchodziły te dni, mężczyzna nie pojawiał się z pracy i prosił Severusa, by to on odebrał Draco ze szkoły po lekcjach. Teraz Snape naprawdę zaczynał rozumieć, przez co przechodził jego przyjaciel. Harry wyglądał źle. 

- Wszystko w porządku? - zapytał mężczyzna czując się niezręcznie i pogardzając tym faktem. Do tej chwili Harry nie wyglądał na chorego, chociaż Severus zdawał sobie sprawę z jego dolegliwości. Ale zupełnie inaczej było przekonać się o tym na własne oczy. Teraz, kiedy to widział, stało się to o wiele bardziej realne. 

Harry pokiwał głową i uśmiechnął się słabo. 

- Tak, wszystko jest w porządku. Naprawdę bywało gorzej. 

- Nie musisz iść tam ze mną. Jeśli nie czujesz się na siłach, możesz sobie to odpuścić – zauważył uprzejmie Severus. - Wywiady nie są ważne, to dzisiejszy wieczór będzie najważniejszy. Nie możesz się przemęczać. 

- Nic mi nie jest – stwierdził nastolatek stanowczo. - Zaufaj mi, doskonale wiem, na ile mnie stać. Poza tym nie mogę się doczekać żeby zobaczyć jak nękasz tych biednych reporterów. 

- Raczej jak to oni będą mnie nękać – powiedział Severus z uśmiechem. - Nie masz pojęcia, jak bardzo męczące są te wszystkie publiczne spotkania i wydarzenia. Ich jedyną zaletą jest to, że dają mi swobodę komponowania takiej muzyki, jakiej pragnę. Niewielu artystów ma taką możliwość. 

Harry uśmiechnął się i oparł głowę na swojej ręce. Zaczął powoli brać wdech i wydech, próbując zwalczyć nagłą falę zawrotów głowy, która zapewne spowodowałaby upadek na ziemię, gdyby aktualnie nie siedział. Kiedy minęły, chłopak ostrożnie zamrugał oczami, próbując odzyskać orientację. Kiedy samochód wreszcie się zatrzymał, w myślach dziękował wszystkim istniejącym bogom. Nareszcie dotarli na miejsce. 

Wtedy właśnie rozpoczął się kompletny chaos. Zostali wciągnięci do głównej siedziby magazynu Rolling Stone. Niemal natychmiast zostali wciśnięci w krzesła, a na ich twarze nałożono makijaż. Harry cieszył się, że nie był na miejscu Severusa Snape'a. Kochał komponować muzykę, ale nigdy nie zdołałby poradzić sobie z tak gorączkowym życiem. Zbytnio preferował prywatność, by kiedykolwiek przyzwyczaić się do tak dużej uwagi. 

Muzyka była jego sanktuarium i go uspokajała, w przeciwieństwie do takiego środowiska. Harry odetchnął z ulgą. Makijażyści tylko szybko go przypudrowali, zanim nie zaczęli się szczegółowo zajmować Severusem. Najwyraźniej wiedzieli, że Harry nie jest nikim na tyle ważnym, by specjalnie go przygotowywać. 

Nastolatek z rozbawieniem obserwował, jak Severus warczy na ludzi, którzy się nim zajmowali. Choć Harry preferował naturalny wygląd mężczyzny, musiał przyznać, że makijażyści wykonali niewiarygodnie dobrą robotę sprawiając, że Snape wyglądał jeszcze bardziej seksownie niż zazwyczaj. 

Osiągnęli tak wspaniały efekt dzięki temu, że nie przesadzili. Podkreślili najbardziej spektakularny element jego twarzy – cienkie, bardzo zmysłowe usta. Na przestrzeni lat Harry oglądał mnóstwo jego teledysków i wywiadów i mógł spokojnie stwierdzić, że tym, co najbardziej pociągało go w wyglądzie jego idola, były właśnie usta. Kiedy patrzył, jak subtelnie wyśpiewują słowa piosenek, próbował wyobrazić sobie smak ich pocałunku. Teraz już go znał. Smakowały słodko i gorzko jednocześnie. Słodko-gorzko, bo wiedział, że prawdopodobnie już nigdy nie będzie mu dane zasmakować ich jeszcze raz. 

Później nadszedł czas na sesję zdjęciową. Harry cholernie żałował, że czuł się dzisiaj tak źle. Normalnie widok Severusa pozującego do zdjęć działałby na niego pobudzająco, tymczasem jednak nie był ani trochę podniecony przez okropne zmęczenie, które opanowywało jego ciało. Westchnął. Z drugiej strony, może to jednak wcale nie było takie złe. Bycie do tego stopnia zainteresowanym nie działałoby na jego korzyść i sprawiłoby, że czułby się niezręcznie. 

Patrzenie, jak mężczyzna przybiera różne pozy przed kamerą było jednocześnie zabawne i fascynujące. Chociaż Severus tego nienawidził, fotograf zdawał się być nim zachwycony. Piosenkarz był naturalny w tym, co robił. Niedługo potem fotograf zakończył sesję. Oznajmił, że ma wystarczająco wiele dobrych zdjęć do umieszczenia w magazynie. 

Harry wiedział, że będzie musiał zdobyć tą gazetę, choćby i od tego miało zależeć jego życie. Zdawał sobie sprawę, że będzie mógł mieć z tym pewne trudności – magazyn miał trafić do sprzedaży dopiero za dwa tygodnie, kiedy Harry będzie już w Nowym Jorku. Zastanawiał się, czy te zdjęcia miały trafić do ogólnoświatowej, czy tylko europejskiej wersji. W razie czego postanowił, że poprosi rodziców, by przysłali mu kopię z Wielkiej Brytanii. 

- Harry? 

Chłopak otrząsnął się z zamyślenia. 

- Za chwilę wywiad – zauważył Severus. Jego oczy lśniły niecierpliwym rozbawieniem. - Widzę, że podczas gdy ja byłem torturowany, ty najwyraźniej całkiem nieźle się bawiłeś. 

- Owszem, oglądanie swojego niesamowicie seksownego idola jest całkiem przyjemne. - Severus wiedział, że Harry zwyczajnie się z nim drażni, jednak w zielonych oczach chłopaka dostrzegł szczerość tego komplementu. - Poza tym, może i nie lubisz pozować do zdjęć, ale podświadomie potrafisz to robić. To wydaje się być dla ciebie naturalne. Masz sceniczne ruchy i prezencję gwiazdy, Severusie. 

Mężczyzna wzruszył ramionami i rzucił mu spojrzenie, które mówiło, że robił to, czego od niego oczekiwano. Coś w jego oczach sprawiało na Harrym wrażenie, że chciał do niego powiedzieć coś jeszcze. Jednak cokolwiek to było, nie zostało wypowiedziane, ponieważ właśnie przybyła do nich reporterka. Rolling Stone był powszechnie szanowanym muzycznym magazynem, jednak gdyby zostało powiedziane coś kontrowersyjnego, nie miałoby to najmniejszego znaczenia. Wyjawienie na światło dzienne jakiegoś skandalu sprawiłoby, że gazeta miałaby większe zyski. 

- Dzień dobry – przywitała się kobieta. 

Była elegancka i wyrafinowana, miała na oko nieco ponad dwadzieścia lat. Na jej twarzy lśnił szeroki, choć nieco napięty uśmiech. Gdyby Harry nie wiedział lepiej, pomyślałby, że nie chciała tu być. Jednak dlaczego miałaby chcieć przegapić taką okazję? Mogła przecież zrobić wywiad z jedną z najpopularniejszych ikon rocka. 

- Nazywam się Alice Spinnet i będę przeprowadzać z wami wywiad. Bardzo mi miło poznać pana i pańskiego znajomego, panie Snape – zaczęła.

- Proponuję, abyśmy od razu przeszli do sedna – odparł szorstko Severus. - Nie mam całego dnia, czeka mnie dzisiaj jeszcze wiele wywiadów. 

Opryskliwość mężczyzny nie była dla Harry'ego zaskoczeniem. Severus Snape był znany ze swojej oziębłej postawy, to była część jego osobowości. Jednak Harry rozumiał, dlaczego jego idol taki był – reporterzy byli zmorą jego życia. Owszem, czasem zdarzały się korzystne i prawdomówne wywiady, lecz niestety w większości wypadków manipulowano jego słowami, żeby osiągnąć większą sprzedaż. Przykra prawda jest taka, że całym światem rządzą pieniądze. 

Po nieuprzejmych słowach Snape'a jej uśmiech zdawał się być jeszcze bardziej wymuszony niż wcześniej. Jednak wtedy jej oczy przemknęły w stronę miejsca, w którym siedział Harry. Ku zdziwieniu chłopaka, widoczne do tej pory na jej twarzy napięcie zniknęło, a jej usta wykrzywiły się w prawdziwym, szczerym uśmiechu. 

- Nazywasz się Harry Potter, prawda? - zapytała. 

Jego oczy się rozszerzyły. Skąd, do cholery, ta kobieta znała jego imię? Nastolatek powoli pokiwał głową. 

- Wiedziałam! - wykrzyknęła z podekscytowaniem, a jej niebieskie oczy zalśniły. - Mnóstwo o tobie czytałam. Jesteś wyjątkowo utalentowanym młodzieńcem. Wygrałeś wszystkie możliwe konkursy pianistyczne dla artystów w twoim przedziale wiekowym. To niesamowite! 

- Dziękuję – szepnął, a jego policzki natychmiastowo pokryły się głębokim rumieńcem. - Nie wiedziałem, że ktoś się tym interesuje. 

Alice entuzjastycznie się do niego uśmiechnęła. 

- Pracuję tu od niedawna, a reporter, który miał przeprowadzać z wami wywiad zachorował. W normalnych okolicznościach nie miałabym możliwości, by to zrobić, jednak mój artykuł o młodych muzycznych talentach na tyle zrobił wrażenie na redakcji, że dali mi ku temu szansę. Niestety nie jestem do końca na czasie, jeśli chodzi o muzykę popularną. Znacznie bardziej interesuję się muzyką klasyczną. 

- Severus Snape jest naprawdę wspaniałym kompozytorem – mruknął cicho Harry. Jego twarz wciąż pokrywał ciemny karmazyn. - To z nim powinna pani rozmawiać, w końcu ten wywiad nie jest o mnie. 

- Och, ależ wręcz przeciwnie! - powiedziała radośnie. - To ty byłeś powodem, dla którego wybrano mnie do przeprowadzenia tej rozmowy. Wiedziałam, że się do tego nadaję, kiedy dowiedziałam się, że twoje marzenie zostało spełnione przez pana Snape'a. Idol cudownie uzdolnionego muzykalnie młodzieńca spełnia jego największe życzenie i spędza z nim tydzień – to będzie wspaniale inspirująca historia. 

Severus zauważył, że Harry zdaje się czuć bardzo niezręcznie. Najwyraźniej chłopak nie był przyzwyczajony do takiej uwagi i za nią nie przepada. Jest taki podobny do mnie... 

- To fantastyczne, że zrobił pan coś takiego dla Harry'ego. Słyszałam, że jest pańskim ogromnym fanem, a biorąc pod uwagę pańską aspołeczną reputację, to naprawdę nie byle co. 

Snape pokiwał głową. 

- Co sprawiło, że się pan na to zgodził i zdecydował się spełnić jego życzenie? 

Severus przelotnie spojrzał na Harry'ego, wiedząc, że chłopak zna prawdziwą odpowiedź – że to Lucjusz go do tego zmusił. 

- Nie codziennie mam szansę spełnić czyjeś marzenie. Okazało się, że to naprawdę ciekawe doświadczenie – odpowiedział ochryple. - Harry jest wyjątkowym młodym mężczyzną i chociaż to jego marzeniem było nasze spotkanie, nasza znajomość spowodowała dla mnie niespodziewanie dużą przyjemność. 

Uśmiech na twarzy Alice jeszcze bardziej rozjaśniał. 

- A ty, Harry? Jakie to uczucie, spotkać swojego największego idola?

 Harry był zaskoczony, że Severus powiedział coś tak miłego. Wiedział, że mężczyzna mijał się z prawdą, bo tego oczekiwał od niego Lucjusz, jednak jednocześnie mówił prawdę. Chłopak spojrzał w jego ciemne oczy. Biła z nich szczerość i Harry wiedział, że mężczyzna mówił to do niego i był w tym całkowicie poważny. 

- Wspaniałe – odpowiedział gardłowo na pytanie reporterki, wciąż wpatrując się w swojego idola. - Cholernie wspaniałe.


--------

*hemofilia – niedobór czynnika krzepnięcia krwi 

*remisja – okres schorzenia, który charakteryzuje się brakiem objawów choroby

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro