Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział VII - Nareszcie tutaj


Pocałunek był jednocześnie słodki i gorzki. Harry nie miał pojęcia, w jaki sposób Severus na niego zareaguje. Ale kiedy mężczyzna na niego odpowiedział... Ciekły ogień, który rozszalał w ich ciałach, niemal zwalił Harry'ego z nóg. Było to jednak niesamowite uczucie i chłopak miał rozpaczliwą nadzieję, że to wszystko nie skończy się w momencie, kiedy oderwą od siebie usta. Niestety, miał przeczucie, że jego oczekiwania się nie spełnią. Był przecież tylko jednym z wielu fanów i był o wiele młodszy od swojego idola. 

Severus czuł zbyt wielką przyjemność. Tak bardzo nie chciał tego kończyć, jednak w końcu powoli wycofał swój język. To, co robili było złe. Nie powinien był na to pozwolić. Ale przecież on tego nie zaczął, to Harry jako pierwszy go pocałował. Z drugiej strony, to Severus go pogłębił, dając tym ciche przyzwolenie. 

- Nie możemy tego robić – Severus odetchnął niewyraźnie. - Jesteś ode mnie młodszy o niemal dwie dekady. Nie powinienem był cię do tego zachęcać, to moja wina. 

Owszem, to było złe. Harry zdawał sobie z tego sprawę. Kiedy Severus mówił o tym w sposób, który sugerował, że on również go pragnął, Harry miał okropne poczucie winy. To nie było złe z powodu ich wieku, jak twierdził Snape. Prawdziwym powodem był fakt, że Harry umierał. Nie miał prawa, by wchodzić z kimkolwiek związek, kiedy mogłoby to poważnie zranić drugą osobę. 

- To złe – potwierdził Harry z głębokim smutkiem w głosie. - Nie mogę wchodzić z kimś w relację, kiedy nie mam pojęcia, czy dożyję następnego miesiąca. 

Serce Severusa się ścisnęło. Jakie znaczenie miał wiek, kiedy w grę wchodziło życie i śmierć? Harry widział rzeczy w znacznie wyraźniejszej perspektywie niż on. Owszem, wiek był ważny, jednak śmiertelna choroba miała o wiele większe znaczenie. Nie powinien rozpoczynać związku podczas choroby. Lecz, z drugiej strony, czy kiedykolwiek później będzie miał ku temu szansę? 

- Nie powinieneś myśleć w ten sposób – powiedział spokojnie mężczyzna. - Skoro nie zostało ci wiele czasu, powinieneś cieszyć się każdą chwilą i z niej korzystać. 

– Nie chcę nikogo skrzywdzić! - wykrzyknął rozpaczliwie Harry, a łzy zaczęły lśnić w jego szmaragdowych oczach. - Wystarczy, że moi rodzice mają złamane serce. Nie mógłbym znieść, gdyby przeze mnie cierpiał ktoś jeszcze. 

– Nie da się żyć bez krzywdzenia innych ludzi. - Severus głęboko westchnął, a w jego sercu rozlała się czułość. Pod wpływem impulsu podniósł rękę i delikatnie odgarnął włosy, które przysłaniały szmaragdowe oczy chłopaka. - Z tego, co wiem o takich rzeczach, lepiej pozwolić się komuś poznać i zapamiętać – nawet jeśli później miałoby to przynieść smutek – niż pozbawić go tej możliwości. Jeśli spowodujesz tym smutek, musi to oznaczać, że wcześniej dałeś szczęście. 

Każde wypowiedziane przez Severusa słowo mocno poruszyło Harry'ego. Mężczyzna miał rację. Podobnie radziła mu matka, kiedy po raz pierwszy zmagał się z depresją. Później Harry próbował znieść swój nawyk chronienia przed krzywdą innych ludzi, zdawał sobie sprawę, że jeśli tego nie zrobi, wieczna ostrożność nie pozwoli mu żyć. Było mu ciężko. Przez lata potrzeba ochrony innych stała się wręcz podświadoma. 

Subtelny dotyk Severusa przełamał resztkę jego oporu. 

– Pragnę cię – szepnął boleśnie, wiedząc, że prawdopodobnie zostanie odrzucony. Przynajmniej nie będzie miał żalu, że nie spróbował. - Nie obchodzi mnie cała ta różnica wieku. Wiesz, że nie zostało mi zbyt wiele czasu. Czy to będzie zbyt wiele, jeśli poproszę cię, byśmy... poszli ze sobą do łóżka? 

Jego oczy przez chwilę spotkały się z oczami Severusa, zanim Harry ponownie ich nie opuścił. 

- Jestem już pełnoletni – ciągnął. - Oboje wiemy w co się pakujemy. Nie zakładam, że będziemy to kontynuować, ale ostatecznie została nam reszta tego tygodnia. Nie ma człowieka, którego pragnąłbym bardziej niż ciebie. Ja... Marzę o tym od dawna. - Mocno się zarumienił. - Nie ma nikogo, z kim wolałbym stracić moje dziewictwo. 

Cisza, która nastała nie była niezręczna. Była wypełniona absolutnym szokiem. Co Severus miał na to odpowiedzieć? Oferta z pewnością była kusząca. Nie byłby potem do niczego zobowiązany. Nie musiałby zaczynać żadnego trwałego związku, a miałby okazję skosztować cudownej niewinności chłopaka. Ale to byłoby nie w porządku. Harry nie powinien tracić dziewictwa z nim, mężczyzną, który był wystarczająco stary, by być jego ojcem! 

– Nie ma nikogo, z kim wolałbym przeżyć mój pierwszy raz – powtórzył chłopak. - Zrozumiem, jeśli odmówisz. Po prostu chciałbym doświadczyć w życiu tak wiele, jak zdołam. Nie wiem, jak wiele wiesz na temat mojej choroby, ale są lepsze i gorsze dni. Aktualnie jest dobrze, ale kiedy jest gorzej, nie mogę robić nic innego poza odpoczynkiem. 

– Nie rozumiesz, o co mnie prosisz – odpowiedział ostro Severus. - Chcesz, żebym odebrał ci twoją niewinność. Gdyby tak się stało, nie mógłbyś tego potem cofnąć. Powinieneś zaczekać z tym na kogoś specjalnego. 

– Jesteś romantykiem? - zapytał cicho Harry. - W życiu bym nie zgadł. 

Severus zmrużył oczy, słysząc podszyty sarkazmem komentarz. 

- W życiu bym nie zgadł, że ktoś tak młody może być tak pesymistyczny. 

Harry sucho się zaśmiał. 

- Wielokrotne stawianie czoła śmierci często zmienia ludzi w pesymistów. To nie tak, że nie wierzę w miłość. Chciałbym mieć przekonanie, że gdzieś na świecie istnieje moja bratnia dusza, ale jestem też realistą. Z wysokim prawdopodobieństwem, że nie dożyję końca roku, jakim cudem miałbym go znaleźć? 

Słysząc, że młodzieniec ma podobne poglądy na te tematy, Severus poczuł, że jego krew zaczyna się jeszcze bardziej ogrzewać. W rzeczy samej. Jak niewielkie było prawdopodobieństwo, że każdy znajdzie swoją bratnią duszę, kiedy świat był tak wielki? Chciał wierzyć, że gdzieś tam jest ktoś, kto na niego czeka, ale możliwość, że uda się go kiedykolwiek znaleźć była praktycznie żadna. Przeznaczenie było bajką dla małych dziewczynek bawiących się w księżniczki oczekujące rycerza na białym koniu. 

Zaintrygowały go także szybkie zmiany nastroju Harry'ego. Od słodko-gorzkiego, przez refleksyjny, aż po sarkastyczny. To było cholernie interesujące. Już przedtem znacznie lubił tego młodego człowieka, lecz z każdą chwilą ta sympatia coraz bardziej wzrastała. Emocje od zawsze go fascynowały, podczas gdy swoje własne tak mocno trzymał na wodzy. Zduszał je w sobie, więc być może dlatego był oczarowany przez ludzi, którym bez trudu przychodziło ich wyrażanie. 

- Może powinieneś prosić spadające gwiazdy, żeby okazał się być gdzieś niedaleko – skomentował cynicznie mężczyzna. 

Harry, który do tej pory siedział przy fortepianie naciskając przypadkowe klawisze, znieruchomiał, kiedy usłyszał co powiedział Severus. Spodobał mu się sposób, w jaki brzmiały te słowa.

- Powiedz to jeszcze raz – powiedział niecierpliwie Harry. 

Severus nie był człowiekiem, który wypełniał czyjekolwiek rozkazy, jednak kiedy ujrzał nieco szalony wyraz w oczach Harry'ego, wiedział, że do chłopaka przyszła wena. 

- Powinieneś prosić spadające gwiazdy, żeby okazał się być gdzieś niedaleko? - powtórzył pytająco. 

Gorączkowo kiwając głową, Harry zaczął nerwowo rozglądać się w poszukiwaniu kartki i długopisu. Severus był na tyle uprzejmy, że wcisnął mu je w dłoń. Kiedy już miał niezbędne przybory, Harry zaczął błyskawicznie gryzmolić na wyrwanej z zeszytu kartce w kratkę, korzystając z niespodziewanej inspiracji. Nie przerwał nawet na chwilę, dopóki niemal cały arkusz wypełnił się skośnym pismem. Kiedy skończył, bez słowa podał kartkę Severusowi i zaczął grać na pianinie, szukając odpowiedniej melodii dla tekstu, który właśnie napisał.

Szukam cię"

Szukam blisko
Szukam daleko
Szukam cię 
Nie znajduję
Prosiłem spadających gwiazd
Błagałem, byś był gdzieś tam

Ludzie mówią, że to niemożliwe
By znaleźć jedyną osobę
Przeznaczoną, by być z tobą
Perfekcyjną

A jednak ja w to wierzę
Próbuję nie tracić nadziei
Że mogę sobie zażyczyć
Bym znalazł się tam gdzie ty

Szukam blisko
Szukam daleko
Szukam cię
Nie znajduję
Prosiłem spadających gwiazd
Błagałem, byś był gdzieś tam

Choć jeszcze cię nie znalazłem
Wciąż nie poddaję się
I wciąż próbuję się modlić
Bym znalazł się tam gdzie ty

Piosenka mogła być nieco ckliwa, jednak wpadała w ucho, a tekst niósł za sobą mądry przekaz. I choć teksty oczywiście były bardzo istotną częścią utworu, to głęboki rytm i melodia sprawiły, że piosenka była zabójcza. A kiedy zarówno słowa, jak i muzyka idealnie się przeplatały, owocowało to naprawdę niesamowitym utworem.

Severus niewiele zmienił w tekście – zaledwie jedno czy dwa słowa. Harry natomiast wciąż próbował znaleźć kilka doskonałych nut, które dopełniłyby melodię. Mimo starań, nie udało mu się jeszcze wydobyć właściwego dźwięku. Kiedy Harry ze zrezygnowaniem oparł czoło o fortepian, Severus usiadł obok niego. Uderzyło go coś w dźwiękach, które grał chłopak. 

Intensywnie wpatrując się w klawisze, mężczyzna powoli zaczął ich dotykać, wydobywając z nich tę samą słodką harmonię, która biła od znaczenia piosenki i nut, które zapisał Harry. Severus w kółko grał tę piękną melodię, a Harry co jakiś czas dodawał od siebie jakąś sugestię. Jedynym, co zakłócało panującą w pokoju ciszę były dźwięki płynące z fortepianu. Zdążyła już zapaść noc, kiedy nareszcie ukończyli komponowanie piosenki, finalnie zatytułowanej „Szukam cię"

– Jest już późno – skomentował Severus, spoglądając na zegar wskazujący na drugą w nocy. - Powinieneś się trochę przespać, jutro czeka nas bardzo pracowity dzień. Skoro w ten weekend wybieram się na festiwal, będziemy mieli wiele wydarzeń reklamowych i spotkań, do których jestem zobowiązany, jeśli chcę coś na tym zyskać. Nie zgadzałbym się przechodzić przez te tortury, gdybym nic z tego nie miał. 

– Racja – mruknął Harry. - Ale czy nie potrzebujesz ćwiczyć piosenki? 

– Mam na to czas w nocy – odpowiedział Snape. 

Harry się uśmiechnął i lekko kaszlnął. Nie miał pojęcia, w jaki sposób wrócić do wcześniejszego tematu. Severus nie dał mu żadnej jednoznacznej odpowiedzi na jego propozycję. W zasadzie po prostu omijali ten temat, nie wyjaśniając problemu. 

– Ja... - zaczął Harry niezręcznie. - To, co wcześniej powiedziałem jest nadal aktualne. Nie ma nikogo, z kim wolałbym stracić dziewictwo bardziej niż z tobą. 

Pokój wypełniła bezwzględna cisza, nie dająca zapomnieć o swojej obecności. To sprawiło, że Harry poczuł się jeszcze bardziej nerwowy. 

– Nie masz pojęcia, o co mnie pytasz – odparł szorstko Severus. - Czy naprawdę sądzisz, że przygoda na jedną noc jest sposobem, w jaki chciałbyś przeżyć swój pierwszy raz? 

– Mam prawo do własnego wyboru – upierał się chłopak, a jego szmaragdowe oczy jaskrawo błyszczały. 

– Ta decyzja jest zła – stwierdził mężczyzna zaciekle. Obaj intensywnie wpatrywali się sobie w oczy. - Kiedyś zrobiłem coś podobnego i nie sądzę, żebyś był typem człowieka, który potrafi odejść po jednej nocy. Czy naprawdę uważasz, że byłbyś w stanie wyjść z tego bez zranienia? 

Harry głęboko odetchnął. Musiał przyznać, że Severus miał rację. Nie był osobą, która potrafiła odejść bez oglądania się za siebie. To byłoby dla niego bardzo trudne. Co nie zmieniało faktu, że szansa, którą miał, nie miała się nigdy powtórzyć. Nie z Severusem, przedmiotem jego uczucia. 

- Nie wiem. Ale z tego, co przekazujesz swoją muzyką... Nie da się żyć bez zranień. 

Severusa zawsze zaskakiwało obracanie jego własnych słów przeciwko niemu. Jednak wciąż miał obiekcje przeciwko sypianiu z osobą o tak dużej różnicy wieku. Poza tym nie satysfakcjonował go powierzchowny stosunek, służący tylko i wyłącznie ku fizycznej satysfakcji. Gdyby Harry był o dziesięć lat starszy i nie był śmiertelnie chory – widziałby siebie w stałym związku z tym genialnym młodzieńcem. 

Niestety, rzeczywistość jednak była okrutnie inna. Harry był od niego młodszy i był nieuleczalnie chory. Stanowiło to wystarczający powód, by odmówić, lecz dla Severusa wciąż było to ciężkie. Byłoby mu łatwiej, gdyby udałoby mu się przekonać chłopaka do zmiany decyzji, zamiast zmuszać go do tego przez jednoznaczną odmowę. Przez to, że skomponował z Harrym piosenkę, czuł z nim więź. 

Komponowanie muzyki z drugą osobą było bardzo intymnym doświadczeniem. Sprawiło, że poczuł się bliższy Harry'emu, niż zapewne w rzeczywistości był. Westchnął ciężko i ze zdenerwowaniem przejechał ręką po swoich włosach. 

– Tutaj nie chodzi o muzykę, Harry, tylko o twoje życie. Wiem, jak to jest chcieć pozbyć się dziewictwa z powodu fizycznego pragnienia. Popełniłem kiedyś ten błąd. I dowiedziałem się, że inni ludzie mieli rację. Seks jest o wiele lepszy, kiedy jesteś emocjonalnie zaangażowany. - Przerwał na moment. 

– Fizyczna satysfakcja jest cudowna, lecz jednoczesne emocjonalne i fizyczne spełnienie jest o wiele bardziej satysfakcjonujące – kontynuował. - Wiem, że nie zostało ci na tym świecie wiele czasu, ale czy naprawdę chcesz zrezygnować z czegoś tak specjalnego dla osoby, którą ledwie znasz? 

Kolejna głęboka pauza odbiła się echem po całym pokoju. 

- Dla mnie muzyka jest bardzo osobista – odpowiedział Harry. - Nie wiem, czy dla ciebie też jest tak osobista, ale jeśli ktoś wysłucha wszystkich piosenek, które stworzyłem, dowie się wiele o tym, jakim człowiekiem jestem. Nie mogę oderwać mojej osobowości od moich piosenek, ponieważ są bardzo ważną częścią mnie. 

Wszystko, co powiedział chłopak było prawdą. Muzyka była prywatna i intymna. Nie dało się odciąć od swoich piosenek, za każdym razem zostawiało się w nich część siebie. 

– Wydaje mi się, że jeśli chodzi o ciebie, jest tak samo – zauważył Harry. - Z twojej muzyki można usłyszeć, że w przeszłości ktoś tak bardzo cię skrzywdził, że stałeś się cyniczny, ostrożny i nie chcesz, żeby ktoś ponownie cię zranił. 

– Nikt nie chce zostać zranionym – skomentował Severus tonem pozbawionym typowej dla siebie, szyderczej protekcji. 

Harry przytaknął. 

- Widzisz? Znam cię – mruknął cicho. - Twoja muzyka cię odkrywa, tak samo jak moja robi to ze mną. 

Trafił w punkt, Severus musiał mu to przyznać. Ale to wciąż było nieodpowiednie z wielu powodów, chociaż z tak samo wielu było kuszące. Cholera. Zaczął się wahać. Dlaczego nie mógł spotkać kogoś takiego jak Harry kilka lat temu?

–To wciąż za mało – stwierdził stanowczo Severus, czując, że to on musi być tym, który rozstrzygnie tą kwestię. - Nie mogę tego zrobić wiedząc, że któregoś dnia będziesz żałował swoich dawnych decyzji. 

– Pieprzona romantyczność – mruknął Harry, jednak w jego głosie i oczach nie było oskarżenia. - Ale rozumiem, dlaczego tak uważasz i szanuję cię teraz nawet bardziej niż wcześniej. A więc będę czekał na tego jedynego. - Jego usta wykrzywiły się w rozbawieniu, a oczy błyszczały jak najcenniejsze szmaragdy. - Mimo wszystko wciąż uważam, że chociaż możliwe jest, że żałowałbym, że z tobą byłem, na pewno bardziej będę żałował, że nie spróbowałem. 

Severus musiał się uśmiechnąć. Nieczęsto dostawał takie komplementy.

***

- Severusowi się to nie spodoba – stwierdził łagodnie Draco, patrząc na plan jutrzejszego dnia, przygotowany przez jego ojca dla Harry'ego i Snape'a. Był wypełniony spotkaniami praktycznie w każdym calu. Draco wiedział, że jego ojciec chrzestny się czegoś takiego spodziewa, jednak na pewno nie do takiego stopnia. Lucjusz niewiele mógł w tej sprawie zmienić, kiedy Voldemort mu to narzucał. 

– Wiem, masz rację – zgodził się Lucjusz. - Ale nie ma wyboru, musi to zrobić. Tak samo jak ja muszę towarzyszyć mu w tych wszystkich wydarzeniach, ponieważ jestem jego agentem. Znasz Voldemorta, Draco. Kiedy on czegoś pragnie, zawsze to dostaje. To nie jest człowiek, któremu się odmawia. 

– Nigdy nie byłeś w stanie mu odmówić – zauważył chłopak z pewną odwagą. To był czuły punkt jego ojca. Starszy Malfoy nienawidził być przez kogoś kontrolowanym. 

Lucjusz się skrzywił. 

- Nie musisz mi o tym przypominać. 

Draco się uśmiechnął, po czym zmarszczył brwi, kiedy o czymś sobie przypomniał. 

- Co zamierzasz zrobić z tą kobietą, McGonagall, podczas tych wszystkich wydarzeń? Wiesz, że pewnie będzie chciała wlec się tam za nami. 

– Coś wymyślę – odparł spokojnie Lucjusz. Cały jego wcześniejszy niepokój schował się pod chłodną powierzchownością, która czyniła go mistrzem w swoim fachu. - Czyż nie robię tego zawsze? 

– Owszem – zgodził się Draco. - Ale ona ma w sobie coś z demona. Właściwie nie sądziłem, że jest taka groźna, ale fakt, że postawiła się Severusowi jest dość niezwykły. 

– Rzeczywiście – przyznał Lucjusz. - Niewielu potrafi to zrobić. A także Harry, który również okazał się całkiem niezwykły. 

- To prawda – mruknął cicho młody Malfoy, myśląc o popołudniu spędzonym z tym zadziwiającym młodzieńcem, którego zaczął postrzegać jako dobrego przyjaciela. 

Zarówno ojciec, jak i syn zatracili się w swoich własnych myślach, nieświadomi, jak bliskie były ich przemyślenia i refleksje. Oboje rozmyślali o tym, jak Harry mógłby roztopić ścianę z lodu, którą Severus starannie zbudował wokół swojego serca, odkąd został zraniony jako młodzieniec. Jeśli był na tym świecie ktokolwiek, kto potrafiłby na nowo otworzyć Severusa, tym człowiekiem był Harry.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro