Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3

- Kto ma nowe włosy? Uhu, aha, to ja - zaczął śpiewać Minhyuk, gdy tylko otworzył drzwi wejściowe.

- Japierdole patrzcie Minhyuk jest rudy! - wykrzyczał Kihyun, kiedy zobaczył nowy kolor włosów swojego współlokatora.

- Ruda tańczy jak szalona! - Śpiewał Wonho wskakując na stół i zaczął tańczyć.

- Krzyczy, piszczy, to jest ona! - Jooheon i Shownu dołączyli się do tańca i śpiewu, a Minhyuk zaczął piszczeć.

- Dlaczego nadal mieszkam z tą bandą pojebów? - Strzeliłam facepalma

- Bo nas kochasz - odpowiedział Kihyun wzruszając ramionami

To prawda, mimo ich niskiego poziomu inteligencji, jestem zmuszona przyznać, że bez nich nie wyobrażam sobie życia. Wszystko kręci się wokół nich i czułabym się pusta bez tych kochanych idiotów.

Poszłam do kuchni w celu zrobienia  sobie kanapek. Byłam już bardzo głodna. Wyciągałam potrzebne składniki, gdy nagle ktoś wszedł do kuchni.

- Hejka naklejka - przywitał się Wonho. To wcale nie tak, że wita się ze mną dwieście razy dziennie. Wcale.

- Jesteś głodny? - spojrzałam na blondyna zamykając lodówkę.

- Jestem, zrobisz mi coś do jedzenia? - spytał.

- Pewnie, co chcesz?

- Ramen

Czego ja się spodziewałam?

- Hej, kto ze mną jedzie na wycieczkę na wieś? - spytał Kihyun

- Po co? - odpowiedział pytaniem na pytanie Minhyuk

- A po pieniądze

- O jak chodzi o pieniądze to ja zawsze i wszędzie - wtrącił Changkyun

- Nie dla ciebie złamasie, dla mnie.

- Ej dlaczego złamas?

- Bo złamałeś kiedyś rękę. - wtrącił Shonwu

- Aaaaaaaa to nawet ma se...nie, czekaj przecież nigdy nie złamałem... - zanim się obejrzał już wszyscy byli w aucie.

- Hej, a wy dokąd?! - krzyknął goniąc samochód.

- Mówiłem ci złamasie, że na wieś! - krzyknął Kihyun zirytowany.

- Ale ja nic nie złamałem, przysięgam!

- Dobra zatrzymaj ten pojazd, bo on zaraz sobie coś złamie. - zwrócił się do Hyungwona Jooheon.

Ostatecznie wszyscy w całości dotarli na farmę babci Kihyuna.

- Patrzcie, to Lew! Uciekać! - krzyknął Minhyuk i wszyscy schowali się do auta. Wszyscy poza Kihyunem. Podszedł do samochodu i zapukał w szybę.

- Debile, to jest pies.

- Co? - nikt w to nie wierzył, więc Kihyun podszedł do wielkiego puchatego chow chow'a i zaczął go głaskać.

Nagle wszyscy wysiedli z pojazdu i zaczęli klaskać. Kihyun z wielkim "wtf" wymalowanym na twarzy zmarszczył brwi i nie za bardzo ogarniał o co chodzi.

- Kihyun nasz bohater! - wszyscy wiwatowali.

- Ja pierdole, kiedy się zakończy ta karuzela rozpaczy? - westchnął Kihyun i skierował się do drzwi wejściowych.

- Kihyun, czemu nie mówiłeś, że jesteś zaklinaczem lwów? - spytała Lena, na co chłopak już całkowicie się załamał. Kazał zostać wszystkim na zewnątrz, a sam wszedł do domu swojej babci.

- Kihyun, kopę lat - przywitała się staruszka.

- Hej babciu - odpowiedział

- Co cię tu sprowadza?

- Walnę prosto z mostu. - odparł.

- Chcesz popełnić samobójstwo? - spytała. 

- Co? Nie, mam na myśli...eh, potrzebuję pieniędzy.

- Po moim trupie - odpowiedziała stanowczo

- O, to świetnie się składa, bo mam tu wszystkie potrzebne dokumenty do przepisania spadku na mnie. - pokazał teczkę z dokumentami.

- Za późno, już przypisałam komuś spadek.

- Komu?

- Leosiowi.

- Babciu, przypisałaś spadek psu? W takim razie komu przypisałaś psa?

- Psu sąsiadów. - Kihyun strzelił facepalma.

- Zdajesz sobie sprawę z tego, że to twoi sąsiedzi dostaną te pieniądze?

- Nie? Im bym nawet grosza złamanego nie oddała. Leoś będzie pilnował tych pieniędzy jak skarbu.

- Dobra, wychodzę.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Chciałam odtworzyć ten mój stary bezsensowny humor, ale przyznam, że ciężko mi to idzie

Jeśli rozdział się spodobał to zostaw gwiazdeczkę

Do następnego!





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro